Rozciąganie hipertroficzne
Jest
to dość kontrowersyjna metoda i od razu chciałem ostrzec, by nie
podchodzić do niej bezkrytycznie. Należy się dobrze zastanowić,
czy się do niej uciec. Myślę, że trzeba tu wymienić kilka
warunków, pod jakimi można wypróbować tę metodę.
1.
Przynajmniej kilka lat stażu solidnych i dobrze przemyślanych
treningów.
2.
Zdrowe stawy w obrębie obszaru (łańcucha biokinematycznych), który
chcemy poddać takiej praktyce.
Dużą
korzyścią, z zastosowania tej techniki będzie pewnie przyrost
kilku centymetrów w obwodach w dość krótkim czasie. Nie wolno
jednak z tym przesadzić. Tytułem wyjaśnienia dodam, iż jest to
typowo zachodnia metoda. W Bloku Wschodnim unikano takich rzeczy,
gdyż po pierwsze powodują spore DOMSy (których też raczej
unikano), a po drugie wydłużają czas potrzebny na regenerację. To
zaś kłóciło się z przyjętą tam strategią częstych krótkich
sesji treningowych. Metodyka Bloku Wschodniego była zawsze
nastawiona na budowanie siły i innych zdolności motorycznych, a nie
masy mięśniowej jako takiej. Skoro tak to rodzi się pytanie, czy
rozciąganie hipertroficzne ma sens funkcjonalny, czy tylko sprawi,
że będziemy trochę więksi. Od razu uspokajam – ma sens.
Trenerzy wschodni odrzucili z założenia coś co zupełnie kłóciło
się z przyjętą przez nich strategią pracy, co nie znaczy, że
zawsze i we wszystkim mieli rację. Ich metody również mają swoje
słabe strony. Tak więc rozciąganie hipertroficzne może dodać
siły. Jednak tylko o tyle, o ile spełnione są podane powyżej
zasady. Początkowy jedynie nadwyręży swój potencjał, ale
zaawansowany zawodnik może zyskać także większą siłę
statyczną, a w formie dynamicznej nie tylko. No właśnie...
Można
w zasadzie wyróżnić dwa rodzaje takiego rozciągania. Jedno
to statyczna forma, a drugie dynamiczna. Przy czym to drugie obejmuje
różne ćwiczenia wykonywane w odpowiednim ustawieniu. Jego zaletą
jest o wiele większe bezpieczeństwo stawów. Spróbuje za chwilę
dokładniej wyjaśnić w czym rzecz. Dodam jeszcze tylko, że w wielu
tych ćwiczeniach sprawdza się wolne tempo, choć nie jest to
warunek obowiązkowy. Można też robić normalnym tempem. Natomiast
bardzo szybkich ruchów zdecydowanie w tej formie nie polecam.
W
wersji statycznej metoda ta jest znana i proponowana choćby przez
Dantego - twórcę metody DoggCrapp. W kontekście tej metody zwie
się to czasem ekstremalnym rozciąganiem. Podobną propozycję
przedstawił też Thibaudeau tutaj. Z tych zdjęć można korzystać,
by właściwie dobrać odpowiednie pozycji do rozciągania.
Jednak
takie układy nie zawsze są zdrowe, np. proponowana pozycja na
biceps może u niektórych powodować problemy z łokciami, ale gdy
zmienimy ją na formę dynamiczną, czyli zamiast wytrzymać w
ekstremalnej pozycji określony czas z dużym obciążeniem, będziemy
robić uginania ramion w pokazanej tam pozycji - oczywiście z o
wiele mniejszym ciężarem - to również uzyskamy dobry impuls
hipertroficzny. W tym ćwiczeniu, podobnie jak na modlitewniku,
dochodzimy tylko do punktu, w którym przedramiona są prostopadle do
podłoża, a pieści skierowane w sufit. Nie dalej. Innym przykładem
jest przenoszenie klatkowe czy grzbietowe. To również jest forma
dynamicznego rozciągania hipertroficznego.
Statyczne
rozciąganie hipertroficzne, prócz zagrożenia stawów, ma jeszcze
jedną wadę. Zwykle szybko wyczerpuje się jego progres. Czego
akurat nie można powiedzieć o formach dynamicznych. Te drugie można
stosować z powodzeniem przez dłuższy czas, a bywa i tak, że na
stałe włączyć do planu treningowego jedynie zmieniając zakresy
czy tempo, jak w innych ćwiczeniach.
Ważne
pytanie, jakie tu trzeba postawić brzmi: Czy rozciąganie
hipertroficzne można także stosować jaką formę rehabilitacji? Na
to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W pewnych sytuacjach może
pomóc i przełamać opór jakiegoś przykurczonego mięśnia. W
innej zadziała dokładnie odwrotnie i tylko pogłębi przykurcz.
Może też źle zastosowane uszkodzić staw, czy zerwać ścięgna
albo więzadła.
Jak często się rozciągać?
To
jest kluczowe pytanie. Najprostsza odpowiedź brzmi – dość
często. Jednak przez przesady. W przypadku poważnych przykurczów
nawet kilka razy dziennie, a przynajmniej raz dziennie. Jeśli chodzi
tylko o lekki problem to 3-4 razy na tydzień po treningu lub na
osobnej sesji, która zawsze musi przypadać jakiś czas po tej
treningowej. Te zalecenia nie dotyczą rozciągania hipertroficznego.
Tego ostatniego nie możemy stosować nazbyt często. Jedynie raz na
kilka, a czasem kilkanaście dni.
Istotne
jest jeszcze jedno. Nie starajcie się rozciągać wszystkiego naraz.
Jeśli masz dużo przykurczów to skup się najpierw na tych
najważniejszych, zwykle będzie to dotyczyło kończyn dolnych i
pośladków, a dopiero potem zajmij się innymi partiami. Przypomnę
na koniec jeszcze raz starą prawdę, która być może jest nudna,
ale oddaje istotę rzeczy. Każda forma rehabilitacji wymaga wielkiej
cierpliwości i to jest podstawowy warunek osiągnięcia sukcesu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz