Weider,
czyli droga donikąd
Temat
jest pozornie dość trudny, co widać choćby z każdego krótkiego
przeglądu artykułów czy wypowiedzi na różnych stronach i forach
kulturystycznych. Od kiedy w całym tym sporcie namieszał Weider,
który nim "zajął się" kulturystyką produkował głównie
gejowskie porno, obowiązuje dogmat dziwnej periodyzacji: siła, masa
i rzeźba. Dziwny, bo z góry zakłada, że budując masę nie
budujemy siły. Zakłada też, że trzeba się najpierw utuczyć jak
prosię, by zdobyć jakąkolwiek masę mięśniową. Takie podejście
wcale nie jest przypadkowym błędem wynikającym tylko z niewiedzy.
Ma produkować sfrustrowanych ludzi, którzy będą się kręcić w
kółko budując zaledwie trochę mięśni i bardzo potrzebujących
"cudownych" suplementów na masę, a potem na odchudzanie.