„Witaminki witaminiki, dla chłopczyka i...”
Nagonka
na „jedzenie witaminek” trwa już od bardzo dawna. W zasadzie
wcześniej niż rozpoczęła sie u nas wiara w magiczną moc
suplementów. Pamiętam jeszcze, jak ponad 30 lat temu zajadano
się kolorowymi tabletkami z buteleczek. Czerwona witamina A, żółta
C itd.
Potem
nadszedł szał na suplementy i cudowne diety odchudzające. Im
więcej tych diet tym więcej ludzi walczących z otyłością. Każda
promocja diety cud składa się z zapewnienia, iż zawiera wszystkie
niezbędne witaminy i minerały. Fakt, że zwykle wcale nie zawiera
białka ani tłuszczu jakoś nikomu nie wydaje się istotny. Z
witaminami w nich też różnie bywa. Tak więc mamy wszelakie
diety kapuściane, kopenhaskie i podobne o reżimie bardziej
zabójczym niż żywienie w obozach koncentracyjnych. Nieważne.
Ważne, że właśnie niszczysz sobie zdrowie, ale robisz to zdrowo,
bo przecież jesz witaminki.
Wegetarianizm
Na
temat suplementacji witaminami można pisać sporo wchodząc na
grząskie bagna wegetarianizmu, który ponoć jest zdrowy i
zapewnia wszystkie potrzebne składniki. Póki co zostawmy to.
I tak prędzej czy różniej dojdzie tutaj znowu do spięć w
tej materii.
Żywienie w sporcie i niedobory
Inna
sprawa to kwestia niedoborów wynikających z intensywnych
treningów czy też ciężkiej pracy fizycznej. Stwierdzenie to
teoretycznie jest prawdą, jednak prawdą, którą spece od
marketingu zamienili w kłamstwo. Z czego najczęściej wynikają
niedobory witamin u kulturystów i innych sportowców?
Ano z diety wysokowęglowodanowej. Organizm zużywa na przyswojenie
tych ponoć dobrych źródeł energii więcej witamin niż one
dostarczają. Zresztą idąc tropem przyswajalności źródeł
energii należałoby się żywić głównie spirytusem. Ot taki
paradoks! Czemu tak nie jest?
Na
diecie wysokotluszczowej z niewielką ilością węglowodanów
ryzyko niedoboru jest niewielkie. Jeśli jeszcze doda się warzywa
tym bardziej. Jednak od powyższego mogą wystąpić wyjątki i
właśnie jednym z nich mam zamiar się tutaj zająć.
W ramach eksperymentu zastosowalem diete wysokobialkowotluszczowa, w ciagu 4 tyg. waga spadla mi o 5.5 kg, spadla mi tez sila o ok 10%, napewno wzrosla wydolnosc. Moje pyt. jak zachamowac spadki (nie mam problemu z nadwaga),
OdpowiedzUsuńzrobic ladowanie weglami albo wprowadzic je do diety, jezeli tak to jakie zrodla.
Sorry ze pisze nie na powyzszy temat,ale bardzo mnie to nurtuje.
Pat, napisz najlepiej od razu coś więcej, bo z pomocą informacji, które podałeś nikt Ci raczej nie pomoże.
OdpowiedzUsuńNapisz coś o sobie. Jaką wcześniej dietę stosowałeś, jakie treningi, co konkretnie oznaczają te spadki itp.
Tak na szybko mogę tylko powiedziec, że jest coś takiego jak okres adaptacji. Bezpośrednio po zmianie sposobu odżywiania organizm może pracowac trochę gorzej. Im bardziej drastyczna ta zmiana, tym mocniej to można odczuc.
Ładowania węglami to moim zdaniem kiepski pomysł. Docelowo tych węgli powinno byc pomiędzy 50 a 100gram dziennie. Głównie warzywa, owoce, orzechy i ziemniaki.
Do tego co napisał Marek mogę dodać tylko tyle, że sam spadek siły to z dużym prawdopodobieństwem wynik złego planu treningowego. Może przemęczenia.
OdpowiedzUsuńNapisz coś więcej.
Ja podejrzewam też znaczną dominację białka nad tłuszczem. Przydałby się przykładowy jadłospis.
OdpowiedzUsuńJa jestem teraz na etapie dodawania tluszczy ograniczajac bialko. Tak aby tluszczu wychodzilo wiecej niz protein.Wegle caly czas na niskim poziomie. Pojawilo sie wiecej sily, trening lepszy, moj ciezar powoli idzie w gore. Niestety przybywa tkanki tluszczowej zamiast miesniowej. Chlopaki jak u was z rozkladem makroskladnikow w diecie? Jaki stosunek BTW? Moze tez ktos podac kilka przykladow posilkow jakie zjadacie?
OdpowiedzUsuńWaga z 88kg spadla mi na 82.2. Fakt od razu skoczylem na gleboka wode i zredukowalem wegle do min.
OdpowiedzUsuńWczesniejsza dieta to bilako 100, wegle 130, tluszcze 10, czyli dominacja wegli. Zrodla mieso, ryz, makarony,sery, chleb, wazywa owoce.
Obecna dieta mieso wolowe, drob, sery, jajka, wieprzwina, orzechy, maslo, warzywa zielone, owoce,fasola, odrobina cukrow w dzemie (jakos nie moge go olac, jem z omletem) wczesniej do smazenia i pieczenia uzywalem oliwy teraz masla.
Ciezko mi obliczyc stosunek bialko do tluszczy w miesie.
Spadek sily, przed dieta np przysiad robilem 120kg na 6 powt, teraz robie 110kg, 4 powt, podobnie MC.
Trening, nadal dziele na partie (przyzwyczajenie??) ale wprowadzam nowe cwiczenia np klata, lawka pozima sztanga, pochyla sztangilki, motyle, wprowadzilem dipsy.
Najlepiej bedzie jak mi Stefan zalozysz dziennik to nie bede zasmiecal tego tematu. Dzieki.
Darek, od kiedy wprowadzasz zmiany? Bo jakoś mi się wierzyć nie chce, że przy ograniczeniu węgli zwiększa się tkanka tłuszczowa. Przyczyna musi leżeć gdzieś jeszcze. Bierzesz jakieś leki?
OdpowiedzUsuńPat zaraz założę dziennik. Napisz tam na początek jak wygląda teraz ten Twój plan, poza tym trochę o trybie życia poza siłownią, bo tam też może leżeć przyczyna.
Rzecz najważniejsza. Robiłeś serie do upadku mięśniowego?
Stefan, jak jem 4 posilki i ostatni nie jest obfity, to tluszcz leci w dol, ale miesnie sa ciagle male ( budowa ciala typowo ektomorficzna ). Kiedy zjem wiecej i do syta na noc to wtedy tluszczu przybywa, ale i miesnie tez nie rosna. Wychodzi na to, ze nie powinienem przekraczac bilansu kalorycznego ponad stan bo rosnie tluszcz. Lekow nie biore. Wyniki badan krwi i moczu idealne. Moze jeszcze bardziej podbije tluszcze kosztem bialka.?
OdpowiedzUsuńNa starym blogu sporo o tym pisałem. Zapomnij o ektomorfikach i innych bzdurach czy bilansach kalorycznych. To jest pseudonaukowy bełkot.
OdpowiedzUsuńByć może masz gorsze warunki i z natury będziesz wolniej budował masę. Może wymagać to też uregulowania diety, jak i nieco innego podejścia do treningu.
Na początek policz gramturę białka i tłuszczu w swojej diecie. Napisz ile tego średnio na dobę wychodzi. Po drugie pomierz fałdy tłuszczowe.
Wreszcie po trzecie kwestia oczekiwań. Bo co znaczy, że mięśnie nie rosną? Być może masz nierealne oczekiwania? 5kg na miesiąc raczej nie będzie Ci mięśni przybywało. Najpierw ogarniemy dietę, potem zobaczymy resztę.
Najlepiej opisz wszystko w dzienniku, bo się pogubię z informacjami.
Moim zdaniem ta kwestia tego ekto i endo to ciekawa rzecz i moglbys cos na ten temat skrobnac, bo na starym blogu jakos tego nie moge znalezc a czytalem calego. Z tego co pamietam pisales tylko o samym bilansie w temacie o posilkach okolotreningowych. Temat endo, ekto, mezo jest ciagle aktualny moim zdaniem i duzo osob sie kieruje tymi bezsensownymi "zaleceniami"
UsuńStary mit z przedpotopowej psychologii. Ok, postaram się coś więcej o tym napisać, jak skończę z tą witaminą C.
UsuńZoon, jeśli Stefan nie ma nic przeciwko, to moge Ci wysłać cały hwzrostu w jednym plku doc, to bedzie łatwo znaleźć. Wystarczy cntrl+f nacisnąć i wpisać w okienko interesujące Cię zagadnienie. To sporo ułatwia, chociaż to dość obszerny plik.
UsuńSpokojnie możesz wysyłać. Byle nikt z tego książki nie zrobił ani plagiatów :)
UsuńPytanie z innej beczki: ma ktoś jakiś sposób na zielony katar? Kiedys męczył mnie strasznie i przewlekle, z lekarzami nie ma co gadać, bo dają ciągle to samo, a przez jakiś czas miałem już spokój chociaż nie bralem zadnych leków. Teraz znowu się zaczął. Może to mieć związek z zepsutym zębem? Jednego juz takiego mialem i wyrwałem u chirurga, wlasnie wtedy mialem spokoj, mam jeszcze jednego takiego do wyrwania... Pytam, bo to stronka też o zdrowiu.
OdpowiedzUsuńChlopaki ze sportacademy.pl testuja i optymalizuja diete tluszczowa warto tam zajrzec.
OdpowiedzUsuńProporcje orientacyjne B: 1g/kg, T: 3,5-4g/kg, WW: 0,5-1g/kg , ale wiadomo kazdy jest inny... :)
Stefan wyrazy szacunku za prace ktora wkladasz w ten i twoj poprzedni blog.
Pozdrawiam
Tam tez jest artykul, ktory juz wklejalem, czyli "Kulturysta Optymalny" , ktory dotyka tego tematu. Glownie sprowadza sie to do regulowania bialka i wegli, ktorych raczej nie powinno byc wiecej niz bialka ale np Kwasniewski pisze, ze jezeli bialko jest dobrej jakosci to wegli moze byc nawet wiecej.
UsuńNikt tam nie promuje 1g/kg białka-błędne rozumienie tematu.
Usuń]:)
O zawsze podejrzewałem, że duże ilości białka wcale nie są potrzebne, ale 1g? Z samej matematyki coś trudno mi wyobrazić sobie u kogoś zaawansowanego przyrosty z takiej ilości. Ale zobaczymy co im z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńTeż wydaje mi się, że przy budowie masy mięśniowej biała jest potrzebne więcej.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, która umyka przy analizie diety Kwaśniewskiego. Wyobraźmy sobie człowieka paleo, który upolował właśnie zwierzaka. Czym dysponuje w tym momencie? Białkiem i tłuszczem? W jakich proporcjach? Najprawdopodobniej mniej więcej równych, bo przecież dzikie zwierzę stale biegające ma mniej tłuszczu niż współczesna świnia. I co teraz? Zbierze tylko tłuste kawałki a resztę zostawi, bo to białko? Nie sądzę. Nie sądzę też, by znalazłszy gniazdo z jajkami udzielał żółtka a białka wyrzucał. Jest to nieekonomiczne i nie sądzę, by ludzi pierwotni tak cudowali. Kwaśniewski nie popisał się w tym punkcie tylko skopiował przekłamane wskazania WHO.
Stefan, nie do konca. Kwasniewski jest w opozycji do who czy naszego iziz. Co do dzikich ludzi albo zwierzac ( na jedno wychodzi, bo kierowali sie wylacznie instynktem), to kiedys ogladalem film o dzikich niedzwiedziach polarnych. Bylo pokazane polowanie takiego niedzwiedzia, zlapal foke i co zjadl w pierwszej kolejnosci? Mozg, nerki, nadnercza i ogolnie sporo tlusczu a wiekszosc miesni zostawil. Wg dzisiejszych "kryteriow" zmarnotrawil cala foke bo, wiekszosc tego co podobno "wartosciowe" czyli bialka nie tknal. On zjadl troche tego bialka ale niewiele w stosunku do reszty tego co zjadl.
UsuńCo do jajka to zadne zwierze nie ruszy samego surowego bialka, bo nie dosc, ze ma ono sporo inhibitorow enzymow (taka jego w koncu rola w jajku) to jest niemal bezwartosciowe. Zwierzeta wyjadaja niemal same zoltka, a bialko wylacznie dlatego, ze chlepczac mieszaja jedzkiem a oddzielic nie potrafia. Jak dasz psu do wyboru surowe zoltko i bialko to on sie nawet nie zawaha, bialko zostawi nietkniete.
Jest taka ksiazka polskiego profesora zajmujacego sie tymi zagadnieniami Marka Konarzewskiego "Na poczatku byl glod" i tam jest wlsnie analizowanie tego jak czlowiek sie zywil od poczatku dzuiejow.
Co do samego bialka, to wiadomo, ze sprawa jest indywidualna ale nadmiar to nadmiar azotu, kwasu moczowego, amoniaku a wiadomo, ze to substancje wysoce szkodliwe, z ktorymi organizm musi sobie poradzic. W dodatku spora czesc tego bialka i tak pokjdzie na przerob na weglodowdany (glikogeneza) ze sprawnoscia do 58%, wiec warto po prostu obserwowac a nie zakladac na sile np 1 czy 3 g.
Na siłę na pewno nie ma co zakładać, ale aż tak bym tego białka nie demonizował.
UsuńCo do pierwotnego żywienia to jeszcze sprawę przeanalizuję. Tu też nie ma co się spieszyć z wnioskami. Warto jednak sobie uświadomić, że najprawdopodobniej właśnie ten nadmiar azotu spowodował u człowieka rozwój mózgu do współczesnej postaci.
Glikogeneza zachodzi wtedy, gdy jest taka potrzeba. Jeśli jest dużo tłuszczu i pewna ilość węglowodanów w diecie to niekoniecznie.
Owszem, nie ma co demonizowac jak wszystkiego :) Najwazniejszy umiar i nie forsowanie na sile zalozen.
UsuńRozne sa teorie na temat ludzkiego mozgu pare dni temu ukazal sie ciekawy artykul dlaczego malp nie stac na duzy mozg, kiedys byly teorie dlaczego czlowiek ma krotki relatywnie przewod pokarmowy - bo go nie stac energetycznie na tak duzy wydatek w polaczeniu z tak duzym z mozgiem.
Duzy mozg to tez przeciez teoria wodnej malpy, jest nawet ksiazka naukowca antropologa Elaine Morgan o dosc zwodniczym tytule - Pochodzenie Kobiety. Ogolnie to tluszcze i omega3 podobno to spowodowaly, reszta malp, ktora pozostala na drzewach ma male mozgi. A inna ciekawostka to taka, ze przez ostatnie 10tys lat mozg czlowieka znowu sie skurczyl o ok 10%. Latwo to sobie skorelowac z epoka neolitu, rolnictwem i weglowodanami.
Właśnie rzecz w tym, że poruszamy się we mgle. W przeciętnej świadomości funkcjonuje przekonanie, że o ewolucji prawie wszystko wiadomo. Tymczasem jest odwrotnie. Wiemy niewiele, a nawet mniej. Trudno tu mówić choć o 1% układanki.
UsuńMamy jakieś 5-10 puzzli z obrazka składającego się z miliona kawałków i próbujemy na podstawie tych kilku kawałków budować teorię o tym, jak wygląda cały obrazek. :)
Ja bym tego mgla nie nazwal, bo przeciez az tak owiane tajemnica to nie jest :) W koncu zywienie to tylko zywienie, zwierzeta kieruja sie instynktem jak kiedys czlowiek i mozna obserwowac. A tzw "krolicza glodowka" to zjawisko przeciez dobrze znane, kiedys traperom, ktorzy przez dluzszy czas byli zmuszeni sie zywic krolikami, ktore maja duzo bialka a malo tlusczu. Zaczynalo sie od biegunki... W ameryce poludniowej ulubiona metoda wykanczania niewygodnych wiezniow bylo podawanie im wysokobialkkowych posilkow z mala iloscia tluszczu.
UsuńTutaj stary tekst o wodnej malpie http://www.wprost.pl/ar/8907/Wodna-malpa/
Jeśli chodzi o ewolucję jako taką, przyczyny rozwoju mózgu itp. to mgła i niewiedza. To nie tylko mój pogląd, ale zajmujących się poważnie tematem.
UsuńOczywiście, że przewaga białka jako składnika żywienia może być zabójcza. Z tym się jak najbardziej zgadzam. Dlatego też od dawna zwracam wszystkim uwagę na to, by białko nie było składnikiem dominującym. Inna rzecz przy dużej podaży tłuszczu i budowaniu masy warto jeśli jest go więcej niż ten 1gram czy 0,8. Ile to kwestia otwarta.
Nie ma czegoś takiego jak 1 czy 0,8g w kontekście białka. W kontekście "ketozy"- owszem. To tak jak z patrzeć... nie oznacza wiedzieć... ;) Czytać-rozumieć oksymoron hmm?
UsuńBiałko bez insuliny nie zbuduje "mięśni"/białek.
Białko bez insuliny? Co to niby ma być? Bo wg mnie cukrzyca typu 1.
UsuńPrawie jak cukrzyca I, tu i tu nie wskazane są duże ilość białka. ;) Białka i tłuszcz mocno obniżają poziom glukozy,czasem zbyt mocno. :)
UsuńNawet znaczne ilości białka (2,5-5g/kg) bez odpowiedniej ilości węglowodanów-inusliny (w posiłku, w ciągu dnia) nie będą sprzyjać budowaniu muskulatury- na diecie wysokotłuszczowej.
Skład aminokwasów(gluko,ketogenne,egzo,endogenne) w białku wpływa na większe lub mniejsze "zapotrzebowanie" na węglowodany oraz białko. :)
Ci co spożywają zbyt mało węglowodanów a dużo białka,tłuszczy mogą nawet "tracić" mięśnie. Gdzieś wyczytałem,że przy poziomie glukozy 4 mmol/l=72 mg/dl wydzielanie insuliny ulega dużemu spadkowi. Jak pech to pech... ]:),ale są to skrajności, do których nikt nie dopuszcza,doprowadza np. z rana (kortyzol i inne hormony) :)
Każdy pokarm powoduje aktywność insulinową. Tyle, że mniejszą lub większą. Dochodzi jeszcze jedna sprawa. Mniej insuliny to więcej IGF-1.
UsuńJa zamierzam poznać takżę tę wersję, (i to wcale nie humorystyczną) zawartą w tej książce: http://sklep.okultura.pl/terence-mckenna-prawdziwe-halucynacje.html
UsuńOsoby specjalnie uzdolnione w tym kierunku nie potrzebują grzybów do wywoływania pewnych stanów, ale to już trochę odbiegamy od tematu.
UsuńCzytałeś coś o lotach szamańskich?
Książka wygląda nawet ciekawie :)
Dopiero się "okulturowo" uzbrajam. Paczka z ta i innymi książkami powinna być jutro na mojej poczcie :D Pewnie do szamańskich lotów też dojdę. Ayuhasca (aaa nawet nie wiem jak to się pisze) i jej opis jej mozliwości dopiero przede mną. Tzn. lektura o niej, bo jako, że trening jest moim najwiekszym uzaleznieniem, to wszelkie bajery, krore moga na ten trening wpłynąc odpadają :)
Usuńshihan44 miałeś badane zatoki? To mi wygląda na poważny stan zapalny zatok. Niestety ciężko takie rzeczy u nas wyleczyć. Może też być jakaś alergia.
OdpowiedzUsuńStan zębów ma poniekąd wpływ na zatoki więc to może być powiązane.
Co do zatok to shihan44 poszukaj sobie na temat "jala neti". Sa filmy na yt i artykuly w PL. To stara ajurwedyjska technika liczaca kilka tysiecy lat, o skutecznosci ci zareczam osobiscie.
OdpowiedzUsuńChyba każdy powinien szukać diety optymalnej dla siebie. Zarówno jeśli chodzi o ilość BTW jak i proporcje. Każdy jest inny i każdemu co innego służy.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zdrowe odżywianie kulturystów, mam tu na myśli osoby ćwiczące jak my wszyscy to sprawa jest jeszcze trudniejsza bo nie ma co ukryć, że kulturystyka sama w sobie nie jest naturalna. Piszemy o ludziach pierwotnych, wszystko usiłujemy odnieść do ich zachowań a przecież ludzie paleo nie ćwiczyli muskulatury. Ich siła była w 100% naturalna tj zdobyta podczas codziennego życia. My natomiast zamykamy się w piwnicach i przerzucamy tony żelastwa aby być silnym ale przede wszystkim aby mieć duże mięśnie i świetnie wyrzeźbione ciało. Przy tak nienaturalnych dla człowieka działaniach zapotrzebowanie na poszczególne składniki może być całkiem inne i nie równać się zdrowemu trybowi życia.
Zależy też jak duże parcie ma każdy na tę swoją wymarzoną sylwetkę. Na pewno zdrowszy będzie ten, któremu się nie spieszy.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy takie nienaturalne? Pewnie, że trudno przypuszczac, by ludzie pierwotni zawracali sobie głowę periodyzacją treningów, ale jednak bazujemy przecież na ruchach całkowicie naturalnych. Po prostu wiemy więcej i bardziej mamy możliwośc się na tym skupic. Rozwój i dążenie do coraz wyższych celów jak najbardziej leży w naturze człowieka. Niejako tak nas właśnie ukształtowała ewolucja.
OdpowiedzUsuńKiedyś człowiek miał naturalnie zapewniony bardzo urozmaicony trening całego ciała. Jednego dnia kilka sprintów, innego wspinaczka, następnego trzeba przenieśc ciężką zwierzynę... Jedyne na co nie ma tu za bardzo miejsca to izolacje :)
Zresztą wyobraź sobie Arek sylwetkę faceta, który od dziecka jest w 100% zdrowo i naturalnie żywiony, żyje w czystym środowisku, ma mnóstwo ruchu i słońca, nie ma żadnych obciążeń cywilizacyjnych, a jego psychika jest wolna od stresu, chyba że akurat goni go niedźwiedź. Może nie będzie to Mr Olympia, ale coś czuję, że większośc nie pogardziłaby taką posturą. Zresztą w jakimś sensie to jest właśnie mój cel. Zdrowy, naturalny, symetryczny i muskularny wygląd. Przy jednoczesnym niskim BF i zachowanych proporcjach.
Stefan, często się mówi, że słodziki są dużo gorsze od cukru. Ile w tym prawdy? Czy rzeczywiście pojedyncza herbata ze słodzikiem jest gorsza od takiej z cukrem? Co takiego te słodziki powodują?
OdpowiedzUsuńMam na myśli głównie aspartam, ale są też inne słodziki w tym również tak zwane naturalne. Czy ich też to dotyczy?
Pytanie z mojej strony czysto merytoryczne, bo sam już dawno niczego nie słodzę, chyba że miodem raz na ruski rok, ale wielu może się przydac.
Jeszcze na starej stronie o ile pamiętam ktoś próbował bronić słodzików, że niby nie ma obiektywnych badań potwierdzających szkodliwość. Z tą obiektywnością faktycznie może być różnie. Niemniej sporo rzeczy z czasem wychodzi. Jak choćby pogorszenie płodności kobiet po aspartamie. Ten osławiony wpływ na układ nerwowy też wg mnie nie jest do końca wyssany z palca.
OdpowiedzUsuńCukier też nie jest idealny, ale jak już miałbym wybór to wolę cukier niż słodziki. Inna sprawa, że wbrew pozorom ze względów psychicznych słodziki mogą również powodować silne wyrzuty insuliny, więc kolejny przykład na to, że to nie kalorie są w tym wszystkim ważne.
Marek, slodziki sa duzo gorsze od cukru. Pomijajac fakt, nienaturalnosci i wplywu na mozg to przede wszystkim jednak slodki smak warunkuje odruch organizmu - trzustka spodziewajac sie cukru (receptory smakowe daja znac, ze slodkie idzie) zaczyna wydzielac insuline, zeby ten poziom obnizyc. Spodziewany cukier nie nadchodzi a insulina dzialac i tak obnizajac aktualny poziom czyli hipoglikemia gotowa. A co dalej? I tak musisz uzupelnic cukier we krwi. Wiec chociaz nie chcesz cukru to i tak go musisz podniesc. Slodzik to oszuwkiwanie samego siebie
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym napisałem powyżej :)
OdpowiedzUsuńJak silna może być ta psychiczna reakcja na cukier? Z tego by wynikało, że wcale nie trzeba zjeść wiele słodkiego, żeby spowodować silny wyrzut insuliny. W dodatku bez pokrycia w dostarczanym rzeczywiście cukrze.
OdpowiedzUsuńTo zależy. Zapewne od indywidualnej psychiki, bilansu hormonlanego (ktory tez ma wplyw na psychikę) oraz poziomu cukru we krwii w danym momencie.
UsuńW ogóle warto, abyś się Marku -jeśli masz ochotę na to oczywiście- zainteresował budową mózgu, który niezależnie od tego czy postrzega, czy wspomina, czy wizualizuje, to wykonuję TĘ SAMĄ FUNKCJĘ i jest używany w ten sam sposób. To tak jak z seskem. nie musisz mieć pokrycia w partnerce, żeby odczuwać seksualną satysfakcję.
Oczywiscie, ze tak, slyszales o czyms takim jak "Odruch warunkowy Pawlowa"? Gruczoly nie tylko reaguja na sam bodziec bezposrednio, posrednio tez.
OdpowiedzUsuńNo dobra, ale nie popadajmy w paranoję bo z tego zaczyna wynikać, że bezpieczniej jest zjeść tabliczkę czekolady niż parę rodzynków.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłem, żeby ktokolwiek w tej dyskusji popadał w paranoję. Jesteś pierwszym, który użył tego słowa. Pamiętasz ze studiów o mechanizmie projekcji? ;)
UsuńMam jeszcze takie pytanie a propos kawy. Dzisiaj usłyszałem od pewnej pani teorię jakoby odrobina cukru dodana do kawy działała hamująco na wydzielanie jakichś toksyn. Przy czym chodziło o ilość rzędu szczypty cukru. Próbowałem ją wypytać ale stwierdziła tylko, że czytała kiedyś wyniki badań na ten temat (ponoć sprzed paru lat) i takie tam były wnioski.
OdpowiedzUsuńMi się ta teoria średnio podoba, zwłaszcza że brakuje konkretów, ale z drugiej strony często słyszy się o różnych toksynach wydzielających się z kawy pod wpływem kontaktu z wodą, który z tego powodu trzeba ograniczać do minimum. Ta pani twierdziła też, że zimna kawa bardzo toksycznie działa na wątrobę. Również z powodu toksyn i również bez konkretów. Jak się do tego odnosisz? Pomijam oczywiście fakt, że zimna kawa jest niedobra :)
Kim jest ta pani to jakis autorytet? Co to za badania? Gdzie moge o nich poczytać? Kiedy kawa staje się zimna, a kiedy jest jeszcze letnia? Jakie to toksyny sie wydzielają przez kontakt kawy z wodą? Przy jakiej temperaturze? Jaka to kawa? Dlaczego zimna kawa działa toksycznie na wątrobę? Gdzie mogę przeczytać wyniki badań na ten temat?
Usuń"często słyszy się o różnych toksynach wydzielających się z kawy pod wpływem kontaktu z wodą, "
jeśli będziemy dyskutować o tym "co sie słyszy" to wrócimy do etapu sprzed istnienia hormonuwzrostu.edu.pl ;)
Akurat o toksynach w kawie, po raz pierwszy "usłyszałem" coś poważnego właśnie na hormonie wzrostu.
UsuńCo do tej pani, to myślałem że wystarczająco podkreśliłem, jaki mam stosunek do niej i do jej rewelacji. Kobieta jest pracownikiem naukowym na dużej uczelni. Kiedy razem z koleżanką zrobiły doktoraty, pewien znajomy naukowiec, którego bardzo cenię, podsumował to słowami: "dwie ćwierćinteligentki zostały półdoktorkami". I moim zdaniem trafił w samo sedno.
Podczas rozmowy próbowałem, wypytać o różne rzeczy. Jaka to była kawa w tych badaniach. Jak te badania wyglądały. Cóż to za tajemnicze toksyny, które wiązania węglowodorowe mają neutralizować itd. Nie uzyskałem żadnej odpowiedzi, jak zwykle zresztą w jałowych dyskusjach z tą kobietą, za to zaciekawił mnie ten temat i miałem nadzieję, ze tu się czegoś dowiem.
Moim zdaniem brednie, co chwila na jakims portalu publikuja jakies odkrycia nt kawy. Jezeli ktos sie boi toksyn to nie powinien pic kawy.
OdpowiedzUsuńA gorzka czekolada rzeczywiscie lepsza od rodzynkow. Choc nie wiem dlaczego to ma wynikac?
Wiedziałem, że ktoś się uczepi, że gorzka czekolada nie taka niezdtrowa :)
OdpowiedzUsuńNie o to mi chodziło. Jeżeli zjedzenie małej ilości czegoś o słodkim smaku wywołuje wyrzut insuliny porównywalny z zjedzeniem większej ilości węgli, przy czym tych węgli brakuje bo słodkie było tylko w smaku, to wychodzi na to, że jeśli już jemy coś takiego to bezpieczniej rzeczywiście te węgle przy tym zjeść.
Gorzka czekolada jest chyba jednak bardzej przetworzona niż rodzynki. (Nie jestem technologiem żywności, intuicja mi tak podpowiada). Nikt się o nic nie "uczepia". Patrz wikipedia hasło mechanizmy obronne ;)
Usuń"to wychodzi na to, że jeśli już jemy coś takiego to bezpieczniej rzeczywiście te węgle przy tym zjeść."
Tak. Dobry wniosek.
Z czekoladą to tak jak z szynką. Teoretycznie dobra i zdrowa. W praktyce zależy skąd je posiadamy.
UsuńMnie też się nie widzą te rewelacje o kawie. Zresztą sposób parzenia też ma duże znaczenie, a tego się zwykle nie rozróżnia. Podobnie, jak dla wielu rozpuszczalny syf to też kawa.
OdpowiedzUsuńZ tym wyrzutem insuliny chodzi o reakcję wynikającą z przyzwyczajenia, więc nie można tego rozpatrywać w kontekście ilości, bo w przypadku słodzika nie ma żadnej ilości - tu jest stworzona całkiem sztuczna sytuacja. Normalnie wiadomo lepiej zjeść mniej węgli niż więcej.
Wyrzut insuliny następuje także po przepłukaniu ust słodką wodą i jej wypluciu. Nie trzeba nawet połykać cukru/słodzika, wystarczy sam smak.
OdpowiedzUsuńO szkodliwosci cukru i zmianach zywieniowych anglikow ostatnich 60lat jest fajny program na BBC(The men who made us fat) - 4 odcinki. Warto ogladnac.
OdpowiedzUsuńLink: http://www.bbc.co.uk/programmes/b01k0fs0/episodes/guide
Nie wiem czy bedzie dzialac w Polsce;(
http://www.youtube.com/watch?v=iE-H__aIEFE
OdpowiedzUsuńPrzerażające z tą insuliną. Najwyraźniej musimy nie tylko nie jeśc śmieciowego jedzenia, ale też przestac je sobie wyobrażac :)
OdpowiedzUsuńCo do kawy nie chodziło mi o to , żeby promowac jakieś wydumane teorie. Też to do mnie nie przemawia, zwłaszcza że zawartośc toksyn w kawie zależy przede wszystkim od czasu jej kontaktu z wodą. W takiej sytuacji jakiekolwiek badania na temat ich unieszkadliwiania musiałyby brac pod uwagę właśnie sposób parzenia. Zastanawiałem się po prostu czy to możliwe, że węglowodany coś mogą rzeczywiście neutralizowac w tej kawie.
I co z tą zimną kawą? Czy rzeczywiście może szkodzic na coś więcej niż tylko podniebienie?
Aha, wracając do tematu suplementów. Mówisz, że coraz bardziej od nich odchodzisz, ale czy taki na przykład tran należy w ogóle traktowac jako suplement? Podobnie w sumie z olejem rybim, o ile jest wysokiej jakości i naturalny. To bardziej jedzenie niż suplement.
Historie o neutralizowaniu czegos przez weglowodany ....no sorry ale to brzmi jak jakis bajer reklamowy producenta cukru :)Insulina to hormon, ktory raczej ma ratowac a nie przerazac, ale natura nie przewidziala, ze czlowiek ominie jej ograniczenia i zamiast lagodnego poziomu wzrostu insuliny jaki przewidziala to zafunduje sobie gwaltowne i trudne do kontrolowania skoki i potem szybkie zjazdy, hipoglikemie, hiperglikemie i tym podobne cuda.
OdpowiedzUsuńA zimna kawa i tak wczesniej byla goraca wiec co za roznica, jak ktos sie boi toksyn to niech pije czysta wode i tyle :)
Co do supli typu tran czy oleje rybie to ja bym olal ten marketing, wystarczy jesc dobrze to wtedy nie trzeba nic suplementowac. Przemysl suplemenciarski bedzie ciagle wypuszczal roznego rodzaju mity, przesady, sponsorowane badania, doniesienia naukowcow i zalecenia, bo od tego zalezy jego przyszlosc. Im bardziej zagmatwana i niejasna sytuacja tym dla niego lepiej.
Też nie sądzę, by zimna kawa coś zmieniła poza doznaniami smakowymi. Nie lubię zimnej kawy :)
OdpowiedzUsuńOlej rybi i tran z suplementów to już tak nie do końca normalne jedzenie. Tak jak zoon napisał.
O tym, że coś jest nie tak z tym hałasem wokół omega 3 przekonałem się jakiś rok temu, jak przy podaży 7 gram omega 3 na dobę zacząłem mieć krwotoki z nosa i nagle skoki ciśnienia. Zwykle mam bardzo niskie, a tu nagle dochodziło mi do 150/100. Tymczasem ciągle pisze się banialuki, że omega 3 zmniejsza ciśnienie. Niby jakim cudem skoro rozcieńcza krew. Wysokie dawki omega 3 mogą nawet doprowadzić do wylewu.
Panowie, może zdefniujcie sobie co uważacie za "naturalne", bo będziecie w tej dyskusji "gonić w piętkę". Definicje są ważne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ślędzę dalej Waszą wymianę zdań.
Fakt. Tylko może się okazać, że nikt z nas już nie je nic naturalnego, bo wiadomo jaka jest sytuacja z jedzeniem w sklepach :)
OdpowiedzUsuńNie jestem przeciwnikiem supli, ale używanych okresowo, a nie na okrągło. I tylko takich, których branie ma rzeczywiście jakiś sens - daje wymierne korzyści nie tylko producentom i sprzedawcom.
Stefan, co do omega3 to sprawa oczywista, tu nie chodzi nawet o to czy rozrzedzaja krew czy nie ale o to, ze przewazaja przeciez produkcje eikozanoidow okreslonego typu, czyli takich jakby nadhormonow dzialajacych miejscowo (pisal np o tym Sears w Diecie Strefowej). Prostaglandyny, tromboksany roznego typu maja za zadanie albo hamowac krzepliwosc (o6) albo ja zwiekszac (o3) w zaleznosci od potrzeb ciala (wiadomo, ze jak jest rana to jestesmy zainteresowani wieksza krzepliwoscia). Nadmiar omega3 tak skutkuje i bezsensem jest branie nadmiaru, kiedy nasz organizm w zasadzie sam moze sobie doprodukowac te omegi kiedy zechce za pomoca elongacji mitochondrialnej.
OdpowiedzUsuńDunczycy juz sie budza z cudownego snu o omega3 - okazuje sie, ze juz nie chronia przed chorobami serca. Teraz tylko czekac co powiedza slynni "amerykanscy naukowcy" choc tutaj moze byc problem, tam lobby producenckie sa mocne
http://videnskab.dk/krop-sundhed/omega-3-tilskud-hjaelper-ikke-mod-hjertekarsygdomme
Pragnę, aby powstała tutaj kiedys lista, bibliografia lektur najważniejszych stworzona przez Stefana i Zoona, bo czytając Wasze posty wiem jak mało wiem i chciałbym to sukcesywnie nadrabiać.
OdpowiedzUsuńJakaś taka żelazna lista, coś jak Biblioteka Aleksandryjska tylko na interesujące nas tematy.
Och to by było!
Sam zrezygnowałem ostatnio z omega-3. Skończyło się opakowanie i tyle. Po próbach, jestem przekonany, że przyjmowanie nawet jednej kapsułki wieczorem, zwiększało u mnie ryzyko krwotoku z nosa w nocy z, powiedzmy, 1:183 (raz na pół roku) do 1:5.
OdpowiedzUsuńZatem omegę odstawiłem, magnez też odstawiłem i w tym momencie zastanawiam się co np. z cynkiem, który generalnie dosyć pozytywnie na mnie działa, jeśli wezmę go rano przed treningiem (a i tak biorę mało, bo tylko jedną tableteczkę zwykłego Zincasa) - pobudza i lekko rozgrzewa. Nie mam pojęcia jednak, czy te objawy są pożądane, czy to może znak, że wcale niedoboru nie ma...
Z tym niedoborem to jest tak, że niekiedy w praktyce trudno go stwierdzić.. Jeśli pomaga to chyba na razie możesz brać, choć nie brałbym go na okrągło tylko raczej okresowo.
OdpowiedzUsuńWitam ponownie. Sorry za off-topic. Jakiś czas temu pisałem o mojej wizycie u ortopedy. Teraz będę miał wizytę u prywatnego ortopedy (7.12.12) i chciałem się poradzić jak zagadać żeby nie zostać znowu spławionym. Wiecie, jak tak czytam komentarze chłopaków na mnbbc.com to mam obawy, że też mogę odwiedzić z 7 ortopedów zanim trafię na porządnego i wydawać stówę za każdą wizytę.
OdpowiedzUsuńZałóżmy taki scenariusz:
JA - Dzień dobry! Chciałbym dostać skierowanie na rehabilitacje gdyż po RTG okazało się że mam skrzywiony kręgosłup.
ORTOPEDA - Niestety w Pana wieku nie da się nic zrobić.
JA - A przebada mnie Pan? Zmierzy mi Pan długość kończyn etc.?
ORTOPEDA - A po co to Panu?
No i co wtedy. Hmm...
Mam też pytanie czy prywatny ortopeda może dać skierowanie na NFZ żebym nie musiał płacić za rehab? A może jakiś artykuł mógłby powstać (o co się spytać ortopedy i parę innych wskazówek)?
I jeszcze mam pytanie do Stefana: Czy zaglądasz jeszcze na swój blog o bezsenności bo nie wiem czy jest sens zostawiać komentarz?
Z tego co się orientuję to prywatny ortopeda nie da skierowania na zabiegi w ramach NFZ. Skoro mu płacisz to masz prawo się domagać dokładnego badania. Co mu można powiedzieć? Tylko tyle, że zależy Ci na zdrowiu i na podjęciu rehabilitacji. Niestety z ortopedami nie jest dobrze w tym kraju i ciężko znaleźć dobrego. Jeśli już nawet prywatnie tak by wyglądała rozmowa to raczej kiepski lekarz. Ja bym wówczas zapytał to niby za co mu mam zapłacić skoro mu się nie chce nawet przebadać pacjenta.
OdpowiedzUsuńBezsenność była częścią tego samego projektu, więc tam już raczej nie zaglądam i nie piszę.
Ok dzięki za rade :)
OdpowiedzUsuńPrywatny może Ci dać skierowanie jeśli ma praktykę w jakimś szpitalu albo ośrodku co ma kontrakt: ) Ale wydaje mi się, że lepiej iść bezpośrednio do fizjoterapeuty, z ortopedami to komedia jakaś jest...
OdpowiedzUsuńFizjo Cię raczej nie spławi bo ciężko o klienta itp: P Fakt prywatnie ale uważam, że nie ma sobie co zawracać rehabilitacją na NFZ. Chyba, że bedzie Ci potrzebne TK albo MRi, wtedy truj gnojowi tj ortopedzie aż Ci da to skierowanie: P
Pozdrawiam: )
Juz o tym pisałem - trzeba kupić kilka książek DLA ORTOPEDÓW i fizykoterapetów, przeczytać uważnie, tak jakby się było na studiach medycznych. Pozaginać rogi, pozaznaczać najwżniejsze zdania. jeśli czegoś nie zrouzmiałeś - doczytaj gdzie indziej. W tych ksiazkach sa czesto precyzyjne opisy (punkt po punkcie) takiej idealnej, profesjonalnej wizyty. Są nawet gotowe formularze dla ortopedów I wtedy on nie ma Cię jak spławić, bo Ty wiesz tyle co on. Ale jeśli 15zł na książkę szkoda to nic na silę.
OdpowiedzUsuńpakul - TK i MRi nie będzie mi potrzebne. Pójdę do prywatnego fizjo.
OdpowiedzUsuńReda 2.0 - nie napisałem że mi szkoda 15zł na książkę. Jak mi jakąś tanią polecisz to kupie. "Kręgosłup w stresie" (2011) Rakowskiego czytałem i jeszcze przed wizytą sobie przekartkuje. Przyznaje że nie jest to dla mnie przyjemna literatura i łatwa jak się w szkole nie przykładało do lekcji biologii. Wiem np. że muszę wzmocnić m. brzucha i pośladkowe, a porozciągać zginacze bioder i prostowniki odcinka lędźwiowego.
Stefan - skoro nie ma kontynuacji bezsennosci to tutaj się tylko zapytam: z tym publicznym przemawianiem to rozumiem że chodziło ci o klub toastmasters? Chyba nie ma innych opcji. Sam wkrótce wypróbuje bo idea bardzo fajna.
Nie jestem pewny w jakim kontekście pytasz, ale nie. Tzn. nigdy nie interesowały mnie takie kluby. Kiedy przed laty było mi to potrzebne sam wypracowałem metodę publicznych przemówień metodą prób i błędów oraz obserwacji nieudolnych poczynań co niektórych. :)
OdpowiedzUsuńTo gdzie w takim razie jeszcze można ćwiczyć publiczne przemawianie które doradzałeś autorowi listu do bezsennosci? Od siebie dodam że przeprowadziłem kilka lekcji ang. w szkole w ramach praktyk, jednak nie stałem się przez to osobą tryskającą pewnością siebie:/ Tak samo są nauczyciele czy wykładowcy którzy nie są zbyt komunikatywni mimo wypowiadania się przed większą grupą. Toteż chyba nie można postawić równości między prowadzeniem lekcji a publicznym występowaniem które powinno mi bardziej pomóc, chyba? Hmm...
OdpowiedzUsuńKilka lekcji to za mało. Zwykle potrzeba znacznie więcej. Czasem kilka lat prowadzenia czegoś regularnie, jakichś wykładów itp. Na siłę raczej miejsca do przemawiania nie znajdziesz.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak to wygląda w takim klubie. Zawsze możesz pójść i się zorientować.
Co do kiepskich nauczycieli trzeba wziąć pod uwagę czynnik "zatrzymania w rozwoju". Jeżeli ktoś nie chce i nie widzi potrzeby, żeby się rozwijać w jakiejś dziedzinie to tkwi w miejscu, nawet przez całe życie.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak coś takiego robisz, warto zastanowić się, co mógłbyś jeszcze ulepszyć.
Identyczna zasada dotyczy powstawania języków kreolskich. To szersze zjawisko, ale u podstaw leży nauczenie się języka do pewnego stopnia, który jednostka uzna za wystarczający. Więcej się uczyć nie chce i nie musi. W efekcie do końca życia mówi łamanym angielskim, mimo że mieszka w centrum Londynu.