Suplementy, a paleo
Kluczowy
argument podnoszony przeciw suplementacji jest właśnie taki, że
przecież nasi przodkowie żadnych suplementów nie brali i
byli zdrowi. Rzeczywiście, choć z tym zdrowiem w praktyce też
różnie mogło być. Ogólnie jednak możemy przyjąć,
że ewolucja przystosowała nas do jedzenia mięsa tudzież owoców
i warzyw, a nie tabletek.
Kłopot
zaczyna się w punkcie, w którym zdamy sobie sprawę z jakości
współczesnej żywności. Sposobów produkcji czy też
hodowli. Właśnie z tego powodu nie jestem całkowicie przeciwnikiem
suplementacji. Im bardziej skazani jesteśmy na okoliczne sklepy, a
nie np. na małe gospodarstwo rolne, tym częściej jednak do
jakiegoś niedoboru dojść może. Jednak na pewno nie tak dużego,
jak usiłują nam wmówić spece od marketingu. Bywa, że
wystarczy dodać więcej surówki do obiadu...
Unikaj stresu!
Nie
ma też wątpliwości, że chyba jeszcze nigdy w historii ludzie nie
mieli tylu problemów sami z sobą. Mam tu na myśli popularne
radzenie sobie ze stresem. Stres jest integralną częścią życia.
Niezależnie od tego co będzie twierdził jeden z drugim telewizyjny
mądrala czy tzw. prasa kobieca. Nie ma też głupszej rady, jak –
unikaj stresu! Oznacza to nie mniej, ni więcej tylko – unikaj
życia.
Trenując
na siłowni wywołujesz silny stres. Wykonując swoją pracę również
będziesz na niego narażony. Umawiając się z kobietą czujesz
napięcie nerwowe. Podejmując takie czy inne działanie zawsze
narażasz się na stres. Chcąc go uniknąć musisz z tego
wszystkiego zrezygnować.
Istota
problemu nie leży więc w unikaniu, ale w odpowiednim radzeniu
sobie, albo nawet wykorzystaniu tych naturalnych mechanizmów.
Nie czas tu i miejsce na roztrząsanie wszystkiego pod kątem
psychologicznym. Wystarczy, że wspomnę, że jedni z nas są z
natury mniej nerwowi, a inni bardziej. Czasem jest to cecha nabyta, a
czasem wrodzona i powiązana z temperamentem. Skupmy się tylko na
aspekcie fizjologicznym i to w takiej sytuacji, gdy dochodzi do
znacznego przeciążenia i trudno nam nad stresem zapanować. Co więc
możemy zrobić od strony fizycznej, pomijając całą pracę nad
sobą, medytacje itp. zjawiska?
Znowu nie w temacie, ale tu pewnie mogę liczyć na najwięcej odpowiedzi: jak to jest z jednorazową przyswajalnością określonych makroskładników? Tzn. czy można spokojnie zjeść 150g tłuszczu na raz i liczyć na to, że zostanie on spożytkowany, a nie wydalony? Podobnie z białkiem - na trzyliterowych portalach "kulturystycznych" często piszą, że więcej niż 30g na raz i tak się nie wchłonie i każą w nieskończoność zwiększać liczbę posiłków. Jak jest w rzeczywistości?
OdpowiedzUsuńTego nie da się jednoznacznie określić. Zależy od wielu czynników. Na pewno te słynne 30 gram można między bajki włożyć.
OdpowiedzUsuńNajbardziej banalna rzecz to kwestia przyzwyczajenia. Jeśli przyzwyczaisz organizm do mniejszej liczby posiłków to i wchłonie więcej.
Druga sprawa to wydajność samego układu trawienia. Na ile dużo jest enzymów, kwasu w żołądku itd. Częściowo nawet wielkości żołądka. Między innymi dlatego nie jestem zwolennikiem nadmiernego ograniczania ilości posiłków poniżej 4, bo niepotrzebnie bebech rozpychamy co wpływa na wygląd.
No i wreszcie realne zapotrzebowanie, czyli ile realnie organizm jest w stanie wykorzystać, a więc raz ilość posiadanej tkanki mięśniowej, a dwa ilość i intensywność wysiłku jakiemu ją poddajesz.
150 gram tłuszczu na raz to jest jeszcze całkiem realna ilość dla ciężko trenującego faceta.
OdpowiedzUsuńA gdybyś miał się pokusic o wytyczenie maksymalnej ilości białka na jeden posiłek? Też 150g? Przez maksymalną ilośc rozumiem ile realnie może zjeśc duży (100kg - niski BF), ciężko trenujący facet, który od dłuższego czasu przyzwyczaja organizm np. do trzech dużych posiłków dziennie.
OdpowiedzUsuńTo zawsze są wyliczenia pi razy oko. Podejrzewam jednak, że białka da się mniej przyswoić na raz. Może koło 100 gram. To x 3 i tak daje 3g na kg masy ciała, więc górna sensowna granica dla naturala. Teorie Poliquina w tej kwestii możemy raczej sobie podarować.
OdpowiedzUsuńSirValeq z tym bialkiem i 30g to jest pakerniany mit, stworzony glownie przes przemysl suplemenciarski, jezeli to bylaby prawda, to czlowiek by nie mogl przezyc ewolucyjnie. Przeciez kiedys nie bylo tak jak dzisiaj, ze 6 posilkow dziennie, polowanie czesto pol-caly dzien i wieczorem wyzera przy ognisku albo surowe. Nie mogl zostawic na pozniej.
OdpowiedzUsuńTluszcz musisz sam zbadac, jezeli przesadzisz to tylko sraka cie czieka i nic wiecej, musisz to sam sobie ustalic. Tluszcz syci na bardzo dlugo wiec nie trzeba wtedy czesto jesc i posilki nie musza byc tak wielkie objetosciowo jak przy weglowodanach, tylko wtedy sie napycha brzuch. W przypadku duzej ilosci bialka i tluszczu mechanizm sytosci dosc szybko zareaguje. Oczywiscie tluszcz endogenny i egzogenny to dwie rozne sprawy i kwestia opakowania go przez odpowiednie apolipoproteiny w chylimokronach, ktore powoduja, ze przy okreslonych warunkach od dostarczanego tluszczu nie da sie utyc, co twierdzi wielu "ekspertow". W biochemii jest napisane wyraznie, ze "moze" sie odlozyc ale jezeli sie stworzy odpowiednie warunki (za duzo weglowodanow, wtedy wegle przetworzy na tluszcz energetyczny a egzogenny pojdzie do depozytow tluszczowych)
Dzięki za odpowiedzi.
OdpowiedzUsuń