niedziela, 17 marca 2019

Podstawy teorii treningu chaotycznego cz. 2


Indywidualność a geny
Jak zatem można wnioskować z opisu w poprzedniej części, metoda treningu chaotycznego zakłada dużą złożoność nie tylko na poziomie: tyle powtórzeń, tyle serii czy taki ciężar - ale konkretnej indywidualności. Danej osoby z jej indywidualnymi uwarunkowaniami, tak wewnętrznymi jak i zewnętrznymi. Często słyszy się obecnie, że "geny decydują" o tym czy o tamtym. Takie ujęcie jest niczym innym jak daleko idącą wulgaryzacją nauki. To po prostu zwykły zabobon. Kiedyś, gdy naukowcy nie potrafili wyjaśnić jakiegoś zachowania zwierząt mówili o instynkcie, obecnie przyszła moda na geny. Tymczasem wielkie nakłady na genetykę nie przyniosły tak spektakularnych wyników, jak oczekiwano. Za pomocą genetyki można obecnie wyjaśnić zaledwie kilka procent niektórych zjawisk biologicznych. Coraz więcej jest do wyjaśnienia, niż już zostało wyjaśnione. Teraz przyszedł czas na epigenetykę, czyli wzajemne oddziaływanie genów i środowiska, ale nie będę się w to zagłębiał. Póki co jest to kolejna dziedzina nauki, która jeszcze nawet nie weszła w etap raczkowania. Pojawiające się doniesienia, o tym, że odkryto "gen otyłości", "gen inteligencji" czy "gen głupoty niedouczonych dziennikarzy" na razie możemy włożyć między bajki. No może, poza tym ostatnim!

Każdy człowiek to w dużej mierze indywidualność. Nawet bliźnięta nie są identyczne i oddziałują na nie różne czynniki. Dlatego też nie tylko ważne jest indywidualne podejście do treningu. Potrzebna jest świadomość, że ostateczny efekt zawsze pozostaje nieznany. Zapomnijcie o tym, że trzeba mieć odpowiednie geny do kulturystyki, jak i zapomnijcie o obietnicach typu: 13 kg masy w 3 miesiące, albo schudniesz 8 kg w 2 tygodnie. To jest zwykłe naciągactwo i marketing.

Sprawdzone metody
Tu rzecz jasna może pojawić się wątpliwość. Jak to, przecież są stare sprawdzone metody, które polecasz i są opisywane na tym blogu, czy innych stronach? Jak więc mają być sprawdzone, skoro nic nie wiadomo i nic się nie sprawdza? Po części to prawda i wątpliwość jest uzasadniona. Jednak nie do końca. Pewne metody są sprawdzone, bo sprawdziły się na jakieś większej statystycznie istotnej grupie trenujących. Jednak nie na każdym! Co więcej, trzeba zrozumieć, że o ile pod pewnymi względami jesteśmy inni, to także jako gatunek, jako ludzie jesteśmy też podobni. To wypadkowa różnic i podobieństw daje konkretną osobę. By jeszcze bardziej skomplikować sprawę dodam, że określone metody działają, ale zawsze na każdego będą działały nieco inaczej. To, że nie da się przewidzieć ostatecznego wyniku nie oznacza, iż nie należy niczego planować. Do tego jeszcze powrócę.



Problem plastyczności
Każdy doświadczony bodziec raz na zawsze zmienia całą strukturę systemu. Nie chodzi tu w pierwszym rzędzie o wpływ np. serii przysiadów na wielkość mięśni czy gospodarkę hormonalną. To też, ale przede wszystkim o plastyczność układu nerwowego przyswajającego każdą informację i tym samym także podlegającym pod wpływem tej informacji zmianom. Raz zastosowana metoda zmieni cały układ. Nawet nastawienie psychiczne do niej wszystko poprzestawia. W tym miejscu wyłania się ważna zasada: To co działa na Ciebie dzisiaj lub działało kiedyś niekoniecznie musi zadziałać dobrze za kilka lat. To co działało źle wczoraj, niekoniecznie musi działać źle jutro.
Powiedzmy, że kiedyś robiłeś GVT i działało świetnie. Dorzuciłeś masy mięśniowej, może nawet spadł BF. Minęło kilka lat. Teraz jesteś inny. Działa na Ciebie inne środowisko. Być może jesz nieco inaczej. Skoro wcześniej zbudowałeś więcej mięśni, to teraz te mięśnie nie zareagują tak samo na GVT. Być może wcześniej przeszedłeś na GVT z jakiejś metody, a teraz przechodzisz z innej. Przede wszystkim jednak, Twój układ nerwowy przez te lata uległ różnorakim przekształceniom i adaptacjom. Tak więc nie zareagujesz dokładnie tak samo na GVT. Być może podobnie, a być może całkowicie inaczej. To samo można napisać o każdej innej metodzie. Całość dobrze podsumowuje starożytne powiedzenie Heraklita, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Rzeka może i będzie ta sama, ale woda w niej już inna. Tak samo jak pogoda panująca na brzegu, jak i sam kąpiący, który zmienił się pomiędzy jedną kąpielą a drugą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz