sobota, 26 lipca 2014

Od genialnych fizyków, do nieco mniej rozgarniętych dietetyków cz. 2


Ile kalorii dziś spaliłeś?

Każdy kto trochę dłużej uprawia jakiś sport lub po prostu pracuje fizycznie i nie dał się ogłupić do końca mitologii spalania kalorii wie dobrze, że organizm przystosowując się do danego wysiłku potrzebuje coraz mniej tej tzw. energii. Dochodzi do adaptacji i optymalizacji pracy wszystkich układów. Z tego powodu publikowanie tabel podających ile dany rodzaj ruchu pozwala spalać kalorii jest już po prostu absurdem podniesionym do bardzo wysokiej potęgi.
Ciekawy jest zresztą sam sposób badania tego ile przy danej czynności jednostka spala kalorii. Mierzy się bowiem w takim wypadku poziom oksydacji tłuszczu, tętno oraz pułapy tlenowe i z tego za pomocą czarodziejskich wzorów wylicza ilość spalonych kalorii. To dopiero jest naukowe podejście! Zresztą - kto odpowie na pytanie "ile kalorii spalamy poprzez krytyczne myślenie"?
Samo pojęcie "spalania kalorii" jest dość dziwaczne. Przecież kaloria jest to nic innego jak stara jednostka ciepła. Więc spalamy ciepło? Tu już nawet porównanie do pieca zawodzi. I tu następna ciekawostka - okazuje się bowiem, że kaloria w dietetyce oznacza coś innego niż w fizyce. Przyznam, że już sam dokładnie nie wiem co. Jednak skoro oznacza coś innego, to jak można nadal powoływać się na zasady termodynamiki? Może one też oznaczają tu coś innego? Idąc tym tropem dochodzimy do wniosku, że żywiąc się zgodnie z zaleceniami współczesnej dietetyki będzie tracić tkankę tłuszczową, jednak pamiętajcie, że oznacza to co innego - przykład wielu pulchnych pań dietetyczek - i tracenie ostatecznie będzie oznaczało tycie!

Więc po co jemy?

Zatem po co właściwie nam jest jedzenie? Ano potrzebne jest w szeregu procesów. Już choćby bez cholesterolu nie powstanie szeregu hormonów, poczynając od tych płciowych. Ciekawa woltę zrobił cały system Weidera, gdy najpierw kazano ograniczać kulturystom spożywanie tłuszczu i cholesterolu, a potem zdesperowanych kierowano na drogę testosteronu w strzykawce. Jasne, że nigdzie takich zaleceń nie znajdziecie wprost w artykułach. Jednak wnioski są takie i nie da się tego przeoczyć. Zaś na koniec mamy cały stek mądrości rodem z piaskownicy, pod tytułem "jaka to kulturystyka jest niezdrowa".
Kolejny ważny proces to powstawanie enzymów. Tu również potrzebne są składniki dostarczane do organizmu z pokarmem. Na koniec to, na co idzie najwięcej. Naprawa uszkodzeń, nadbudowa tkanek. Wspominałem już o nieustannej wymianie komórek. Teraz trzeba dodać do tego efekty wywołane wszelkiego rodzaju wysiłkiem. Począwszy od tego, gdy unosisz pokarm do ust i go żujesz, a skończywszy na ciężkich treningach na siłowni. Im większy wysiłek, tym większe uszkodzenia do odbudowy i do nadbudowy. Do tej ostatniej dochodzi w związku ze wspomnianą już optymalizacją do wysiłku. Organizm buduje większe mięśnie po to, by w przyszłości wysiłek był dla niego łatwiejszy.
Trzeba teraz wspomnieć jeszcze o uzupełnianiu wydatkowanej energii mechanicznej. Taka faktycznie zachodzi. Jednak zarówno to, jaki jest jej procent z przyjmowanego pokarmu u poszczególnych jednostek, jak i wyliczanie jej w kaloriach, jest całkowicie nierealne. Przynajmniej na dzisiejszym poziomie nauki. Liczne wzory, jakie czasem można spotkać w niektórych publikacjach są tylko próbą nadania naukowych pozorów bezsensownemu bełkotowi. Póki co, to ile każdemu z nas potrzeba jedzenia można wywnioskować tylko z długotrwałej obserwacji. Nigdy też uzyskane wyniki nie będą raz na zawsze ustalone na całe życie. Nasz organizm nie gromadzi kalorii lecz substraty typu glikogen czy ATP.
Przyczyna leży w hormonach
A teraz spójrzmy na klasyczne aeroby. Dlaczego tak się dzieje - wbrew zapowiedziom trenerów fitness - że tzw. większe wydatkowanie energii sprawia, że u wielu osób przybywa tkanki tłuszczowej? Jest to chyba najlepszy praktyczny przykład, który raz na zawsze pozwoli nam się uwolnić od wzorów energetycznych w opisie żywych organizmów.
Nazbyt duże obciążenie treningowe, ponad poziom wytrenowania, sprawia, że dochodzi do nadprodukcji hormonów nadnerczy - głównie kortyzolu. To zaś objawia się niczym innym, jak odkładaniem tłuszczu na brzuchu. Jest rzeczą ważną, by zrozumieć ten mechanizm. Organizm zamiast przeznaczać pokarm na odżywianie mięśni i innych tkanek, część z niego przeznacza na tkankę tłuszczową. Dlaczego? Tu możemy tylko spekulować. Jest to zapewne pozostałość przystosowań ewolucyjnych. Długi bieg oznacza brak zwierzyny w okolicy i nieudane polowanie. Skoro tak, to trzeba zrobić jakiś zapas, by dłużej przeżyć na gorszym pożywieniu roślinnym. Czyli - długi wysiłek aerobowy plus niedożywienie - współczesna recepta na odchudzanie, tak naprawdę prowadzi w przeciwnym kierunku. Spada masa mięśniowa, rośnie tkanka tłuszczowa. Do tego dochodzi fakt, na który zwraca uwagę Taubes - im więcej wysiłku, tym bardziej jesteś głodny!
Zapewne nie muszę tu pisać o wpływie innych hormonów, jak choćby testosteronu na rozwój masy mięśniowej, czy też insuliny na tkankę tłuszczową. Te sprawy były poruszane już wielokrotnie. Rzecz jasna w żywym organizmie nie chodzi tylko o jeden konkretny hormon, lecz o całe spektrum reakcji i ich wzajemne relacje. Tym niemniej widać tu wyraźnie, że to czy rośniemy czy chudniemy nie zależy w żadnej mierze od kalorii, ale od hormonów oraz od tego jaki rodzaj pokarmu przyjmujemy. Przy czym zachodzi też pewnego rodzaju sprzężenie zwrotne, gdyż poszczególne pokarmy - tak przez zawartość makroskładników, jak i witamin czy minerałów jak i poprzez inne dodatki np. fitoestroegny - wpływają na gospodarkę hormonalną organizmu.

16 komentarzy:

  1. Artykuł trochę o niczym.Trochę domysłów,trochę przypuszczeń.Stefan o co chodzi z ta DietąPremium na twojej stronie?

    OdpowiedzUsuń
  2. No i stało się, mamy pierwszego trolla :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy - już w poście o dyskusji napisałem o Twoim płaczliwym krytykanctwie. To zdaje się Twoje komentarze nigdzie nic nie wnoszą poza trollowaniem i kompleksami. Przecież nikt na siłę niczego Ci zmieniać nie każe! Rób sobie co chcesz.
    Nawet nie łapiesz różnicy między tym co ja tu piszę a wyświetlającymi się automatycznie reklamami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Stefan to mam pytanie odnośnie sprintów i interwałów. Wiadomo, że jest to dość ciężki wysiłek i organizmowi nie będzie się tak łatwo zaadoptować jak w przypadku aerobów. Natomiast czy taki wysiłek też nie może obrócić się przeciwko nam, a szok dla organizmu wpłynie na odkładanie tłuszczu, aniżeli pomóc go nam spalać? Mówię o przykładowo sprintach 4x100 czy interwałach 20 sekund sprint 40 marsz itd. innymi słowy nie mówię o skrajnych przypadkach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tu nie chodzi o bieganie samo w sobie, tylko o działanie kortyzolu. Sprint pod tym względem można chyba porównać z treningiem siłowym. Krótko mówiąc może to działać tak, jak opisujesz, ale tylko wtedy, kiedy ktoś przesadzi z ilością tych sprintów albo nie zabezpieczy się posiłkami okołotreningowymi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też tak macie jak robicie sesje sprintów, że biegniecie i wszystko jest ok a po 5-10s dostajecie zawału serca? :P ja biegam bardzo krótkie odcinki na maksymalnym przyspieszeniu i zatrzymam się, zacznę głęboko oddychać i dopiero po krótkiej chwili czuję jak serce zaczyna walić i jest to aż bolesne ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ze sprintem czy HIIT jest tak samo, jak ze wszystkim innym. Trzeba dozować wysiłek do poziomu wytrenowania i zwiększać powoli intensywność, a nie zaczynać od razu od maksa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasne, tylko właśnie uważam, że w przypadku takiego wysiłku ciężko jest ocenić swój poziom wytrenowania, ponieważ jest on na tyle intensywny, że zawsze umieram po nim. Przykładowo biegałem te sprinty, to z czasem po prostu miałem więcej siły w ostatniej fazie sprintu, niemniej dalej czułem, że ledwo stoję. Także może adaptacja do takiego wysiłku jest dużo bardziej subtelna?

    OdpowiedzUsuń
  9. Musisz sobie jeszcze dodać kumulację z treningiem na siłowni i to jak często robisz te sprinty. Na początek lepiej po prostu nie iść na całość i nie robić od razu czterech tylko dajmy na to 2.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja na początku zamiast sprintów robiłem podbieganie 20 s i 10 sekund szybkiego chodu.Ale zrezygnowałem z tego na rzecz plate swing też 20s i 10 sekund przerwy.I bardzo sobie to chwalę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Stefan mozesz polecic jakas literature odnosnie zdrowia, odzywiania, wysilku, treningu, kulturystyki, sportu czy cos o tych hormonach? Skad czerpiesz wiedze? Bo to co piszesz jest bardzo ciekawe i chcialbym poszerzyc swoja wiedze i usystematyzowac ja. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Na początek masz:
    Lutza Życie bez pieczywa
    Davies
    Nowotny
    Taubes

    OdpowiedzUsuń
  13. + fundamenty treningu: Poliquin "Principles"

    a co Taubes`a? Którą książkę? O Nowotnym w ogóle nie słyszałem. Poprosze o więcej informacji :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Taubes o ile pamiętam napisał tylko dwie. Jedna rozbudowana, druga bardziej uproszczona, ale ogólnie ta sama treść.
    Janusz Nowotny - http://lubimyczytac.pl/autor/26771/janusz-nowotny
    Powstało też trochę prac pod jego kierunkiem dość sensownych. Z paroma szczegółami się nie zgadzam, ale w Polsce to chyba jeden z niczlicznych, którzy wiedzą o czym piszą.
    Zapewne do listy można dorzucić Zaciorskiego i Kreameara oraz Girondę. Niektóre książki Thiba.

    OdpowiedzUsuń
  15. I jeszcze Siff i Verkhoshansky, co?

    OdpowiedzUsuń
  16. póki co przeczytałem takie ciekawe pozycje jak: dieta bez przenicy William Davis, dlaczego ludzie nie dostają zawałów serca tylko my ludzie dr ratha, zdrowie na własne życzenie Słoneckiego.Polecam by poszerzyć horyzonty:)

    OdpowiedzUsuń