wtorek, 31 lipca 2018

Trener uczy... cz. 2


Zawodnik doskonały
Wielu trenerów zachowuje się tak, jakby metody treningowe były tylko dla ludzi doskonałych. Ich zawodnicy podnoszą wielkie ciężary i odnoszą sukces za sukcesem. Dzieje się tak dlatego, że do trenowania wybierają sobie w miarę zdrowych i już solidnie wypakowanych byczków. Co z tymi, którzy nie mieli tyle szczęścia? Wg mnie prawie żadna choroba czy wada postawy nie dyskwalifikuje całkowicie od treningu. Co więcej - nie powinna być wymówką od tego, by porządnie od siebie wymagać. Trzeba tylko dopasować do siebie odpowiednie ćwiczenia albo ich specyficzne formy. Trzeba rehabilitować co się da, a czego się nie da przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Jeśli szkodzą normalne przysiady, poszukaj takich które będą odpowiednie i zamiast szkodzić będą pomagać. Jak mawiał wielki siłacz z przed wieku Georg Hackenschmidt "Nie można oddzielić treningu siłowego od zdrowia". Obecnie zaś wielu zwolenników Weidera z trzyliterowych for powtarza, że kulturystyka nie jest zdrowym sportem. Pewnie - ta w ich wydaniu nie jest!

Na pewno praca z osobami, które mają poważne problemy zdrowotne jest trudniejsza. Pierwszym i najlepszym przykładem dla mnie samego jestem właśnie ja sam! Ten pozorny pleonazm może wyjaśnić dlaczego praca z takimi ludźmi jest dla mnie ciekawsza niż trenowanie zawodników "światowej czołówki". Często czuję też złość, gdy odsyłam kogoś z poważnym problemem do lekarza, a ten zamiast pomóc nie widzi problemu lub go lekceważy.


Metoda treningu i ćwiczenia muszą motywować do pracy. Nie ma sensu zmuszać kogoś do przysiadów ze sztangą, jak woli ćwiczyć z ketlami. Rzecz jasna rola trenera polega też na uświadamianiu plusów i minusów danej metody i danego ćwiczenia, ale musi to korespondować z potrzebami konkretnej osoby. Na pewno nie ma sensu trenować kogoś, kto nie chce robić przysiadów w żadnej formie i trenować nóg. To już nie jest kwestia preferencji, ale tylko lenistwa. Jednak, gdy ktoś woli zamiast przysiadów ze sztangą robić goblety z odważnikiem albo przysiady z kłodą drewna na grzbiecie - należy tylko zbadać poprawność techniki.

Warunki nieoptymalne
Kiedyś Poliquin zapytany o to, co ma zrobić ktoś kto nie jest w stanie wykonywać jego treningu na ramiona w dwu sesjach dziennie odpowiedział;" Niech się pier...". To typowy obrazek jednego z "wielkich trenerów". Wtedy też pierwszy raz mocno stracił w moich oczach. No tak. Najlepiej trenować doskonałego zawodnika w doskonałych warunkach. Takiego, który ma na wszystko czas i dostęp do wszelkiego rodzaju sprzętów. Niestety. Nie każdy ma racka. Nie każdy może ćwiczyć z sankami czy powlerami. Nie każdy ma czas ćwiczyć więcej jak 2-3 razy w tygodniu. Ludzie muszą pracować na swoje utrzymanie, mają rodziny, muszą zająć się dziećmi itd. Więc co panie Poliquin? Wszyscy mają się p...?
Uważam, że każdy komu naprawdę zależy znajdzie czas przynajmniej na te 2 sesje po 20-30 minut w tygodniu. To jest pewne minimum, choć znam osobę, która ćwiczy raz na tydzień i postępy też ma. To trochę mało, ale czasem trzeba akceptować sytuację życiową konkretnego człowieka. Dobrze jest mieć podstawowy sprzęt do dyspozycji, ale zawsze można posiłkować się pomysłowością. Ciężkich rzeczy do dźwigania znajdzie się w pobliżu aż nadto.

Jak to wszystko ma się do mojej skromnej osoby? To już nie mnie oceniać. Być może tym artykułem kręcę bat na samego siebie. Sam nie uważam się za wielkiego trenera. Raczej dzielę się widzą i doświadczeniem. Jakoś tak z tego dzielenia się zrodziły się dzienniki treningowe i pisanie planów.
Fakt komunikacji przez internet też w jakiejś mierze ogranicza i sprawia, że nie wszystko może być zrealizowane do końca. Z drugiej strony jest to plus, bo właśnie zmusza do większej samodzielności i myślenia. Każdy sam musi ocenić bilans plusów i minusów. Na koniec jeszcze jedno - żaden nawet najlepszy trener i najlepszy sprzęt nic nie dają, jeśli brakuje samozaparcia i silnej motywacji w dążeniu do celu.

2 komentarze:

  1. Stefan, pytanie z innej beczki. Przysiad ze sztangą, ćwiczony regularnie od ponad 2,5 roku. Przy wadze 74kg, doszedłem do serii 3x8 powtórzeń po 100kg i ciężko mi iść dalej w górę. Dodam, że siłownie przeplatam bieganiem i nie traktuję jej w 100% priorytetowo. Jakieś rady? Z góry dziękuję za pomoc!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas robisz po 3 serie x 8? Jeśli tak to nie dziw się stagnacji. Zrób sobie rampę x 3, rampę x 5, rampę x 7 i tak zmieniaj co 3-4 tygodnie.

    OdpowiedzUsuń