piątek, 13 lipca 2018

Lekceważone przyczynki do zdrowia i do odchudzania cz. 2


Moja przygoda z witaminą C
Momentem przełomowym był fakt natrafienia na kilka publikacji na temat roli witaminy C. Początkowo podszedłem do tego bardzo sceptycznie, bo przecież tyle już razy próbowałem różnych rzeczy i nie odczułem żadnej poprawy. Próbowałem ze zwykłymi tabletkami z apteki. Nawet, gdy się brało ich sporo tak, że w sumie miało to dać 1-2 gramy witaminy, nic nie pomogło. To mnie zniechęciło do całej sprawy. Jednak, gdy w pewnym momencie znowu miałem wylądować w szpitalu, spróbowałem jeszcze raz. Tym razem z witaminami z Olimpu. Takimi o zawartości 1 grama. I nagle odczułem poprawę. Uniknąłem szpitala. Biorąc 1 a potem 2 gramy tej formy witaminy C czułem się coraz lepiej. Stąd mój wniosek, który często powtarzam, że zwykłe witaminy z apteki nie działają. Nie są tym czy być mają. Nie wiem, czy ich forma jest inna, nie chcę tutaj wdawać się w dysputy biochemiczne, ale wiem, iż nie działają. Co więcej często do tych tabletek dodaje się sporo różnych szkodliwych substancji.
Z witaminą C z Olimpu był inny problem. Biorąc 2 tabletki na dzień czułem pewien dyskomfort w żołądku. Również cena była dość wysoka. Wtedy trafiłem na opis kwasu L-askorbinowego ze Stanlabu. Kupiłem pierwszy kilogram. Co ciekawe przy dawkach 2-3 gramy nie czułem tego dyskomfortu. Szybko okazało się, że jestem dość podatny na działanie tej witaminy. Większe dawki wywoływały przeczyszczenie. Jednak już tak niskie na poziomie 2-3 gramy niemal z dnia na dzień poprawiały stan moich dróg oddechowych. Zniknął praktycznie zupełnie i katar i ów męczący kaszel, który do tej pory utrudniał mi spanie, ćwiczenie i wiele innych rzeczy. Po czasie nieco zwiększyła się moja tolerancja i obecnie zwykle przyjmuję 4 gramy na dobę. Więcej tylko wtedy, gdy czuję, że coś mnie łapie. Wtedy na kilka dni zwiększam dawkę do 7-9 gram i choroba nie nadchodzi. Taki stan rzeczy trwa już od ponad pięciu lat. Nie jest idealnie, muszę uważać na drogi oddechowe, ale jest coraz lepiej. Od tego czasu nie byłem ani razu przeziębiony, nie przyjmowałem żadnych antybiotyków ani innych leków na zatoki czy oskrzela.

Gorzkie wnioski
Kamil w komentarzu napisał o tym, że nie chodzi o żalenie się. Ma rację. Nie o to mi chodzi. Jednak trudno nie powstrzymać się od kilku spostrzeżeń i pytań. Czemu pośród tylu lekarzy z jakimi się stykałem, nie znalazł się żaden, który choćby słowem wspomniał o witaminie C? To oni powinni mieć odpowiednią wiedzę i wykształcenie. Nie ja! Jak jest każdy wie, nie będę się tu rozpisywał o powiązaniach z firmami farmaceutycznymi i skutkami tych powiązań. Napisano o tym już sporo.
Inna ciekawa rzecz. Oto każdy, kto mnie dłużej zna, zauważył tę poprawę. Wielu moich znajomych nie może się nadziwić. A lekarze? Otóż nie zauważyli. W czasie kolejnych wizyt kontrolnych pani doktor oświadczyła, że nie ma żadnej poprawy! Tak więc pacjent nigdy nie ma racji. Jeśli wyzdrowiał, a w papierach napisano, że choroba jest nieuleczalna, to pacjent jest w błędzie. Głupi ignorant nie rozumie, że musi dalej kupować i brać leki, chodzić na wizyty i robić co roku rtg płuc!


Wreszcie ostatnia sprawa. Nie wiem skąd się bierze tak wielka rzesza zajadłych "ekspertów" piszących negatywne artykuły na temat witaminy C. Mam naprawdę gdzieś ich badania (często wykonywane przy pomocy aptecznych tabletek, o których byłą mowa wyżej), skoro życie ich nie potwierdza. Cenię sobie bardziej swoje zdrowie niż ich badania i mądrości. Może to ja jestem jakiś inny? Poprawę zdrowia zauważyłem nie tylko u siebie, ale także u wielu znajomych, którzy zaczęli stosować kwas L-askorbinowy. Dla lekarzy i wielu internetowych ekspertów takie fakty to tzw. przypadki anegdotyczne. Dla mnie moje zdrowie nie jest przypadkiem anegdotycznym. Tyle na temat! Nie twierdzę, że witamina C leczy wszystko, każdego i zawsze, ale o tym więcej napiszę w kolejnej części.

Po tym cokolwiek długim wstępie o nazbyt osobistym wydźwięku mogę w kolejnej części przejść do nieco bardziej pozytywnych kwestii.

4 komentarze:

  1. Ja w gruncie rzeczy mam podobne zdanie nt. kwasu askorbinowego , na mnie też działa, może nie tak spektakularnie, ale odporność zwiększa ewidentnie.

    Dawkowanie wygląda zazwyczaj tak, że dodaje jej trochę do szklanki wody wypitej o poranku, natomiast wieczorem mieszam ją z cytrynianem/mleczanem magnezu - około 2 gramów.

    Z aptecznych rzeczy jakby Ci zabrakło witaminy C ze Stanlabu, to awaryjnie możesz spróbować Esberitox - co parę godzin 3-4 tabletki (warto je possać na chwilę) - to też działa, sprawdzone.

    Działa również Astragalus/Traganek - buduje się tym ziółkiem odporność.

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja powiedzmy większych dawek (2g dziennie) + z pożywienia nie odczułem znacząco. Może dlatego, że ja nie mam żadnych stałych dolegliwości, które by dawały obraz, że ich natężenie się zmniejszyło.
    Wczoraj właśnie oglądałem jakiś angielski program o witaminie C i tam profesorowie przekonują, że ma działanie prozdrowotne ale duże dawki nie są potrzebne i nie działają. Komu tu wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też uczono, że duże dawki się nie wchłaniają jednorazowo. Co z tego, kiedy praktyka temu przeczy.

    Jak ktoś chce mieć produkt naturalny, to nie ma jak nalewka z dzikiej róży. Oprócz witaminy C jest tak masa innych pożytecznych związków. I jak to smakuje...

    Jest taka ciekawa roślinka - żółtlica. Porasta powszechnie działki, często grządki z ziemniakami - taki chwast nieznośny, tępiony przez działkowców, najczęściej nieświadomych.
    Ma ona w sobie niesamowite ilości witamin, związków mineralnych. Można poddusić jak szpinak i dodawać do jajek, lub spożywać na surowo spożywać. Polecam!



    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba oczywiste, ze nie wchlaniaja sie jednorazowo, ale z drugiej strony - jesli spozyjemy 1 g na raz do posilku, a potem co godzine/dwie kolejne 1 g, to przeciez ta witamina nadal bedzie sie mieszala z pozywieniem i bedzie stopniowo dostarczana do komorek, czy tak nie jest?
    Przyklad z ostatnich dni - przedwczoraj bylem na kajakach, nastepnego dnia ewidentnie katar, lekki bol glowy, oslabienie. Wpakowalem w siebie z 5-6 g witaminy C w odstepach co 1-2 h, dzisiaj mlody bog ;-)

    OdpowiedzUsuń