O co tu chodzi?
Postanowiłem
napisać coś więcej na temat mojego podejścia do nauki, badań
naukowych itp. rzeczy. O niektórych sprawach już pisałem, ale
warto wszystko zebrać w całość i uzupełnić o pewne
przemyślenia. Jednak muszę zacząć od pytania - po co to
właściwie? Dlaczego nie pisać tylko o kolejnych ćwiczeniach,
metodach treningu czy sposobach odżywiania? Głównie dlatego, że
nie chodzi mi tylko o to, by nauczyć Was pewnych ćwiczeń, techniki
czy innych szczegółów związanych ze zdrowiem i zdrowym
uprawianiem sportu.
Nie chodzi tylko o to, byście byli odtwórczy i powtarzali bezkrytycznie to co tutaj napiszę. Chce Was zmusić czy też zachęcić do krytycznego myślenia, czyli do zjawiska będącego obecnie w zaniku. To nie krytykanctwo czy też tzw. i obecnie modne hejterstwo (nawet nie wiadomo, jak ten kąkol językowy odmieniać). Chodzi o właściwe podejście do wszelkich treści, z którymi się będziecie stykać. O odpowiednie korzystanie z informacji, czyli coś czego ani szkoła ani współczesne uniwersytety nie uczą. Żadna władza nie chce mieć pod sobą ludzi inteligentnych i krytycznie myślących. Takimi nie można bezkarnie manipulować. Chce mieć tępych wyrobników, nawet jeśli uważa się ich za naukowców.
Nie chodzi tylko o to, byście byli odtwórczy i powtarzali bezkrytycznie to co tutaj napiszę. Chce Was zmusić czy też zachęcić do krytycznego myślenia, czyli do zjawiska będącego obecnie w zaniku. To nie krytykanctwo czy też tzw. i obecnie modne hejterstwo (nawet nie wiadomo, jak ten kąkol językowy odmieniać). Chodzi o właściwe podejście do wszelkich treści, z którymi się będziecie stykać. O odpowiednie korzystanie z informacji, czyli coś czego ani szkoła ani współczesne uniwersytety nie uczą. Żadna władza nie chce mieć pod sobą ludzi inteligentnych i krytycznie myślących. Takimi nie można bezkarnie manipulować. Chce mieć tępych wyrobników, nawet jeśli uważa się ich za naukowców.
Co
zatem da Wam krytyczne myślenie? Oszczędność czasu i pieniędzy,
jak również zdrowia oraz lepsze życie. Tak, to nie są obietnice
na wyrost. Wystarczy, że kupicie najlepszy suplement firmy...
Nie jestem wrogiem medycyny i farmacji
Żarty
żartami, ale temat jest jednak dość poważny. Chciałbym w tym
miejscu zaznaczyć jeszcze jedno. Nie jestem przeciwnikiem badań
naukowych, nie jestem przeciwnikiem współczesnej medycyny ani nawet
o zgrozo... nie jestem przeciwnikiem farmacji. Mam tylko do nich
pewne zastrzeżenia, o których więcej niebawem. Chcę nauczyć Was
patrzeć na nie krytycznie i nie ulegać magii stwierdzenia -
"badania naukowe wykazały, że...". Internet jest pełen
specjalistów popisujących się rzekomą wiedzą zaczerpniętą
jedynie z czytania abstraktów. Jest w nim również mnóstwo
fanatyków broniących naukowego punktu widzenia, który tak naprawdę
jest zatwardziałym dogmatyzmem i niezdolnością do
przewartościowania utartych ścieżek myślenia. Są też
doniesienia dziennikarzy przeinterpretowujących wyniki badań, tak
by mieć chwytliwy tekst.
Problem finansowania nauki
Badania
naukowe wymagają pieniędzy. Jedne większych, inne mniejszych.
Jednak jest to fakt niepodważalny. Jeśli nawet ktoś pracuje tylko
jako teoretyk i nie przeprowadza osobiście eksperymentów, to
konieczne są pieniądze na zakup książek, na dostęp do płatnych
baz danych i artykułów itp. Kłopot w tym, że finansowanie może
mocno odbić się na rzetelności badań. Zarówno wtedy, gdy
pieniądze wykładają "bezinteresowni" darczyńcy, jak i w
przypadku, gdy finansowaniem zajmuje się rząd.
Minister
nie może określać tego czym nauka ma się zajmować, albo co ma
odkryć i czego dowieść. To samo dotyczy wszystkich innych
"bezinteresownie" finansujących badania. W praktyce
wygląda to często inaczej. Jest już truizmem stwierdzenie, że
badania historyczne zwykle są o tyle wspomagane o ile potwierdzają
linię polityczną i wizję świata lansowaną przez akurat
rządzących. Bywa jednak i tak, że minister określa jakie metody
leczenia są "naukowe" a jakie nie. Inny minister
stwierdza, że badania, których nie można od razu zastosować są
nieprzydatne. Gdyby w tak krótkowzroczny sposób traktowano Pascala,
Leibnitza, czy Kartezjusza - dziś nie byłoby komputerów, choć w
ich czasach nikt jeszcze nie przewidywał podobnych zastosowań ich
prac teoretycznych.
Jeszcze
gorzej dzieje się w przypadku, gdy badania są wprost zlecane i
finansowane przez określone firmy. Dobrze, gdy zleceniodawca
ogranicza się do tego, iż finansowanie jest tylko formą reklamy
jego marki. Gorzej, gdy sugeruje do jakich wyników badacze mają
dojść, czy nawet - co zdarza się częściej niźli się wydaje -
zastrasza niepokornych i pragnących zachować uczciwe podejście.
Oczywiście nie każde takie badania prowadzą do manipulowania
wynikami, tym niemniej trzeba w tej sferze sporo zmienić, by na nowo
móc zaufać wynikom badań.
Paradygmat
Nie
można właściwie korzystać z badań naukowych jeśli nie zrozumie
się czym jest paradygmat naukowy. Prawie każda dziecina nauki ma
swoje paradygmaty. Być może poniekąd nie ma ich w matematyce oraz
w dość nowych dziedzinach nauki, które dopiero co oddzieliły się
o tych bardziej ogólnych. Choć i to nie do końca prawda.
Zacznijmy
od wyjaśnienia prostego faktu, iż nauka jako taka nie jest zbiorem
pewnych twierdzeń i odkryć, do których co jakiś czas ktoś
dorzuca coś nowego. Często tak właśnie się ją pojmuje i stąd
wynika wiele nieporozumień, a poniekąd fanatyczna obrona "nauki"
przeciw wszystkim, którzy twierdzą coś innego niźli ta "nauka"
dowiodła i nazywania ich oszołomami tudzież innymi mało
pochlebnymi określeniami. Często nowe odkrycie, gdy wreszcie
przebije się do powszechniej świadomości badaczy danej dziedziny i
nie bez oporu uzyska ich akceptację - obala dotychczasowy gmach
pojęć i założeń.
Paradygmat
to w pewnym uproszeniu zbiór obowiązujących teorii w danej
dziedzinie. Określa czego i w jaki sposób uczy się kolejne
pokolenia naukowców tak, by mogli wejść do grona badaczy i
kontynuować ich pracę. By wiedzieli jak dana dziedzina nauki widzi
i opisuje świat czy też raczej jego konkretny wycinek. Siłą
rzeczy zawsze jest nieco uproszczonym opisem rzeczywistości.
Jednak
paradygmat to nie tylko zbiór powszechnie akceptowanych teorii i
hipotez, które czasami po cichu zmieniają się w tezy, choć nie
zostały wystarczająco potwierdzone. Paradygmat dotyczy także
określonych metod badawczych, a więc tego jak postrzega się fakty
oraz w jaki sposób przeprowadza eksperymenty. Wreszcie implikuje
odrzucenie tych faktów i obserwacji, które są dla niego niewygodne
i nie pasują do przyjętych teorii. Ze swej natury jest syntezą, a
syntezy muszą odrzucać pewne dane, by powstały obraz był w miarę
jasny i przejrzysty oraz wewnętrznie niesprzeczny.
Przyjęcie
paradygmatu w danej dziedzinie wiedzy nie jest czymś definitywnie
złym. Jest potrzebne i korzystne, ale tylko na tyle na ile ogół
naukowców zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw z nim związanych
i wynikających z niego ograniczeń. Dzięki paradygmatowi kolejni
naukowcy nie muszą zaczynać pracy od nowa i wykonywać wszystkich
fundamentalnych badań. Korzystają z dorobku swoich poprzedników.
Wielu z nich zajmuje się pracą porządkową, czyli
przyporządkowywaniem określonych zjawisk czy teorii do ram
wyznaczonych przez paradygmat i jest niechętna wszystkiemu co
wykracza poza te ramy lub wprost przeczy przyjętej optyce.
Paradygmat
jest potrzebny, ale na pewnym etapie musi zostać "rozsadzony"
i przewartościowany. Nie znaczy to wcale, że wtedy odrzuca się
wszystko co dotychczas zostało zrobione. Część dorobku wchodzi w
skład nowego paradygmatu. Do takiej rewolucji może dojść wówczas,
gdy nowe spojrzenie umożliwia rozwiązanie pewnym problemów,
których dotychczasowych paradygmat rozwiązać nie mógł lub które
ignorował. Jednak trzeba do tego nowego podejścia przekonać
większość naukowców pracujących w danej dziedzinie. Zawsze
istnieją ludzie, którzy nie przyjmują bezkrytycznie paradygmatu i
szukają innych rozwiązań. Część z nich błądzi, a cześć jest
motorem przemian. Zwykle też nim do przemian dojdzie, muszą przez
lata znosić odrzucenie i drwiny.
Dzięki
OdpowiedzUsuńCo o tym myslicie warto poeksperymentować
Usuńhttp://www.magicznyogrod.pl/zielarnia/borelioza/maral-korzen-leuzea.html
Ciekawy film o tym jak szukać rzetelnych informacji "Krótki film o prawdzie i fałszu" https://www.youtube.com/watch?v=T1vW8YDDCSc
UsuńWitam Stefan! Nie wiedziałem, w jakim temacie napisać, więc napisze tutaj i mam nadzieję, że odpowiesz i mi pomożesz. Zanim przejdę do sedna, chciałem napisać, że czytam hormonwzrostu.edu.pl jak i dziedzictwosandowa od dłuższego czasu, ale nie mogę niestety znależć rozwiazania mojego problemu. Chodzi o problem z nabraniem masy mięśniowej. Jakiej diety bym nie stosował i jakich ćwiczeń bym nie robił, to brak jakichś większych efektów. Dodam, że trenuję już jakieś 15 lat ogólnie, jeżeli chodzi o sport. Najpierw zacząłem ćwiczyć ciężarami po swojemu, kierując się radami zawartymi w gazetach kulturystycznych (efekt mizerny). Przez te piętnaście lat ćwiczyłem z jakimiś tam przerwami, ale tak jak napisałem bez jakiś większych efektów. Jakieś 5 lat temu przestałem ćwiczyć siłowo prawie w ogóle i zacząłem ćwiczyć muay thai i bjj. Dodam,że przez te 5 lat jeździłem codziennie do pracy na rowerze po 12 km w jedną stronę. Jakiś rok temu ( po natrafieniu na Twoje blogi)postanowiłem znowu zacząć przygodę z siłownią, z nadzieją na nabranie masy mięśniowej. I tak ćwiczyłem różnymi planami, zmieniając diety ( high carb, high fat itd.) i nic. Efektów zero. Mam 171 cm wzrostu, waże cały czas (+-1-2 kg) 65kg i z ch..ja moje mięśnie nie chcą rosnąć. Robię rampy ćwiczeń złotych po zakresach od 5 do 10 przy lustrze, obserwując technikę, a sugerując się filmikami w internecie i nic. Po prostu nie mogę nabrać masy. Obecna dieta to 2g B 2,5g Tł i 2g WW na kg. Mój obecny trening:
OdpowiedzUsuńdzień 1: przysiad 6x8 powt. zaczyna ciężarem 32,5kg i dokładam co serię 2,5 kg
pompki na poręczach 6x8 bez ciężaru
dzień 2: MC 6x8 40kg
wyciskanie żołnierskie stojąc 6x8 i tutaj też chyba jest jakiś problem bo nie mogę zbyt wiele podnieść, zaczynam z ciężarem 15kg i coś słabo te wyciskanie mi idzie.
Trenuje tym planem co 2 dzień od około roku i tak jak napisałem-zero efektów. Wiem że trochę chaosu, w tym co napisałem, ale jakbyś Stefan znalazł chwilę, aby dać mi jakąś radę, to był bym wdzięczny.
Aha... Zapomniałem dodać, ze zanim zacząłem moją przygodę ze sportem, to jako nastolatek sporo nadużywałem alkoholu przez kilka lat. Może to ma jakieś znaczenie. Dobra. To tyle. Mam nadzieję Stefan, że znajdziesz chwilę swojego czasu, aby przeczytać mój post. Dzięki i pozdrawiam!
Paweł.
Zacznę od najprostszych spraw:
OdpowiedzUsuń1. Badałeś się pod kątem ewentualnych wad postawy?
2. Jak z poziomem kwasu w żołądku?
3. Nie masz jakichś problemów z jelitami?
4. Badałeś tarczycę?
5. Można podejrzewać też lekką polineuropatię, ale tu najważniejszy wyznacznik - czy jak ćwiczysz to siła wzrasta, czy też podobnie jak masa nie idzie w górę?
Dzięki, że odpisałeś. Na wady postawy się nie badałem, tylko tyle co w szkole, jak jeszcze chodziłem. Nigdy nie stwierdzono u mnie zadnych nieprawidłowości. Jak stanę przed lustrem, to mam troche jedno ramię niżej od drugiego. Staram się chodzić wyprostowany, z głowa lekko do góry, klatka wypięta, łopatki lekko ściągnięte itd. Z poziomem kwasu w żołądku, to nie wiem, ale już wcześniej słuchałem wykładów pana Jerzego Zięby na yt. i przed posiłkami piję ocet jabłkowy, a z posiłkiem zażywam betainę hcl.
OdpowiedzUsuńO problemach z jelitami nic mi nie wiadomo. Jestem po ósmym płukaniu wątroby wg dr.Moritza. Stolec normalny, nic nie boli itd. Chyba wszystko ok.
Tarczycę badałem kilka lat temu i było wszystko ok. Od pół roku piję płyn lugola ok. 15 kropel dziennie, aby uzupełnić jod.
Jak ćwiczę, to siła idzie do góry, ale nie we wszystkich ćwiczeniach. MC- co trening dokładam 2,5 kg, przysiad-tak samo, dipsy- co trening więcej powtórzeń, serii, a jak potrzeba to dodaję ciężar. Problem mam z wyciskaniem sztangi nad głowę, bo doszedłem do pewnego momentu i nie mogę go przeskoczyć. Na treningach BJJ wszyscy mi mówią, że jak na moją wagę, jestem strasznie silny i się dziwią, jak to możliwe. Masa jednak stoi w miejscu. Z tą polineuropatią, to szczerze mówiąc, mnie zaskoczyłeś i nie mam pojęcia, co odpowiedzieć. Zapomniałem dodać, że od 20 lat walczę z łuszczycą. Dodam też, że jestem dobry na długie dystanse, tzn bieganie 20km na raz, rower- tu już nie mierzyłem, ale też sporo potrafię przejechać. Ogólnie to jestem silny i wytrzymały, ale jestem suchy. Jakieś tam mięśnie mam. Jakbym miał sie porównać, to sylwetka w stylu Bruce'a Lee. Może jestem po prostu przepity alkoholem- uwalone hormony itd?
Paweł.
Idźmy zatem dalej:
OdpowiedzUsuń1. O tej polineuropatii możesz zapomnieć. Wolałem się upewnić, ale w Twoim wypadku to raczej nie jest problem. Gdyby tak było byłbyś raczej coraz słabszy.
2. Ocet jabłkowy i HCL jak najbardziej ok. To jest dobry wybór.
3. Wszelkie czyszczenia wątroby i inne wegetariańskie wymysły sobie podaruj, bo tylko rozwalasz metabolizm.
4. Co do jodu też byłby bardzo ostrożny. To nie jest uniwersalny lek na tarczyce, Jednemu pomoże, a u innych może tylko pogorszyć sprawę.
5. Wady postawy - tu może coś siedzieć. Na pewno jest jakiś problem w obręczy barkowej lub kręgosłupie. Przydałyby się dokładne badania.
6. Jeśli możesz to podeślij zdjęcia sylwetki, przód, tył i bok. Bez tego to tylko mogę zgadywać.
7. Spróbuj zrobić to ćwiczenie, tak by nie odrywać ani korpusu, ani łokci ani dłoni od ściany - http://www.exrx.net/Stretches/PectoralisMinor/Wall.html daj znać czy dajesz radę.
8. Jak u Ciebie z periodyzacją? Zmieniasz zakresy, tempo itp.?
9. Co z podciąganiem?
10. Napisz coś więcej o żywieniu. Jakie źródła makroelementów i jak z podażą mikroelementów.
11. Bierzesz jakieś suple?
Stefanie a co oznacza, jeśli nie potrafimy wykonać tego ćwiczenia z pkt. 7? - a konkretnie to nie potrafię przyłożyć dłoni płasko do ściany, i co robić żeby to poprawić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oznacza problemy w obręczy barkowej. Albo brak rozciągnięcia albo zmiany kostno-stawowe. W pierwszym wypadku odsysłam do moich artów o rozciąganiu. W drugim u osoby dorosłej zwykle już niewiele można zrobić.
UsuńWięc tak: zdjęcia są dzisiaj zrobione. Te pierwsze w ciemnych slipkach jest trochę starsze. Jakość jest trochę słaba, bo sam robiłem i nie miałem jak się dobrze ustawić.
OdpowiedzUsuńTo ćwiczenie przy ścianie zrobię, może nie jakoś super idealnie, ale w miarę jest o.k.
Ostatnio jak się podciągałem, jakieś pół roku temu, to robiłem 3-4 serie po 8 powtórzeń do klatki z ciężarem 2,5 kg. Mój rekord to 17 podciągnięć do szyi. W tej chwili jestem w stanie zrobić 3 muscle-upy techniczne, bez bujnięcia w zwisie (oczywiście po rozgrzewce). Latam cały czas po zakresach 6-8-10. Przerwy między seriami 1,5-2 minuty. Tempo 3010. Złote ćwiczenia. Może nie jest jakoś super technicznie, ale jak patrzę w lustro i porównuje z filmikami, to jest chyba w miarę o.k. Dieta. Wszystko staram się jeść możliwie jak najzdrowiej. Nie jem nic z pusze, torebek, plastików itd. Nie jem ciastek, słodyczy, nie pije napoi, typu cola, fanta itp. Mc donaldy i takie tam odpadają. Z pieczywa tylko chleb żytni Oskroba. Zero makaronów. Czasami ryż. Codziennie ziemniaki gotowane. Jajka z wolnego wybiegu, kurczaki tak samo, indyk, wołowiny i wieprzowiny nie jem. Jem twaróg półtłusty, kefir, smalec, masło, olej kokosowy, oliwa z oliwek 1 łyżka dziennie, banany. Warzyw jem mało, bo więcej w nich pestycydów, niż witamin. Woda z solą himalajska. Troche płatków owsianych i czasami ryż. Ser żółty gouda. Biorę wit. d3 z k2 mk7, niacyna, b-complex. Jeżeli mogę wkleić link do innego bloga:
http://edoergosumblog.blogspot.com/2015/08/fit-krytyka-1-rodzaje-budowy-ciaa.html
Starałem sie iśc tym tropem, ale moja wiedza jest ciut za mała.
Zdjęcia:
http://pics.tinypic.pl/i/00834/5y2wj69pg8z1.jpg
http://pics.tinypic.pl/i/00834/tkptf22hja4f.jpg
http://pics.tinypic.pl/i/00834/7oro2o3bgsph.jpg
http://pics.tinypic.pl/i/00834/84rmw6m8mx2c.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/5otsll8apttn.jpg
http://images.tinypic.pl/i/00834/dxol5kcgpgh5.jpg
http://images.tinypic.pl/i/00834/tp3r36nyxzem.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/whx6chkmv2la.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/q7cfeevensdg.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/ekk5cuvpdsxz.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/uc4jx6lisnxr.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/8b2k80bk6uqf.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/m29fyjs4hxw7.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/jsvfm20qeauu.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/oqvtzw9ot3bb.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/u15zo24jgjoa.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/bc9lzw8gkjwm.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/vji1a8sjku06.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/cbydht5r2otw.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00834/2i5uhao7mr8f.jpg
Jak coś zapomniałem, to potem dopiszę.
Dzięki. Paweł.
Zapomniałem jeszcze dodać, że moje życie ostatnimi laty, to ciągły stres. Czy to w pracy, czy to w domu. Podejrzewam , że mogę mieć depresję lub nerwicę, albo jedno i drugie. Ogólnie byłem strasznie nerwowy całe życie. Teraz trochę się uspokoiłem. Mam zmienne nastroje- jednego dnia miewam samobójcze myśli, nie chcę mi się żyć itp, a na drugi dzień czuję się dobrze, jestem zadowolony itd. Może problem tkwi w psychice? Nie wiem, czy to ma znaczenie, ale tak mi się przypomniało.
OdpowiedzUsuńPaweł.
Jeśli chodzi o psychikę i nieustany stres to niestety potrafi zniszczyć efekty nawet najlepszej diety i treningów. Tu na pewno musisz coś z tym zrobić. Bez wewnętrznego uspokojenia raczej nic nie zdziałasz. Trochę może pomóc witamina C ze stanlabu w większych dawkach, ale nie zastąpi pracy nad sobą.
OdpowiedzUsuńJeśli bierzesz niacynę i B-complex z polskiej apteki to tylko się trujesz. Zastąp to lepiej yerbą i płatkami drożdżowymi.
Nie jest też dobrze, że mięso u Ciebie to tylko drób, który z racji profilu tłuszczowego jest mniej korzystny niż wieprzowina i wołowina. Sporo u Ciebie nabiału. Wg mnie za dużo. Ta oliwa z oliwek przy takiej diecie też tylko pogarsza sprawę, bo za dużo masz kwasów wielonienasyconych.
Co do warzyw to masz trochę racji, ale nie do końca. Stawiając sprawę w ten sposób pozbawiasz się wielu mikroelementów, które choć w małych ilościach też nie są bez znaczenia.
Chleb i ryż to już pisałem wiele razy - korzystne dla zdrowia nie są.
Akurat Seredziuk pisje wiele pożytecznych rzeczy, ale nie w tym przypadku. Te sztuczne podziały na typy budowy jesz wiele razy krytykowałem, więc nie będę się powtarzał. Poszukaj artów pt. Nie jesteś ektomorfikiem.
OdpowiedzUsuńJeden obojczyk masz przesunięty i zdaje się skoliozę w odcinku piersiowym. Nóg nie ma więc trudno coś powiedzieć. Brakuje Ci nawyku przyjmowania właściwej postawy, co sugeruje brak pracy nad rdzeniem a więc i braki techniczne treningu. Łopatki rozjechane na boki i brak odpowiedniego napięcia brzucha.
OdpowiedzUsuńMusisz na treningu skupić się na napięciu rdzenia. Może też trochę pomoże Wodynowe ćwiczenie z ręcznikiem.
Treningi - jak na tyle lat treningu zdecydowanie za mała różnorodność. Brak manipulacji tempem. Im ktoś ma większe trudności z budowaniem masy, tym więcej musi modyfikować na treningach.
OdpowiedzUsuńDodam w takim razie miecho i warzywa. A moglbys podac jakis przykladowy trening, tzn. jakie cwiczenia, ile serii, ile powtorzen, tempo, przerwy miedzy seriami itd.? Bylbym bardzo wdzieczny. Pawel.
OdpowiedzUsuńMoge cwiczyc 4-5 razy w tygodniu, bo 2 razy mam BJJ. Mam sztange, hantelki, lawke i stojak do przysiadow. Drazek i do dipsow tez mam. Silownie mam w piwnicy, dostepna 24/h.
OdpowiedzUsuńMogę napisać plan, ale musisz trochę poczekać. Niestety jest kolejka. No i pomyśl nad pracą nad psychiką. Bez tego możesz jeszcze długo kręcić się w kółko.
OdpowiedzUsuńOk. Dzięki. Poczekam, ile będzie trzeba. W ogóle dzięki za poświęcony czas. Z psychiką coś pomyślę. Dzięki jeszcze raz i czekam na plan. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPaweł
Sam ostatnio się zastanawiam nad warzywami w tym kontekście, co piszecie. Czy nie byłoby lepiej jeść ich rzeczywiście mniej, ale lepszych jakościowo? Np. z upraw ekologicznych? Są oczywiście dużo droższe, ale stąd nie jadłoby się ich tak dużo.
OdpowiedzUsuńZapewne byłoby lepiej. Jeśli ma się dostęp to lepiej jeść mniej, a rzeczy lepszej jakości.
OdpowiedzUsuńPaweł - popracuj nad tym stresem na poważnie. Inaczej co byś nie robił, niewiele da. Jak plan będzie gotowy to go tu wkleję, więc co jakiś czas sprawdzaj :)
Ok Stefan. Dzięki.
OdpowiedzUsuńPaweł.
Z dostępem wielkiego problemu chyba nie ma. W każdym większym mieście są w tej chwili sklepy ekologiczne. Jedynym straszakiem jest cena, ale jedząc tego trochę mniej wyszłoby porównywalnie.
OdpowiedzUsuńNie ma już nic eko, bo nawet wody gruntowe są skażone, nie wspominając o powietrzu. Trują nas z każdej strony, jak się tylko da.
OdpowiedzUsuń^z takim podejściem do życia to nic tylko sobie w łeb palnąć. Ja do tego dorzucam jeszcze chemitrails i szczucie ludźmi falami elektromagnetycznymi.
OdpowiedzUsuńZe sklepami eko jest ten problem, że jakoś nie wierzę, że wszystkie mają żywność eko. Już widziałem sytuację, że ten sam dostawca wiózł ziemniaki do Biedronki a potem do sklepu eko. Wszędzie były te same, tylko te niby eko 3 razy droższe :)
OdpowiedzUsuńKolega mi opowiadał, że u jego rodziców na wsi gość miał uprawę porzeczki zwykłej i bio. Bio różniła się tym, że była pryskana nocą... Może wtedy opryski mniej szkodzą:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze bio jest wtedy, gdy masz rodzinę na wsi, która ma ogródek i dadzą Ci coś, co sami wyhodują.
O ile masz pewność, że sami tego czymś nie pryskają :)
OdpowiedzUsuńCo do sklepów eko, to racja, że jest sporo oszustów. Najlepsze, że żeby żywność miała status ekologicznej, wystarczy, że ileś tam procent jej składu pochodzi z certyfikowanych upraw. Reszta może być nawet z Czarnobyla i nikogo to nie obchodzi.
Niemniej da się znaleźć sklepy, w których ta żywność rzeczywiście jest dobrej jakości. Trzeba patrzeć jakie mają certyfikaty i w razie wątpliwości pytać i domagać się, żeby dowiedli, że mówią prawdę. Jest to trudne ale nie niemożliwe.
Ale generalnie przyznaje się, że trochę się uniosłem pisząc, że wielkiego problemu z tym nie ma :)
Tak na marginesie, ciekawostka odnośnie Czarnobyla :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.national-geographic.pl/national-geographic/przyroda/jak-one-moga-tam-zyc-30-lat-po-katastrofie-czarnobyl-jest-krolestwem-zwierzat
To wiele mówi o ludzkości, że w niektórych miejscach trzeba katastrofy jądrowej, żeby przyroda odżyła.
UsuńStefan, w oczekiwaniu na ten plan od ciebie, co sadzisz, o tym planie? http://www.mnbbc.com/content.php/210-Budujemy-mase-roczny-cykl-treningowy-dla-poczatkujacego-Cz.-1
OdpowiedzUsuńFaza II, albo III. Nada sie dla mnie, poki nie ulozysz jakiegos planu?
Pawel.
To co jest w fazie II na razie może być. Chcę Ci wrzucić taki plan jak właśnie dałem Jokerowi, ale muszę do niego wprowadzić drobne korekty pod Ciebie.
OdpowiedzUsuńJak wam bardzo zależy to na blogu (co prawda wege, ale bywają ciekawe art.) pepsi eliot jest sporo (szczególnie w komentarzach) jak pozbyć się pestycydów z warzyw i owoców - moczenie w boraksie, wodzie z octem na przemian z sodą itd.. Ogólnie dużo zabawy, skórka za wyprawkę:)
OdpowiedzUsuńKiszonki są pozbawione pestycydów?
UsuńNa pewno w procesie fermentacji przynajmniej część, a właściwie większość toksyn jest neutralizowana.
UsuńOk Stefan. To czekając na plan od ciebie, pojadę na razie tamtym. Dzięki.
OdpowiedzUsuńPaweł.
A co Stefan sądzisz o kuloodpornej kawie, zamiast śniadania przed treningiem wcześnie rano?
OdpowiedzUsuńA co to jest ta kuloodporna kawa?
OdpowiedzUsuńCo do samego jedzenia przed treningiem - jedni mogą nie jeść, inni nie. Zwłaszcza jeśli niedawno zmienili dietę. Zależy też co się rozumie przez wcześnie rano. Jak wstajesz o 5 to posiłek jest konieczny, o 7 już mniej.
Dlaczego o 5 jest konieczny?
UsuńBo jest to pora zwyżki hormonalnej u faceta. Jeśli ją prześpisz nie ma problemu, jeśli wstaniesz ok. 5 czy wcześniej, to jesteś od razu dużo bardziej głodny.
UsuńAle przecież ta godzina musi być przynajmniej do jakiegoś stopnia indywidualna, zależna od trybu życia, klimatu, oświetlenia itd.
UsuńSkąd taka regularność?
Na to pytanie do końca nie umiem odpowiedzieć, choć myślę nad tym od lat. U kobiety sporo rzeczy wpływa np. na regularność miesiączki. U faceta jest inaczej, czy wstajesz skoro świt, czy dopiero przed południem - hormony wydzielane są w tym samym rytmie dobowym. Jasne, że liczy się dieta czy np. wysiłek, a nawet pora roku, ale generalnie takie rzeczy jak poranne erekcje na skutek zwyżki testosteronu, jeśli są, to zawsze we wczesnych godzinach porannych. Różnica to ewentualnie kilkadziesiąt minut.
UsuńKuloodporna kawa (bulletproof coffee)- kawa zmiksowana z masłem, albo z olejem kokosowym. Właśnie chodzi mi o to, że mam treningi BJJ o 6.30 rano i nie mam czasu, żeby zjeść śniadanie. Jeszcze, co do tego planu Stefan, który mi będziesz układał, mógłbyś dać jakieś ćwiczenia na łydki, bo też z nimi u mnie kiepsko-tzn. są strasznie chude, w porównaniu do reszty ciała.
OdpowiedzUsuńPaweł.
Jeśli to wystarczy i nie padasz z głodu na treningu, to może być.
OdpowiedzUsuńZ głodu nie padam i siłę też mam, ale człowiek tyle naczytał się, że trenując na czczo można mięśnie popalić itd., że nie wiadomo, czy coś zjeść, czy nie zjeść. Ech, ta propaganda.
OdpowiedzUsuńPaweł.
Ta propaganda wyrosła z potrzeby sprzedaży większej ilości supli mających rzekomo zapobiegać utracie masy. Tak naprawdę u zdrowego człowieka, który ma już za sobą kilka lat low carb, kilkanaście godzin bez jedzenia spadków nie spowoduje, a czasem wręcz przeciwnie - może pomóc. Nie jest to namowa do IF, bo akurat IF to jest nadmierna skrajność w drugą stronę. Jeśli jednak np. ostatni posiłek zjesz ok. 22.00, a kolejny w okolicach południa - powinno być ok. Pod warunkiem, że nie wstajesz za wcześnie, czyli przed 6 - co wyjaśnię za chwilę powyżej.
OdpowiedzUsuńTak w ogóle zauważyłem u siebie coś dziwnego - jeśli zjem mocno obfitą kolację to rano jestem bardziej głodny, niźli zjem na kolację coś lekkiego albo w ogóle stwierdzę, że nie jestem głodny i pójdę spać.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa - ostatnio staram się zjeść chociaż kawałek kiełbasy na śniadanie, bo wstaję rano i nie czuję się w ogóle głodny - ot, kawa z masłem i do pracy, dopiero potem w pracy zjadam posiłek (ok 10:00). Ale jeśli zjem właśnie ten mały kawałek kiełbasy to po godzinie nagle robię się mocno głodny.
Odpowiedzią, przynajmniej częściową jest insulina. Póki nie jesz, jest "uśpiona". Jak coś zjesz zostaje wydzielona i organizm zaczyna się domagać więcej. Im więcej ww w posiłku tym silniej to działa.
OdpowiedzUsuńMamy też drugą stronę medalu. Uczucie głodu reguluje do pewnego stopnia rytm dobowy. Jak się przyzwyczaisz, że obiad jest o 13, to kilka kilkanaście minut wcześniej zaczniesz czuć się głodny. Dlatego zupełnie bez sensu jest stwierdzenie - jem tylko wtedy, gdy jestem głodny. Można się przyzwyczaić do minimalnej podaży pokarmów, co nie znaczy, że powoli nie będzie to podkopywało zdrowia. Osoby, które wygłaszają takie deklaracje nigdy nie pracowały ciężko fizycznie albo nie trenowały ciężko. Gdyby było inaczej toby takich rzeczy nie wygadywali.
Jakie byś wybrał Stefan mniejsze zło? Ryż, czy płatki owsiane?
OdpowiedzUsuńPaweł.
Chyba raczej płatki. Tylko po co taki wybór? Istnieje wiele innych lepszych źródeł węglowodanów niż zboża.
OdpowiedzUsuńA, bo czasami lubię sobie zjeść pomidorową z ryżem, albo płatki z białym serem i bananem :). Jeszcze mam pytanie Stefan, co do treningu. Wiem, że układasz mi plan, cierpliwie czekam i nie popędzam, ale tego co wiesz na mój temat, to jakie tempo ćwiczeń, byś mi polecił, jeżeli chodzi, o zbudowanie masy mięśniowej? Szybkie, czy raczej wolne ( zarówno w fazie negatywnej i pozytywnej)?
OdpowiedzUsuńPaweł.
Tempo wolne.
OdpowiedzUsuńNie łącz owoców z niczym, szczególnie z nabiałem. Zamiast tego ryżu znacznie lepiej dać kaszę gryczaną.
Albo jaglaną, w smaku i konsystencji jest dość podobna do ryżu.
OdpowiedzUsuńPaweł - tak wygląda wersja tego planu dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńd1. przysiad 3 serie x 2 - 5
podciąganie 3 x 2 - 5
power wymach w opadzie 3 x 2 - 5
uginanie ramion stojąc sztangielkami chwyt neutralny 3 x 4 - 7 pilnuj techniki, ramię ma się nie poruszać, porusza się tylko przedramię
d2. Wyciskanie od czoła siedząc na ławie oparcie pod kątem 70-80 st 3 serie x 2 - 5
dipsy 3 x 3 - 6
cuban press 3 x 3 - 8
uginanie nóg na maszynie 3 x 2 - 5
d3. MC 3 serie x 2 - 5
podciąganie 3 x 2 - 5
przenoszenie grzbietowe 3 x 2 - 5
uginanie francuskie leżąc 3 x 3 - 6
d4. wiosłowanie jednoracz, głęboki pochył tułowia do równoległości do podłoża 3 serie x 2 - 5
wyciskanie sztangielek na lekkim skosie głową w górę, sztangielki idą torem równoległym, nie zbliżają się do siebie na górze - to bardzo ważne 3 serie x 2 - 5
podciąganie sztangi, a najlepiej sztangielek (dla bezpieczeństwa barków) do wysokości mostka 3 x 3 - 7
modlitewnik 3 serie x 3 - 7
Uwagi:
- wszystkie ćwiczenia robisz w wolnym tempie, co w praktyce oznacza 4-5 sekund na fazę pozytywną i tyle samo na fazę negatywną
- z tej racji ciężary muszą być mocno zaniżone, tak by zrobić całość; nie przyspieszaj by podnieść więcej - nie tędy droga
- we wszystkich seriach roboczych ćwiczysz tym samym obciążeniem
- zapis np. 3 x 2 - 5 oznacza, że robisz 3 serie x 2. jak się uda bez problemów, robisz za tydzień 3 serie x 3, potem 3 x 4 i w końcu 3 x 5. Wtedy zwiększasz trochę ciężar i znowu od nowa. Robisz 3 x 2, po tygodniu x 3 itd. W ten sposób będziesz miał zapewnioną automatyczną periodyzację i można tak skutecznie długo trenować.
- przerwy między seriami i ćwiczeniami 90 s.
Na koniec d1 i d3 robisz wspięcia na palce z podkładki stojąc, wolne tempo rampa x 5.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki Stefan za plan i w ogóle za poświęcony czas. Napiszę za jakiś czas, jakie efekty. Dzięki jeszcze raz. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPaweł.
Jeszcze Stefan jedno pytanie, na temat diety. Jak myślisz? Ile BTW będzie wystarczające, dla takiego zdechlaka jak ja? Praca fizyczna 8 godz. dziennie, na myjni samochodowej, plus 2x w tygodniu trenigi bjj po 1.5 godz. dziennie, na które dojeżdżam na rowerze, a potem jade do pracy? W sumie wyjdzie po 12 km w jedna stronę. Jest w ogóle jakaś szansa na zbudowanie masy mięśniowej przy takiej aktywności?
OdpowiedzUsuńPaweł.
Zwykle zaczynamy tu od 2 gram białka i tłuszczu na kilogram masy ciała. Teoretycznie powinno się wyliczać dla beztłuszczowej, ale przy takim obciążeniu możesz to pominąć i liczyć normalnie wg tego, ile ważysz. Jedz tak kilka tygodni i sam oceń czy to nie za mało. Teoretycznie może być też za dużo, ale przy takiej aktywności to bardzo mało prawdopodobne. Dużo zależy też od jakości pożywienia. Zupełnie czym innym jest mięso sklepowe, a na przykład wiejskie ze sprawdzonej hodowli itd.
OdpowiedzUsuńSzansa na zbudowanie masy mięśniowej jest większa niż przypuszczasz :) Tak naprawdę wcale nie masz tego aż tak dużo. Na myjni niby się pracuje cały czas, ale raczej jest to taki typ roboty, do którego organizm się szybko przyzwyczaja.
Zgadza się. Natomiast węglowodany ustaw sobie na 100-120 gram na dobę. I pamiętaj, że makroskładniki to nie wszystko. Jedz dużo zielonych warzyw. Kapusta, sałata, brokuły itd. Tylko krzyżowych raczej nie jedz na surowo. Czasem makro jest dość, ale masa nie rusza, bo brakuje jakiś mikroelementów.
OdpowiedzUsuńOk. Dzięki wszystkim, a szczególnie tobie Stefan. Dorzucę zielonego i za jakiś czas dam znać, co i jak. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPaweł.
Jeszcze jedno pytanie do ciebie Stefan i do chłopaków. Czy codzienne jeżdżenie rowerem do pracy 12 km w jedną stronę, będzie utrudniało budowanie masy mięśniowej, czy nie będzie miało aż tak dużego znaczenia?
OdpowiedzUsuńPaweł.
To zależy od stopnia Twojego wytrenowania. Jeżeli dużo jeździsz na rowerze, to nie powinno mieć tak naprawdę znaczenia. Jeżeli byłby to dla Ciebie nowy wysiłek, to może znacznie wpłynąć na wyniki. Tego typu aktywności nie powinno się bynajmniej unikać, ale jeżeli jej nam brakuje, to wprowadzać ją należy stopniowo. Np. najpierw kilkanaście minut dziennie, po paru tygodniach pół godziny, potem godzina itd. Im bardziej stopniowo się to wprowadza, tym lepiej organizm się przyzwyczaja i nie ogranicza to efektów treningu siłowego, a wręcz je wspomaga.
OdpowiedzUsuńOczywiście mowa o stosunkowo lekkim wysiłku aerobowym, a nie o jakiejś szaleńczej jeździe na rowerze :)
Od 15 lat, tak dojeżdżałem do pracy, obecnie od pół roku jeżdżę autobusem, ale myślę, czy się znowu nie przerzucić na rower, bo mnie wszechobecne korki dobijają. A co dojazdy, to raczej są to takie interwały- troszkę szybciej, troszkę wolniej itd. Dojazd do pracy rowerem zajmuje mi jakieś 40-45 minut, a to chyba troszkę sporo, a chciałbym trochę tej masy mięśniowej złapać i się motam- jeździć, czy nie jeździć....
OdpowiedzUsuńPaweł
Jeżeli jeździsz od tak dawna, to nie ma według mnie żadnego problemu. Kilkadziesiąt lat temu wypromowano takie kuriozalne podejście, że kluturyście poza siłownią nie wolno robić niczego poza wypoczywaniem w fotelu. Tymczasem nasze organizmy bardzo źle znoszą taki brak lekkiej aktywności. Na dłuższą metę to bardzo korzystne dla zdrowia, więc paradoksalnie może nawet pośrednio przyczynić się do postępów na siłowni. To wszystko oczywiście pod warunkiem, że ten wysiłek będzie dla Ciebie stosunkowo lekki. Bądź co bądź, ale z maratończyka się Arnolda nie zrobi, chociaż widziałem już całkiem sporych facetów biorących udział w maratonach :)
OdpowiedzUsuń