Byłoby śmieszne,
gdyby nie...
Na temat tzw. diety
na masę można znaleźć tyle dziwnych wypowiedzi, że właściwie
nie wiadomo, czy traktować ten temat poważnie. Daleki jestem od
wyśmiewania się z tych wszystkich, którzy dopiero zaczynają swoją
przygodę z siłownią i w dobrej wierze szukają porad i wskazówek.
Już od samego początku mówi się im, że podstawą zdobywania masy
mięśniowej jest dieta. Prawdę tę wyprowadzono dość dawno i
popierają ją największe autorytety. To jednak nie zmienia faktu,
że czytając różne artykuły o dietach na masę oraz porady na
forach sportowych, czy nawet przysłuchując się dialogom na
siłowniach, można by z tych materiałów wydać całkiem niezły
zeszyt humoru i dowcipu.
Widzimy więc
skrajności, które trudno zaakceptować przy odrobinie zdrowego
rozsądku i wiedzy. Są więc tacy, którzy ćwiczą bez żadnej
diety i argumentują, że nie jest potrzebna bo przecież rosną. To
jeszcze nic. Wszak faktycznie w pierwszych miesiącach treningów,
jeżeli tylko człowiek się nie głodzi i coś tam je, nawet
popełniając masę błędów treningowych będzie rosnął. Nowy
impuls musi tak zadziałać. Kłopot w tym, że najpóźniej po roku
taka sielanka musi się skończyć.
Jeszcze większym
nieporozumieniem jest przyjmowanie syntetycznych sterydów, w naszych
warunkach to zwykle Metanabol, przez osoby z minimalnym stażem
treningowym i brakiem jakiejkolwiek wiedzy, które nie dość, że w
ten sposób niszczą sobie zdrowie, to oczekując magicznych skutków
osławionych tabletek, nie martwią się wcale swoją dietą.
Wypisują później pod tekstami o dietach na masę, że po co to
wszystko, wystarczy wziąć Metanabol i wspaniale się rośnie.
Pomijając już fakt rujnowania sobie zdrowia sterydami, to łączenie
tego z brakiem diety jest już katastrofalne. Szybko może dojść do
uszkodzenia wątroby i nerek.
Inna skrajność
polega na przeładowaniu diety "kaloriami" (przecież
człowiek to piec, im więcej kalorii tym mocniej grzeje!). Zwłaszcza
osobom z trudem zdobywającym masę mięśniową radzi się, by
zwiększyły ilość spożywanych węglowodanów. Z racji, że należę
właśnie do takich osób tzw. hardgainerów, uległem wiele lat temu
tej pokusie. Myślcie, że szybciej nabierałem masy? Ależ tak.
Tylko, że nie była to masa mięśniowa. Później musiałem sporo
trudu włożyć w pozbywanie się wielkiego brzucha. Ot skutek
słuchania porad „ekspertów”.
Pozostaje kwestią
dyskusyjną, czy dieta na masę musi zawierać nieco więcej
węglowodanów, ale na pewno nie znaczy to, że ma być ich bardzo
dużo. Jednym z obecnie polecanych sposobów jest carbcycling,
którego autorem po części jest Christian Thibaudeau, choć może
to nie do końca jego autorski pomysł. Polega to na umiejętnej
manipulacji podażą węglowodanów, w której pojawiają się dni
wysoko i niskołeglowodanowe. Czy jednak na pewno opłaca się
serwować sobie ciągłe huśtawki insulinowe?
Osobnym problemem
jest podaż białka. W moim odczuciu na początku mężczyźnie
wystarczą 2 gramy na każdy kilogram ciała, z czasem można dojść
do 3, ale to już w wypadku naprawdę ciężkich treningów.
Ileż w tej materii
nieporozumień związanych z suplementami. Do najzabawniejszych
należy pytanie, ile można przybrać na tym czy innym suplemencie.
Przecież tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Mamy do czynienia
ze zbyt dużą ilością faktorów i niewiadomych. Po pierwsze
całokształt diety na masę. Po drugie trening. Po trzecie wiek i
aktywność hormonalna. Po czwarte indywidualny metabolizm. Po piąte
regeneracja itd. Długo można wymieniać, a i tak nie da się
wyliczyć dokładnie wszystkich czynników.
Czytałem niegdyś
artykuł człowieka wydawałoby się doświadczonego i trenującego
jeszcze za czasów starej szkoły. Stojąc w opozycji do aktualnej
wiedzy (tej rzeczywistej i urojonej) dowodził, że nic nie przybrał
na masie przyjmując aminokwasy. Działały tylko na początku. To
zaś skłoniło go do uznania suplementów za niepotrzebne.
Parafrazując powiedzenie ze znanego serialu: Tyle lat treningów i
taki brak zrozumienia tematu!
Na pewnym etapie
treningu aminokwasy mogą pomóc, ale wyliczanie ile to na nich się
przybiera czy nie przybiera świadczy o kompletnym ogłupieniu.
Zresztą, gdy pisałem ten artykuł kilka lat temu miałem jeszcze
nieco lepsze mniemanie na temat suplementów. Obecnie przeglądając
go i uzupełniając muszę dodać kilka słów o suplementach
białkowych, bo ciągle pojawiają się pytania na ich temat.
Coraz bardziej
wątpliwa jest wartość tzw. białka serwetkowego. Trzeba też
wyraźnie zaznaczyć, że badania na które powołują się
producenci są robione na czystym białku, a nie na tym co kupuje się
w sklepie. To nie jest ten sam produkt! Do większości współczesnych
suplementów białkowych dodaje się pszenicę, soję, substancje
smakowe i mnóstwo innych rzeczy. Liczne wpadki producentów pokazują
jedno. Nie wszystko nie zawsze można znaleźć na etykietach.
Dlatego odradzam kupowanie wszelkich suplementów białkowych. Chyba,
że ktoś marzy o raku jelita i impotencji.
Dieta na masę, a
trening
Kładziony nacisk
na dietę masową doprowadził do stanu, w którym można odnieść
wrażenie, że trening jest tu czynnikiem drugo albo i
trzeciorzędnym. To także kompletne nieporozumienie. Nic nie da
nawet najlepsza dieta bez dobrego planu treningowego. Sam plan to nie
wszystko. Dopiero pełne zaangażowanie i ciężka praca w siłowni
sprawią, że dieta na masę będzie miała jakiś sens i spełni
swoją rolę.
Prekursorzy
kulturystyki podkreślali ważność diety, by przeciwstawić się
lekceważeniu tego ważnego czynnika. Jednak obecnie ich słowa
zostały chyba przyjęte zbyt dosłownie i niewłaściwie. Dlatego
podkreślam, że najpierw musi być trening, a potem dieta. Może
brzmi to nieortodoksyjnie, ale czas obecny wymaga takiego właśnie
podejścia.
Dieta na masę a
hormony
Musimy zrozumieć
raz na zawsze, że w diecie na masę, czy jakiejkolwiek innej, nie
chodzi tylko i wyłącznie o podaż kalorii i wszelkich składników
pokarmowych. Dieta ma wywołać także określoną aktywność
hormonalną. Chcesz, by w nocy organizm wytwarzał więcej hormonu
wzrostu? Musisz na noc jeść posiłki wysokobiałkowe. Zapomnijcie o
bzdurach w stylu „ostatni posiłek o 18.00”. Ostatni posiłek ma
być na godzinę lub pół godziny przed snem i powinien składać
się głównie z białka, a unikać należy o tej porze węglowodanów.
Zaś rano nasze komórki wykazują największą odporność na
insulinę, wiec trzymajmy się z daleko od węglowodanów, zwłaszcza
cukrów prostych.
Jeśli zaś
będziesz jadł zbyt mało tłuszczów zwierzęcych (tak – tych co
to ponoć są takie złe i niezdrowe) spadnie Ci poziom testosteronu.
Nie chcesz mieć problemów z gospodarką hormonalną i spadku
libido? Nigdy w diecie nie może być mniej tłuszczu niż białka i
mają to być głównie kwasy tłuszczowe nasycone i
jednonienasycone. Zjadanie dużych ilości wielonienasyconych - co
obecnie tak usilnie promują media, dietetycy, lekarze i inni
zarabiający na naszym zdrowiu - to kolejny gwóźdź do trumny. Nie
nadmiar nasyconych, ale właśnie wielonienasyconych może powodować
problemy z układem krążenia.
Unikaj też jak
ognia soi we wszelkich postaciach.
Dieta na masę a
przetrenowanie
Uwierzcie mi. Można
ćwiczyć ciężko nawet bez sterydów. Można robić dwa treningi na
dzień przez siedem dni w tygodniu. Byle były krótkie i opracowane
z głową. Niezależnie od twierdzeń obrońców regeneracji w stylu
Menztera. Niezależnie od twierdzeń podwórkowych guru. Naprawdę
można. Jednak kluczem do takiej pracy jest po pierwsze skrócenie
poszczególnych sesji treningowych, a po drugie dieta (dochodzi
jeszcze motywacja i nastawienie psychiczne, ale to osobny temat). Tu
już nie ma żartów i prowizorki. Taka dieta musi być opracowana
precyzyjnie i zgodnie z indywidualnymi potrzebami. Trzeba mieć
ogromną wiedzę i doświadczenie, by wiedzieć jak do tego podejść.
To już wymaga lat stażu, a nie sezonowych uniesień.
Przy ciężkich
treningach wystarczy brak jednej witaminy, by szybko osłabić
odporność organizmu i złapać jakąś chorobę. Im gorsza dieta na
masę, tym bardziej ryzyko wzrasta. O wiele łatwiej wypalić układ
nerwowy. Nagle ze zdziwieniem stwierdzicie rano, że nie możecie
wstać z łóżka. To i tak optymistyczny scenariusz, bo można też
wcale się nie obudzić.
Kończąc
stwierdzam więc jedno. Im cięższy trening, tym musi być bardziej
dopracowana dieta na masę. To zaś wymaga pewnej wiedzy.
Nieporozumieniem jest mniemać, ze wszystko sprowadza się do tego,
by jeść dużo i często. To za mało!
Piszesz ze przed snem, najlepiej białkowe produkty. Nie bardzo wiem jakie, piersi z kurczaka?
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem że to działa w aż takim stopniu na układ nerwowy. Zła dieta przy ciężkich treningach może spowodować jakiś rodzaj paraliżu?
OdpowiedzUsuńUkład nerwowy plus stany zapalne organizmu. Czasem boli w krzyżu, a nikt noe dojdzie ze to przez gluten.
OdpowiedzUsuń"Niebezpieczne zboża" B.Przyjemska
UsuńGorsze są zmiany neurodegeneracyjne powodowane przez gluten i utratę szczelności zarówno bariery jelitowej jak i krew-mózg. Bardzo, bardzo dużo się na ten temat ostatnimi czasy pisze (Fasano, Vojdani, O'Bryan, Kharrazian itd)
OdpowiedzUsuńMoże być każdy rodzaj mięsa, albo np. jajka.
OdpowiedzUsuńW pewnych sytuacjach i u niektórych osób trzeba nieco inaczej ustawiać posiłki na noc.
Mam głupie pytanie. Tak sobie rozmyślałem. Powiedzmy że przeciętny człowiek nie żywiący się paleo idzie na badanie cukru na czczo pewnego pięknego dnia. Czy jeżeli przed badaniem wypije powiedzmy 150 ml czystej, białej wódki będzie miała wykryty jakiś skok cukru podczas badania?
OdpowiedzUsuńCo ciekawe u jednych podskoczy w górę, a u innych spadnie :) Najczęstszej jednak najpierw na krótko w górę, a potem dość gwałtownie spada.
OdpowiedzUsuń