Wbrew wszelkim
pozorom i temu co powszechnie się praktykuje w firmach nie zwracając
większej uwagi na reakcję osób odrzuconych w procesie rekrutacji,
odczucia tych ludzi są bardzo ważne. Mam tu na myśli nie tylko
aspekt moralny nakazujący zachować szacunek dla innych ludzi i
pewną dozę troski o ich sytuację życiową, lecz także korzyści
wynikające z tego dla samej firmy. Nie jest to więc próba
wprowadzania do biznesu elementów altruizmu, lecz wskazanie na
istotny aspekt zarządzania firmą i dbania o jej interesy.
Zapewne każdy
zrozumie, iż większość osób odrzuconych odejdzie z pewnym
poczuciem rozczarowania. Im bardziej będzie im zależało na tej
pracy lub będą przekonane o swoich wysokich kompetencjach, tym owo
rozczarowanie może być większe. Tym samym w wielu wypadkach
powstanie też negatywne nastawienie do firmy. Takie osoby będą w
swoim otoczeniu powielały i utrwalały negatywny obraz firmy. To
pierwszy, ale nie jedyny powód, dla którego warto zainteresować
się odczuciami tych ludzi. Ich postawa może zniechęcić innych
potencjalnych pracowników, którzy mogliby lepiej spełnić
wymagania stawiane przez pracodawcę. Natomiast o dbaniu o markę
firmy nie muszę chyba nawet wspominać, gdyż jest to rzecz
oczywista.
Innym ważnym
aspektem jest fakt, iż być może firma będzie chciała w
przyszłości zatrudnić tych ludzi, których teraz odrzucono w
procesie rekrutacji. Może się tak stać wówczas, gdy rozszerzy
swoją działalności i pojawi się więcej nowych stanowisk pracy.
Jeśli te osoby nie zostaną zniechęcone, to być może stawią się
na kolejną rekrutację lub będzie można nawiązać z nimi kontakt
dzięki pozostawionym w firmie danym teleadresowym.
Biorąc pod uwagę
te względy warto zadbać o dobry wizerunek firmy także u osób
odrzuconych w czasie rekrutacji. Trudniej za to odpowiedzieć na
pytanie, jak to zrobić. Sytuacja niemal automatycznie generuje
przecież rozczarowanie! Niełatwo ten efekt złagodzić, czy wręcz
zneutralizować. Trzeba wysilić się nie tylko na zdawkowe formuły
podyktowane kulturą osobistą, ale o ile to możliwe odbyć z tymi
ludźmi szczere rozmowy. Wyjaśnić im nad czym mogą popracować, by
ich wyniki w przyszłości były lepsze oraz ukazać perspektywy
przyszłych możliwości współpracy z firmą. Takie podejście
rzecz jasna nie gwarantuje pozytywnej reakcji osoby odrzuconej, ale
na pewno zmniejsza powstałe napięcie i otwiera furtkę na
przyszłość. Przy wysokich umiejętnościach interpersonalnych
prowadzącego może dać naprawdę dobre efekty. Przeprowadzone
nieudolnie tylko pogłębi negatywne uczucia.
Pewnym problemem
będzie tu ilość osób przystępujących do testów i wynikła z
tego liczba odrzuconych. Może się okazać, że przeprowadzenie z
każdym z tych ludzi osobnej rozmowy pochłania dużo czasu. Tym
niemniej należy zdawać sobie sprawę, iż nie jest to czas
stracony. Jeśli wziąć pod uwagę koszty ponoszone ze względu na
reklamę i budowanie dobrej marki firmy, cena wcale nie jest aż tak
wysoka. Należy też brać poprawkę na zasoby cierpliwości osoby
przeprowadzającej takie rozmowy. Dla niej każda taka rozmowa
również wiąże się z napięciem i pewnym wysiłkiem, a każda
następna – jeśli są przeprowadzane w krótkich odstępach czasu
– tylko pogłębia stan znużenia.
Skoro już
wyjaśniliśmy sprawę związaną z odrzuconymi, to pora teraz
poświęcić nieco więcej uwagi nowo przyjętym pracownikom. Z
licznych badań wynika, że kluczowym okresem jest czas pierwszych
miesięcy po zatrudnieniu, czyli tzw. okres socjalizacji pracownika.
To wtedy oswaja się on z nowym otoczeniem, z charakterem
powierzonych mu zadań oraz wchodzi w nowe kontakty społeczne. Tak
ze swoimi przełożonymi, jak i z innymi pracownikami lub w wypadku
kadry kierowniczej także z podwładnymi. Jakość nawiązanych
relacji i subiektywne odczucia z tego okresu będą rzutowały na
dalszą karierę pracownika w tej firmie.
Pracownik w owych
pierwszych miesiącach zwykle najbardziej poprawia swoją wydajność.
Później krzywa wydajności wznosi się już o wiele wolniej. Jest
to czas, w którym ostatecznie krystalizują się wzajemne
oczekiwania pracownika i pracodawcy, a szczególnie tego pierwszego.
Zawarty w tym czasie kontrakt psychologiczny nabiera ostatecznych
kształtów. Im lepsze wrażenie odniesie pracownik i im bardziej
będzie przekonany, iż pracodawca jest wobec niego „w porządku”,
tym większa będzie później lojalność tego pracownika w stosunku
do firmy. Brak dobrego kontaktu i porozumienia może zaowocować
decyzją o opuszczeniu firmy. Dlatego też czas socjalizacji jest
okresem newralgicznym dla obu stron. Odejścia pracownika będzie się
wiązało z kolejnymi kosztami, które firma będzie musiała
ponieść, by znaleźć kogoś na jego miejsce.
Z kontraktem
psychologicznym związana jest bezpośrednio satysfakcja z pracy.
Badania poziomu satysfakcji pracowników dały bardzo ciekawe wyniki.
Wbrew oczekiwaniom nie potwierdziła się bezpośrednia korelacja
pomiędzy satysfakcją z pracy, a wydajnością. Nie jest
powiedziane, że bardziej usatysfakcjonowany pracownik zrobi więcej
i lepiej. W firmach zatrudnia się wielu ludzi, którzy nie odczuwają
satysfakcji, a mimo to są bardzo wydajni. Można także spotkać
osoby deklarujące wysoką satysfakcję, których wydajność jest
ledwo akceptowalna. Mogłoby się zatem wydawać, iż nie ma sensu
przywiązywać do niej większej wagi. Tak jednak nie jest.
Satysfakcja z pracy
nie wpływa bezpośrednio na poziom wykonywania zadań, ale zwiększa
lojalność wobec firmy. Dbając o satysfakcję personelu uzyskuje
się oszczędność na rekrutację i szkolenia nowych pracowników.
Zadowoleni pracownicy wykazują znacznie mniejszy poziom fluktuacji i
absencji. Lepiej reagują na sytuacje nieprzewidziane i nie ujęte w
wytycznych, a tym samym lepiej spełniają nieformalne oczekiwania
pracodawcy. Są znacznie bardziej lojalni.
cdn.
Źródła:
P. Mankin, C.
Cooper, Ch. Cox, Organizacja a kontrakt psychologiczny.
Zarządzanie ludźmi w pracy, tłum. G. Kranas PWN Warszawa 2000.
S.
P. Morreale, B. H. Spitzberg, J. K. Barge,
Komunikacja między
ludźmi: motywacja, wiedza i umiejętności,
tłum. P. Izdebski, A. Jaworska, D. Kobylińska, PWN Warszawa 2007.
Ciekawy temat. Dwa lata temu dość intensywnie poszukiwałem pracy i spotkałem się zarówno z pierwszą grupą (firmy dające feedback nawet w nieudanym procesie rekrutacji), jak i z drugą. O ile te dwa lata temu zależało mi na zmianie pracy, o tyle mniej zależało mi na konkretnych informacjach zwrotnych (do czasu oczywiście).
OdpowiedzUsuńJednak większość z firm, które odwiedziłem takie informacje zwrotne dawała. Co prawda była to po przeważnie informacja, że nie spełniam obecnych wymogów na dane stanowisko. Chociaż nie zawsze, bo kilka telefonów z wyjaśnieniami było takich, że trwały prawie 10 min. - i to samego wyjaśniania dlaczego zdecydowano się na kogoś innego. Dopowiem tylko, że chodzi o sektor IT w zakresie szeroko pojętego wytwarzania oprogramowania.
Szczerze mówiąc intencje osób starających się o pracę mogą też być zgoła różne i bynajmniej nie muszą być nakierowane na zdobycie pracy u potencjalnej firmy. Bo każdy wie, że doskonalić się trzeba. Zdobywać wiedzę również. A z tym u pracodawców bywa ciężko (szkolenia). Tak więc doszedłem do wniosku, że jedną z najlepszych metod na uzyskanie ciekawych informacji w zakresie np. topowych i wiodących technologii są właśnie rozmowy rekrutacyjne. Bo kto poświęci nam godzinę swojego czasu i w dodatku będzie to godzina wymiany się informacjami, które już nie raz okazały się bardzo pomocne? Myślę nawet, że taka praktyka niekoniecznie jest nie fair. W momencie zapraszania kandydata nikt niczego sobie nie obiecuje. Obie strony poświęcają swój czas w imię pewnych korzyści. Jak widać nie zawsze musi tu chodzić o zdobycie pracy:)