Nie
trzeba mieć doktoratu z biochemii, by wiedzieć, że kobieta powinna
wytwarzać więcej estrogenów niż mężczyzna. Przy czym, jak już
napomknąłem wcześniej, nie może ich być za dużo (w przypadku
mężczyzny). U pań na ilość wytwarzanych estrogenów oraz na ich
równowagę z resztą hormonów - zwłaszcza progesteronu - wpływ ma
tak poziom tkanki tłuszczowej, jak i dieta. To poniekąd łączy się
ze sobą. Nadmiar węglowodanów, czy też tabletki antykoncepcyjne,
prowadzą do otyłości, a także nadmiaru estrogenów. Jedno napędza
drugie i koło się zamyka
Może
też dojść do ich niedoboru, co widać u anorektyczek. Wspomnieć
tu warto o tłuszczu i cholesterolu, choć temat ten jest na blogu
wałkowany na okrągło. Jeszcze 20-30 lat temu lekarze wprost mówili
o tym, że zgłaszają się do nich nagminnie kobiety z problemami
hormonalnymi. Wszystko zaś zaczęło się wówczas, gdy dotarła do
nas moda z Zachodu na unikanie tłuszczu. Odtłuszczone mleko i
reszta nabiału, unikanie jajek, broń boże mięso, a jak już to
tylko chude itd. Dziś już nikt o tym nie pamięta, a lekarze i
dietetycy "wspierani" przez firmy farmaceutyczne klepią
mantrę o szkodliwym tłuszczu i na wszystko mają cudowne pigułki.
Warro
wspomnieć tu o jeszcze jednym mało znanym aspekcie sprawy. Tkanka
tłuszczowa, jako gruczoł dokrewny wydziela także adipomektynę -
hormon odpowiedzialny za szereg procesów metabolicznych. Jego
niedobór jest tak samo związany z ryzykiem wystąpienia miażdżycy
i cukrzycy, jak i nadmiar. Odpowiednia ilość pozwala obniżyć
insulino-odporność. Wniosek z tego może się wydawać
nieprawdopodobny, ale okazuje się, że osoby o bardzo niskim BF są
narażone na choroby serca i cukrzycę niemal tak samo, jak te bardzo
otyłe.
No
dobrze. Czas przejść do konkretów i nie nadużywać Waszej
cierpliwości. Ile więc procent BF będzie w sam raz? Nie można
podać dokładnej liczby i każdy musi to na sobie przetestować.
Tutaj mogę jedynie podać pewne widełki wartości. Dla panów
będzie to gdzieś w przedziale 6-8%, a dla pań 16-19%. Najlepszym
wskaźnikiem jest poziom libido. Jeżeli oddalimy się od optimum to
właśnie w tej dziedzinie odczujemy to najpierw.
Gdy
już osiągniemy optymalny dla nas poziom, to na ile jesteśmy w
stanie go utrzymać, zależy nie tylko od tego co aktualnie robimy i
jemy, ale też od tego w jaki sposób i w jakim tempie do tego
doszliśmy. Należy również pamiętać, że pewną rolę odgrywa
genetyka. Jednym łatwiej schudnąć i utrzymać niski BF, a innym
trudniej. Im wolniej i spokojniej zmniejszamy poziom tkanki
tłuszczowej, tym większa szansa na to, że potem go utrzymamy na
odpowiednim poziomie. Rzecz tak w tym, że organizm nazbyt poganiany
ma większe skłonności do wahań i skoków hormonalnych, a to
ostatecznie odbija się na zdrowiu i na sylwetce, jak i w psychice i
wypracowaniu nowych zwyczajów żywieniowych. Musi minąć sporo
czasu nim tak naprawdę przestaniemy tęsknić za węglowodanami.
Sporo ostatnio pisze się o tym, że cukier uzależnia, jednak równie
mocno, a bywa, że i bardziej, uzależniają produkty zbożowe.
Pora
więc zapomnieć o diecie masowej i diecie redukcyjnej. Wprawdzie
treningu mogą być nakierowane bardziej na budowanie masy czy też
detalu albo gęstości itp., jednak dieta będzie taka sama. Różnice
będą jedynie wynikały ze zmian w ilości białka i tłuszczu, bo
to zapotrzebowanie może się zmieniać np. w zależności od pory
roku, czy też obciążenia treningowego, jak i pewnych drobnych
różnic genetycznych, ale to już osobny temat.
Od kilku ładnych tygodni realizuję trening Girondy 7x7. Jem w zasadzie to samo co przed ropoczęciem tego treningu a waga spada. Znacząco zredukowałem przy tym obwód pasa. Zaczynałem z wagą 90-91 kg a teraz ważę 85. Tym bardziej podpisuję się pod tym, że dieta tzw. masowa i redukcyjna to bzdura.
OdpowiedzUsuńChciałbym w kolejnym kroku przetestować manipulacje białkiem i tłuszczem. pamiętam z poprzedniego forum, że Rodzyn stosował coś takiego. Miał co 7 dni tzw. dzień roślinny a po następnych 7 dniach dzień tzw. węglowodanowy.
Wspomniałeś ostatnio, że tkanka tłuszczowa jest swego rodzaju gruczołem dokrewnym.
OdpowiedzUsuńZacząłem się zastanawiać jaki wpływ tego co je zwierzę ma na wydzielanie hormonów przez spożywającego?
Ostatnio zauważyłem, że zwiększając udział smalcu w diecie uwydatnia mi się Gino. Natomiast spożywanie samego masła (ograniczenie smalcu do min., inne tł. tylko z pest. dyni) nie powoduje już takich efektów, nawet w ilościach do 150g dziennie. Zapewne w grę wchodzi także pochodzenie mięsa - niestety nie mam możliwości zakupu wieprzowiny (oraz słoniny) ze źródła innego poza sklepowym, więc nie zrobię porównania.
I pozostając w kręgu podobnych pytań - jaki rodzaj tłuszczów jest magazynowany pod naszą skórą - czy udział %(nas./jednonienas./wielonienas.) jest podobny do tego świńskiego?
Od razu uprzedzam pytanie - nie mierzyłem swojego BF, jutro zmierzę obwody oraz fałdy i dodam w dzienniku.
Generalnie co je zwierze nie ma takiego wpływu na skład mięsa,jak sie powszechnie uważa. Jestem zdziwiony ze smalec powoduje gino u Ciebie. Ja mam odwrotnie. Odstawienie masła ( tylko do kawy) przyspieszyło spalanie Bf i wzrost siły.
UsuńSpróbuj wytopić sobie własny smalec ze słoniny i sprawdź, czy po nim też będzie się tak działo. Jeżeli nie, to znaczy, że ten który kupujesz ma w sobie "to coś" :)
OdpowiedzUsuńDruga sprawa, to czy jesteś na 100% pewny, że to właśnie smalec wywołuje objawy. Żeby uzyskać taką kontrolę do konkretnego produktu, trzeba bardzo ściśle pilnować diety przez dłuższy okres. I nie tylko diety - jest bardzo wiele pozornie niewinnych elementów naszego otoczenia, które mogą zaburzać układ hormonalny.
Natomiast jeżeli to rzeczywiście smalec jest winny, to jedyne co mi przychodzi do głowy, to wysoka temperatura smażenia. Generalnie im dłużej obrabiasz mięso i w im wyższej temperaturze, tym bardziej rozbijasz strukturę białkową.
Stefan, skąd tak ściśle określone przedziały sugerowanego BF%? Zawsze czytałem dla facetów od 6 do 15, a dla pań od 14 do 25. Rozumiem, że tamten rozrzut był dość spory, ale tu z kolei bardzo go zawężasz.
OdpowiedzUsuńPatrzcie, ledwo nas Stefan ochrzanił, że wolimy gadać o pierdołach niż o treningu i o razu wszyscy wytrzeźwieliśmy :)
Ogólnie jest tak ze na low carb, organizm dochodzi do określonego % Bf.Stefan, kiedyś pisałeś ze testujesz kombinacje w proporcjach białko:tłuszcz żeby poziom fatu bardziej obniżć. Mógłbyś zdradzić coś więcej? :)
OdpowiedzUsuńSmalec - fakt tu musi być coś nie tak i producent dodaje jakieś paskudztwo. Nigdy nie sprawdzałem składu mięsa ludzkiego, bo nie miałem zamiaru nikogo zjadać :) Aczkolwiek jako ssaki mamy pewnie zbliżone proporcje.
OdpowiedzUsuńTe proporcje i zależność od jedzenia zwierzęcia badali już różni i każdemu wychodzi co innego w zależności od wyznawanych poglądów :) Cordain gdzieś tam twierdził, że kiedyś zwierzaki miały więcej omega 3. Sprawa wątpliwa, ale trudno to udowodnić czy obalić. Trzeba by zrobić porządne uczciwe badania. Jedno stado karmić tak, inne tak i porównywać.
Przedział optymalnego BF jest umowny, ale myślę, że dość realny. Jakoś nie uważam, żeby 15% dla faceta to było optimum. Zdecydowanie za dużo. No i skoro jednak zajmujemy się kulturystyką, to musimy pamiętać, że dopiero poniżej 10% widać porządnie brzuch, a trzeba zejść jeszcze niżej - no i porządnie wiele lat trenować - by było widać zębate przednie, tę kropkę nad i męskiej sylwetki.
OdpowiedzUsuńNatomiast 4,5% jak to ma miejsce u wielu zawodowców w czasie startów to już proszenie się o kłopoty. Szczególnie, że im ten BF strasznie skacze, poza startami mają nieraz i więcej niż 15.
OdpowiedzUsuńNatomiast dla kobiety 14% to już wg mnie też za mało. 15-16 to dolna rozsądna granica.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tkankę tłuszczową jako gruczoł dokrewny to najważniejszą rolę pełni tu tkanka trzewna, czyli ta zgromadzona na brzuchu pod mięśniami wokół narządów. Tam tworzy się najwięcej aromatazay i tej trzeba się szczególnie obawiać. Tam też wytwarza się najwięcej leptyny, i mamy kolejny problem. Dużo leptyny to możliwość zapalnie stawów.
OdpowiedzUsuńCzy możesz rozwinąć to ostatnie zdanie? No i z czego powstaje leptyna i jakie są możliwości kontroli tego hormonu? (chyba, wiedziałem, ale zapomniałem...) :)
UsuńLeptyna jest hormonem wytwarzanym w tkance tluszczowej i informującej mózg o poziomie zasobów energetycznych. Im więcej tkanki tłuszczowej tym więcej leptyny. W tym momencie mózg powinien "nakazać" ograniczenie jedzenia. Jednak tu tak samo jak z insuliną może dojść do zmniejszenia wrażliwości na leptynę.
UsuńTyle w zasadzie można wyczytać w normalnych opracowaniach, ale już nie piszę się nic na temat tego, że część leptyny - przy jej znaczych nadwyżkach - przedostaje się do stawów i wywołuje w nich stany zapalne. Tu właśnie leży przyczyna tego, że osoby otyłe skarżą się na bóle stawów, szczególnie kolan. Wcale nie chodzi o przeciążenia. Nasze stawy mogą wytrzymać znacznie więcej, wystarczy spojrzeć na pana Jana Lukę - jakoś się na starość na stawy nie skarży. Zaleca się ludziom bzdury typu chodzenie z kijami itd. A wszystko sprowadza się do leptyny. Obniżając wagę ciała i poziom BF zmniejszają poziom leptyny i często ból ustępuje.
UsuńCooler - to jest tak, że o optymalnych proporcjach decydują częściowo alele. Dlatego trzeba je dobierać pod konkretną osobę. Dla jednych będzie to 1-1 a dla innych przewaga tłuszczu. U osób z wysokim BF można na jakiś czas nawet dać przewagę białka, by przyspieszyć utratę nagromadzonego tłuszczu. Natomiast przy już dość niskim BF Gironda zalecał radykalne obcięcie białka, jeśli chce się zejść jeszcze niżej.
OdpowiedzUsuńTak na spokojnie przez 2 lata straciłem jakieś 17 cm w talii. By zejść jeszcze niżej i wyciąć resztę z brzucha, szczególnie z boku musiałbym na czas jakiś chyba zejść z ww niemal do 0. Na razie jakoś się jeszcze za to nie wziąłem. Póki co testują ilości witaminy C.
OdpowiedzUsuńStefan, jakie procesy w organizmie powodują, że redukowanie BF% na lovcarb w pewnym momencie tak znacząco zwalnia? Czy nie powinno byc tak, że odżywiając się wg zasad paleo, wysokojakościowym pokarmem stan naszego organizmu powinien się cały czas poprawiać? Czy chodzi o ten nieszczęsny gruczoł dokrewny w postaci tkanki tłuszczowej? Czy wszystko sprowadza się do tego, że osoba, która raz zaczęła się odżywiać w sposób, który doprowadził ją do otyłości pozostaje niejako w stanie ciągłego zatrucia przez wiele lat i dopiero odpowiednia kuracja może pomóc?
OdpowiedzUsuńProblem polega na tym, że w momencie gdy sięgam po słoninę (smalec zawsze sam wytapiam ze słoniny, nigdy nie kupuję gotowego) to pojawiają się problemy. Nasilają się one zwłaszcza, gdy zwiększa mi się zapotrzebowanie na jedzenie.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę powyższe, to raczej to co dzieje się w organizmie z poszczególnymi tłuszczami i ewentualne przyzwyczajenia organizmu do starych szlaków metabolicznych, a nie pochodzenie jedzenia. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że jedno tym samym służy, a drugim szkodzi? Jako ludzie różnimy się głównie tym przez co przeszliśmy - doświadczeniem i wypracowanymi szlakami, w tym metabolicznymi...
Mi się wydaje że u mnie zwolnił spalanie ponieważ organizm uważa, ze taki procent Bf jest dla mnie zdrowy i optymalny:)
OdpowiedzUsuńAdamis, właśnie na tym cała sztuka polega, by obserwować i usuwać z diety to co nam nie służy.
OdpowiedzUsuńMarek - no właśnie odp. nie jest jednoznaczna. Zależy na jakim procencie się zatrzymało. Wpływ ma tu tak czas, w którym odżywialiśmy się źle, jak i jakość współczesnego jedzenia. Wiadomo, że mięso mamy, jakie mamy i resztę też. Trudno o naprawdę porządne jedzenia. Dlatego tak, czasem trzeba dodatkowych sztuczek czy kuracji, by zejść jeszcze trochę niżej. Czasem zaś cierpliwości. Im bliżej optimum tym proces trwa wolniej.
OdpowiedzUsuńNa podstawie swoich obserwacji dodam, że zachodzi u mnie widoczna zmiana w poziomie bf od kiedy musiałem odstawić przysiady(przynajmniej te z obciążeniem). Przy niezmienionym poziomie ruchu, diety i reszty ćwiczeń jednak te 2 kg wagi poszły w górę. Dodam, że najniższy poziom bf miałem robiąc ciężkie przysiady i martwy ciąg w rampie. Nawet nie musiałem bawić się w aeroby, sprinty czy interwały, a efekty był więcej niż satysfakcjonujące.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzczyt zakłamania:
OdpowiedzUsuńhttp://wolnemedia.net/wiadomosci-ze-swiata/przemysl-spozywczy-regulowany-tak-samo-jak-tytoniowy/
no nareszcie będzie porządek ;) i będziemy wreszcie mogli jeśli tylko chemiczne specjalnie dla nas wybrane produkty :) ja już się cieszę! mniam mniam ;)
OdpowiedzUsuńbtw: http://www.sciencedaily.com/releases/2014/05/140519160710.htm
OdpowiedzUsuń"Researchers have invented a way to wirelessly beam power to programmable devices deep inside the body. These medical chips could be as small as a grain of rice. They would sit alongside nerves, muscles and other tissues. The chips could be programmed for a wide variety of medical tasks."