Aromataza
Od
wielu lat, w ramach dobrze zaplanowanej akcji marketingowej wmawia
się nam, że musimy mieć jak najwięcej testosteronu - chodzi tu
głównie o mężczyzn - i broń boże żadnych estrogenów. Tak więc
sprzedaje się nie tylko środki mające podwyższać poziom
androgenów oraz wszelkiej maści inhibitory aromatazy.
Prawda
jest taka, że te pierwszego rodzaju suplementy potrzebne są
niewielu ludziom, którzy faktycznie z tego czy innego powodu mają
niski poziom testosteronu, a te drugie tylko osobom bardzo otyłym
oraz stosującym niedozwolone środki. Wprawdzie każdy z nas może
od czasu do czasu posiłkować się ziołami, by trochę podbić
testosteron, o czym przy innej okazji, ale nie sądzę, by coś
takiego było w ogóle potrzebne dwudziestolatkowi, a nawet
trzydziestolatkowi.
No
dobrze, ale co się stanie, gdy nafaszerujemy się takimi suplami na
podwyższenie testosteronu i obniżenie poziomu estrogenów poprzez
hamowanie aromatazy? Zapewne będziemy nie do zdarcia w sypialni? Nic
z tych rzeczy. Najpewniej nasze libido poleci na łeb na szyję.
Czemu? Ano pora zająć się bliżej wspominaną już kilkakroć
aromatazą.
Przyjęło
się uznawać testosteron za męski hormon, a estrogenny za żeńskie.
Tym samym, w nazbyt dużym uproszczeniu, testosteron jest
odpowiedzialny za męską potencję. Tak naprawdę wysoki testosteron
i jednoczesny brak estradiolu doprowadzi tak samo do impotencji, jak
zbyt niski poziom testosteronu. I tu z pomocą przychodzi aromataza.
To za jej pomocą dokonuje się biosynteza androgenów w estrogeny.
Rzecz jasna haczyk w tym, że nie może jej być ani za dużo ani za
mało. Jeśli zaś wytwarzana jest w tkance tłuszczowej, dochodzimy
do tego samego - tkanki tłuszczowej nie może być ani za dużo ani
za mało. Jeśli będzie za dużo to dojdzie do przewagi estrogenów,
tzw. aromatyzacji. To poskutkuje ginekomastią, otłuszczeniem ud i
pośladków oraz spadkiem libido.
W
odwrotnym przypadku, czyli przy bardzo niskim BF, sylwetka będzie
zapewne bardzo męska, ale możliwości w sypialni już zdecydowanie
nie. Do tego dojdzie wysoka podatność na wszelakie infekcje oraz
spadek siły.
Nim
przejdę do rozważań na temat tego ile i jaki procent BF były
najwłaściwszy, zajmę się jeszcze w kilku słowach tym samym
zagadnieniem w odniesieniu do pań.
Dokładnie potwierdzam to, co napisał Stefan... Przynajmniej u mnie tak było. Niski BF - czułem się jak przepuszczony przez maszynkę do mięsa:) Uczucie osłabienia, kręciło się czasami w głowie, w łóżku też rewelacji nie było:) Zawsze wiedziałem, że dla mnie przy wzroście 182 cm najlepszą wagą były okolice 80 kg. Przy wadze 77 czułem się nieciekawie...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńProzę o skasowanie posta błąd przy zakładaniu konta ;)
UsuńWitaj Stefan
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze tutaj ale czy mógłbyś założyć mi dziennik na swoim blogu , proszę :D
czytam Twój blog od dawna i mylę że przyszedł czas aby spróbować czegoś nowego :D
Dziekuję
Greg
Ok, zaraz założę.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :D
Usuń