sobota, 16 lutego 2019

Dogmaty, a agresja i stan umysłu cz. 1


Zastrzeżenia
Już od lat próbuję tym co piszę przełamywać pewne ograniczenia wynikające z przesądów zakorzenionych głęboko w kulturystyce. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na inne ograniczenia, które mogą do pewnego stopnia wynikać z tego, co sam wcześniej prezentowałem. Jednak nim wyjaśnię o co mi chodzi muszę poczynić pewne zastrzeżenia:
- To nie jest tekst dla osób początkujących. Jeśli dopiero zaczynasz trenować lub masz za sobą rok albo dwa treningu, wróć do tego co pisałem o periodyzacji. Innymi słowy: Nie można próbować zrozumieć mechaniki kwantowej, jeśli nie przerobiło się praw Newtona!
- Nie wszystko jest dla każdego, a przynajmniej nie zawsze. Nie starajcie się na siłę i od razu wcielać w życie, to co tu napiszę. To jest raczej tekst pod rozwagę. Chodzi o rozszerzenie świadomości, o poznanie nowych dróg i możliwości.
- Każdy sam musi mądrze szacować swoje możliwości fizyczne i psychiczne. Wiem, że często mamy chęć uważać się za bardziej zaawansowanych niż jesteśmy. Są też tacy, którzy nie doceniają swoich możliwości. Czasem przez lenistwo, czasem poprze kompleksy, to co im wmówiono, przez "mądre" rady itd. W takim wypadku trzeba uwierzyć, że można więcej.

Periodyzacja na tak i na nie
Niewątpliwie wielkim dorobkiem Bloku Wschodniego, a szczególnie ZSRR było wprowadzeniem do sportu teorii i praktyki periodyzacji. Periodyzacja pojawiła się nie tylko w sportach siłowych, ale w wielu innych dyscyplinach i pozwoliła znacznie podnieść możliwości sportowców. Stało się to dzięki pracom takich naukowców i trenerów jak Zatsiorsky, Verkhoshansky, Smolov i wielu innych.


Dobre osiągnięcia sprawiły, że ideę periodyzacji przejęto na Zachodzie. W zasadzie wraz z upadkiem zimnowojennego podziału przyjęto ją wraz z naukowcami, z których część zmieniła miejsce pracy na zachodnie uniwersytety i uczelnie. W krótkim czasie periodyzacja stała się obowiązującym dogmatem w sporcie. W kulturystyce zawodowej - jak i w innych dyscyplinach - pojawiła się jako klasyczny podział przygotowujący do zawodów - trening na siłę, na masę i na rzeźbę. Dopiero z czasem uznano, że ten podział nie jest zbyt precyzyjny. Szczególnie, że większość zaawansowanych zawodników zyskuje najwięcej masy właśnie w tzw. "treningu na siłę". Doszły takie pojęcia, jak trening dynamiki czy gęstościowy. Uświadomiono sobie, że tzw. "rzeźba" niekoniecznie jest wynikiem serii na wysokich zakresach powtórzeń. Cały proces możliwej periodyzacji opisałem już dawno na HW, więc odsyłam do tamtej publikacji.
Nieco inaczej wyglądało to w trójboju czy dwuboju siłowym. Powstało mnóstwo szkół i podejść, wiele systemów podchodzenia do ciężarów maksymalnych, przeplatania faz ciężkich treningów i lekkich itd. Nikt już nie pamiętał o treningach z pierwszej połowy dwudziestego wieku i wcześniejszych, w których każdy znajdował swoją drogę i potem zwykle się jej trzymał zmieniając tylko od czasu do czasu jakieś szczegóły. Wspominanie o tym oznaczało często zacofanie i brak wiedzy metodologicznej.
Te prądy przeniknęły również do kulturystyki uprawianej amatorsko. Częściowo przyczyniły się do tego również moje publikacje. Dlatego pora wyjaśnić kilka rzeczy i wprowadzić sprostowania. Dobra periodyzacja jest jak najbardziej zjawiskiem pozytywnym i może pomóc robić postępy na siłowni. Jednak nie należy traktować jej jak dogmat. Nie jest prawdą podaną do wierzenia! Jest tylko jednym z możliwych do wykorzystania narzędzi.
Jestem praktykiem nie teoretykiem. Piszę właśnie dla praktyków, a nie dla ludzi zajmujących się wymyślaniem skomplikowanych teorii dla nich samych. Metoda musi być podporządkowana celowi. Jeśli periodyzacja Ci służy, to się jej trzymaj, ale jeśli jakiś plan dobrze działa i daje wyniki, to też warto się go trzymać i nie zmieniać tylko dla idei. Są plany, które potrzebują o wiele więcej czasu niż tylko 4 czy nawet 8 tygodni, by osiągnąć swój punkt kulminacyjny. Zresztą... już samo stopniowe zwiększanie ciężaru, czy też ilości powtórzeń, jest swego rodzaju periodyzacją liniową. Periodyzacja nie musi byś skomplikowana. To nie zawsze musi czy nawet powinno być wywracanie wszystkiego do góry nogami. Pewne drobne modyfikacje często wystarczą. Niekiedy będzie to zmiana liczby powtórzeń lub wymiana jednego czy dwu ćwiczeń na inne w danym momencie bardziej wydajne. Jakby nie było, pewne podstawowe ćwiczenia, jak: przysiad, martwy ciąg, podciąganie czy dipsy - i tak zawsze powinny być w planie, choć nie zawsze w takiej samej formie.
Chciałbym być dobrze zrozumianym. Tu nie chodzi o jakąś rewolucję, o wywrócenie wszystkiego do góry nogami. Chodzi tylko o to, by periodyzacja nie stała się dogmatem. W wielu wypadkach brak postępów nie świadczy jeszcze wcale o tym, że trzeba zmienić plan. Może chodzić o coś innego, czym zajmę się w kolejnej części.

2 komentarze: