środa, 7 lutego 2018

Specjalizacje w kulturystyce cz. 1


Błędne przekonania

Nie jestem pewny skąd to się wzięło, ale dla wielu specjalizacje w treningu kulturystycznym są jakimś niesamowitym wtajemniczaniem dla wybranych. Być może częściowo przyczyna leży w fakcie, że ci którzy o nich piszą nie do końca rozumieją o co naprawdę chodzi. Spróbuję zatem nieco uporządkować temat.

W zasadzie rzecz można potraktować w formie odpowiedzi na dwa kluczowe pytania. Czy każdy potrzebuje specjalizacji? Czy każdy może robić specjalizacje? Najprostsza odpowiedź brzmi - NIE. Nie każdy powinien i nie każdy może. Jednak wymaga to rozwinięcia. Zacznijmy od tego kto nie powinien. Na pewno nie powinien nikt, kto najpierw nie przepracował fundamentów, czyli nie trenował jakiś czas złotych ćwiczeń oraz nie dodawał do nich stopniowo innych uzupełniających. Taki proces zwykle zajmuje z dwa do trzech lat. Dopiero po tym okresie można zacząć poważnie myśleć o specjalizacjach. Wyjątkiem będą specjalizacje rehabilitacyjne, o których napiszę nieco później.

Dla kogo są specjalizacje?

Póki co mamy za sobą ów dwuletni staż i teraz podchodzimy do tematu specjalizacji. Mamy do wyboru albo specjalizację wyrównawczą, albo też możemy pokusić się o cały rozbudowany mezocykl specjalizacyjny. Muszę jednak najpierw muszę dokończyć myśl na temat tego kto nie powinien robić specjalizacji. Drugim wyjątkiem będą osoby, które dobrze rosną na ćwiczeniach podstawowych, nie mają dysbalansów mięśniowych itd. Innymi słowy, jeśli coś działa to na razie tego nie psuj. Po prostu nie ma sensu mnożyć bodźców, gdy działają te podstawowe. Taka osoba nie potrzebuje specjalizacji.
Kto nie może robić specjalizacji? Prócz początkujących mamy jeszcze inne grupy. Jeżeli ktoś ma mało czasu i wygospodarowuje ledwo 2-3 dni na treningi, nie ma sensu robić specjalizacji. Jeśli ktoś ma ogólnie zaburzoną sytuację życiową, tzn. okresy silnego stresu, kiepską dietę, brak odpowiedniej ilości snu, problemy w pracy czy z rodziną - niech się nie porywa na specjalizację. Jak to ktoś słusznie zauważył - tak naprawdę nie ma przetrenowania, lecz zwykle jest niedożywienie lub niedospanie. Oczywiście jest to pewna skrajność, ale jest w tym sporo prawdy.


Geneza idei specjalizacji

Nie będę tu pisał kto i kiedy wymyślił specjalizacje, bo nie wiem i pewnie nikt tego do końca nie wie. Chodzi o coś innego. Dlaczego pojawiły się specjalizacje? Trzeba najpierw zrozumieć jedną zasadę. Im jesteś większy i silniejszy, tym więcej bodźców potrzebuje Twój organizm. Nie jest tak, jak to opisywał Mentzer czy twierdził Arthur Jones, że im kto większy tym rzadziej powinien trenować. Jest dokładnie odwrotnie. To na koksie można sobie pozwolić na treningi raz na jakiś czas. Naturalny kulturysta potrzebuje sporej częstotliwości, by dany mięsień dalej rósł. Zresztą, tak naprawdę potrzebuje tego każdy. Wystarczy przytoczyć przykład bułgarskich ciężarowców ćwiczących po 6 razy na dzień przez 6 dni w tygodniu. Nie sądzę też, by ćwiczyli na czysto.
Wróćmy jednak do naturalnych kulturystów. Nie możemy ćwiczyć tak jak Bułgarzy, a przynajmniej większość z nas nie może. Trzeba chodzić do pracy, ma się rodziny i inne relacje, a wreszcie istnieje też świat poza siłownią. Jak więc pogodzić te sprzeczności? Ano właśnie przez specjalizacje. Zamiast trenować całe ciała po kilkanaście razy na tydzień skupiasz się na jednej wybranej partii mięśniowej i jej poświęcasz więcej czasu i uwagi dając mocniejszy bodziec do wzrostu, a resztę ćwiczysz normalnie. Potem zabierasz się za inną grupę itd. Jednak by to osiągnąć sukces musisz pamiętać o jednej zasadzie. Powinieneś unikać upadków mięśniowych. Masz ćwiczyć ciężko, ale nie za ciężko. Inaczej nie da się uzyskać odpowiedniej częstotliwości, gdyż mięśnie nie zdążą się wystarczająco zregenerować.

Regeneracja

Kluczowe w tym wszystkim jest pojęcie "wystarczająco". Zapomnijcie o bredniach typu pełna regeneracja - ten mięsień regeneruje się 7 dnia a ten 3 itd. To stek bzdur dla inteligentnych inaczej. To właśnie dzięki promocji takich bzdur rośnie sprzedaż suplementów. To dzięki takim bredniom upowszechniło się też pojęcie hardgainera wypromowane przez Stuarta MacRoberta, kolejnego "zasłużonego" dla kulturystyki. Kiedyś rozpiszę listę tych, którzy najbardziej zaszkodzili temu sportowi. Teraz jednak meritum sprawy.
Spróbujcie się zastanowić i zrozumieć pewną zależność. Jeśli po każdym treningu zdążysz w pełni wypocząć, tak, że już nie zostanie ślad zmęczenia - to jaki powód miałyby Twoje mięśnie, by urosnąć? Ciężka praca, której podołały, potem pełny wypoczynek. Nic się nie dzieje. Wracamy do punktu wyjścia. Póki masz za sobą krótki staż taki scenariusz jest wręcz pożądany, lecz po kilku latach już może nie wystarczyć. Musisz mięśnie przeciążyć, musisz wymagać od nich częstszej pracy, by zmusić je do wzrostu. Skoro nie zdążyły w pełni wypocząć to muszą teraz urosnąć, by podołać większej objętości pracy. Przy czym nie chodzi o kilkugodzinne molochy, a krótkie i częste sesje treningowe, tak by nie obciąć sobie poziomu testosteronu i innych hormonów anabolicznych - tak naturalnych ma się rozumieć. Rzecz jasna trzeba do tego podejść z głową i nie można przesadzić.


Superkompensacja

To kolejna ważna część specjalizacji. Każdy mięsień można męczyć ponad miarę przez jakiś określony okres czasu. Potem musi niejako odetchnąć. Jego dalsze przemęczanie zaowocuje już raczej tylko stagnacją lub nawet spadkami. To ile trwa specjalizacja zależy od wielu czynników, głównie od zdolności regeneracyjnych organizmu. Od tego samego czynnika będzie zależało, czy można np. ułożyć sobie od razu cały mezocykl specjalizacji, czy też ograniczyć się tylko do najbardziej opornej partii, a potem zmniejszyć na jakiś czas obciążenie dla całego organizmu. Do układania takich mezocykli jeszcze wrócę.
Liczne badania potwierdziły (mowa tu o poważnych badaniach naukowców typu Zaciorski czy Kraemer, a nie o tysiącach błędnych metodologicznie mających na celu jedynie zdobycie grantu i lepszą punktację za publikacje), że jeśli po pewnym okresie przemęczania mięśnia pozwolimy mu nieco bardziej odpocząć i będziemy go tylko lekko stymulować, ten dalej będzie rósł w przyspieszonym tempie jeszcze przez kilka tygodni. To właśnie to zjawisko nazywa się superkompensacją. Cała sztuka polega na odpowiednim dobraniu czasu trwania specjalizacji do możliwości danego mięśnia u tej konkretnej osoby oraz od dobrej diety i wypoczynku.

21 komentarzy:

  1. Ten wpis mówi 2 według mnie najistotniejsze prawdy na temat treningu, które mało kto inny mówi:
    1. Należy przeciążać mięśnie przez jakiś okres czasu, a potem dać im odpocząć.
    2. Okresowe przeładowanie daje realny progress, a nie pełna regeneracja co trening.
    Na YT jest milion kanałów fitness. Mam wrażenie że jest tam trochę wiedzy, ale akurat podanej tak żeby użytkownik otrzymał rybę, a nie wędkę. Zastanawiam się czasem czy nie jest to celowe zagranie, bo większość tych medialnych trenerów ma wielu podopiecznych. Taki trochę wywód mi wyszedł nie na temat, ale na żadnym kanale nie widziałem tego co w tym artykule zostało zawarte. Dobry artykuł Stefan, czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację. Od lat staram się uczyć ludzi samodzielności i krytycznego myślenia. Większość trenerów tego nie robi, bo się boi stracić potencjalnych klientów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy pierwszy raz widziałem jak piszesz coś takiego jak wyżej, nie bardzo rozumiałem o co chodzi. Do czasu. Ostatnio jeden YTber wrzucił wywiad z Wodynem. Spotkało się to z aprobatą ludzi, ktoś rzucił żeby Wodyn założył kanał gdzie dzieliłby się merytoryczną wiedzą. YTber zaczął coś kręcić że "Andrzej nie ma czasu" co jestem w stanie zrozumieć i że nie ma pieniędzy na sprzęt do nagrywania. Natchniony Twoim blogiem postanowiłem spróbować poczytać Thiba i Poliquina. Mój angielski pozwalał mi na zrozumienie 60-70%, ale to wystarczyło żeby znaleźć informacje i wykresy żywcem skopiowane i wrzucane od czasu do czasu na kanały jak ochłapy. Byłem zszokowany. Prawdopodobnie to podwyższało wiedzę danego trenera w oczach innych, ale takie informacje wyrwane z kontekstu z clickbaitowym tytułem, bez zrozumienia najważniejszych założeń są totalnie bezużyteczne. Dzięki Twojemu blogowi i wyrywkowemu czytaniu powyższych autorów zrozumiałem więcej niż po setkach godzin spędzonych na oglądaniu tych "specjalistów". W 4 miesiące zrobiłem +3cm w obwodzie ramienia bez znacznego wzrostu bfa, bez żadnych agresywnych technik typu dropsety, siódemkowanie czy superserie, więc wszystko przede mną. Taki progres miałem jak zaczynałem ćwiczyć, a było to 4 lata temu(z tego stażu mam z 2 lata ciągle, bo ogromne przerwy), więc wg mnie to bardzo dobry wynik jak na ten staż. Niestety większość stażu zmarnowałem przez kręcenie się w kółko kopiując plany pewnej "naturalnej" ekipy, no ale człowiek uczy się całe życie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z kolegą - bardzo dobry artykuł :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podręczna wersja artykułu "w pigułce":

    Specjalizacje w kulturystyce cz. 1

    Dla kogo przeznaczone są specjalizacje?

    - dla osób, które przepracowały fundamenty (ćwiczenia złote) + wprowadziły stopniowo do nich ćwiczenia uzupełniające (okres 2-3 lat treningów*),
    * wyjątek: specjalizacje rehabilitacyjne.

    Dla kogo nie są specjalizacje?

    - dla osób, które dobrze rosną na ćwiczeniach podstawowych,
    - dla osób, które nie mają dysbalansów mięśniowych,
    - dla osób, które mają czas na tylko 2-3 treningi tygodniowo
    - dla osób które mają zaburzoną sytuację życiową (kiepska dieta, brak odpowiedniej ilości snu, okres silnego stresu, problemy w pracy, czy rodzinne).

    Rozwój mięśni naturalną drogą:

    - im jesteś większy i silniejszy, tym więcej bodźców potrzebuje Twój organizm,
    - tylko na koksie można trenować raz na jakiś czas (naturalny kulturysta potrzebuje sporej częstotliwości, by dany mięsień dalej rósł).

    Wykorzystanie specjalizacji:

    - skupienie się na jednej wybranej partii mięśniowej (poświęcenie jej więcej czasu i uwagi), co daje mocniejszy bodziec do wzrostu; reszta ćwiczona normalnie
    - po zakończeniu jednej specjalizacji można wziąć się za następną oporną partię,
    - unikanie upadków mięśniowych,
    - ćwiczyć ciężko, lecz nie za ciężko, by uzyskać odpowiednią częstotliwość i dać mięśniom czas na regenerację,
    - czas trwania specjalizacji: zależy od wielu czynników, szczególnie od zdolności regeneracyjnych organizmu.

    Regeneracja i wzrost mięśni:

    - krótki staż treningowy (pożądany scenariusz: ciężka praca mięśni, której podołały, po niej pełny odpoczynek),
    - dłuższy staż treningowy (pożądany scenariusz: ciężka praca mięśni + wyższa częstotliwość ich przeciążania = brak pełnej regeneracji -> mobilizacja do większej objętości pracy poprzez rozrost mięśni*),
    *warunek wzrostu mięśni – krótkie i częste treningi warunkujące brak spadku testosteronu i innych hormonów anabolicznych

    Zjawisko superkompensacji:

    - każdy mięsień może być trenowany ponad miarę przez pewien okres czasu -> później musi nastąpić jego odpoczynek + lekka stymulacja = wzrost mięśnia w przyspieszonym tempie przez kolejne kilka tygodni*,
    - warunki prawidłowej superkompensacji: dobra dieta + wypoczynek + odpowiednie dobranie okresu trwania specjalizacji w stosunku do danego mięśnia u konkretnej osoby
    *potwierdzone badaniami Zaciorskiego oraz Kraemera.

    OdpowiedzUsuń
  6. Double rest/pause - kiedy warto u naturala zastosować narzędzia tego typu, 3-krotny upadek mięśniowy w jednej serii to już wygląda na niezły hardcore :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Istnieją ciekawsze drogi, ale dopiero za czas jakiś zabiorę się za opracowanie tego tematu. Być może dla niektórych będzie to interesująca alternatywa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Warto jednak przy tej okazji wspomnieć także o kwestii wieku, który przecież wzrasta wraz że stażem. Mając kilkanaście, dwadzieścia czy trzydzieści lat można rozsądnie mnożyć bodźce i liczyć na spory progres. Po czterdziestce nie jest to już takie proste. JB

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieprawda. Po czterdziestce dopiero człowiek może dochodzić do szczytu formy, ale jak ktoś woli się rozczulać nad sobą i szukać wymówek to już w wieku 25 lat będzie się czuł staruszkiem. Weź sobie kocyk, termofor i czekaj aż przyjdzie śmierć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Każdy by chciał masy i siły, ale jakoś spoconego gościa na siłowni cięzko uświadczyć. Ci co się przykładają i się ostro pocą na treningu to mają trochę masy i siły, a małolaty co dwa lata ćwiczą i tylko rożowymi hantelakmi machają, chodzą i każdego lepszego od siebie posądzają o doping.

      Usuń
  10. Miałem właśnie zadać pytanie o ten wiek. Wydaje mi się, że Stefan z wiekiem znów ma rację. Mam 23 lata, z tego co obserwuję na siłowni większość chłopaków do 25 rż, jeśli nie są na koksie wyglądają według mnie w znacznej większości mizernie, a przyjdą chłopy po 30tce, nawet 40+ i pomimo często większego bfa są okrutnie silni, i wydaje się że mają znacznie więcej masy mięśniowej, znacznie więcej nakładzione mięśni szczególnie w nadgarstkach, przedramionach. Dodatkowo nie widać u nich, żeby w szatni jedli pojemniki z ryżem jak młodziki, a masy im nie brakuje. Moja siłownia jest dosyć mało uczęszczana, czy tak jest ogólnie że szczyt formy przypada na późniejszy okres życia, czy trafiłem w dziwne miejsce i wystąpił błąd statystyczny spowodowany zbyt małą grupą kontrolną? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Raczej Panowie po 30 i 40 mają dłuższy staż, więcej doświadczenia i im się raczej też nigdzie nie śpieszy.
    Młodzi, mają mały staż, i zawsze im się śpieszy. Chcą wszystko od razu, stąd głównie ćwiczą biceps i klatkę, aby na imprezie wyrywać dziewczęta.

    No i Ci starsi panowie mają ten okres 20-letni za sobą i są mądrzejsi :).

    Doświadczenie i wiedza, przede wszystkim ;).

    OdpowiedzUsuń
  12. Do tego dochodzi motywacja i właściwe podejście do siebie. Jak ktoś czuje się w miarę młody, ale jednocześnie doświadczony to może od siebie wymagać. Jak ktoś się czuje staruszkiem i tylko na siebie chucha - to niewiele osiągnie.
    Wręcz trzeba dodać, że jeśli ktoś ma za sobą te 20 lat treningu to potrzebuje więcej bodźców, by dalej się rozwijać. Stąd też te przesądy, że potem już się nic nie osiąga, a tymczasem właśnie trzeba przykręcić śrubę - większa częstotliwość, specjalizacje itd. Oczywiście wszystko dopasowane do stanu zdrowia, ale jak się o siebie dba przez te 20 lat i odpowiednio odżywia, dużo rusza, to i stan zdrowia będzie lepszy. Obecnie mnie przeraża, jak widzę osoby znacznie ode mnie młodsze a tak zapuszczone, że mogą robić za moich dziadków. Ludzie się ciągle dziwią, jak się dowiadują ile mam lat.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodatkowo kolejna istotna według mnie sprawa, mianowicie wydaje mi się, że starsi mają mniejsze zapotrzebowanie na jedzenie. Sam mam sporo mniejsze niż jak miałem 20 lat czyli 3 lata temu. Myślę, że powoduje to że wielu młodych pakuje w siebie syf i je w szatni pojemniki z ryżem żeby nabić kalorii, właśnie z powodu dużego zapotrzebowania na pokarm którego nie są w stanie pokryć dobrej jakości jedzeniem i zamiast poprawiać sylwetkę wyglądają gorzej niż przedtem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Stefan, czyli jak rozumiem smarowanie gwintów jak najbardziej można podciągnąć pod specjalizację? Mam drążek w domu i pamiętam, że dobiłem do 6 powtórzeń na serię. Niby nie dużo, ale przy trenowaniu smarowania gwintów 6 razy w tygodniu, jak miałem tych serii dziennie kilka, to objętość w skali miesiąca była znacząca. Potem zastój, spadek siły i generalnie przesadziłem z tą metodą, dlatego pytanie czy zaliczyć ją do specjalizacji?

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałem podobną sytuacje z negatywami. Jak zidendyfikować, że należy przestać dalej wykonywać specjalizacje?

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak. Smarowanie gwintów można zaliczyć do specjalizacji. Będzie o tym w drugiej części To ile, to zależy od indywidualnych możliwości, ale generalnie trzeba przyjąć zasadę, że duże partie jak grzbiet, raczej wytrzymują krócej ok. 4-6 tygodni. Jak zaczyna spadać motywacja albo siła, to już na pewno trzeba przerwać. Z nabraniem doświadczenia człowiek uczy się łapać pewne oznaki nim dojdzie już do nadmiernego przeciążenia i osłabienia. Myślę, że na początek warto przestrzegać zasady, że dopóki nie pozna się w miarę dobrze swojego organizmu, należy kończyć po 4 tygodniach, a jak ktoś ma wątpliwości to nawet po 3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba czas na nową odsłonę dyskusji, lutowo-marcową, bo dyskusja tu się przenosi :)

      Usuń
  17. Czyli w przypadku smarowania gwintów w podciąganiu robimy je ok. 4-6 tygodni, a później jaka przerwa żeby znowu powrócić na ten założmy miesiąc?

    OdpowiedzUsuń
  18. Mniej więcej tak. Ważne, by obserwować swój organizm. Są tacy co mogą tak jechać i cały rok, ale niektórym potrzeba przerwy już po 4 tygodniach. Cel w zasadzie jest taki, by dość do punktu gdy możesz się bez wysiłku podciągać kilka razy na dzień określoną ilość w serii - tak, by było to normalną niewyczerpującą czynnością codzienną. Jak podnoszenie łyżki czy szklanki do ust :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozumiem, a więc dla przykładu taki schemat byłby w porządku?

    Dla podciągania:
    4 tygodnie smarowanie gwintów
    4 tygodnie 2x w tygodniu na treningu
    4 tygodnie smarowanie gwintów
    4 tygodnie 2x w tygodniu na treningu

    - czy np. wystarczy po prostu co te załóżmy 4 tygodnie tylko zmieniać z nachwytu na podchwyt w smarowaniu?

    OdpowiedzUsuń