czwartek, 12 października 2017

Rozważania o depresji cz. 2


Psychologia absurdu, czyli każdy jest chory

Granice absurdu przesunięto w tej dziedzinie już tak daleko, że próbuje się farmakologicznie leczyć nawet tzw. depresję jesienną. Innym ciekawym objawem tzw. męskiej depresji jest podejmowanie ciężkiego wysiłku fizycznego. Tak więc każdy solidnie trenujący na siłowni facet jest w depresji. Okazuje się, że kobieta w depresji jest smutna i zalękniona, a mężczyzna agresywny. Do tego często pije, ćpa i oczywiście ćwiczy na siłowni! Wiem, że znowu odezwą się głosy oburzenia, ale właśnie takie "naukowe" stwierdzenia można przeczytać w publikacjach współczesnych psychologów. Poszukajcie i poczytajcie, a mocno się zdziwicie.
To ci sami, którzy tak mocno zwalczają seksizm, a oto przy omawianiu tematu depresji ten sam seksizm i stereotypu z nim związane propagują. Wiem, że w teorii twierdzi się, iż musi zaistnieć kilka objawów, by uznać, że występuje depresja czy inne zaburzenie. Jednak w praktyce terapeutycznej nierzadko wystarczy jedna, by wmówić pacjentowi, że jest chory. Innym objawem pogoni za zaszeregowaniem każdego do jakiejś "jednostki chorobowej" może być przykład nowej wymyślonej dolegliwości zwanej bigoreksją. Tak, tak! Jak chcesz być większy i silniejszy, to jesteś chory i wymagasz leczenia! Jeśli jeszcze nie wiecie o co chodzi, to chodzi o...
W 1950 roku w amerykańskich podręcznikach wyliczano ok. 100 różnych odmian depresji. Obecnie wylicza się ich około 300! Czy naprawdę tak bardzo rozpowszechniły się i "zmutowały" te rodzaje depresji? Nawet jeśli jesteś człowiekiem w miarę szczęśliwym i radosnym, to o niczym nie świadczy. Psychiatra lub psycholog wykaże, że wyparłeś swoje problemy i zapewne też jesteś w depresji, tylko jeszcze dobrze nie zdiagnozowanej.
Nie chcę wchodzić w przepychanki ze współczesną psychologią. I tak na pewno ten tekst spotka się z wieloma zarzutami. Mam świadomość, że są i tacy pośród psychologów, którzy pomagają ludziom, ale robią to zwykle tylko ci, którzy nie kierują się powszechnie przyjętymi w psychologii zasadami i przekonaniami. Potrzeba osobistego doświadczenia i wrażliwości oraz odporności na to czego naucza się oficjalnie, by naprawdę rozumieć ludzkie problemy. Wpływ freudyzmu czy też szkoły frankfurckiej wpłynął na wiele pokoleń i skrzywił sposób ich myślenia i kształcenia. Zresztą negatywny wpływ tych nurtów nie dotyczy tylko i wyłącznie psychologii. Wiele badań antropologicznych zostało naciągniętych tak, aby spełniać warunki apriorycznych założeń samych badaczy. To jednak już zupełnie inny problem. Tylko jedna strona medalu. Drugą jest podejście farmakologiczne.

"Katar duszy"

Firmy farmaceutyczne szybko zwietrzyły kolejny dobry interes, jakim jest dla nich depresja. Oto niedawno w radiu słyszałem, jak pewna pani psycholog stwierdziła, że 25% cierpi na depresję. Potem dodała, że liczba jest zaniżona, bo wielu osób jeszcze nie udało się zdiagnozować. Po takim oświadczeniu zapewne wielu ludzi zaczyna się zastawiać, czy też nie ma depresji. Zaś same firmy dostosowują swoją retorykę do potrzeb danej kultury. Tam gdzie modne jest słowo depresja, wprost proponuje się środki na poprawę nastroju. Do tego podaje się mnóstwo naukowych tez na temat równowagi chemicznej mózgu - do czego jeszcze powrócę - a tam, gdzie takie postawienie sprawy mogłoby być źle odebrane, ubiera się rzecz w bardziej poetyckie sformowania. Np. w Japonii mowa jest o środkach na "katar duszy". Osobny temat, który tutaj tylko sygnalizuję, to przypisywanie postaw patologi psychicznej osobom o odmiennych poglądach politycznych czy religijnych. W ten sposób łatwo zdyskredytować praktycznie każdego.


Depresja istnieje

Rzecz jasna, to co napisałem powyżej nie przeczy temu, iż są osoby cierpiące na depresję i nie można tego cierpienia lekceważyć. Tak samo, jak do pewnego stopnia pomocna może być tak terapia, jak i pewne substancje chemiczne lub eliminacja innych (dieta), by takim ludziom pomóc. Problem w tym, że doszło już do poważnych nadużyć i zaciemnienia obrazu. To powoduje, że często zamiast pomocy i realnego leczenia, tylko usuwa się zewnętrzne objawy. To zawsze ostatecznie się mści. Tym też spróbuję się zająć w kolejnych częściach i pokazać rozsądniejsze rozwiązania problemu oraz prawdziwe jego przyczyny.

2 komentarze:

  1. Witam to jest super strona.Super byłoby kontynuować tematy związane ze sportami siłowymi..Bardzo proszę..

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy nie bój się, że się czegoś nowego dowiesz. Stefan wie co robi.

    OdpowiedzUsuń