O co tu dokładnie chodzi?
No
dobrze, to co z tą kontrolą - jak już pewnie chcecie się
dowiedzieć od dłuższego czasu. Na pewno w każdym ćwiczeniu
trzeba kontrolować co się dzieje. Inaczej łatwo o nieszczęście.
Teraz jednak chodzi o coś więcej. O pełną kontrolę w każdym
momencie trwania serii, o to by zwiększyć napięcie mięśniowe, bo
to ono głównie buduje masę i siłę. Większości wydaje się, że
napięcie mięśniowe jest generowane proporcjonalnie do wielkości
podnoszonego ciężaru. Czyli im większe obciążenie, tym większe
napięcie i większe przyrosty. Tak właśnie powstały parametr
zwany TUT. Wystarczy wyliczyć odpowiedni czas dla mięśnia pod
napięciem i robić tyle powtórzeń, ile z takiego wyliczenia
wynika.
Tak
naprawdę nie jest to takie proste. Pierwsze miesiące treningu to
czas szybkiej akomodacji układu nerwowego. W tym czasie u jednych
szybko przybywa masy, a u innych nie, ale u każdego powinien pojawić
się spory przyrost siły. Tak naprawdę w tym okresie potencjał
włókien szybkokurczliwych w mięśniach zostaje ledwo muśnięty.
Przyrosty trwają nadal nawet do dwu lat. Potem często pojawia się
zastój. Zaczyna się szukanie: "super planów mistrzów",
"dających ogromną masę suplementów" i "diet na
masę". To dla wielu ślepa uliczka i czas zwiększania raczej
masy tłuszczowej niż mięśniowej. Bywa, że kończy się sięgając
po farmakologię. Tymczasem to jest dopiero moment, by nieco bardziej
pobudzić włókna szybkokurczliwe w mięśniach.
Włókna szybkokurczliwe
Wiele
osób zwiedzionych mylnie nazwą oraz "mądrościami" z
netu i kolorowych gazetek, sądzi, że włókna szybkokurczliwe
pobudza się stosując szybkie ruchy. Inni uważają, że działa na
nie określona liczba powtórzeń. W rzeczywistości sprawa jest
nieco bardziej złożona. Tylko nieliczni szczęśliwcy oraz elita
zaawansowanych zawodników potrafi w szybkim ruchu pobudzić głównie
włókna szybkokurczliwe. Trzeba pamiętać, że ruch dynamiczny
bazuje na mocy zawodnika, a więc przede wszystkim na włóknach
pośrednich. Nazwa "szybkokurczliwe" odnosi się do
szybkości skurczu danych włókien, a nie szybkości samego ruchu!
Sprinter używa włókien szybkokurczliwych, ale jest to wynik
odpowiedniego uwarunkowania oraz ukierunkowanego treningu. Nikt kto
zaczyna robić sprinty nie będzie ich wykonywał tak, jak
zaawansowany zawodnik. Do przykładu sprintera jeszcze wrócę.
Nic
nie dają piramidy typu 15 12 10 8 6 czy podobne, które mają
ponoć pobudzić wszystkie rodzaje włókien mięśniowych. W
rzeczywistości prowadzą jedynie do dezorientacji CUN oraz
zmęczenia. Gdy podchodzisz do ostatniej serii w takiej piramidzie
jesteś już zmęczony. Zaś zmęczenie nie pozwala na rekrutacje
włókien szybkokurczliwych. Zamiast tego będą pracowały włókna
wolnokurczliwe, bo tylko im jeszcze na to wystarczy sił (a
dokładniej wytrzymałości, bo to ich domena). Tylko, że raczej w
ten sposób dużej siły nie zbudujesz. Do dziś nie wiem, czy metoda
Weidera powstała z totalnej niewiedzy, czy wręcz przeciwnie. Może
chodziło o stworzenie stad sfrustrowanych kulturystów, którym
potem można wmówić, że nic nie osiągną bez suplementów i
koksu.
Jak
więc to jest z tymi włóknami szybkokurczliwymi? Na początku
bardzo prosto. Samo ćwiczenie dość dużymi ciężarami będzie
jest trochę (ale tylko trochę) aktywowało. Dlatego na początku
każdy ma jakieś przyrosty. Nawet jeśli wszystko robi źle. Z
czasem sytuacja mocno się zmienia. Włókna szybkokurczliwe
osiągnęły pewien próg adaptacji, sam wysiłek nie jest już
wystarczającym bodźcem do pobudzenia ich dalszego wzrostu. U
jednych nastąpi to po 2-3 latach, u innych może i po 5, ale w końcu
nastąpi.
Co
się zatem dzieje, gdy zamiast szybkich ruchów zaczniesz wykonywać
wolne? Dla mózgu jest to ważny sygnał! Skoro idzie wolno to
znaczy, że czeka nas ciężka praca. Skoro będzie ciężko to
najlepiej od razu pobudzić mocno włókna szybkokurczliwe. Ot i cały
sekret metody! Zwolnij tempo fazy negatywnej i pozytywnej do ok. 5
sekund, a znowu zobaczysz efekty treningu!
Zakresy powtórzeń
W
przypadku wolnego tempa zmienia się sposób w jaki postrzegamy
zakresy powtórzeń. Jest to bardzo ważne, gdyś brak zrozumienia
tego aspektu może spowodować, iż nasz trening stanie się raczej
pracą wytrzymałością niż siłową. Rzecz jasna zakres w serii
zależy od danej grupy mięśniowej i tego z jakich włókien jest
zbudowana. Takie podziały nigdy nie działają idealnie, bowiem u
każdego wygląda to nieco inaczej.
Najważniejsze
co trzeba uwzględnić to martwy ciąg i wszystkie jego odmiany.
Tutaj z samej swej natury dominują włókna szybkokurczliwe a
wolnokurczliwych jest niewiele. Dlatego górna granica dla wolnych
powtórzeń to 5-6 ruchów. Nie ma sensu robić więcej. Natomiast w
przysiadzie mocniej pracuje przód uda niż tył, a mięsień
czworogłowy jest o wiele bardziej wytrzymały. Dlatego można z
czasem dość do 10 powtórzeń w serii, a prawdziwi twardziele mogą
spróbować nawet 12. To samo dotyczy ćwiczeń na barki czy też
różnych izolacji na ramiona. Z wyjątkiem tricepsa, którego budowa
to już sprawa bardzo indywidualna i dla jednych będą się
sprawdzały podobne wytyczne jak dla MC, a dla innych wręcz
odwrotnie - zakres 10-12. Za to łydki i przedramiona - gdy już
zajdzie konieczność ich dodatkowego przećwiczenia - mogą wymagać
nawet i 15 powtórzeń.
Będzie część trzecia?
OdpowiedzUsuńBędzie.
OdpowiedzUsuńJoł Stefan. Zgodnie z Twoim niedawnym zaleceniem wykonałem dzisiaj dipsy w wolnym tempie. Nie dowieszałem ciężaru, bo chciałem najpierw sprawdzić, jak mi pójdzie bez. Wykonałem tak jak zalecałeś: 3 serie po 3 repsy po 5s w każdej fazie. Poszło to bezproblemowo i trening wydał mi się zbyt lekki (przynajmniej w odniesieniu do klatki), toteż wykonałem jeszcze 3 serie ciężkich przenoszeń ukierunkowanych na tę grupę mięśniową. Tak czy owak, mam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńPoza tym, spokoju mi nie daje jedna kwestia. Zaznaczam, że nie podważam tego co piszesz, chcę tylko dopytać. Kiedyś, bodajże w którejś części artykułów z cyklu "mity kulturystycznego światka" wyśmiewałeś częste w wiadomym środowisku straszenie przetrenowaniem itp. Mi z kolei odradziłeś wysoką objętość w dipsach i... doradziłeś trening, po którym czuję się, jakbym tylko rozgrzał klatkę i tricepsy. Z drugiej strony wiem, że za mało wiesz na mój temat, aby mi ułożyć idealny trening. Zobaczymy za tydzień, wtedy dowieszę trochę ciężaru, tylko nie wiem ile. Ważę coś koło 77kg. Od jakiego ciężaru powinienem zacząć?
Błąd polega na tym właśnie, że zakładasz, iż od razu po takim treningu masz być wykończony. Jeśli poszło lekko to zrób sobie 3 serie po 5. Jeśli nadal będzie lekko, to dowieś sobie z 2-3 kg itd. To nie są stracone treningi, powoli dodawaj sobie obciążenia. Zobaczysz, że klatka i triceps będą się rozwijać, a z czasem dojdziesz do tego, że będzie ciężko.
OdpowiedzUsuńA masz w planach może artykuł o tym jak używać treningu o wysokiej częstotliwości?
OdpowiedzUsuńCzęstotliwość wynika ze stażu i z możliwości, jak i specyfiki danego łańcucha kinematycznego. Jest tak, że wraz ze wzrostem stażu pewne grupy będą wymagały większej częstotliwości a inne wręcz przeciwnie. Np. niektórzy MC robią tylko raz na 2 tygodnie.
OdpowiedzUsuńPod to także częściowo podchodzi tematyka specjalizacji. Tyle na razie mogę Ci napisać, bo temat jest bardziej obszerny niż się wydaje.
Rozumiem, bo ostatnio przeczytałem o tych badaniach http://strengtheory.com/high-frequency-training-for-a-bigger-total-research-on-highly-trained-norwegian-powerlifters/ i teraz własnie chciałbym zgłębić ten temat. Sporo czytam artykułów gościa który się nazywa Menno Henselmans. Na jego stronie można znaleźć między innymi te jak i inne badania. Co o tym sądzisz? Natknąłeś się może na te badania?
OdpowiedzUsuńTak jak napisałem powyżej. Ostatnio jest moda na "badania naukowe", w których albo odkrywa się to co już dawno wiadomo, co każdy trener i zawodnik z przed 60-70 lat wiedział, albo wymyśla się cuda na kiju.
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy robiono już dawno w Bloku Wschodnim, więc naprawdę nic wielkiego nie odkryli. Jednak to są metody dobre przy odpowiednim poziomie zaawansowania i możliwościach regeneracyjnych. Jak nie masz kilku lat stażu z perfekcyjną techniką, nie masz ogarniętej diety i snu na 100%, masz absorbującą pracę lub dzieci w domu - zapomnij! Bo tylko się wyłożysz.
Wiadomo że to nie taka prosta sprawa, te badania były robione na zawodowcach a nie na amatorach jak większość innych badań. Nie mniej ciekawa sprawa.
OdpowiedzUsuń