wtorek, 19 lipca 2016

Kontrola, czyli pierwszy krok do zaawansowanego treningu. Wolne tempo cz. 1


Wszyscy o tym wiedzą, a nikt nie pamięta

Wprawdzie czasami się o tym pisuje coś tam na marginesie różnych artykułów, ale w praktyce mało kto o tym pamięta - kontrola ciężaru. Zwykle po przeczytaniu wzmianki o tym, że trzeba mieć obciążenie pod kontrolą przechodzi się dalej, bo rzecz wydaje się oczywista. Jednak oglądając różne wyczyny na siłowniach, czy filmy zamieszczane w sieci łatwo się przekonać, że tak naprawdę mało kto przyjmuje to do wiadomości. Kontrola jest tym co odróżnia dobrego sportowca - nie tylko kulturystę - od kogoś kto po prostu macha, byle zrobić swoje czyli odwalić pańszczyznę i mieć spokój lub też kogoś kto szlifuje swoje ego i pracuje ciężko na pakiet przyszłych kontuzji. Albo pozuje się na byka przed kumplami, albo dąży do lepszego i bardziej wydajnego treningu. Tych dwóch rzeczy pogodzić się nie da.
Jeśli już wspomniałem o kontuzjach to od razu dodam, że brak kontroli to 90% przyczyn ich powstawania. Zwłaszcza tych nagłych, gdy coś nagle strzeli i zaczyna boleć. To, że nie złapałeś jeszcze kontuzji nie świadczy też automatycznie o tym, że wiesz czym jest kontrola. Piszę tu z autopsji. Naprawdę długie lata zajęło mi zrozumienie tego aspektu treningów.

Dopiero teraz o tym piszesz!

Próbuję ostatnio w niektórych planach wprowadzać niejako kolejny etap kulturystycznego wtajemniczenia. Teraz w ramach tego etapu piszę ten tekst. Czas zrozumieć zasadę, iż wykonanie powtórzenia w ramach takiego czy innego ćwiczenia - to nie tylko przeniesienie ciężaru z punktu A do punktu B. Takie podejście prezentujemy w ciągu dnia wykonując szereg różnych czynności. To jeszcze nie jest ćwiczenie. Już Sandow pisał o tym, że podnoszenie ciężaru bez odpowiedniej uwagi niewiele daje. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło w tej dziedzinie.
Spójrzmy najpierw na to co zdążyliśmy już przerobić przez te kilka lat. Po pierwsze właściwa postawa - spięcie rdzenia, ustawienie ciała itp. Po drugie właściwy tor ruchu. To są podstawy, które pozwalają przez pierwsze miesiące i lata zdobywać siłę i masę. Skutecznie i bezpiecznie. Sporo osób po zrozumieniu tych zasad uznało, że już wszystko wie i poszło swoją drogą. Miały do tego prawo, tym niemniej tak naprawdę przerobiły tylko kulturystyczny żłobek. Zapewne sporo osiągną i nawet będą dobrymi trenerami dla niektórych początkujących - ustraszając ich przed wieloma kontuzjami - ale to wszystko.
Zatem pora opuścić przyjazny żłobek i wyruszyć do kulturystycznego przedszkola. Nim to zrobimy chciałbym wyjaśnić jeszcze jedną rzecz. Czemu dopiero teraz o tym piszę? Po tak długim czasie? Na początku próbowałem wprowadzać pewne bardziej zaawansowane formy ćwiczeń i techniki, ale szybko okazało się, że to moja ambicja pcha mnie za szybko do przodu. Jest wielką zmorą wielu trenerów, iż chcą jak najszybciej pokazać całe bogactwo środków treningowych, jakimi dysponują. Niestety, kończy się to zwykle brakiem postępów u podopiecznych. Nie na tym rzecz polega, by się chwalić wszystkim co się wie. Czy też tworzyć plany z 30 ćwiczeniami na każdej sesji itd.
Ciągle jeszcze muszę odpowiadać na pytania dotyczące absolutnych podstaw. Skoro tak, to trudno iść szybko do przodu. Dodatkowym problem jest fakt, iż niemal każdy z nas ma tendencje do przeskakiwania pewnych etapów w rozwoju. Dobrze jest przecież czuć się zaawansowanym. Co więc się dzieje, gdy osoba ze kilkumiesięcznym stażem i zerowym pojęciem o prawidłowej technice przeczyta artykuł o bardziej zaawansowanych metodach? Zapewne uzna, że to właśnie ta tajemnica kulturystyki i recepta na szybkie postępy. Skoro tak to "nie marnujmy czasu" na naukę poprawnego przysiadu i "inne bzdury". Potem przychodzi kontuzja za kontuzją i opinia, że przysiady niszczą kolana i kręgosłup.
Nie ma też sensu strzelać do mrówki z armaty. Skoro masz dobre postępy ćwicząc jak ćwiczysz, po co przechodzić do bardziej zaawansowanych form? Jednak nie tylko o to chodzi. Im bardziej zaawansowana metoda, tym stawia wyższe wymagania tak fizyczne, jak i psychiczne. Szybko dojdzie do znużenia lub do kontuzji. To tak jak z tym, że ciągle ktoś na blogu pisze, że chce zacząć biegać i robić interwały. Jeśli do tej pory nie biegałeś to zacznij od lekkiego truchtu, a nie rzucaj się od razu na HIIT. Zbyt silny bodziec działa gorzej niż zbyt słaby. Jeśli Twoja psychika nie jest gotowa do bardziej zaawansowanych metody szybko dojdzie do znużenia. Znużenie sprawia, że się rozpraszamy, a to już tylko krok od kontuzji.

Ach to ego!

Rozhuśtane ego też nie służy bardziej zaawansowanym metodom treningowym. Trzeba bardzo ograniczyć ciężary. Zwykle od 40 do nawet 60%. Trzeba wytrzymać i nie przyspieszać tempa, gdy nagle okazuje się, że ten mały ciężar staje się niemiłosiernie ciężki. Zaś dla wielu mogą być najgorsze głupie docinki kumpli czy też obraźliwe gesty pakerków-cwaniaczków jednosezonowych. Na pewno nie ułatwia to koncentracji. Tym niemniej nieraz miałem już sytuację, gdy ktoś komu polecałem specjalne techniki był wyśmiewany. W każdym razie do momentu, gdy mimo ćwiczenia "małymi ciężarami" w siłowaniu na rękę zwyciężał jednego z drugim "eksperta" bez najmniejszych problemów.

10 komentarzy:

  1. Święta prawda, zawsze należy skupiać się na podstawach.

    No i przydaje się cierpliwość i żelazna konsekwencja, bardzo przydatne w sporcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kumple nie rozumieli, dlaczego robię przysiad samą sztangą i takim wolnym tempem - "dopierdol ciężaru", "co ty niby tym osiągniesz" - każdego z osobna proszę o zrobienie tego, co robię ja. Większość po powolnym zrobieniu negatywu nie ma siły już wstać, a chłopy dźwigają 100 kg+ w przysiadzie "po swojemu", czyli kolanka do przodu i odbijanie się jak sprężyna do góry. Teraz od samego patrzenia na to bolą mnie kolana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekamy Stefan z niecierpliwością na kolejne części:) sam za Twoją radą i pod Twoją pieczą eksperymentuję z wolnym tempem i chcę się dowiedzieć więcej o tym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niebawem postaram się skończyć drugą część.

    OdpowiedzUsuń
  5. A właśnie, jak to jest z tym silowaniem na rękę? Co najbardziej pomaga w osiągnięciu dużej siły w tego rodzaju konkurencji?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zobacz sobie treningi armwrestlerów. Podstawa to podciąganie na drążku i ściskanie ściskacza, ale nie takiego z marketu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Samuelsson połamał rękę rywalowi. Florczyk złamała swoją. To tylko niektóre przygody z siłowaniem na rękę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tylko czego to ma dowodzić? :)
    Każdy sport kontaktowy wiąże się z dużym ryzykiem urazu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdaję sobie sprawę z ryzyka, ale bez przesady, to są przykłady ekstremalne, przykłady piekielnie silnych osobników. Nie zamierzam być przecież armwrestlerem. Jestem tylko ciekaw jak generują oni taką siłę w tej konkurencji. Pochodzi ona z samego ramienia?

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie. Dużą rolę odgrywają rotatory, a i inne m. korpusu pełnią ważną rolę choćby stabilizacyjną. Osobna sprawa, nie tylko w tym kontekście - to przenoszenie siły/napięcia mięśniowego przez całe ciało do wybranego punktu. Klasyczny przykład to tzw. leg drive w trójboju przy wyciskaniu na ławie. Podobne mechanizmy są wykorzystywane podczas siłowania na rękę. Nie w każdym sporcie jest to konkretny ruch, a często po prostu statyczne przekazanie napięcia.

    OdpowiedzUsuń