poniedziałek, 25 listopada 2019

Powięź i elementy auto-rehabilitacji - artykuł Marka


Wstęp
Kilka dni temu w dzienniku treningowym Usika wdaliśmy się w dyskusję na temat autoterapii związanej z problemami wynikającymi z nieprawidłowej pracy powięzi. Napisałem wówczas dość długi komentarz dotyczący moich własnych doświadczeń z rozluźnianiem tego rodzaju napięć, który za radą Stefana postanowiłem przeredagować i nieznacznie rozbudować w celu opublikowania go w formie artykułu. Nieznaczne rozbudowanie skończyło się połączeniem go ostatecznie w całość z innym moim tekstem dotyczącym funkcjonowania powięzi i dopisaniem kilku nowych stron, które, mam nadzieję, pomogą zrozumieć niesamowitą rolę powięzi w funkcjonowaniu aparatu ruchu oraz dadzą dodatkowe narzędzia do samodzielnej pracy nad własnym ciałem.


Spis treści:
1. Czym jest powięź?
2. Jak prawidłowo powinien funkcjonować układ powięziowo-mięśniowy i co może zaburzyć jego pracę?
3. Wybrane rodzaje patologii powięzi
4. Przegląd metod terapeutycznych oraz podstawowe sposoby automasażu i rozluźniania napięć powięzi.

1. Czym jest powięź?
Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat doszło do swego rodzaju rewolucji w postrzeganiu aparatu ruchu człowieka. Odkrycia dotyczące roli tkanki łącznej wykazały błędność tradycyjnego postrzegania układu mięśniowo-szkieletowego jako złożonego systemu dźwigni. Ciało ludzkie okazało się czymś znacznie bardziej skomplikowanym i na swój sposób eleganckim: strukturą tensegracyjną. W dużym uproszczeniu oznacza to, że wszystkie elementy aparatu ruchu są ze sobą wzajemnie powiązane, a siły nie przenoszą się na zasadzie prostych dźwigni, tylko dzięki napięciom wytwarzanym przez włókna mięśniowe, przekazywanym w obrębie całego układu. Można wyobrazić to sobie jako bryłę, której poszczególne wierzchołki łączą się w wzajemnie, a poruszenie dowolnego elementu powoduje zmiany w pozostałych. W organizmie człowieka za te połączenia odpowiedzialna jest właśnie tkanka łączna, nazywana ogólnie powięzią. Wyróżnia się całą masę różnych rodzajów powięzi, ale panuje zgodność, że jest ona narządem, który zasadniczo spaja całe ciało człowieka, swego rodzaju siateczką, w której zanurzone są mięśnie, kości, nerwy i wszystkie nasze narządy. Każde pojedyncze włókno mięśniowe otoczone jest powięzią (tzw. śródmięsną), która pozwala mu łączyć się w pęczki z innymi włóknami. Te pęczki otoczone są kolejną warstwą tkanki łącznej (zwaną omięsną), która spaja je w jednostki funkcjonalne, czyli mięśnie. Te ostatnie, jako całość, również otoczone są warstwą tkanki łącznej (namięsną), która łączy ze sobą poszczególne mięśnie oraz tworzy połączenia ze ścięgnami i kośćmi i ostatecznie zespalając je w tzw. łańcuchy funkcjonalne, zwane również taśmami anatomicznymi czy łańcuchami mięśniowymi. Pod wszystkimi tymi nazwami kryje się fakt, że cały aparat ruchu tworzy jedną, w założeniu doskonale skoordynowaną całość. Taśmy anatomiczne nie są oczywiście czymś, co można łatwo wydzielić i sklasyfikować. Jest to raczej uproszczony sposób opisywania różnych ruchów wykonywanych przez człowieka, i tak wyróżnia się taśmę przednią, boczną, tylną, spiralną oraz wiele innych, a każda opisuje mięśnie zaangażowane w takie ruchy, jak prostowanie, zginanie, skręcanie czy ciągnięcie albo pchanie rękami. Przykładowo podczas podciągania taką taśmę tworzą mięśnie pośladkowe, mięśnie grzbietu (przede wszystkim najszersze), rotatory oraz mięśnie ramienia, aż po palce – a wszystko to spojone powięzią, która pozwala na koordynację i przenoszenie napięć w całym układzie.
By zrozumieć olbrzymią rolę powięzi w układzie ruchu należy pamiętać, że jedyną funkcją włókien mięśniowych, jest generowanie skurczu. Za całą resztę, czyli za przenoszenie siły tego skurczu na kości i stawy oraz za właściwą koordynację odpowiada powięź. Jak już wspomniano powięź stanowi również swego rodzaju stelaż, w którym zatopione są nerwy i naczynia krwionośne (oraz wszystkie inne narządy). Od jej prawidłowego funkcjonowania zależy więc m.in.. właściwy przepływ krwi i przenoszenie impulsów nerwowych do mięśni, regeneracja i wiele, wiele innych procesów w ciele człowieka.

2. Jak prawidłowo powinien funkcjonować układ powięziowo-mięśniowy i co może zaburzyć jego pracę?
W organizmie idealnym (takie rzecz jasna nie istnieją, ale można tu wyobrazić sobie wybitnego sportowca, który cechuje się bardzo dobrą gibkością, siłą, zręcznością i koordynacją) układ powięziowo-mięśniowy powinien zapewniać prawidłowe, anatomiczne zakresy ruchu, a poszczególne struktury powinny bez problemu ślizgać się wobec siebie. Nie powinny występować przykurcze, zbliznowacenia, a przepływ krwi nie powinien być niczym zaburzony. Z punktu widzenia aparatu ruchu, najważniejsze jest owo wzajemne „ślizganie się” tkanek. Mięśnie nie powinny nawzajem krępować swojej pracy, nerwy i naczynia krwionośne nie mogą być niczym uciskane, a wszystkie połączenia w organizmie powinny wynikać z prawidłowej anatomii i pozwalać na optymalne funkcjonowanie organizmu. Siły powinny być bez problemu przenoszone w obrębie taśm anatomicznych, w których nie może dochodzić do powstawania kompensacji czy błędnych wzorców ruchowych. Idealne ciało funkcjonuje niczym dobrze naoliwiony mechanizm: jest gibki, nic go nie boli, poszczególne ruchy cechuje płynność i koordynacja, a do tego świetnie się regeneruje.

Zastanówmy się teraz, jakie czynniki mogą sprawić, że idealna sytuacja zacznie się pogarszać. Na pierwszym miejscu można wymienić wszelkiej maści choroby związane z powięzią, takie jak różne przykurcze, porażenia czy choroby metaboliczne oddziałujące na tkanki organizmu (jak rak albo cukrzyca). Nie są to jednak powszechne schorzenia, a ich leczenie wymaga profesjonalnej opieki lekarskiej i terapeutycznej. Tutaj więc nie będziemy się nad nimi rozwodzić.
Drugą grupę stanowią nagłe urazy, wywołane wypadkami czy kontuzjami. W cięższych przypadkach również potrzebna jest rzecz jasna pomoc lekarska, ale w większości przypadków urazy, jakich doświadczamy są stosunkowo łagodne: wszelkie naciągnięcia, stłuczenia czy nawet lekkie naderwania leczymy z reguły sami, z rzadka udając się tylko do lekarza, który i tak najczęściej nas ignoruje i ewentualnie zapisuje środki przeciwbólowe. Ogólnie rzecz biorąc organizm radzi sobie z takimi urazami wytwarzając stan zapalny i doprowadzając do wymiany uszkodzonych tkanek na nowe. Jeżeli uraz nie jest poważny, a my wdrażamy odpowiednią rehabilitację i nie przesadzamy z oszczędzaniem uszkodzonego miejsca, po jakimś czasie wszystko wraca do normy i odzyskujemy pełną sprawność. Zdarza się jednak, że leczenie nie przebiega prawidłowo albo uraz był na tyle poważny, że organizm nie był w stanie wszystkiego samodzielnie naprawić. Pozostają wówczas zbliznowacenia w tkance łącznej, które w jakiś sposób zaburzają jej pracę. Można to łatwo pogorszyć przesadzając z lekami przeciwzapalnymi (zwłaszcza sterydami podawanymi namiętnie przez lekarzy w celu zlikwidowania stanu zapalnego) albo nadmiernie oszczędzając uszkodzone miejsce, ale o tym później.
Oprócz chorób i urazów do powstania zaburzeń powięzi prowadzić mogą również błędne wzorce ruchowe (np. kucanie) oraz nieprawidłowa postawa ciała – i są to chyba przyczyny najpowszechniejsze, a ich oddziaływania nie trzeba specjalnie wyjaśniać. Jeśli ktoś się np. garbi albo porusza w nieprawidłowy sposób (co może być wywołane zarówno złymi nawykami jak i różnymi chorobami czy urazami) zmusza ciało do adaptacji. Nawet w nieanatomicznych warunkach organizm zrobi wszystko, żeby móc sprawnie funkcjonować i się poruszać, co jednak nie oznacza, że odbędzie się to bez konsekwencji, takich jak nieanatomiczne napięcia, zrosty i zbliznowacenia na powięzi, a w efekcie niska sprawność, gibkość czy wreszcie tzw. bóle powięziowo-mięśniowe oraz w dłuższej perspektywie kontuzje i wtórne urazy.
Innymi czynnikami powodującymi powstawanie tego rodzaju patologii powięzi mogę być stres oraz powtarzalna praca (np. praca biurowa wymuszająca określoną pozycję ciała przez dłuższy czas albo długotrwałe korzystanie z myszki komputerowej). W kontekście stresu warto pamiętać, że organizm doświadczający lęku uruchamia szereg reakcji obronnych. Same w sobie nie są szkodliwe, jednak jeśli stres jest przewlekły mogą się utrwalić i powodować nieprzyjemne konsekwencje. Jedną z takich reakcji jest silny skurcz tzw. powierzchownej linii przedniej, czyli przedniej taśmy anatomicznej. Jest to typowa reakcja obronna np. na ostry hałas czy przy poczuciu zagrożenia. Jednocześnie bardzo często obserwowana u osób zmagających się z przewlekłym stresem czy depresją (jeśli ktoś nie wie, o jaką reakcję chodzi, objawia się to m.in. zgarbieniem i pochyleniem głowy w celu ochrony przed potencjalnym atakiem).
Na koniec należy jeszcze zaznaczyć, że jeśli raz powstaną w naszym ciele tego rodzaju zaburzenia, bardzo łatwo mogą doprowadzić do wytworzenia kolejnych. Po części wspomniałem już o tym pisząc o kompensacjach. Stąd uraz dłoni albo nieprawidłowe obuwie może np. powodować ból głowy albo barku. Zdarza się, że pierwotna przyczyna sama w sobie nie powoduje żadnych negatywnych dolegliwości. Ot, powstało zbliznowacenie i tkanka w jakimś miejscu jest mniej elastyczna niż powinna. Niestety takie zbliznowacenie powoduje powstawanie napięć, które potencjalnie mogą oddziaływać na dosłownie cały organizm (zgodnie z regułami przenoszenia sił w strukturach tensegracyjnych). Napięcia te prowadzą z kolei do powstawania kolejnych przykurczów i zbliznowaceń, a cały proces można podsumować biblijnym cytatem: „tym, którzy mają, będzie dodane”, niestety w bardzo negatywnym wydaniu.

3. Wybrane rodzaje patologii powięzi
Do tej pory pisząc o patologiach układu powięziowego posługiwałem się ogólnikami, takimi jak zbliznowacenia czy po prostu nieprawidłowe napięcia. Co więc konkretnie może się stać z naszą tkanką łączną w wyniku opisanych wyżej czynników?
Przede wszystkim należy podkreślić, że zmiany mogą występować w zasadzie w dowolnym miejscu powięzi, zarówno wewnątrz mięśni, jak i poza nimi. Możliwe patologie to m.in. skracanie powięzi wewnątrzmięśniowej (czyli przykurcz danego mięśnia), skracanie powięzi zewnątrzmięśniowej (wówczas występuje m.in. pomniejszenie zakresów ruchu), zwężanie powięzi (co powoduje ścisk, w wyniku czego dochodzi do mnóstwa negatywnych zjawisk, takich jak zakłócenie skurczu włókien mięśniowych, ucisk na naczynia krwionośne i nerwy itd.), zrosty zewnątrzmięśniowych struktur powięziowych (np. powięzi powierzchownej, która pod skórą oplata całe ciało i również uczestniczy w przenoszeniu napięć) czy wreszcie powstawanie tzw. patologicznych mostków poprzecznych, to jest struktur zaburzających lub wręcz uniemożliwiających prawidłową koordynację sąsiadujących ze sobą mięśni.
Miejsca, w których powstają wyżej wymienione patologie, i które powodują powstawanie lub uaktywnianie dolegliwości bólowych czy zaburzeń układu ruchu, określa się mianem punktów spustowych (PS). Jak już wspomniano, mogą powstawać w zasadzie w dowolnym miejscu tkanki łącznej: zarówno w strukturach mięśniowo-powięziowych, jak i w obrębie ścięgien, więzadeł czy okostnej. Dzieli się je na wiele rodzajów, w zależności od miejsca i sposobu powstania, ale z punktu widzenia tego artykułu najważniejsze są dwa podziały:

Pierwotne/Wtórne – jak sama nazwa wskazuje, PS pierwotne pojawiają się pierwsze, a PS wtórne powstają jako konsekwencja już istniejących napięć.

Aktywne/Utajone – PS aktywne same z siebie powodują powstawanie np. objawów bólowych, uczucia ciągnięcia czy innych zaburzeń w funkcjonowaniu układu ruchu. PS utajone mają ten sam potencjał (ich struktura niczym nie różni się od PS aktywnych), ale ich położenie sprawia, że samoistnie nie powodują żadnych objawów – są to jednak struktury patologiczne, które w pewnych warunkach mogą się uaktywnić, do czego zresztą często dochodzi.

Bezpośrednią przyczyną powstawania PS jest miejscowe niedokrwienie i związane z nim niedotlenienie tkanek, wywołane nieprawidłowymi i przewlekłymi napięciami tkanki łącznej spowodowanymi wymienionymi wcześniej czynnikami, na czele z wadami postawy, błędnymi nawykami neuromuskularnymi oraz stresem czy wykonywaniem pracy w niekorzystnych warunkach (np. siedząca praca biurowa).

W praktyce powstanie PS może przebiegać następująco:
1) powstaje trwały skurcz włókien mięśniowych, powodujący m.in. utrudnienie przepływu krwi;
2) w związku ze skurczem zwiększa się miejscowe zapotrzebowanie na ATP;
3) niedokrwienie prowadzi do niedotlenienia, co wstrzymuje syntezę ATP;
4) powstały niedobór ATP zaburza pompę jonów wapnia, co skutkuje utrwaleniem skurczu i jeszcze większym zużyciem ATP
5) brak ATP prowadzi do utrwalenia sztywnych połączeń aktyny i miozyny w sarkomerach;
6) niedokrwienie prowadzi do zwiększonego uwalniania m.in. substancji odpowiedzialnych za wrażliwość, stąd powstały w ten sposób punkt spustowy jest bolesny w dotyku.

A oto przykładowe skutki powstawania PS:
1) pogorszenie elastyczności powięzi – brak gibkości
2) zaburzenia koordynacji mięśniowej
3) zaburzenia wzorców ruchowych
4) zaburzenia w miejscowym zaopatrywaniu w składniki odżywcze, w tym niedotlenienie w wyniku niedokrwienia
5) zmniejszenie siły mięśniowej
6) zaburzenia pracy układu nerwowego, w tym: zmniejszone przewodnictwo, pogorszenie propriocepcji oraz informacji czuciowej, ból powięziowo-mięśniowy, zaburzenia układu autonomicznego (może np. powodować miejscową nadpotliwość albo uczucie zimna)
7) pogorszenie regeneracji
8) Last but not least – zaburzenia całej struktury tensegracyjnej, co znaczy, że problem nie ogranicza się tylko np. do danego stawu, ale może oddziaływać na całą taśmę anatomiczną oraz prowadzić do powstawania lub uaktywniania kolejnych PS.
Szczególnie powinien dawać do myślenia ostatni z wymienionych skutków, gdyż oznacza, że pozostawienie powstałych punktów spustowych samym sobie to prosta droga, by z biegiem czasu coraz bardziej pogarszać swoją sytuację. Jest to jeden z głównych powodów, dla których zdrowi ludzie, nie cierpiący na żadne przewlekłe choroby z upływem lat coraz bardziej tracą na sile czy gibkości oraz stają się bardziej podatni na urazy. Mowa oczywiście nie o staruszkach, ale o rosnącej liczbie ludzi w wieku trzydziestu, czterdziestu lat, a nawet młodszych, którzy nieraz wymagają rehabilitacji, której nie powstydziłby się dziewięćdziesięcioletni starzec. Zresztą warto pamiętać, że chociaż w zaawansowanym wieku pogarszają się nasze zdolności regeneracyjne, to jednak dbanie o swój organizm znacznie te negatywne skutki redukuje. Przykładem są ludzie, którzy nawet w podeszłym wieku, ćwiczą, biegają i podnoszą ciężary. Tymczasem zaniedbywanie własnego ciała prowadzi do utraty znacznej części naturalnej sprawności zanim w ogóle zaczną się jakiekolwiek procesy starzenia.

4. Przegląd metod terapeutycznych oraz podstawowe sposoby automasażu i rozluźniania napięć powięzi.
Na koniec chciałbym przedstawić kilka wybranych metod terapeutycznych powięzi. Metod terapeutycznych jest oczywiście znacznie więcej, warto chociażby wiedzieć, że m.in. akupunktura jest typową metodą pracy na powięzi. Istnieją również metody wymagające zaawansowanej wiedzy medycznej, w ramach których używa się skalpela do korygowania bardziej skomplikowanych zaburzeń tkanki łącznej, np. w przebiegu niektórych chorób, takich jak porażenie spastyczne, przykurcz Dupuytrena, twardzina czy w niektórych powikłaniach stopy cukrzycowej.
Niemniej do najbardziej podstawowych, a przy tym możliwych (przynajmniej częściowo) do stosowania na samym sobie, a więc do autoterapii bez udziału wykwalifikowanego terapeuty, można zaliczyć:
- rolowanie
- różne formy rozciągania, w tym przede wszystkim relaksację poizometryczną
- automasaż
- niektóre elementy manipulacji powięziowej i rozluźniania mięśniowo-powięziowego
- niektóre systemy relaksacji (np. trening autogenny Schultza)
- terapia punktów spustowych – tu jednak niezbędna jest albo dość zaawansowana wiedza z zakresu anatomii albo doświadczony terapeuta.

Do listy można jeszcze dodać wykonywanie dowolnych ćwiczeń, których celem jest poprawa mobilności, wypracowanie właściwych wzorców ruchowych i ogólna poprawa funkcjonowania aparatu ruchu, a więc m.in. kulturystyka naturalna, kalistenika, pilates czy joga. Zastrzeżenia dotyczące tej ostatniej dotyczą głównie związanej z nią filozofii i systemów medytacyjnych, jednak same ćwiczenia jak najbardziej mogą poprawić funkcjonowanie powięzi.
Na temat wszystkich podanych wyżej metod z łatwością można znaleźć wiele porządnych materiałów, w związku z czym nie będę ich tutaj szerzej opisywał. Chciałbym natomiast przedstawić, jak w praktyce mogą wyglądać „domowe” zabiegi, które możemy sami na sobie wykonywać, by złagodzić dolegliwości związane z zaburzeniami pracy powięzi.
Dalszy tekst, to w dużej mierze mocno przeredagowane fragmenty mojego komentarza zamieszczonego kilka dni temu w dzienniku treningowym Usika. Przedstawiłem tam swoje doświadczenia związane m.in. z terapią manualną i autoterapią. Ze względu na wieloletnią kontuzję łokcia, mam tych doświadczeń dosyć sporo :)
W moim przypadku chodzi głównie o odnawiające się napięcia w lewej ręce i na plecach. Wydaje się, że to w dużej mierze pozostałość patologicznych nawyków neuromuskularnych powstałych w czasie, kiedy tą rękę całymi miesiącami całkowicie oszczędzałem.
Gdzie indziej opisywałem przebieg mojego leczenia, więc nie będę już tego powtarzał, jednak ważne jest, iż ostatecznie tym, co pomogło okazała się terapia manualna. Z biegiem czasu napięcia są teraz coraz słabsze i nie odnawiają się już z taką siłą, ale co jakiś czas muszę robić sobie kilka sesji porządnego rolowania i rozmasowywać zgrubienia na podskórnej tkance łącznej. Nie do wszystkich mam oczywiście dostęp i nie wszystkie umiem zlokalizować, niemniej jest to bardzo pomocne. Ważne, żeby pamiętać, takie zgrubienia i napięcia dobrze jest traktować całościowo, czyli tak naprawdę podążać wzdłuż całej taśmy anatomicznej (w moim przypadku cała ręką, szyja, plecy, klatka piersiowa i głowa – przy czym dla równowagi robię to po obu stronach ciała, chociaż po prawej jest tych punktów znacznie mniej ale część występuje niejako krzyżowo i np. muszę silnie rozmasowywać kilka punktów na prawym mięśniu piersiowym).
Wykonywanie takiego automasażu na początku jest dość trudne, ale z czasem
człowiek uczy się rozpoznawać, gdzie trzeba przycisnąć i z jaką siłą. W połączeniu z ogólnym relaksem, np. sauną, ciepłą kąpielą czy treningiem autogennym, naprawdę można zdziałać cuda.

Najlepiej takie zabiegi przeprowadzać właśnie w warunkach stworzonych do relaksu tak, aby uniknąć czynników rozpraszających. Na przykład wziąć ze sobą wałek do rolowania, iść na saunę i tam w trakcie albo w przerwach od saunowania robić sobie taki automasaż i relaksacje. Inny patent to po prostu rolowanie i masaż i bezpośrednio po nich długa ciepła kąpiel w trakcie której się ten masaż kontynuuje, skupiając się całkowicie na eliminowaniu napięcia ze swojego ciała. Przez masaż rozumiem zarówno klasyczne rozcieranie mięśni, klepanie, jak i ten charakterystyczny dla terapii manualnej masaż tkanki łącznej. W trakcie kąpieli po prostu należy rozluźniać za jego pomocą całe ciało, gdzie tylko jest się w stanie sięgnąć. Warto się na tym skupić, bo po godzinie takiego zabiegu można naprawdę odczuć spadek stresu i napięcia. Tego typu zabiegi wykonywane regularnie, raz albo dwa razy w tygodniu powinny też w dłuższej perspektywie zabezpieczyć przed nawracaniem napięć.
Druga sprawa to kwestia regeneracji. Raz rozluźnione napięcia mają tendencję do powracania po jakimś czasie. Wpływ ma na to bardzo wiele czynników, ale przede wszystkim kiepska regeneracja: za mało snu, kiepskie odżywianie, spanie na niewygodnym łóżku czy za dużo pracy siedzącej. W połączeniu np. z niewłaściwymi nawykami prowadzi to do powstawania napięć w różnych miejscach na ciele. De facto oznacza to brak wyeliminowania pierwotnych przyczyn powstawania napięć, ale całkowite ich usunięcie (szczególnie jeśli chodzi o stres czy rodzaj wykonywanej pracy) jest często bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.
Warto też pamięta, że punkty spustowe rozmieszczone są zwykle w wielu miejscach na całym ciele. Brak pracy nad wszystkimi również może powodować odnawianie tych, nad którymi pracujemy, nawet jeśli robimy to regularnie.
Na koniec jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa: poza przypadkami gwałtownych urazów (np. naderwania mięśnia, ścięgna itp.), gdy dolegliwości są efektem napięć i przykurczów, wówczas pozwalanie swojemu ciału "odpoczywać" i np. długotrwałe nie wykonywanie ćwiczeń jest jedną z gorszych rzeczy, jakie można zrobić. Tylko ruch (oczywiście prawidłowy, w fizjologicznych zakresach) może sprawić, że nasze ciało będzie funkcjonować prawidłowo. Bez regularnego męczenia mięśni, ścięgien i stawów nie wytwarza się w nich stan zapalny, a bez stanu zapalnego wymiana kolagenu i regeneracja tkanek jest bardzo słaba. W połączeniu z technikami autoterapii, które pobudzają niedotlenione punkty spustowe oraz poprawiają ich ukrwienie, wymusza to niejako rozpoczęcie procesów regeneracyjnych. Tak więc, jeśli pojawiają się napięcia w tkance łącznej, to oprócz masażu i relaksacji trzeba też zadbać o regularny ruch tych części ciała, których to dotyczy. Pozwalanie im odpoczywać tylko pogorszy sprawę. Doskonale przekonałem się o tym na przykładzie mojego łokcia. Bolał prawie trzy lata, przez które oszczędzałem go na wszystkie możliwe sposoby (nawet zakupy nosiłem tylko w drugiej ręce) i kompletnie nic się nie zmieniało. Za radą fizjoterapeuty oprócz prowadzonej przez niego terapii manualnej, zacząłem z powrotem normalnie trenować obiema rękami i bardzo szybko objawy zaczęły ustępować. Nawet przy intensywnej terapii i dbaniu o regenerację pełna wymiana kolagenu zajmuje około roku, więc proces leczenia się jeszcze nie zakończył, ale już teraz czuję niesamowitą poprawę w lewej ręce. Kilka miesięcy temu, kiedy po kilkuletniej przerwie wracałem do treningów góry ciała, z najwyższym trudem wykonałem jedno niepełne podciągnięcie. Teraz bez problemu podciągam się już kilkanaście razy i wykonuję normalne treningi z obciążeniem. Ból dalej się jeszcze utrzymuje, ale z miesiąca na miesiąc jest coraz mniejszy.
W przypadku pewnych dolegliwości nie można oczywiście wykonywać niektórych ćwiczeń, ale naprawdę warto męczyć te, które są możliwe, bo to będzie tylko procentować. Koniecznie trzeba jednak pamiętać przy tym o dbaniu o prawidłową technikę, a najlepiej skonsultować się z dobrym fizjoterapeutę w celu wyłapania wszelkich dodatkowych dolegliwości (np. braków mobilności, konieczności mobilizacji konkretnych mięśni itp.). Konsultacja z fizjoterapeutą jest też świetnym sposobem na opanowanie części technik manipulacji powięziowej. Sam bardzo dużo nauczyłem się po prostu obserwując, co robi terapeuta podczas zabiegu, zadając pytania i dopiero potem próbując powtarzać to samemu na własnym ciele. Z początku efekty samodzielnych manipulacji były mizerne, ale z biegiem czasu coraz lepiej rozumiem co się dzieje z moim organizmem. Najbardziej namacalnym sukcesem jest chyba dla mnie fakt, że nauczyłem się, właśnie poprzez automanipulację powięziową, likwidować pojawiający się u mnie czasami napięciowy ból głowy. Wystarczy kilka minut intensywnego masowania różnych punktów w obrębie szyi i głowy, żeby ból całkowicie ustąpił. Nie opisuję tutaj, jak dokładnie wygląda tego rodzaju masaż charakterystyczny dla terapii manualnej, ponieważ uważam, że niezwykle ciężko byłoby nauczyć się tego wyłącznie na podstawie opisu, nawet najlepszego, a taki musiałby napisać ktoś znacznie lepiej wykwalifikowany ode mnie. Zdecydowanie najlepszym sposobem nauki jest w tym przypadku po prostu udanie się na kilka zabiegów do dobrego specjalisty i aktywna obserwacja wykonywanych technik. Ewentualnie jakąś alternatywę stanowić mogą filmy instruktażowe na YouTube, ale w żaden sposób nie zastąpią terapeuty, który na naszym własnym ciele pokaże, gdzie i jak należy nacisnąć.

Na koniec kilka przydatnych filmów pomocnych w zrozumieniu tematu:






2 komentarze:

  1. Dzięki Reda:)
    A Tobie Stefanie, dziękuję za możliwość publikacji.

    I oczywiście zapraszam wszystkich do dyskusji, jeśli ktoś ma jakieś uwagi :)

    OdpowiedzUsuń