niedziela, 6 października 2019

Medytacja i trening mentalny cz. 1


Dwie skrajne postawy
Obecnie w wielu dziedzinach życia mamy do czynienia z dwoma skrajnościami. Jedna polega na kompletnym lekceważeniu psychologicznych aspektów danej dziedziny. Często wręcz wyśmiewa się medytację czy różne formy aktywizacji np. przed treningiem. Druga skrajność to nadmierne skupianie się na psychologii. Jest to o tyle niebezpieczne, że spory procent współczesnej psychologii nie ma nic wspólnego z nauką. To zbiór błędnych założeń sięgających jeszcze Freuda i jego następców. Również sporo później powstałych szkół psychologicznych jest pełna błędnych założeń i nadinterpretacji obserwowanych założeń. Niektórzy trenerzy wręcz twierdzą, że nadmierne skupianie się na psychologicznych aspektach może pogorszyć wyniki sportowe. Poniekąd zgadzam się z nimi, choć... No właśnie. Jeśli ktoś ćwiczy od kilku miesięcy i ma problem z tym, żeby iść na siłownię, szuka sobie wymówek by nie ćwiczyć, to nie pomogą mu żadne techniki psychologiczne, poradniki motywacyjne itd. Albo jesteś mężczyzną (kobietą), czyli dorosłym człowiekiem, który konsekwentnie realizuje to co sobie założył, albo rozkapryszonym dzieckiem. Takie dzieci czasami mają nawet o 40 i więcej lat.

Treningiem mentalnym można zająć się po kilku latach solidnych treningów. Gdy już opanowało się technikę ćwiczeń i weszło w pewną rutynę - rozumianą tutaj pozytywnie. Wtedy, gdy np. podnoszone ciężary stają się problemem nie tylko dla ciała, ale też dla psychiki. Do tego jeszcze wrócę. Podobny problem może stanowić duża objętość czy częstotliwość treningów. Nie tylko w sportach siłowych. Inny powód to coraz bardziej narastający stres fizjologiczny. Im dłużej trenujesz, tym umiesz wykrzesać z siebie większą intensywność. Tym samym poziom stresu też wzrasta. Co za tym idzie trzeba nauczyć się sobie z tym radzić. Trening mentalny ma zatem nauczyć nas dwu rzeczy - odpowiedniego pobudzenia, gdy to potrzebne i potem odprężenia, by uspokoić ciało i umysł. Nasz stan mentalny jest tak samo, a może nawet bardziej odpowiedzialny za gospodarkę hormonalną, jak to co jemy.

Stan psychiczny a możliwości fizyczne
Nasza psychika i jej stan nieustannie wpływają na gospodarkę hormonalną, na pracę jelit, na rytm serca itd. Dobre nastawienie psychiczne może poprawić wyniki sportowe nawet o kilkadziesiąt procent. Wystarczy tu przytoczyć klasyczne już przykłady drobnych kobiet podnoszących po wypadku samochód, by wydobyć z pod niego swoje dziecko. W normalnych warunkach taka kobieta w teście siłowym zapewne nie podniosłaby nawet 40kg! Rzecz jasna nie jest zdrowe ani wskazane, by na treningach aż tak drenować swój organizm, bowiem po takim wysiłku czasem już nigdy nie dochodzi się do siebie. Jednak podobne przykłady pokazują, jak kontekst danego wydarzenia i nasze psychiczne nastawienie wpływają na możliwości fizyczne. O chorobach psychosomatycznych nie trzeba nawet przypominać. Dobrze prowadzone medytacje i treningi mentalne mogą także w tej dziedzinie sporo pomóc.
Ludzki organizm nie jest mechanizmem spalającym kalorie, który można wyregulować tylko i wyłącznie dawkami określonych tabletek. To co czujemy i myślimy ma wpływ na wydzielanie poszczególnych hormonów czy enzymów. Stres nie musi nas niszczyć, jeśli potrafimy do niego właściwie podejść. Nie można stresu unikać, lecz trzeba go umieć wykorzystywać na swoją korzyść. Unikanie stresu oznaczałoby zaprzestanie jakiejkolwiek działalności, a i to byłoby w końcu stresujące.



Ostrzeżenie przed medytacją
To nie żart! Obecnie, a właściwie już od kilkudziesięciu lat radośnie poleca się wszystkim przeróżne rodzaje medytacji, relaksacji i podobne. Ma to być recepta na stres, a nawet środek poprawy zdrowia. Tymczasem rzecz jest o wiele bardziej skomplikowana. Forma medytacji musi być dobrze dobrana dla danej osoby. U niektórych ludzi, np. mających skłonności do depresji jest w ogóle niewskazana. Przynajmniej do momentu, w którym uda im się zmienić swoje nastawienie do życia. Podobnie rzecz się ma z pewnym zaburzeniami pracy układu krążenia. Innym przykładem jest joga. Uważa się ją albo za formę gimnastyki, ale za sposób na otwieranie czakr czy też pobudzenie innych zdolności. Każde z tych podejść jest błędne. Joga - w swych licznych odmianach - jest systemem fizologiczno-psychiczno-duchowym. Nie będę się tu wgłębiał w ewentualne rozróżnienia strefy psychicznej od duchowej. Chodzi bardziej o to, by zrozumieć, że jej struktura nie jest dostosowana do mentalności ludzi Zachodu. Przynajmniej dla większości z nas. Widziałem już wystarczająco dużo przypadków osób rozbitych psychicznie po praktykach jogi. Tu wkraczamy w jeszcze jeden aspekt sprawy. Forma medytacji nie może być sprzeczna z poglądami religijnymi danej osoby. Dlatego nie należy promować medytacji Wschodu pośród chrześcijan, albo różańca u ateistów. Można w dużej mierze korzystać z dorobku różnych kultur, ale trzeba to robić bardzo rozważnie. Jeszcze jedna uwaga na marginesie. W wielu publikacjach podaje się, że modlitwa i głęboka wiara religijna mają dobroczynny wpływ na zdrowie - także psychiczne. Tymczasem inne badania prowadzone przez osoby niewierzące dawały wręcz odmienne rezultaty. Sam muszę stwierdzić z własnych obserwacji, że osoby głęboko religijne są często bardziej podatne na stany depresyjne.


Kolejny problem i nieporozumienie wiąże się z propagowaniem medytacji jak relaksu - prostej formy odprężenia. Tymczasem często jest to wysiłek. Na pewnych etapach wręcz walka z własnymi demonami. Osoba nie przygotowana na takie zjawiska może się całkowicie rozpaść psychicznie. Jest to ważne zagadnienie, zupełnie zaniedbywane, dlatego jeszcze do niego wrócę i zajmę się nim szczegółowo. Sama medytacja nie jest też równoważna z treningiem mentalnym. Może być tylko jego częścią. Trzeba także podjąć inne działania, o których będzie tu mowa.

9 komentarzy:

  1. Joga nie powinna być promowana ¿
    Jest tyle różnych odmian, że każdy znajdzie coś dla siebie, nie rozumiem skąd ta niechęć do doświadczania. Każdy może te koncept na swój sposób interpretować.
    Stefan wyczuwam u Ciebie duże stężenie katolicyzmu xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać odpowiedzi Stefana na Twój komentarz Begkam :)
    Obawiam się tylko, że prędko nie nastąpi, bo ciężko jest pisać i jednocześnie pękać że śmiechu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Begham - czyżby? Może jednak czytasz przez pryzmat własnych uprzedzeń i przekonań?
    "Sam muszę stwierdzić z własnych obserwacji, że osoby głęboko religijne są często bardziej podatne na stany depresyjne." - po tym zdaniu powinni mnie z kolei zaatakować katolicy oraz osoby innych wyznań, że zwalczam wiarę i religijność :)
    Jeśli chodzi o niebezpieczeństwa związane z jogą to odsyłam choćby do Junga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dużo zależy od temperamentu danej osoby i wcześniejszych doświadczeń. Przykładowo dla mnie zmuszanie się do jogi byłoby katorgą że względu na sposób, w jaki nauczyłem się, jeszcze jako dziecko, medytacji. Obecnie odszedłem już od kościoła ale jeszcze 10 lat temu byłem mocno wierzącym katolikiem. Mało osób zdaje sobie sprawę, że większość chrześcijańskich modlitw, na czele z różańcem, a już zwłaszcza jego uproszczoną formą koronki to w istocie systemy medytacji. Oczywiście jest to jasne dla większości duchownych i bardziej świadomych katolików, ale jednak większość ludzi odmawia je i nie ma pojęcia, że właśnie uprawiają chrześcijańską medytację:)
    W każdym razie odkryłem, że te doświadczenia sprawiły, że obecnie najlepszą formą medytacji jest dla mnie powtarzanie jakiejś mantry. Jestem na etapie eksperymentowania z konkretnymi tekstami, bo nie każdy się nadaje, ale najlepiej sprawdzają się na razie teksty ulubionych wierszy i piosenek. Oczywiście nie chodzi tylko o uczucia względem danego tekstu. Musi być również odpowiednio zbudowany, żeby dało się to wykorzystać do medytacji.
    W swoim czasie,, zresztą za sugestią Stefana, długo próbowałem form medytacji opartych na koncentracji, np. na wyobrażeniu płomienia, ale z czasem zrezygnowałem, m.in. z uwagi na pewne wydarzenia w moim życiu, które sprawiły, że próby tego rodzaju wyciszenia i skupienia stały się katorgą. Myślę jednak czasem by częściowo do tego wrócić, bo wcześniej odnotowałem kilka sukcesów w postaci wprowadzenia się w bardzo specyficzne stany umysłowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakby taki tekst był przy okazji w formie afirmacji? Próbowałeś?

      Usuń
    2. Nie jestem pozytywnie nastawiony do technik afirmacji w psychologii. Prowadzi to według mnie do fałszowania obrazu samego siebie, co może mieć krótkotrwałe pozytywne efekty, ale prowadzi do problemów w dłuższej perspektywie. Dlatego tekst powinien być raczej związany z wyznawanymi wartościami i światopoglądem niż próbą wmówienia sobie czegoś na swój temat. Do modyfikacji przekonań najlepiej sprawdzają się metody CBT.

      Usuń
    3. Proszę, nie nazywaj różańców i koronek chrześcijańskimi modlitwami, bo to po prostu nieprawda.

      Usuń
    4. paheu - Dlaczego? Albo rozwiń wypowiedź, albo nie troluj. Przy okazji nie zapominaj, że to nie jest miejsce na spory religijne.

      Usuń
  5. Nie mówiąc już o tym, że wspomniałem o nich jako o systemach medytacyjnych w chrześcijaństwie. I myślę, że jest to charakterystyka z którą ciężko się kłócić, niezależnie od wyznawanych poglądów religijnych.

    OdpowiedzUsuń