poniedziałek, 21 października 2019

Medytacja i trening mentalny cz. 4


Zamartwianie się i planowanie
Jak już pisałem, każdy z nas ma jakieś problemy. Począwszy o tych banalnych, po bardzo poważne. Wprawdzie problemy będą się zmieniać, ich natężenie rosnąć lub spadać, lecz rzadko zdarzają się okresy w życiu, gdy nie ma żadnych kłopotów i nic nam nie przeszkadza. Wobec problemów można przyjąć trzy postawy, pomijając złudne wrażenie, że nadejdzie czas, gdy ich nie będzie. Pierwsza postawa to nieustanne zamartwianie się: "Jak to załatwić?", "Jak to zrobić?", "Co będzie jeśli...?". Gdy pojawiają się poważniejsze kłopoty zaczynają się zaburzenia snu, problemy jelitowe i inne objawy psychosomatyczne. Postawa ta jest w pewnej mierze nacechowana niewiarą we własne siły i możliwości. Muszę uczciwie przyznać, że mimo lat pracy nad sobą, taka postawa nie jest mi obca. To właśnie taki rodzaj stresu lub raczej formy podejścia do niego, jest tym szkodliwym, o którym tak często trąbi się na około. W odniesieniu do treningów siłowych często przejawia się to myślami w stylu: "Dziś mi się nie uda za dużo ponieść", "Ostatnio poszło dobrze, ale dzisiaj..." itp.




Druga postawa to podejście lekkoducha. Dla mnie osobiście bardzo denerwujące. Pozornie wydaje się, że ludzkie nie przejmujący się niczym są szczęśliwi. Ich motto brzmi "Jakoś to będzie". Czasem tak jest, ale bywa, że problemy się nawarstwiają. Brak planowania do czasu może się sprawdzać. W końcu przychodzi poważny kryzys. Długi, choroby i inne nieszczęścia. Nagle taki luzak zmienia się w płaksę, chodzi wszędzie i pyta co ma dalej robić. Przecież było tak dobrze. Na treningach taka osoba ćwiczy raz ciężko, raz wcale. Wszystko w zależności od nastroju, którego zupełnie nie potrafi kontrolować. O ile pierwsze postawa może doprowadzić do wrzodów czy innych problemów psychosomatycznych, o tyle druga owocuje narastaniem problemów zewnętrznych.
Trzecia postawa jest wypadkową dwóch poprzednich. Polega na wyważeniu pomiędzy planowaniem, a pozytywnym patrzeniem w przyszłość. Można to streścić następująco:
- Postawa pierwsza - planuję, ale pewnie i tak coś wyskoczy
- Postawa druga - nie ma co planować, jest fajnie
- Postawa trzecia - planuję na tyle na ile to możliwe, przewiduję, że może dojść do nieoczekiwanych zdarzeń, ale nie spędza mi to snu z powiem. Po prostu w takiej sytuacji zmodyfikuję swoje plany i oczekiwania.



Przekształcanie problemów w wyzwania
Do tego dochodzi bardzo istotny czynnik. Należy spojrzeć na każdy pojawiający się problem (także na ciężką sztangę tuż przed serią), nie jak na przeszkodę - jedną z kłód rzucaną pod nogi przez życie - ale jak na wyzwanie, na możliwość sprawdzenia się. Próbować małymi krokami rozwiązać każdy problem zakładając, że zawsze istnieje jakieś rozwiązanie, choć czasem wydaje się, że go nie ma. Można takie nastawienie streścić maksymą: "Fajnie, że mogę się sprawdzić".
Wiem co teraz pomyśli wielu Czytelników. "Wszystko pięknie w teorii, ale jak to osiągnąć w życiu?" Temu między innymi ma służyć ten cykl artykułów, pewne ćwiczenia mentalne, jak i medytacje. Już samo uświadomienie sobie swojej postawy wobec życia, daje większe poczucie dystansu i zmniejsza wewnętrzne napięcie. Podejście do wszystkiego jak do wyzwania, a nie przeszkody zupełnie zmienia optykę i często człowiek staje się zupełnie inną osobą. Napotykając każdą większą trudność musimy sobie przypomnieć, że to wyzwanie. To coś po czym będziemy lepsi, mądrzejsi i silniejsi. Na początku taka zmiana wydaje się niemal niemożliwa, ale nieustanne przywoływanie się do porządku, by pamiętać o tym, że to tylko kolejne wyzwanie - powoli wchodzi w nawyk.
Dobrze jest dzielić swoje cele lub problemy na mniejsze części, które będziemy realizować krok po kroku. Coś co wydaje się w całości niemożliwe lub trudne do osiągnięcia, podzielone staje się łatwiejsze. Idąc na trening nie skupiaj się od razu na wszystkich ćwiczeniach jakie musisz wykonać. Najpierw skup się na rozgrzewce. Po niej na pierwszej serii, potem na drugiej itd. Podobnie w życiu. Wiele osób lubi ciągle mówić o swoim zapracowaniu. Tyle mam dzisiaj do zrobienie. Aż tyle, że za nic nie mogę się zabrać. Zamiast tego należy skupić na jednej rzeczy, a potem dopiero przejść do kolejnej. Czasami synteza całości się przydaje, ale często też lepiej rozbijać zadania na małe części i wykonywać je po kolei.


Dzienniki - treningowy, problemów i celów
To mogą być trzy różne dzienniki, albo - co prostsze - jedne podzielony na trzy części. Już mnóstwo napisano o konieczności prowadzenia dziennika treningowego. Jedni robią to bardziej szczegółowo, inni mniej. Jednak warto mieć informacje zwrotne, bowiem pamięć bywa zawodna i takie informacje przydają się w przyszłości podczas planowania kolejnych mezocykli. Najważniejszą częścią jest oczywiście plan, ale warto też notować jak poszedł kolejny trening i związane z tym odczucia. Natomiast dziennik problemów to krótka lista notatek tego co nas niepokoi i co udało nam się zidentyfikować. Już sam proces identyfikacji i zapisania problemów, zmniejsza napięcie. Wystarczy to robić raz na tydzień albo nawet raz na dwa tygodnie. Wreszcie dziennik celów. Ten jest najmniej pracochłonny, ale należy czasem do niego wracać. Przypominać sobie wyznaczone cele na najbliższe miesiące czy lata. Czasem pod wpływem nowych doświadczeń lub informacji - modyfikować je.
Dzienniki można prowadzić na papierze lub w plikach. Tylko warto zadbać, by razie awarii nie utracić wszystkiego. Pomocą może być kopiowanie od czasu do czasu w chmurę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz