Sport i nauka
Jest
niemal regułą, że w sporcie najpierw wymyśla się coś drogą
prób i błędów. Zwykle robią to trenerzy i zawodnicy, a dopiero
potem powstają opracowania teoretyczne. Niekiedy dopiero po
kilkudziesięciu latach. Czynnikiem napędzających rozwój
poszczególnych dyscyplin jest silna motywacja i chęć zwycięstwa.
Jeśli chce się wygrywać trzeba nieustannie doskonalić swój
warsztat i poszukiwać skuteczniejszych metod treningowych. Naukowiec
takiej motywacji nie ma.
Tylko
śmiech ogrania, gdy czyta się jak to naukowcy odkrywają raz, że
najlepsze efekty w przyrostach masy daje szybkie tempo, a raz, że
wolne. Cóż, o periodyzacji jeszcze nie słyszeli ci amatorzy
grantów i szybkiej kariery uniwersyteckiej. Niektórzy zajmują się
wyliczaniem wzorów na idealną wagę ciała lub ile to kalorii
spalisz wchodząc na schody czy też robiąc cokolwiek innego. Tym
zwykle myli się piec z żywym organizmem. Nie biorą pod uwagę
procesów akomodacji, ani kwestii indywidualnego metabolizmu. O
liczeniu kalorii też już napisałem tyle, że nie będę się w tym
miejscu nad tym rozwodził.
Dziwnym
trafem najwięcej bredni powstaje na temat kulturystyki. Pewnie
dlatego, że najtrudniej je zweryfikować w praktyce. Ten sport jak
żaden inny obciążony jest marketingiem. Jeśli jesteś sprinterem
wiesz, że musisz biegać, by poprawić swoje wyniki. Jeśli jesteś
kulturystą łatwiej Ci wmówić, że maszyna lepiej rozwinie Twoje
mięśnie niż zwykła sztanga.
Wykonuje się praktycznie bezwartościowe pomiary EMG, by
dowieść jakie ćwiczenie najmocniej działa na dany mięsień.
Wygląda to może i bardzo naukowo, bo oto wprowadza się
zaawansowane techniki pomiaru... Tak naprawdę mamy do czynienia z
małpami próbującymi rozbijać orzechy klawiaturą komputera. Oto
postęp - małpa posługuje się komputerem! Każdy kto trochę czasu
aktywnie spędził na podnoszeniu ciężarów wie, że nie ma
bezpośredniego przełożenia lokalnego pobudzenia nerwowego na
przyrost masy. Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. EMG
pokaże, że klatka jest bardziej pobudzona przy rozpiętkach niż
przy dipsach. Czy to oznacza, że rozpiętki zbudują szybciej wielką
klatkę niż dipsy? To, że jest inaczej odkryto już dawno temu, a
dokładniej w czasach, gdy prestiż naukowców i ich zarobki wynikały
ze skuteczności prowadzonych badań, a nie od tego ile dzięki nim
sprzeda się gadżetów i suplementów. Prawda jest taka, że aby
uzyskać większy przyrost masy i siły trzeba pobudzić na raz jak
najwięcej jednostek motorycznych w jak największej ilości grup
mięśniowych. Ćwiczenia izolowane, jak np. wspomniane wyżej
rozpiętki mogą się przydać na pewnym poziomie zaawansowania, ale
ich rola jest zupełnie inna. To detal, nie hurt.
Trudno
nawet zliczyć tysiące badań - zawsze sponsorowanych -
udowadniających, że dany suplement pomoże Ci zwiększyć masę,
zrobić pompę, poprawić libido, zmniejszyć tkankę tłuszczową
itd. itp. Umiejętnie manipulując metodologią badań można
udowodnić prawie wszystko. Dlatego ujadający miłośnicy zdobywania
wiedzy poprzez czytanie abstraktów powinni wreszcie przejrzeć na
oczy! Większość takich badań to pseudonauka. Wielu co bardziej
uczciwych i rzetelnych naukowców już wprost mówi o tym, że
najbardziej wartościowe prace to te, do których publikacji nie
dopuszczono na PubMedzie.
Nie
oznacza to bynajmniej, że mamy lekceważyć wszelkie badania naukowe
związane ze sportem czy anatomią i innymi pokrewnymi dziedzinami.
Duża liczba światowej sławy naukowców oraz spora liczba tych
mniej znanych, wykonuje od lat dobrą robotę. Wystarczy tu
przytoczyć nazwiska profesorów Kreamera czy Zatsiorskiego. Na temat
periodyzacji można sporo poczytać w książkach Bompy, choć
niestety w kwestiach dietetyki ten ostatni autor wciąż pozostaje w
okowach starych przesądów.
Jednak
ciągle aktualny pozostaje fakt, iż wiele paradygmatów naukowych
dziedzin zajmujących się ludzkim zdrowiem, dojrzało do zmiany. Nie
można już dłużej pozostawać uczciwym i uparcie bronić diety
wysokowęgolowanowej dla cukrzyków, czy też masowych szczepień.
Nie można lekceważyć roli witamin i ograniczać ich spożycie do
minimum, a jednocześnie zalecać duże ilości potencjalnie
niebezpiecznych farmaceutyków. Trzeba na nowo rozpocząć badania
nad ziołami - takie badania były prowadzone bardzo szeroko w naszym
kraju, aż do momentu tzw. przewrotu ustrojowego, kiedy to nasz rynek
opanowały wielkie korporacje z Zachodu. Być może firmy
farmaceutyczne to nie samo zło, być może niektóre szczepionki są
przydatne, na pewno czasem potrzebne mogą być antybiotyki, ale ani
szczepionki ani antybiotyki nie są pozbawione skutków ubocznych i
ich użycie należy obecnie raczej ograniczać niż je zwiększać.
Pytanie pozostaje otwarte: Czy zwycięży rozsądek i uczciwość,
czy też pieniądze?
Według
oficjalnych doniesień propagowany oficjalnie zdrowy tryb życia
działa i ludzie są zdrowsi. Tylko co zrobić z faktem -
parafrazując Gombrowicza - że działa skoro nie działa? Czy to
naprawdę wina ludzi, którzy nie przestrzegają tych zasad? Czy też
to właśnie te zasady powodują epidemię chorób cywilizacyjnych? I
na tym na razie zakończę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz