środa, 21 grudnia 2016

O nauce, medycynie i sporcie cz. 5


Sport i nauka

Jest niemal regułą, że w sporcie najpierw wymyśla się coś drogą prób i błędów. Zwykle robią to trenerzy i zawodnicy, a dopiero potem powstają opracowania teoretyczne. Niekiedy dopiero po kilkudziesięciu latach. Czynnikiem napędzających rozwój poszczególnych dyscyplin jest silna motywacja i chęć zwycięstwa. Jeśli chce się wygrywać trzeba nieustannie doskonalić swój warsztat i poszukiwać skuteczniejszych metod treningowych. Naukowiec takiej motywacji nie ma.

Tylko śmiech ogrania, gdy czyta się jak to naukowcy odkrywają raz, że najlepsze efekty w przyrostach masy daje szybkie tempo, a raz, że wolne. Cóż, o periodyzacji jeszcze nie słyszeli ci amatorzy grantów i szybkiej kariery uniwersyteckiej. Niektórzy zajmują się wyliczaniem wzorów na idealną wagę ciała lub ile to kalorii spalisz wchodząc na schody czy też robiąc cokolwiek innego. Tym zwykle myli się piec z żywym organizmem. Nie biorą pod uwagę procesów akomodacji, ani kwestii indywidualnego metabolizmu. O liczeniu kalorii też już napisałem tyle, że nie będę się w tym miejscu nad tym rozwodził.

Dziwnym trafem najwięcej bredni powstaje na temat kulturystyki. Pewnie dlatego, że najtrudniej je zweryfikować w praktyce. Ten sport jak żaden inny obciążony jest marketingiem. Jeśli jesteś sprinterem wiesz, że musisz biegać, by poprawić swoje wyniki. Jeśli jesteś kulturystą łatwiej Ci wmówić, że maszyna lepiej rozwinie Twoje mięśnie niż zwykła sztanga. Wykonuje się praktycznie bezwartościowe pomiary EMG, by dowieść jakie ćwiczenie najmocniej działa na dany mięsień. Wygląda to może i bardzo naukowo, bo oto wprowadza się zaawansowane techniki pomiaru... Tak naprawdę mamy do czynienia z małpami próbującymi rozbijać orzechy klawiaturą komputera. Oto postęp - małpa posługuje się komputerem! Każdy kto trochę czasu aktywnie spędził na podnoszeniu ciężarów wie, że nie ma bezpośredniego przełożenia lokalnego pobudzenia nerwowego na przyrost masy. Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. EMG pokaże, że klatka jest bardziej pobudzona przy rozpiętkach niż przy dipsach. Czy to oznacza, że rozpiętki zbudują szybciej wielką klatkę niż dipsy? To, że jest inaczej odkryto już dawno temu, a dokładniej w czasach, gdy prestiż naukowców i ich zarobki wynikały ze skuteczności prowadzonych badań, a nie od tego ile dzięki nim sprzeda się gadżetów i suplementów. Prawda jest taka, że aby uzyskać większy przyrost masy i siły trzeba pobudzić na raz jak najwięcej jednostek motorycznych w jak największej ilości grup mięśniowych. Ćwiczenia izolowane, jak np. wspomniane wyżej rozpiętki mogą się przydać na pewnym poziomie zaawansowania, ale ich rola jest zupełnie inna. To detal, nie hurt.
Trudno nawet zliczyć tysiące badań - zawsze sponsorowanych - udowadniających, że dany suplement pomoże Ci zwiększyć masę, zrobić pompę, poprawić libido, zmniejszyć tkankę tłuszczową itd. itp. Umiejętnie manipulując metodologią badań można udowodnić prawie wszystko. Dlatego ujadający miłośnicy zdobywania wiedzy poprzez czytanie abstraktów powinni wreszcie przejrzeć na oczy! Większość takich badań to pseudonauka. Wielu co bardziej uczciwych i rzetelnych naukowców już wprost mówi o tym, że najbardziej wartościowe prace to te, do których publikacji nie dopuszczono na PubMedzie.
Nie oznacza to bynajmniej, że mamy lekceważyć wszelkie badania naukowe związane ze sportem czy anatomią i innymi pokrewnymi dziedzinami. Duża liczba światowej sławy naukowców oraz spora liczba tych mniej znanych, wykonuje od lat dobrą robotę. Wystarczy tu przytoczyć nazwiska profesorów Kreamera czy Zatsiorskiego. Na temat periodyzacji można sporo poczytać w książkach Bompy, choć niestety w kwestiach dietetyki ten ostatni autor wciąż pozostaje w okowach starych przesądów.
Jednak ciągle aktualny pozostaje fakt, iż wiele paradygmatów naukowych dziedzin zajmujących się ludzkim zdrowiem, dojrzało do zmiany. Nie można już dłużej pozostawać uczciwym i uparcie bronić diety wysokowęgolowanowej dla cukrzyków, czy też masowych szczepień. Nie można lekceważyć roli witamin i ograniczać ich spożycie do minimum, a jednocześnie zalecać duże ilości potencjalnie niebezpiecznych farmaceutyków. Trzeba na nowo rozpocząć badania nad ziołami - takie badania były prowadzone bardzo szeroko w naszym kraju, aż do momentu tzw. przewrotu ustrojowego, kiedy to nasz rynek opanowały wielkie korporacje z Zachodu. Być może firmy farmaceutyczne to nie samo zło, być może niektóre szczepionki są przydatne, na pewno czasem potrzebne mogą być antybiotyki, ale ani szczepionki ani antybiotyki nie są pozbawione skutków ubocznych i ich użycie należy obecnie raczej ograniczać niż je zwiększać. Pytanie pozostaje otwarte: Czy zwycięży rozsądek i uczciwość, czy też pieniądze?
Według oficjalnych doniesień propagowany oficjalnie zdrowy tryb życia działa i ludzie są zdrowsi. Tylko co zrobić z faktem - parafrazując Gombrowicza - że działa skoro nie działa? Czy to naprawdę wina ludzi, którzy nie przestrzegają tych zasad? Czy też to właśnie te zasady powodują epidemię chorób cywilizacyjnych? I na tym na razie zakończę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz