Przedstawiłem już
najważniejsze nieformalne oczekiwania pracownika. Teraz możemy
przejść do omówienia oczekiwań pracodawcy. Przy czym w wypadku
dużych firm chodzi tu bardziej o osobę bezpośredniego przełożonego
niż szefa całej firmy. Jednak z racji złożoności problematyki,
niekiedy pod pojęciem „pracodawcy' będziemy także rozumieli
firmę jako całość uosabianą przez zarząd. Na przykład wtedy,
gdy wprowadza się reorganizację i wzbudza tym określone reakcje
personelu.
Prócz tego co
definiuje umowa o pracę, a więc wykonywania konkretnych działań w
określonych godzinach, czy też w przypadku umów o dzieło – w
określonym terminie, każdy pracodawca oczekuje odpowiedniej dozy
szacunku. Przy czym należy zaznaczyć, że chodzi tu o właściwie
rozumiany szacunek wynikający ze stosunku pracy, a nie nadmiernie
wygórowane w tym względzie ambicje jakie wykazują niektórzy
ludzie. Dla tych ostatnich poczucie władzy staje się tak mocnym
narkotykiem, iż często żądają oznak szacunku przekraczających
zdrową miarę. W tym wypadku dochodzi już do naruszania kontraktu
psychologicznego przez przełożonego, a nie przez podwładnych.
Czynnikiem, który
pracownicy z różnych względów najbardziej lekceważą jest
lojalność wobec firmy. Lojalność rozumiana bardzo szeroko.
Teoretycznie, gdy się nad tym zastanowić, każdy wie, że nie
należy rozgłaszać negatywnych opinii o swoim miejscu pracy. W
praktyce nazbyt często się o tym zapomina i wręcz w wielu
rozmowach towarzyskich należy do dobrego tonu żalenie się na
przełożonego, warunki pracy itd. Tym samym buduje się negatywny
wizerunek firmy. Oceniając takie zjawisko negatywnie musimy jednak
zachować pewien dystans. Trudno niekiedy rozstrzygnąć
jednoznacznie na ile podobna postawa wynika z łamania kontraktu
psychologicznego przez samego pracodawcę. Niezbyt racjonalnym
sposobem zarządzania wzbudza się zazwyczaj niezadowolenie i
lekceważenie u podwładnych. Jeśli tak jest, to zachowanie
pracownika staje się bardziej zrozumiałe, choć nie zmienia to
faktu, iż nie powinien opowiadać wszystkim o swoich odczuciach, a
ograniczyć się jedynie do osób najbliższych, które mogą
udzielić mu psychicznego wsparcia. Innymi słowy, nie każde
wyjawianie negatywnych stron swojej pracy będzie od razu przejawem
nielojalności, jednak im częściej będzie się to robiło i im w
szerszym gronie, tym bardziej będzie nielojalne.
Rzecz jasna od razu
nasuwa się stwierdzenie, iż tego rodzaju problemy powinno się
rozstrzygać w firmie, ale każdy wie, że nie zawsze jest to
możliwe. Zazwyczaj przełożeni nie dopuszczają żadnej krytyki,
nawet tej konstruktywnej. Należy pamiętać, że tak szacunek, jak i
lojalność mają charakter dwustronny. Im bardziej przestrzega ich
jedna strona, tym zwykle także robi to druga. Przy czym pierwszy
krok w tym względzie należy do pracodawcy. Szanowani pracownicy
zwykle odpłacają się lojalnością.
Na tym etapie
naszych rozważań możemy wstępnie uznać listę nieformalnych
oczekiwań obu stron za zamkniętą. Jednak bynajmniej nie
wyczerpaliśmy przez to tematu. Teraz należy przyjrzeć się kilku
aspektom sprawy bardziej szczegółowo. Najpierw spójrzmy na proces
rekrutacji, czyli ten moment, w którym najczęściej pracodawca
(jego przedstawiciele) i ewentualny pracownik stykają się po raz
pierwszy bezpośrednio. W wypadku pracodawcy będzie to niemal zawsze
pierwszy kontakt. Chyba, że przyjmuje się kogoś kogo znało się
na płaszczyźnie towarzyskiej lub rodzinnej. Kandydat na pracownika
mógł jednak zetknąć się z firmą pośrednio na różne sposoby.
Poprzez jej produkty, informacje pozyskiwane z prasy czy internetu
(reklamy), jak również od znajomych.
Najczęściej
wybierając się na rozmowę rekrutacyjną pracownik stara się
zebrać jak najwięcej informacji o firmie, w której szuka
zatrudnienia. Próbuje też przewidzieć oczekiwania swojego
przyszłego pracodawcy. Tak te formalne, jak i nieformalne.
Zastanawia się jakie padną pytania w czasie rozmowy lub jakich
testów należy oczekiwać. Do tej sprawy jeszcze powrócę. Jeśli
to możliwe kandydat na pracownika próbuje poznać system
rekrutacyjny firmy tak, by móc pozytywnie przejść cały proces.
Samo ogłoszenie o
pracę i sposób jego sformułowania wiele mówi o firmie. Jest
wyrazem formalnych oczekiwań pracodawcy i ma pewien wpływ na
kształt oczekiwań kandydata. Niestety! Analiza ogłoszeń
pracodawców, jakie obecnie się pojawiają, wskazuje na dość
niepokojącą tendencję. Okazuje się, że ogłoszenia te są pisane
często zgodnie z modnym schematem i nie wyrażają realnych
oczekiwań związanych z danym stanowiskiem pracy. Stawiają też pod
dużym znakiem zapytania oczekiwania pracownika. O ile w innych
krajach wyraźnie pisze się o oferowanych zarobkach, u nas w kraju
mamy często do czynienia z tzw. mydleniem oczu. Zamiast prostej
informacji pisze się o młodym, dynamicznym zespole, interesującej
pracy i tym podobne banały, które ładnie brzmią, ale w
rzeczywistości pozbawione są treści, gdyż mogą oznaczać
wszystko i nic.
Trudno
jednoznacznie oceniać takie ogłoszenia, ale niewątpliwie i
niezelżenie od intencji ogłaszającego wprowadzają poważny zamęt
w oczekiwania potencjalnego pracownika. Już nie tylko te
nieformalne, ale nawet formalne, bo przecież podstawowym impulsem do
podjęcia starań o pracę jest zwykle chęć zarobienia na życie!
Jeśli przyszły pracodawca chce zdobyć lojalnych pracowników,
którzy będą go szanowali i poważnie traktowali, powinien się o
to zatroszczyć już na poziomie tworzenia ogłoszenia. Musi ono być
wyrazem jego własnego szacunku wobec potencjalnych pracowników i
zawierać tylko i wyłącznie przejrzyste informacje.
cdn.
Źródła:
P. Mankin, C.
Cooper, Ch. Cox, Organizacja a kontrakt psychologiczny.
Zarządzanie ludźmi w pracy, tłum. G. Kranas PWN Warszawa 2000.
S.
P. Morreale, B. H. Spitzberg, J. K. Barge,
Komunikacja między
ludźmi: motywacja, wiedza i umiejętności,
tłum. P. Izdebski, A. Jaworska, D. Kobylińska, PWN Warszawa 2007.
Bardzo ciekawe i dziwnie odmienne spojrzenie na relacje między pracownikiem, a pracodawcą. Ciekawi mnie, co sądzisz o takiej sytuacji:
OdpowiedzUsuńMoja krewna jest sędzią SO i odkąd pamiętam psioczy i narzeka na swoją panią prezes, która od lat zachowuje się lekko mówiąc nieprofesjonalnie. Między innymi z powodu tych nieprzyjemnych relacji ta moja krewna długo nie awansowała w zawodzie. Oprócz tego, że psioczy, sama podchodzi do tego, co robi bardzo poważnie. Stara się przede wszystkim być uczciwa i rzetelna.
Co myślisz o takiej sytuacji? Z jednej strony narzekanie i w sumie oczernianie przełożonego, a z drugiej przecież sędzia to bardzo specyficzny zawód i nie można mówić o klasycznych relacjach. W pewnym sensie to państwo jest tutaj pracodawcą i chyba jednak niezawisłość sędziego jest ważniejsza od relacji z prezesem. Pytanie więc brzmi: czy niezawisłość sędziego zwalnia go z części obowiązków wynikających z kontraktu psychologicznego z przełożonymi? :)
Wiesz, tu wchodzimy już w daleko idące subtelności. Można argumentować, że tym bardziej nie powinna, bo podważa zaufanie społeczeństwa do sądów itd. Z drugiej strony na ile należy tuszować niekompetencję w ramach takiego myślenia? Tak się robi w wielu instytucjach i potem wychodzą z tego jeszcze gorsze rzeczy. No i jakby nie było pytasz starego anarchistę, który z zalożenia nie ma zaufania do żadnych instytucji :)
OdpowiedzUsuńNa pewno najbardziej wyważona zawsze zostaje ta postawa, o której pisałem, czyli jednak nie należy wszystkiego opowiadać na prawo i lewo, a jedynie w wąskim gronie najbliższych osób. Przy okazji pozwala to uniknąć oskarżeń o nielojalność.
Tak jak czytam to mam przed oczami moją mamę. Prowadzimy niewielką restaurację w małym mieście. Dziwi mnie jak pracownicy mogą być tak mili w pracy, a po pracy obgadywać przed znajomymi. Małe miasto to każdy wszystko wie za moment. Moja mama jest typem człowieka, który strasznie przeżywa takie rzeczy i później nie wygarnie tego pracownikowi tylko dusi w sobie. Nie dość, że ma 54 lata, pracuje od rana do nocy fizycznie od kilku lat dzień w dzień, to jeszcze czasami psychicznie wysiada przez takie sprawy. Ona stara się być w porządku, pracownicy dostają zawsze dobre domowe obiady, robi większość rzeczy sama, czasami przemilczy jak ktoś źle coś robi i nie wiem czy oni tego nie wykorzystują. Strasznie mi z tym źle, bo nie mogę patrzeć jak moja mama się ciągle męczy.
OdpowiedzUsuńJest niestety faktem, że wiele przypadków rozżalenie pracowników jest uzasadniona. Choćby to, że coraz "modniejsze" jest niepłacenie za pracę. Sam ostatnio tego doświadczyłem. Jednak mam wrażenie, że istnieje też inna moda - narzekania na wszystko. Także na pracodawcę, który akurat jest w porządku i bardzo się stara.
OdpowiedzUsuń