czwartek, 11 maja 2017

Dieta - próba odpowiedzi na niektóre niejasności i wątpliwości cz. 5


Metabolic flexibility - indywidualnie

Poszczególne osoby w różnym stopniu potrafią wykorzystać poszczególne pokarmy, jak i radzić sobie i ich ujemnymi skutkami. Istnieje wiele czynników mających na to wpływ i podejrzewam, że nie wszystkie jeszcze znamy i rozumiemy. Na pewno jakąś rolę odgrywa dziedziczność. Jeśli przyjąć teorię ewolucji - nawet pomimo jej niedociągnięć i braków, a ostatecznie to nią powołują się tak wegetarianie, jak i zwolennicy tzw. paleo - to nie możemy zapominać, że ona ciągle trwa. Gatunek ludzki nie przestał ewoluować po przejściu w umowną epokę neolitu. Tylko proszę mnie dobrze zrozumieć. Wcale nie twierdzę, że już przystosowaliśmy się do spożycia zbóż czy innych pokarmów neolitycznych. Upłynęło zbyt mało czasu. Do tego musimy dodać fakt, że zboża jakie jadali nasi dziadowie to nie to samo co serwuje nam się obecnie. O tym napiszę więcej w części poświęconej jedzeniu chleba. Tak, taka też będzie!

Chodzi mi tu tylko o to, by zrozumieć, że niektórzy z nas nieco lepiej radzą sobie np. ze zbożami niż inni. Co wcale nie oznacza, że zboża są dla nich najlepszym pożywieniem. To samo można napisać o soi i wielu innych podobnych wymysłach współczesności. Może też być odwrotnie - coś co teoretycznie jest zdrowe i smaczne Tobie akurat może nie służyć. Więc tego nie jedz. Np. ja osobiście lubię jajka i uważam, za bardzo dobre źródło wielu składników, ale jeśli Tobie nie służą, albo nawet tylko nie smakują - to lepiej ich nie jedz. To samo będzie z podrobami czy czymkolwiek innych. Także to co uważamy za najlepsze jedzenie, poprzez uwarunkowania genetyczne czy nawet społeczne może niektórym ludziom nie służyć najlepiej. Czy każdy w takim razie powinien jeść mięso? W zasadzie tak, ale jeśli zamiast mięsa możesz jeść dużo jajek - nie ma problemu. Może też warto poświęcić trochę czasu i poszukać takiego rodzaju mięsa, który będzie Ci odpowiadał.
Osobnym problemem są specjalne diety ułożone pod pewne choroby. Nie mam tu na myśli oficjalnych zaleceń, w których każde się np. jeść cukrzykom dużo zbóż a unikać tłuszczu. Chodzi mi raczej o specjalne dobranie pokarmów, które drogą obserwacji i eliminacji powinno się jeść oraz tych, których nie powinno się jeść. Należy też przestrzegać zasady umiaru. Jeśli lubisz jajka to nie oznacza, że masz ich dziennie jeść bardzo dużo. Lepiej rotować pokarmy, by uniknąć uczuleń.
Muszę jeszcze poruszyć problem nabiału. Wielu zwolenników diety paleo uważa nabiał za szkodliwy i argumentuje, że nie było go w diecie człowieka pierwotnego. Może i nie było, a może jednak udomowiliśmy pewne zwierzęta wcześniej niż zajęliśmy się uprawą roli? Nie zapominajmy też, że mleko to podstawa żywienia niemowląt. Więc nie do końca nam nie po drodze z nabiałem. Znany też jest argument, że żadne dorosłe ssaki nie piją mleka. Trudno to jednoznacznie ocenić. Obecnie można zaobserwować dwa fakty, które skłaniają do refleksji. Po pierwsze to zwykle kobiety wolą nabiał. Dlaczego? Nie mam dobrej odpowiedzi na to pytanie. Czy to jeszcze skutek tego, że kiedyś nabiał był uznawany za bardzo zdrowy (do dziś pokutuje mit o dobrym źródle wapnia)? Jak wiadomo panie łatwiej skłonić do ulegania takim czy innym modom zdrowotnym. Czy może dlatego, że zawiera więcej węglowodanów, a kobiety potrzebują ich nieco więcej niż mężczyźni? Może snuć takie rozważania w nieskończoność. Dlatego ujmę to w sposób umiarkowany. Panie, które mają poważne opory przed jedzeniem mięsa mogą się żywić nabiałem i jajkami (jajka to nie nabiał - na wypadek gdyby ktoś został w tej materii oszukany przez szkołę). Trzeba się jednak upewnić, że raczej danej osobie nie szkodzi. Chodzi tu głównie o dobrą tolerancję laktozy i kazeiny. Najlepiej też, gdy są to produkty fermentowane naturalnie (etykieta z napisem "Naturalny" nie jest prawdziwym wyznacznikiem naturalności, a tylko zabiegiem marketingowym). Wreszcie należy uwzględnić, że...


 Po drugie współczesny nabiał sklepowy to dość dziwny produkt, do którego nie przyznałaby się żadna porządna krowa. Nawet te mniej porządne byłyby mocno oburzone. Praktycznie cały sklepowy nabiał jest homogenizowany, co sprawia, że przechodzi przez ścianki jelit zanim zostanie porządnie strawiony. Do tego dochodzi pakiet antybiotyków i hormonów, które są dodawane do paszy krów, by dawały więcej mleka. Na koniec mamy sporo innych dodatków chemicznych. Więcej można poczytać na paleosmak. Jest to podobny problem jak z przemysłowym mięsem, jednak mleko zawiera specjalne substancje chroniące hormony przed strawieniem w naszym żołądku. To oznacza, że o ile przy spożyciu mięsa dobrze zakwaszony żołądek przynajmniej częściowo wyeliminuje te hormony i inne substancje, o tyle te z mleka dostaną się bezpośrednio do naszego krwiobiegu. Czy ktoś chce w ten sposób przyjmować estrogeny albo bydlęcy hormon wzrostu?
Dlatego jeśli już sięgać po nabiał to najlepiej pochodzący od rolnika, który ma małe gospodarstwo. Wiele wskazuje na to, że większość uczuleń powodowanych przez nabiał znika, gdy dana osoba zamiast nabiału sklepowego spożywa właśnie taki od rolnika.

1 komentarz:

  1. Kilka miesięcy temu pojawiło się w sklepach mleko Pątnicy, które jest niestandaryzowane. Biorąc pod uwagę, że homogenizuje się standardowo właśnie w ramach procesu standaryzacji, oznacza to chyba, że to mleko nie powinno być homogenizowane. Przy okazji zupełnie inaczej smakuje.

    OdpowiedzUsuń