Kultura
sukcesu
Nagonka
medialna - bo tak to trzeba nazwać - wpycha nas w pogoń za
sukcesem. To nic innego jak ów słynny wyścig szczurów. O poczuciu
szczęścia ma decydować bardzo wąsko rozumiany sukces. Trzeba być
pięknym i przystojnym, do tego bogatym. Mieć wysokopłatną pracę
i drogi samochód. W każdej z tych rzeczy nie ma nic złego pod
warunkiem, że traktujemy jest w pewną rezerwą i z umiarem. Często
to co na zewnątrz wygląda na wielki sukces życiowy jest tylko
fasadą pustki i niespełnienia. Warto mieć dobrą pracę, ale np.
nie warto dla niej poświęcać zdrowia. Można mieć drogi samochód,
ale jeśli dzięki niemu prawie zapominamy jak się chodzi...
Nie
wszystko w życiu musi się udać. Nie zawsze zostaniesz doceniony,
nawet gdy się już uda. Ciężka praca nie jest odpowiedzią na
wszelkie problemy. Czasem warto zadowolić się czymś mniejszym,
choć nie oznacza to, że należy przestać się starać, by osiągnąć
coś więcej. Warto walczyć o lepsze życie, ale jeśli to lepsze
życie oznacza ciągłe zagonienie i brak czasu na odpoczynek, na
kontakty z najbliższymi - to czy rzeczywiście jest lepsze?
Stresowanie
się stresem
Paradoksalnie
- im bardziej wierzymy, że coś nam zaszkodzi, tym większa szansa,
że tak się stanie. Tak samo jest i ze stresem. Im bardziej martwisz
się stresem i wierzysz, że pogorszy Twój stan zdrowia, tym
bardziej stres będzie Ci szkodził. Częściowo mamy tu do czynienia
z efektem nocebo, który jest przeciwieństwem bardziej znanego
placebo. Dlatego warto podchodzić do wszelkich stresorów z
pozytywnym nastawieniem. To kolejne wyzwanie, które pozwoli mi się
rozwinąć. Czasem - gdy naprawdę jest źle i ciężko - warto
odwołać się do swojego doświadczenia. Tyle już razy przeżyłem
takie czy inne zagrożenia, tyle razy już wygrałem i przegrałem,
to i tym razem sobie poradzę. Nie ma tak źle.
Stres
nie jest odpowiedzialny za całe zło tego świata. Nie należy też
sądzić, że jest odpowiedzialny za wszystkie choroby. Często
pojawiają się takie interpretacje, ale są one daleko posuniętymi
nadużyciami. Jak już to wiele razy się przewijało w tym
opracowaniu, ważne jest nasze nastawienie.
Warto
tu jeszcze wspomnieć o diecie. Jak wiadomo dobra dieta jest jednym z
kluczowych elementów dbania o swoje zdrowie. Jednak i tu można
popaść w przesadę. Czasem lepiej pozwolić sobie na drobne
odstępstwo - zjeść coś potencjalnie niezdrowego - niż kurczowo
trzymać się "czystej diety". Jeśli nie dzieje się tak
zbyt często i umiemy do tego podejść bez poczucia winy, to takie
nastawienie raczej poprawi zdrowie niż je pogorszy. Przy czym nie
chodzi o to, by wyznaczyć sobie jakiś dzień w tygodniu na jedzenie
samych niezdrowych rzeczy. Raczej o okazjonalne odstępstwa, gdy
będziemy mieli na coś ochotę.
Gniew
Współczesne
społeczeństwo, a szczególnie mężczyźni, ma problem z radzeniem
sobie z gniewem. O ile agresywni wegetarianie czy skrajne feministki
mogą obrzucać wszystkich błotem, o tyle facet ma być potulnym
pieskiem pokojowym. To również odbija się na zdrowiu. Temat wymaga
osobnego omówienia, ale warto sobie uświadomić, że stres wywołany
poczuciem winy po wybuchu gniewu też nie jest niczym dobrym. Nie
namawiam nikogo do niekontrolowanego okazywania gniewu i bicia kogo
popadnie. Szczególnie słabszych od siebie. Jednak jeśli nigdy nie
oburza Cię niesprawiedliwość społeczna, nie umiesz pod wpływem
gniewu walczyć o swoje prawa czy o prawa innych - to coś tu jest
nie tak. Gniew jest silnym mechanizmem napędzającym nas do
działania. Trzeba tylko umieć właściwie nim kierować i podobnie
jak w przypadku stresu, nie dopuścić, by trwał zbyt długo. Jeśli
nie umiesz w sobie rozpalić gniewu i agresji, to zawsze będziesz na
siłowni podnosił tylko różowe sztangielki. Nigdy nie będziesz
umiał traktować poszczególnych stresorów jako wyzwań. Jeśli
nigdy się nie gniewasz to znaczy, że tak naprawdę nic Cię nie
obchodzi i na niczym ani nikim Ci nie zależy.
Odpowiednia
strategia
Nie
do każdego problemu należy podchodzić tak samo. W konkretnych
sytuacjach musisz podjąć decyzję czy np. bezpośrednio zająć się
rozwiązaniem, czy może lepiej unikać danego stresora. Czy też się
z nim pogodzić. Może pomoże rozmowa z kimś bliskim, a może
trochę samotności. Może warto posiedzieć i posłuchać muzyki,
jaką lubisz. Może jednak lepiej iść i wyszaleć się na siłowni.
Może na chwilę zapomnieć o problemach przy książce lub filmie.
To tylko niektóre z palety możliwości. Cała sztuka polega na tym,
by wybrać właściwą strategię do okoliczności. Gdy stracisz
pracę, to należy starać się bezpośrednio rozwiązać problem,
czyli znaleźć nową. Być może trzeba będzie przy tym - w razie
pierwszych niepowodzeń - usiąść i zastanowić się, czy nie
należy szukać jakoś inaczej. Jeśli umrze Ci ktoś bliski, to nie
zrobisz tak samo. Tu nie uda się po prostu rozwiązać problemu.
Musisz jakoś uporać się z przytłaczającymi Cię emocjami.
Końcowe
wyjaśnienia
Siłą
rzeczy, mimo pozornej dużej objętości tej publikacji, musiałem
wiele spraw opuścić czy też opisać dość skrótowo. Pominąłem
np. kontrowersje dotyczące wpływu religijności na reakcje
stresowe, a jedynie o tym napomknąłem. Napiszę tylko, że w tej
sprawie zdania są bardzo podzielone. Pominąłem zupełnie regulację
reakcji stresowych za pomocą biofeedbacku, bo znam to tylko z
teorii. Biorąc pod uwagę uwarunkowania polityczne i finansowe wielu
badań, wolę odwoływać się do teorii i różnych badań naukowych
o tyle, o ile potwierdza je życiowa praktyka.
Tych,
którzy chcą zgłębić temat stresu zachęcam do lektury książki:
Sapolsky
R. "Dlaczego
zebry nie mają wrzodów Psychofizjologia stresu".
Z zaznaczeniem, że nie ze wszystkim zgadzam się
z autorem, ale te różnice łatwo wyłapać po lekturze moich
artykułów. Inna ciekawe pozycja, która częściowo zajmuje się tą
tematyką, choć zupełnie od innej strony, to "Lek.
Nauka o wpływie umysłu na ciało"
- Jo Marchant.
Jednak temat jest tak szeroki, że ani moje artykuły ani wspomniane
książki na pewno go nie wyczerpują.
https://2ryby.pl/film/ja-falszywe/
OdpowiedzUsuńCo myślicie o tym podejściu. Czytałem 2 książki autorstwa tych terapeutów, niesamowite co można odkryć w sobie.
Zalatuje krypto-teologią.
OdpowiedzUsuń