środa, 7 marca 2018

Seks, alkohol i testosteron


Kolejne lęki i przesądy

Pisałem już o różnych lękach, jakie mogą utrudniać postępy na siłowni. Oto kolejny post z cyklu: Nie dajmy się zwariować. Niemal od zawsze sfera seksu wiązała się z różnymi obawami. Najwięcej chyba bredni w tym temacie stworzyła epoka wiktoriańska. Czasem mam też wrażenie, że epoka ta nie do końca należy już do przeszłości. Wielu nadal wierzy w te stare przesądy, choć często podawane w nowych opakowaniach. Niekiedy opakowaniem są "mądre rady trenerów" lub też badania naukowe.
Na temat rad trenerów nie będę się rozpisywał. Wielu z nich żyje w świecie błędnych przekonań przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Takim przekonaniem jest stwierdzenie, że długa abstynencja seksualna poprawia wyniki w sporcie. W ten sposób wyhodowano całe pokolenia eunuchów-sportowców unikających kobiet ze strachem większym niż starożytni pustelnicy. Jak się wierzy w coś, to to coś zwykle jakoś tam działa. Przynajmniej na krótką metę, bo takie przekonanie o szkodliwości seksu na dłuższą metę może się już tylko mścić.

Badania naukowe, czyli jak zawsze sprzeczne wyniki

Całkiem inaczej jest w z badaniami naukowymi. Mamy tu do czynienia z kilkoma sprzecznymi z sobą wynikami. Zapewne zależy to od tego, czy sponsor był religijny czy nie! Niektóre badania sugerują, że częsty seks powoduje spadki testosteronu. Natomiast inne wręcz przeciwnie. Do tego wprowadza się rozróżniania na seks z drugą osobą i masturbację, sugerując, że mają one odmienny skutek dla organizmu. Do pewnego stopnia mają faktycznie inny skutek, ale dotyczy to bardziej psychiki i równowagi układu odpornościowego (pomiędzy różnymi limfocytami), a mniej chodzi o hormony. Jeśli ktoś czuje się winny z powodu masturbacji, to rzecz jasna będzie to utrącało poziom testosteronu, ale na tym koniec. Tyle tylko, że poczucie wini z powodu seksu z drugą osobą może działać podobnie.


W tym wszystkim widać pokłosie jeszcze jednego przesądu epoki królowej Wiktorii. Chodzi o przekonanie, z którym zresztą jeszcze dziś stykam się u niektórych osób, że liczba orgazmów jakie można przeżyć w życiu jest ograniczona i dlatego należy je "oszczędzać" na najlepsze okazje.
Jak to wygląda naprawdę? Czy istnieje limit kilogramów, które możesz podnieść w życiu i z tego powodu należy się oszczędzać, czy też raczej należy podnosić jak najwięcej, by być coraz silniejszym? Kto jest słabszy i bardziej schorowany na starość - ten co dużo się ruszał i podnosił, czy ten kto się oszczędzał? Myślę, że odpowiedź na te pytania jest oczywista. Teraz przełóżcie to sobie na problem seksu. Im więcej go będzie, tym organizm będzie bardziej pobudzany i tym samym będzie produkował więcej testosteronu. Tak to wygląda!
Jasne, że istnieje pewna rozsądna granica tak dla dźwigania ciężarów jak i ilości stosunków. Jednak zwykle leży ona o wiele dalej niż nam się wydaje. Trzeba się bardzo starać, by do niej dość. Zwykle robimy za mało i w jednej i w drugiej dziedzinie. Jest też prawdą, że organizm mężczyzny ma okresy większej i niższej aktywności. Jednak bez przesady. Inna sprawa, to fakt, że kobiety bardziej wolą jakość niż ilość i to też musicie brać pod uwagę.

Co po czym?

Jeszcze zastanówmy się chwilę nad rozłożeniem w czasie seksu i treningu. Na pewno najlepiej jest, by najpierw był trening a potem dopiero seks, ale... Nie jest to zasada bezwzględna. Jeśli trenujesz po południu to od rana dawno zdążysz się zregenerować. Zaraz po stosunku poziom testosteronu trochę spada, ale szybko zwyżkuje. Jeśli też nie masz 80 czy więcej lat, to nie powinno się to zbyt odbić na Twoich treningach. Szczególnie jeśli masz dwie czy więcej sesji w ciągu dnia. Wcale nie oznacza to, że gdzieś tam pomiędzy nie może dość do zbliżenia lub też w ogólnie w tym dniu nie powinieneś. Sam zobaczysz, że więcej sesji treningowych w ciągu dnia i więcej seksu, przełożą się na większy poziom testosteronu.

Alkohol i testosteron

To kolejny ciekawy temat. Jak wiadomo nie jestem zwolennikiem picia codziennie ani też upijania się. Jednak uważam, że jeśli ktoś nie ma skłonności do wpadania w nałogi, to od czasu do czasu coś mocniejszego pozwoli się rozluźnić i nawet może poprawić wyniki treningów. Nie jestem też zwolennikiem moralizowania w sprawie alkoholu. Liczne badania przekonują, że alkohol obniża testosteron, więc zaleca się sportowcom całkowitą abstynencję. Także w tym wypadku często moralizatorstwo zastępuje naukową rzetelność. Są bowiem również inne badania, nieco bardziej kontrowersyjne, które się przemilcza.
Jest prawdą, że piwo i wino - szczególnie pite w dużych ilościach - obniża poziom testosteronu. Wiąże się to tak z zawartością węglowodanów łączonych w tym wypadku z alkoholem, jak i chmielem w piwie czy związkami siarki w winie. Te ostatnie powstają nawet w winach domowej produkcji w czasie fermentacji. Tak więc, do tej pory zgadzamy się z oficjalnymi wytycznymi. Jednak nie wszystko jest takie proste. Okazuje się, że wysokoprocentowe alkohole, szczególnie te bez domieszek, na krótko podbijają poziom testosteronu. Warunek jest taki, by nie przesadzić z ilością. Duże dawki już nie mają tak dobroczynnych skutków. Wtedy działają wręcz przeciwnie. (Zolfagharifard, Ellie. We've been drinking alcohol for TEN MILLION years: Gene mutation reveals our primate ancestors enjoyed fermented fruit. 1 Dec 2014.). Jest też jasne, że jeśli ktoś ma problemy z alkoholem, nie powinien po niego sięgać pod żadnym pozorem. Natomiast dodam jako ciekawostkę, że wielu dawnych siłaczy z pierwszej połowy dwudziestego wieku można określić mianem zwykłych ochlaptusów. W dzień ćwiczyli, wieczorem występowali przed publicznością, a potem resztę dnia spędzali w knajpach.


Idź swoim rytmem

W tym wszystkim chodzi o to, by nie dać się zwariować. Nie namawiam nikogo do życia królika i uprawiania seksu dla sportu i to po kilka razy na dzień. Nie o to chodzi. Raczej o zdrowe podejście. O to, by przestać się bać, że zbyt dużo seksu zmniejszy masę mięśniową lub uniemożliwi jej zdobywanie. Nie należy też bać się jakichś wydumanych dolegliwości związanych ze zbyt częstym seksem. Z drugiej strony czasem dobrze jest ograniczyć na czas jakiś aktywność seksualną jak i tę na siłowni. Jednak powinno to być podyktowane zdrowym rozsądkiem a nie błędnymi teoriami i lękiem. Nie powinno też trwać zbyt długo.

12 komentarzy:

  1. Dzień dobry, mam takie pytanie...
    "Kto jest słabszy i bardziej schorowany na starość - ten co dużo się ruszał i podnosił, czy ten kto się oszczędzał? Myślę, że odpowiedź na te pytania jest oczywista. Teraz przełóżcie to sobie na problem seksu. Im więcej go będzie, tym organizm będzie bardziej pobudzany i tym samym będzie produkował więcej testosteronu. Tak to wygląda!"

    Czy tak się dzieję, bo organizm wtedy potrzebuje więcej jakichś składników i wtedy dostarczamy mu ich np. jedząc więcej? Czy niezależnie od tego tak się dzieje samo z siebie? Jeżeli tak, to dlaczego? Czy ciało nie powinno dążyć do jak najmniejszego wysiłku?

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest trochę zamknięte koło. Ujmę to tak, jeśli dąży się cały czas tylko do najmniejszego wysiłku, to jest to już oznaką choroby albo tego, że niedługo nadejdzie. Zdrowe ciało "chce" się ruszać, chce cieszyć się życiem. Życie to ruch, to eksploatacja świata. Jasne, że ważne jest to co jesz i jakie składniki dostarczasz organizmowi, ale nawet najlepsza dieta nic nie pomoże, jak cały dzień spędzisz na fotelu.
    Jeszcze od innej strony. Mięśnie nóg to silna pompa krwi, tym samy im więcej ruchu, tym lepiej funkcjonuje układ krwionośny, tym lepiej organizm jest odżywiony itd. Pisząc o tym, by było więcej ruchu wcale nie mam na myśli tych wszystkich kretyńskich maratonów, jakie obecnie są w modzie, ale o tym za czas jakiś napiszę osobny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może to być przyczynek do tematu jak sprawny marketing może narzucić modę. Ja rozumiem, że dla ludzi biegających maraton to wyzwanie, sprawdzian możliwości, ale ze zdrowiem nie ma to wiele wspólnego. Niestety - takim bieganiem można sobie bardzo łatwo zarżnąć stawy. Nawet super obuwie nie pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakżem mądre słowa! ze wszystkim zgadzam się w 100%, szkoda że większość ekspertów - nie. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Stefan, czy mógłbyś proszę odnieść się do filmiku?
    Szczególnie chodzi mi o skrzepy...
    https://www.youtube.com/watch?v=OQXyM0epYs8&t=2s

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezły stek bzdur opracowany przez jakiegoś niedouczonego fanatyka. Alkohol w nadmiarze i często spożywany jest szkodliwy. Z tym nie będę dyskutował. Jednak od czasu do czasu w niewielkich ilościach ma działanie prozdrowotne. Na pewno nie powoduje zakrzepów. Nim nadeszła epoka poprawności politycznej, nawet lekarze często zalecali lampkę koniaku osobom z problemami z sercem.
    Jak widać kłamstwo powtarzane nabiera statusu prawy. Np. o tych 100 ml, które bezpowrotnie zabijają tysiące neuronów. Pierwsza lepsza tabletka z apteki wywołuje więcej szkód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli propaganda mająca na celu generowanie poczucia winy i programowanie podświadomości na generowanie chorób...

      Usuń
    2. Stefan, a co sądzisz o miodach pitnych. Nie przemysłowych tylko takich z prawdziwego zdarzenia.

      Usuń
  7. Tak, w dużej mierze jest to propaganda. Często krypto-religijna.

    Z tymi miodami to zależy o co pytasz. Z punktu widzenia zdrowia lepiej nie łączyć alko z ww, ale sam piję czasem piwo i nie robię z tego tragedii. Jak ktoś lubi i pije z umiarem, to nie ma problemu.
    Inna rzecz, o jakiej się nie wspomina - odpowiednio dobrana dla osoby dawka alkoholu - nie za duża, nie za często - całkiem nieźle podnosi poziom testosteronu. Choć wszyscy grzecznie piszą, że jest odwrotnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja niestety mam problem, z dobieraniem tych odpowiednich dawek. Cóż, uległem nieodpowiednim wzorcom w młodości.
    Popijanie kończy się brakiem motywacji do czegokolwiek. Całkowita abstynencja w moim wypadku jest lepsza. Testosteron można podbijać imbirem, pokrzywą, sosną i ...wieloma innymi darami natury.
    Jak życie uczy nie wszystko jest dobre dla wszystkich. Dziś jestem daleki od dawnej postawy, choć dziennik Skywalker wcale mi się nie kojarzy z Gwiezdnym Wojnami, tak jak nazwa nicka nie nawiązuje bezpośrednio do postaci z komiksu;-)
    Chętnie dodałbym coś wartościowego od siebie na tym blogu, z którego zaczerpnąłem tyle korzyści(nie wspominając o poprzednim).

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się, że dla niektórych osób jest lepsze, gdy unikają alkoholu. Nie chcę się tylko zgodzić z bezwzględnym potępianiem picia alkoholu czy np. kawy i fałszowaniu faktów na temat ich wpływu na zdrowie.

    OdpowiedzUsuń