Nowe
drogi
Wiele
rzeczy się zmienia w podejściu do treningów, choć zwykle mija
dużo czasu nim te zmiany zostaną zauważone przez główne
sponsorowane nurty. Zwykle, gdy pisze się o czymś na forach czy w
kolorowych pismach, dla wielu głębiej wprowadzonych w temat już
jest dawno nieaktualne. Tak jest choćby z periodyzacją. O badaniach
naukowych w ogólnie nie ma co wspominać. Zwykle badania rozpoczyna
się po kilkudziesięciu latach treningowej praktyki i nie zawsze są
to badania sensownie przygotowane od strony metodologicznej.
Tak
więc jakiś czas temu w trójboju siłowym pojawiła się
metodologia pod nazwą Emerging Strategies, która w sumie nie jest
niczym aż tak nowym. Polega na płynnym dopasowywaniu parametrów
treningowych do aktualnych potrzeb zawodnika. Wprowadza się tylko
tyle zmian, ile w danym momencie jest konieczne. Jest to trochę
podobne do metody treningu chaotycznego, o której być może za czas
jakiś napiszę więcej.
Spokój
a agresja
-
muzyka
Muszę
siłą rzeczy powrócić jeszcze do problemu muzyki w czasie
treningu. Pomijam już fakt, że to co obecnie zwykle puszcza się na
siłowniach - dla mnie muzyką nie jest. Pisałem już dawno temu, że
muzyka w czasie ćwiczeń może rozpraszać i tym samym stawać się
jednym z czynników prowadzących do kontuzji. W jakimś stopniu
jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy nakręcają się na
treningu słuchając ciężkiego rocka. Podobno nawet robiono jakieś
badania udowadniające, że ciężki rock czy metal może podnieść
aktualne możliwości siłowe zawodnika. Pozostaje pytaniem otwartym,
jak dokładnie to mierzono i czy metodologia takich badań była
rzeczywiście właściwa.
Zostawiam
na chwilę moje własne zdanie i spróbuję przedstawić sprawę
obiektywnie. Już od lat 60-tych ubiegłego wieku wyłoniły się
dwie odrębne postawy wobec tego problemu. Jedni byli zwolennikami
treningu przy ciężkiej muzyce - oczywiście nie chodzi tu o ballady
rockowe, ale ciężkie dynamiczne metalowe utwory, a drudzy byli
zagorzałymi przeciwnikami i preferowali trening w ciszy. Pewno
nikogo nie zdziwi, że do tych drugich należał Vince Gironda.
Jak
napomknąłem kilka linijek wyżej - jestem poniekąd w stanie
zrozumieć chęć treningu przy wtórze rocka czy metalu. To
faktycznie może pobudzać agresję treningową i poprawiać wyniki.
Jednak z racji, że jest to bodziec zewnętrzny i nie zawsze możemy
do końca go kontrolować, może przyczynić się do kontuzji. Takie
rzeczy niestety nieraz obserwowałem. Nieco czym innym jest
pobudzenie wewnętrzne niż to zewnętrzne spowodowane muzyką.
Pewnym kompromisem może być kilkuminutowe słuchanie ciężkiej
muzyki tuż przed treningiem, a potem "przejście na pobudzenie
wewnętrzne".
Osobny
problem to tzw. muzyka jaką obecnie często puszcza się w
siłowniach. Nie chcę się za daleko posuwać w krytyce, choć
przyznam, że jest to kuszące. Jak już wiele razy wspominałem, nie
każdego stać na własny sprzęt w domu. Dlatego niekiedy trzeba
zacisnąć zęby i ćwiczyć w takich warunkach, jakie panują na
danej siłowni, choć nie zawsze będą optymalne. Wtedy skupienie
czy też wywołanie agresji treningowej o właściwym ukierunkowaniu
może być znacznie trudniejsze. Jednak nikt przecież nie obiecywał,
że będzie łatwo...
Mało mam doświadczenia w treningu z siłowniach publicznych, ale wg moich doświadczeń o pobudzenie jest łatwiej podczas treningu wśród ludzi niź samemu ze sztangą. Właczają się dodatkowe boďźce publicznej siłowni.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się nie zgodzę, obecność innych rozprasza, nie lubię, jak ktoś kręci mi się za plecami, rozmawia, coś kombinuje. U mnie ZAWSZE najlepiej działała kombinacja pusta sala + heavy metal. To z resztą ciekawe, bo paradoksalnie bardziej wycisza mnie właśnie taka muzyka aniżeli Debussy, po prostu Master of Puppets czy Fear of the Dark powodują, że jestem nimi całkowicie zagłuszony i wyłączam myślenie w 100% skupieniu. Przy klasycznej i filmowej za to człowiek łatwo odpływa i się rozluźnia ;-)
UsuńCo do ludzi to też zależy, bo o ile to znajome twarze to ok, niestety, na publicznych, komercyjnych siłowniach są non stop nowi, to swego rodzaju podświadome "poczucie zagrożenia", a przynajmniej konieczność patrzenia kątem oka co to za typy.
Już nie mówiąc o tym, jak robisz przysiady, a jakaś dziewczyna zacznie wykonywać martwy ciąg przed tobą, zwrócona tyłem do ciebie. Ostatnio byłem świadkiem takiej sytuacji. Facet przez dłuższą chwilę po prostu stał ze sztangą na barkach i się gapił, a pół siłowni się z niego śmiało :)
UsuńOtoczenie ludzi może być wartościowe, o ile trenuje się razem z nimi i wszyscy nawzajem się motywują. Np. w klubie. Na publicznej siłowni, gdzie każdy jest nieznajomy, znają się co najwyżej pojedyncze osoby, jest to czynnik zdecydowanie rozpraszający.
Mi się wtedy włącza czynnik ambicjonalno-motywujący, ale to prawda, że rozproszenie i brak pełnego dostępu do sprzętu to, z perspektywy mojej domowej siłowni, koszmar.
Usuń