Indywidualność
a geny
Jak
zatem można wnioskować z opisu w poprzedniej części, metoda
treningu chaotycznego zakłada dużą złożoność nie tylko na
poziomie: tyle powtórzeń, tyle serii czy taki ciężar - ale
konkretnej indywidualności. Danej osoby z jej indywidualnymi
uwarunkowaniami, tak wewnętrznymi jak i zewnętrznymi. Często
słyszy się obecnie, że "geny decydują" o tym czy o
tamtym. Takie ujęcie jest niczym innym jak daleko idącą
wulgaryzacją nauki. To po prostu zwykły zabobon. Kiedyś, gdy
naukowcy nie potrafili wyjaśnić jakiegoś zachowania zwierząt
mówili o instynkcie, obecnie przyszła moda na geny. Tymczasem
wielkie nakłady na genetykę nie przyniosły tak spektakularnych
wyników, jak oczekiwano. Za pomocą genetyki można obecnie wyjaśnić
zaledwie kilka procent niektórych zjawisk biologicznych. Coraz
więcej jest do wyjaśnienia, niż już zostało wyjaśnione. Teraz
przyszedł czas na epigenetykę, czyli wzajemne oddziaływanie genów
i środowiska, ale nie będę się w to zagłębiał. Póki co jest
to kolejna dziedzina nauki, która jeszcze nawet nie weszła w etap
raczkowania. Pojawiające się doniesienia, o tym, że odkryto "gen
otyłości", "gen inteligencji" czy "gen głupoty
niedouczonych dziennikarzy" na razie możemy włożyć między
bajki. No może, poza tym ostatnim!
Każdy
człowiek to w dużej mierze indywidualność. Nawet bliźnięta nie
są identyczne i oddziałują na nie różne czynniki. Dlatego też
nie tylko ważne jest indywidualne podejście do treningu. Potrzebna
jest świadomość, że ostateczny efekt zawsze pozostaje nieznany.
Zapomnijcie o tym, że trzeba mieć odpowiednie geny do kulturystyki,
jak i zapomnijcie o obietnicach typu: 13 kg masy w 3 miesiące, albo
schudniesz 8 kg w 2 tygodnie. To jest zwykłe naciągactwo i
marketing.
Sprawdzone
metody
Tu
rzecz jasna może pojawić się wątpliwość. Jak to, przecież są
stare sprawdzone metody, które polecasz i są opisywane na tym
blogu, czy innych stronach? Jak więc mają być sprawdzone, skoro
nic nie wiadomo i nic się nie sprawdza? Po części to prawda i
wątpliwość jest uzasadniona. Jednak nie do końca. Pewne metody są
sprawdzone, bo sprawdziły się na jakieś większej statystycznie
istotnej grupie trenujących. Jednak nie na każdym! Co więcej,
trzeba zrozumieć, że o ile pod pewnymi względami jesteśmy inni,
to także jako gatunek, jako ludzie jesteśmy też podobni. To
wypadkowa różnic i podobieństw daje konkretną osobę. By jeszcze
bardziej skomplikować sprawę dodam, że określone metody działają,
ale zawsze na każdego będą działały nieco inaczej. To, że nie
da się przewidzieć ostatecznego wyniku nie oznacza, iż nie należy
niczego planować. Do tego jeszcze powrócę.
Problem
plastyczności
Każdy
doświadczony bodziec raz na zawsze zmienia całą strukturę
systemu. Nie chodzi tu w pierwszym rzędzie o wpływ np. serii
przysiadów na wielkość mięśni czy gospodarkę hormonalną. To
też, ale przede wszystkim o plastyczność układu nerwowego
przyswajającego każdą informację i tym samym także podlegającym
pod wpływem tej informacji zmianom. Raz zastosowana metoda zmieni
cały układ. Nawet nastawienie psychiczne do niej wszystko
poprzestawia. W tym miejscu wyłania się ważna zasada: To
co działa na Ciebie dzisiaj lub
działało kiedyś niekoniecznie musi zadziałać dobrze za kilka
lat. To co działało
źle wczoraj, niekoniecznie musi działać źle jutro.
Powiedzmy,
że kiedyś robiłeś GVT i działało świetnie. Dorzuciłeś masy
mięśniowej, może nawet spadł BF. Minęło kilka lat. Teraz jesteś
inny. Działa na Ciebie inne środowisko. Być może jesz nieco
inaczej. Skoro wcześniej zbudowałeś więcej mięśni, to teraz te
mięśnie nie zareagują tak samo na GVT. Być może wcześniej
przeszedłeś na GVT z
jakiejś metody, a teraz przechodzisz z innej. Przede wszystkim
jednak, Twój układ nerwowy przez te lata uległ różnorakim
przekształceniom i adaptacjom. Tak więc nie zareagujesz dokładnie
tak samo na GVT. Być może podobnie, a być może całkowicie
inaczej. To samo można napisać o każdej innej metodzie. Całość
dobrze podsumowuje starożytne powiedzenie Heraklita, że nie wchodzi
się dwa razy do tej samej rzeki. Rzeka może i będzie ta sama, ale
woda w niej już inna. Tak samo jak pogoda panująca na brzegu, jak i
sam kąpiący, który zmienił się pomiędzy jedną kąpielą a
drugą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz