Jedz ryby, będziesz termometrem
Dziwi
mnie niepomiernie, jak nawet ci autorzy, których poglądy na
żywienie są w miarę zbieżne z moimi, z uporem zalecają duże
spożycie ryb. Zachowują się jakby nie zauważyli, że żyjemy w
zupełnie innych czasach niż te, gdy takie zalecenie miało jeszcze
jakiś sens. Zamiast długo i zawile wyjaśniać, proponuję Wam
obejrzenie tego filmu. Wtedy będzie wiadomo czemu odradzam spożycie
ryb w większych ilościach.
Psiałem
już o tym, że wystarczy nam dla zdrowia niewielka ilość kwasów
omega 3 pochodzenia roślinnego i nie musimy wcale jeść w tym celu
ryb. Nie oznacza to, że nie można od czasu do czasu urozmaicić
sobie diety rybami. Jednak powinny to być raczej małe ryby typu
śledź czy sardynka, niż duże jak tuńczyk czy łosoś. Nie
powinno ich też być nazbyt dużo.
Odstępstwa
Należy
przyjąć ogólną zasadę, że lepiej jeść trochę za mało niż
trochę za dużo. Bynajmniej masa mięśniowa na tym nie ucierpi.
Zapomina się też często o tym, że jeśli dostarczamy ciągle
organizmowi duże ilości jedzenia to z czasem coraz gorzej je
wykorzystuje. To zaś oznacza nie tylko marnotrawstwo i niepotrzebne
obciążenie portfela, ale także przeciążenie układu pokarmowego.
Już starożytni mędrcy wiedzieli, że miarą szczęścia jest
umiar. Dotyczy to także zdrowia. Być może kogoś tym zdziwię, ale
uważam, że czasami lepiej pozwolić sobie na drobne odstępstwo od
zasad tzw. zdrowego życia, niż uważać się za pokrzywdzonego i
nieszczęśliwego. Nie ma też nic gorszego jak prozdrowotny fanatyk
wytykający innym każdy kęs. Jest dla mnie oczywistym absurdem
stwierdzeniem, iż katujemy się dietą. Jak można się katować
mięsem i jajkami? Naprawdę nie wiem. Jednak rozumiem, że czasami
komuś może się zachcieć pizzy czy pierogów. Najlepiej zrobić je
z takich składników, które nie są szkodliwe, ale różnie z tym
może być. Jeśli więc raz na jakiś czas zjesz na mieście pizzę
ze znajomymi - nic złego się nie stanie.
To
samo ze wszystkim innym. Masz ochotę na czekoladkę raz na jakiś
czas? Żaden problem. Mogę tak wymieniać wiele innych rzeczy: piwo,
colę itd. Ważne nie jest całkowite unikanie. Ważny jest umiar.
Druga ważna rzecz to rozsądne dopasowanie do swoich warunków
zdrowotnych. Jeśli masz cukrzycę, wysoki BF, celiakię czy inną
chorobę, to dla własnego dobra będziesz mógł pozwolić sobie na
mniej. Jeśli dobrze znosisz takie odstępstwa, to na trochę więcej.
Chodzi o to, by odstępstwo było tylko odstępstwem od przyjętych
zasad, a nie stało się normą i codziennością. Tego trzeba
pilnować. Im więcej dostarczysz sobie witamin, tym będziesz
odporniejszy i na więcej będziesz mógł sobie pozwolić. Jednak
zawsze pozostaje złota zasada - umiar!
Osobnym
problemem będą różne ciężkie choroby, które całkiem zmienią
zasady żywienia. Mowa tu np. o nowotworach. Może się okazać w
takich wypadkach, że czasowa - czasem kilkuletnia - rezygnacja ze
spożycia mięsa będzie wskazana. Nie chodzi nigdzie o dogmaty,
chodzi o zdrowie. Zamiast tego mamy coraz więcej sekt żywieniowych,
ludzi mało elastycznych, którzy po przyjęciu jakiegoś jednego
dogmatu bluzgają na wszystkich innych zapominając, że celem na
początku miało być szeroko pojęte zdrowie człowieka, a nie
przepychanki o to ile czego, albo kto jest większym guru
dietetycznym.
Tak
naprawdę nikt poza Tobą nie ułoży dobrej diety dla Ciebie! Dobry
dietetyk - stwór w naturze prawie nie występujący - lub
naturoterapeuta może w tym pomóc, ale główną pracę musisz
wykonać sam. Także nie ma idealnej diety dla Ciebie. Dziś udało
Ci się wszystko dobrać i jest ok, ale za kilka miesięcy czy lat
zmieni się Twoje życie i wtedy będziesz musiał na nowo dostosować
dietę do aktualnych warunków. Ważne jest też by nie popadać w
fanatyzm. Czasem większy dystans do siebie samego, własnych
poglądów i zdrowia - może zdziałać więcej dobrego niż
najbardziej precyzyjnie dobrana dieta. Lepiej niekiedy zjeść coś
niezdrowego niż potęgować własne napięcie psychiczne i czuć się
niewolnikiem diety.
Gdy
zaczynałem pisać ten cykl chciałem uporządkować tematykę diety.
Odpowiedzieć na pytania i wątpliwości pojawiające się na blogu.
Jednak w ramach pisania okazało się, że temat się rozrasta. Być
może niektóre sprawy pozostaną mimo wszystko bez odpowiedzi. Wiem
również, że mimo ciągłych poszukiwań nie znam odpowiedzi na
wszystkie pytania. Być może nigdy ich nie poznam. To co tu
przekazuję opiera się w dużej mierze na moich własnych błędach.
Podaję pewne informacje po to, byście mogli podobnych błędów
uniknąć. Także dlatego, byście zaczęli sami krytycznie myśleć
zamiast pozwalać aby robiły to za Was media, reklamy i cały ten
dietetyczno-kulturystyczny biznes.
https://www.youtube.com/watch?v=2l1bHFWimmY
OdpowiedzUsuńdziałający link o rybkach