Środki
na potencję
W
dobie internetu nagle wzrosła sprzedaż środków na męską
potencję. Nigdy wcześniej nie było aż takiego zalewu reklam
podobnych środków. Czy to tylko specyfika internetu odmienna od
innych mediów? Być może miało to trochę coś wspólnego z
purytańską moralnością, jaka ograniczała telewizję i radio.
Jednak ostatnio i to się zmienia. Oto nagle wszystkie programy
telewizyjne zalewają podobne reklamy. Nawet telegazeta TVP
finansowana z abonamentu i ponoć realizująca cele dobra publicznego
i edukacji - zamieszcza ogłoszenia o środkach poprawiających
potencję o ileś tam procent. Tylko nikt nie wie, jak owe procenty
(zwykle 100 albo i więcej) są obliczane. Więc co się dzieje? Czy
faktycznie mamy już taki kryzys męskości, że facet lat 30 bez
wspomagania już nie może? A może może za mało?
Twój
dziadek, ojciec i Ty... oraz Twoja babcia
Nie
podlega wątpliwości, że mamy coraz bardziej zanieczyszczone
środowisko i coraz gorszej jakości żywność. To na pewno nie
pozostaje bez wpływu na nasze zdrowie. Jednak trzeba uczciwie i
nieco przekornie przyznać, że z racji iż wiele kolejnych rządów
zniszczyło nasz rodzimy przemysł i zamknięto sporo zakładów -
powietrze w wielu miejscach jest czystsze. Jednak w celu zapełnienia
pustki mamy większy ruch samochodowy oraz masę szkodliwych odpadów
po cichu składowanych w naszym kraju. Trudno zatem ocenić na ile
jest lepiej, a na ile gorzej. Na pewno na niekorzyść przemawia też
wszechobecny plastik, szczególnie ten, w który pakuje się żywność.
To źródło ksenoestrogenów - cichych chemicznych kastratorów. O
żywności nie będę się tu rozpisywał. Temat był poruszany wiele
razy. Jest z nią źle. Wysokie ilości cukru, o wiele więcej
glutenu niż kiedyś, a na koniec dodawanie do wszystkiego soi,
sprawia, że kłopoty hormonalne mają już nie tylko mężczyźni,
ale i kobiety. Problemy z układem krążenia wywołane dietą
wysoko-węglowodanową i duszności, gdy tylko na dworze jest trochę
cieplej, pozwalają sprzedawać bajkę o efekcie cieplarnianym - nowy
straszak na społeczeństwo. Wywoływane w ten sposób gorsze
samopoczucie również nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę
hormonalną.
Skoro
tak, to można poniekąd stwierdzić, że nasi przodkowie żyli
w lepszych warunkach środowiskowych. Jedzenie mieli lepsze, choć
mogło się zdarzyć, że niedojadali. Np. w czasie wojen i innych
zawirowań historycznych. Mimo wszystko lepiej jeść mało niż jeść
rzeczy niejadalne. Sam miałem w rodzinie sporo osób, które
przeżyły dwie wojny światowe i dożyły jeszcze
dziewięćdziesiątki. Jak widać o wiele lepiej radzono sobie kiedyś
również ze stresem. To kolejny czynnik rozbijający gospodarkę
hormonalną. Z punktu widzenia mężczyzny można powiedzieć, że im
gorzej radzisz sobie ze stresem, tym niższy masz poziom
testosteronu. Dominuje ciągle kortyzol, a w skrajnych wypadkach może
dojść prawie do zablokowania funkcjonowania ciała migdałowatego,
co powodu utrwalanie niewłaściwych reakcji psychicznych.
Nie
do końca wiadomo, dlaczego my współcześni gorzej radzimy sobie ze
stresem. Zapewne chodzi tu tak o wpływy środowiskowe, jak i
wspomnianą gorszą żywność. Wzajemny wpływ stanu jelit i mózgu
potwierdziło już wiele badań. Mamy tu mechanizm zamkniętego koła.
Im niższy testosteron - tym trudniej radzić sobie ze stresem, a im
więcej stresu, tym niższy testosteron.
Trzeba
jeszcze wspomnieć o statynach. Już wielu autorów, często lekarzy
z długoletnim stażem, stwierdziło, że kłamstwo cholesterolowe
jest największym oszustwem naszych czasów. Nie chodzi już o jakąś
tam teorię spiskową. Uczciwie przeprowadzone meta-analizy badań
pokazują wyraźnie, że nie ma żadnej korelacji pomiędzy chorobami
układu krążenia a poziomem cholesterolu. Wręcz przeciwnie, wiele
wskazuje na to, że wyższy poziom cholesterolu w starszym wieku
zwykle łączy się z lepszym zdrowiem i dłuższym życiem. Do tego
dochodzi prosty fakt - niski cholesterol - niski testosteron.
Szczególnie wtedy, gdy z powodu słabej ekspozycji na słońce
brakuje nam witaminy D3. Obie te substancje są niezbędne w
wytwarzaniu hormonów androgennych.
Tu
dochodzimy do sedna. Nasi przodkowie spędzali znacznie więcej czasu
na słońcu. Już samo to powinno powodować u nich wyższy poziom
testosteronu. I rzeczywiście tak było. Badania porównawcze
(niektóre źródła podam na końcu tego cyklu) wskazują, że nasi
ojcowie mieli ok. 25% więcej testosteronu niż my. Zaś dziadkowie
ok. 50% więcej. To rzecz jasna pewne uogólnienie i nie wszystko da
się na 100% udowodnić, ale powinno dać do myślenia. Co więcej -
nawet nasze babcie i prababcie miały więcej testosteronu niż
współczesny 30-40 letni mężczyzna. Tak! Panowie i panie,
szczególnie panie feministki! Trudno więc nadal udawać, że nie ma
czegoś takiego jak kryzys męskości. O ile różnie bywa z innymi
ogłaszanymi "kryzysami", ten wydaje się niestety
prawdziwy, Jednak pójdźmy jeszcze dalej, w głąb dziejów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz