Natura,
kryzys i współczesna młodzież
Jak
daleko sięga w tył pamięć ludzkości, zawsze ktoś ogłaszał, że
oto nadszedł kryzys i totalny upadek. Zwykle upadek dotyczył
obyczajów, moralności i religii, ale nie tylko. Już w starożytnych
cywilizacjach narzekano na "współczesną młodzież". Nie
inaczej jest obecnie. Oto mamy kryzys męskości, upadek moralności.
schyłek cywilizacji chrześcijańskiej itd. Sam łapię się czasem
na tym, że stwierdzam, iż kiedyś coś było lepsze. Niekiedy mam w
tym rację, a niekiedy zapewne nie. Przy czym ważny jest jeden
aspekt sprawy - większość ludzi uważa, że idealne i "naturalne"
było to co pamięta ze swojego dzieciństwa. Pamięć w tym wypadku
została poddana specyficznej obróbce i przekształceniom. Dzięki
temu nie pamięta się, że wcale nie było tak idealnie. Stąd też
biorą się dyrdymały o beztroskim dzieciństwie, jakby dzieci nie
miały swoich problemów i zmartwień, ale to już odrębny temat.
Feministki,
pisarze i scenarzyści
Obecnie
doszło do specyficznego dysonansu poznawczego. Z jednej strony grupy
agresywnych feministek, których działania już dawno straciły sens
i nie mają nic wspólnego z walką o prawa kobiet, bluzgają na
wszystko co kojarzy im się z męskością. Zwykle zupełnie źle
pojmowaną. W ich ustach nawet słowo "testosteron" jest
obelgą. Z drugiej strony pojawiają się głosy o kryzysie męskości.
Żeby było jeszcze śmieszniej wszyscy autorzy poczytnych książek
kryminalnych uwzięli się lub dostali takie wytyczne, by obrażać
na potęgę każdego kto trenuje na siłowni. Taka postać w każdej
książce to bezmózgi mięśniak. Jakby wielkość mięśni sama w
sobie miała bezpośrednie przełożenie na wydajność mózgu. Nie
wspominając już o tym, że ci niedouczenie autorzy, których
błyskotliwość co krok objawia się w rażących błędach
stylistycznych, nie mają pojęcia, że obecnie każdy trening
sportowy jest wspierany ćwiczeniami siłowymi.
Całości
obrazu dopełniają filmy albo seriale kryminalne. Co jakiś czas
powtarza się scena, gdy jakaś ofiara morderstwa - w tym wypadku
mężczyzna - ląduje na stole lekarza sądowego błędnie w tych
produkcjach (często też w książkach) nazywanego patologiem. Ten
opisując stan denata oświadcza z mądrą miną: "Mięśnie
hipertroficzne". No i aż się chce krzyknąć: "Widziałeś
już idioto mięśnie nie-hipertforiczne?". Tak, mogą wszak być
w atrofii, czyli w zaniku. Jest to wynik poważnej choroby i na pewno
nie jest stanem normalnym ani pożądanym. Może się mylę? Czemu aż
tak się przyczepiłem tych kryminałów? Pewnie w innych rodzajach
literatury i filmu także zdarzaj się podobne nadużycia, jednak tu
szczególnie rzucają się w oczy.
Kryzys
męskości
Wróćmy
do kryzysu męskości. Mówi się i pisze o tym, że spowodowany
został bardziej agresywną czy też dynamiczną postawą kobiet.
Kobiety przejmują męskie rolę, bardziej angażują się w robienie
kariery zawodowej, zmieniają się role w rodzinie i... ble, ble,
ble. Tak zwani "konserwatyści" krzyczą o tym, że powinno
się walczyć o wartości rodzinne. Tu pojawia się kolejny kryzys.
Kryzys rodziny! Oto bowiem mężczyźni boją się inteligentnych i
silnych kobiet. Silnych dosłownie, jak i w przenośni. Ten strach
powoduje spadek męskości, poczucie zagubienie itd. Moje pytanie
brzmi. Co to za męskość, co boi się inteligentnych i silnych
kobiet? To nie męskość, tylko ciapowatość. To auto-kastracja.
Krzykacze postulujący zamknięcie kobiet w domu, to tak naprawdę
przerażeni eunuchowie! Dla normalnego faceta, inteligentna i silna
kobieta stanowi inspirację i wyzwanie. W pozytywnym sensie. Nikomu
też tak naprawdę nie ubędzie męskości, gdy czasem pomyje
naczynia lub ugotuje obiad.
Postulowane
obecnie role płci są poniekąd wynikiem stosunków zachodzących w
ciągu ostatnich 200 lat. Wcześniej także pomniejszano rolę
kobiety - trudno się z tym nie zgodzić, ale jej rola była o wiele
bardziej złożona w różnych społeczeństwach niż się obecnie
wydaje. To jednak temat na inną okazję. Może artykuł o "kryzysie
kobiecości"? Póki co idźmy dalej. Pamiętacie, jak
wspomniałem, że dla wielu ludzi "naturalne" jest to co
pamiętają z dzieciństwa? No właśnie. Epoka wiktoriańska i
następujące po niej stulecie zakodowały w wielu umysłach
obowiązujące schematy. Wszystko co obecnie się zmienia, określa
się pojęciem "niezgodne z naturą". Tak jakby golenie czy
mycie zębów, było zgodne z naturą!
Wróćmy
do sedna. To wcale nie postawa współczesnych kobiet doprowadziła
do osławionego kryzysu męskości. W każdym razie nie tak, jak się
to powszechnie interpretuje. Być może trochę panie są winne
oczekując tego co tak dosadnie wyraziła Joanna Chyłka, bohaterka
powieści Remigiusza Mroza: "Paradoks polega na tym, że kobiety
oczekują, że niegrzeczni chłopcy będą dla nich grzeczni...".
Cytuję z pamięci, więc może nie do końca dokładnie. Jednak
wyraża to istotę rzeczy. Masz być brutalem, ale tylko na zewnątrz.
W domu delikatny i czuły. Masz być dobrze zbudowany, ale czemu
znowu leziesz na siłownię. Masz być silny, ale dlaczego nie chcesz
ze mną przejść na wegetarianizm. Masz być męski, ale dziś na
śniadanie płatki, a na obiad kotleciki sojowe. Dobrze kochanie?
Blue pill vs red pill
OdpowiedzUsuńCo wybierasz ;)
Nie zgadzam się z takim podejściem do tzw. kryzysu męskości, chociaż z wnioskami, które na koniec wyciagasz już tak :)
OdpowiedzUsuńW ciągu ostatnich kilku stuleci doszło do bardzo szeroko zakrojonej przemiany społecznej, która obecnie dobiega pomału końca. Pierwotnie pozycja mężczyzn i kobiet w społeczeństwie była z góry nadana, przy czym więcej praw niemal zawsze posiadali mężczyźni. Potem doszło do rewolucji przemysłowej i nagle okazało się, że państw nie stać na to, żeby kobiety nie mogły pracować. Stąd de facto wzięły się sukcesy sufrażystek. Sama idea feminizmu nie była przecież taka nowa. Dopiero wtedy jednak pojawiły się sprzyjające warunki do jej realizacji. Z biegiem czasu kobiety przejmowały coraz więcej zawodów, co zwłaszcza dało o sobie znać w czasie wojen światowych, a w drugiej połowie 20. wieku pierwsze armie zaczęły się realnie feminizować (w warunkach obecnej technologii i specyfiki współczesnego pola walki kobiety są pod wieloma względami lepszymi żołnierzami od mężczyzn). Przewaga mężczyzn wciąż jeszcze pokutuje w niektórych dziedzinach, ale jest to raczej łabędzi śpiew, a nie rzeczywista dominacja. W tym sensie działania agresywnych feministek rzeczywiście są zdecydowanie na wyrost i bardziej szkodą niż pomagają, zwłaszcza, że zmiany o które wydaje im się, że walczą, zachodzą samoczynnie gdyż są wymuszane systemowo.
O ile więc w przypadku kobiet cała ta zmiana była zdecydowanie pozytywna, o tyle dla mężczyzn oznaczała utratę pewności wysokiego statusu społecznego. Nagle okazało się, że bycie mężczyzną samo w sobie nie wystarczy. Jednocześnie bynajmniej nie znikły dawne stereotypy dotyczące płci. Ot, pierwsze z brzegu przekonanie, że facet jest głową rodziny. Jak to pogodzić z faktem, że jego żona zarabia czasem więcej od niego i w gruncie rzeczy może być całkowicie niezależna? Jak to pogodzić chociażby że zmianami w prawie, które jasno mówią, że nie ma już żadnej pozycji zwierzchności mężczyzny nad kobietą? Jedni faceci radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej, a większość w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy i jak ten baran prą na oślep łbem, a potem kończą jako zdegenerowane, tłuste i pozbawione mięśni i szarych komórek parodie męskości, które poprzez mniej lub bardziej aktywna agresję starają się poprawić nieco swoją pozycję, przez co stają się jeszcze bardziej żałośni. Tak wygląda niestety zdecydowana większość naszego społeczeństwa, co oznacza, że nie można negować istnienia kryzysu męskości ani nawet to deprecjonować. To bardzo poważny i, obawiam się, nierozwiązywalny problem wynikający z faktu, że mężczyzni nie są już tak potrzebni jak kiedyś. Zawsze z biologicznego punktu widzenia to kobiety były bardziej wartościową płcią. Teraz czynniki społeczne sprawiają, że ta przewaga jest wyraźna jak nigdy dotąd. Kobiety generalnie są zdrowsze, żyją dłużej, rzadziej cierpią na choroby psychiczne i wiele wiele innych. Do tego rodzą dzieci, do czego nie są zdolni faceci. A siła fizyczna? Z przykroscią należy stwierdzić, że jest coraz mniej potrzebna w dzisiejszym świecie. Mężczyzni rzecz jasna dalej będą niezbędni, ale coraz bardziej będzie liczyć się ich jakość, a sam fakt bycia facetem nie będzie miał niedługo żadnego znaczenia.
To co napisałeś nie stoi w sprzeczności z moim tekstem. Jest raczej uzupełnieniem wątku społecznego :) Nie lekceważę zjawiska kryzysu męskości, co się pewnie wyjaśni w kolejnych częściach. Tyle, że moje rozważania pójdą już w nieco innym kierunku.
OdpowiedzUsuńNigdy sam fakt bycia facetem niczego nie oznaczał drodzy zapewne starsi o wiele bardziej odemnie Panowie... Kobiety tak naprawde od zawsze byly wiecej warte od mężczyzn teraz ta rola upadła i się bardziej zrownała tak naprawde niz ..poprawiła.. a to jest katastrofalne w skutkach. Nagle rola kobiety jako bogini, tej opiekunki, Pani domu ktora wychowywala dzieci i to ona miala relany wplyw na to kim sie staną zostala zbita na dno do roli tylko zarabiania pieniedzy. Feminizm nie przyczynił sie do polepszenia sytuacji kobiet tylko jej osłabienia. Wywalenia tej ,, mamy ,, z domu i odebrania jej tego co jest w rodzinie najwazniejsze czyli dzieci. Dzieci byly wlasnoscia rodziców ale najbardziej matki tak naprawde. Teraz cale wychowanie spadlo na Państwo. To panstwo wychowuje albo moze inaczej tresuje twoje dzieci i dzieci sa własnością państwa, a nie ciebie. Rola rodziców zostala zbita juz tylko do roli zapierd... na dziecko ktore nie jest ich. Masz je wyzywic, ubrac, zapłacić w podatkach na ..darmowa edukacje.. i broń boze sie wpiepszac w to co sie dzieje w szkole bo jeszcze przyjdzie opieka i Ci zabierze to dziecko. Tak wiec rola mezczyny zawsze byla taka sama czyli prawie żadna mial upolowac, zbudowac, czyli to co kazda kobieta zrobila by sama (co przez większość mężczyzn chyba jest nie do pomyślenia). Tylko ze dzieki temu ze ty to robiłeś dawales ogrom czasu kobiecie na zajecie sie dzieckiem. Nawet w Sparcie chłopiec był przy matce aż do 8 roku zycia! W SPARCIE! STAROZYTNA GRECJA w dodatku ta najbardziej napakowana testosteronem prawda. Tam gdzie od 1 minuty zycia chlopiec juz powienien zagryzac jaszczurke czy cokolwiek innego a tutaj dopiero od 8 roku Życia ojciec bral go pod swoje skrzydla. Obecniw kobieta ma tylko 2 LATA!! I najlepiej jak najbyciej ma je oddac pod opieke do zlobka, przedszkola i szkoły do szkoly idzie w wieku 5 lat? A wg Sparty jeszcze 3 lata powinno byc pod opieka kobiety. To jest dramat i upadek spoleczenstwa. A szczegolnie autorytetu kobiety ktory juz nic nie znaczy. A co najgorsze 100 lat temu wystarczylo aby tylko mezczyna pracowal i byl w stanie utrzymac siebie kobiete i 5 dzieci. Obecnie On pracuje Ona pracuje i maja tylko jedno dziecko i ledwo ciagna do ..pierwszego.. chyba cos tutaj jest nie tak... przeciez zobaczcie sobie ile wygrywal Arnoldna mr olimpia a ile zarabiaja obecni tylko weźcie pod uwage roznie w wartoci pieniadza... a się zdziwicie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń