Pradawni
mężczyźni
Wyższy
poziom testosteronu naszych przodków przekładał się też na
większą siłę przy często o wiele niższej masie ciała. Czym
jest godzina na siłowni w porównaniu z kilkunastoma godzinami
ciężkiej pracy na roli? Nie mówię o współczesnych rolnikach
wspomaganych całym parkiem maszynowym i zajmujących się głównie
"szukaniem żony". Mówię o ciężkiej pracy na roli, w
fabrykach, czy na budowach. O ciężkiej pracy drwali... Wielu z tych
ludzi nie dojadało, a mimo to prezentowało o wiele lepszą formę
niż współcześni mężczyźni i kobiety. Wprawdzie ludzie tacy
rzadko kiedy dźwigali ciężary większe niż 80% CM, ale gdy już
to robili to zadziwiali siłą.
Cofnijmy
się jeszcze bardziej w przeszłość. Już poza sferę ścisłych
badań naukowych, ale opierając się na pozostawionych artefaktach i
zapiskach. Wystarczy spojrzeć na wielkie budowle megalityczne. Ktoś
musiał te głazy przytaszczyć na jedno miejsce i poustawiać na
sobie. Nawet przy użyciu prostych dźwigni taka praca wymaga
olbrzymiej siły. Teraz rzućmy okiem na piramidy w różnych
rejonach świata. Poczekajcie chwilę nim zaczniecie, pod wpływem
różnych fantastów, snuć wizje pomocy obcych cywilizacji. Do tego
powrócę. Tłumy niedożywionych niewolników wznosiły te budowle.
Pracowały przy użyciu dźwigni i bloczków, ale i tak wymagało to
solidnej siły mięśni.
Serial
"Wikingowie" wzbudził na nowo zainteresowanie
skandynawskimi wojownikami, którzy przez kilkaset lat byli
postrachem całej Europy i nie tylko. W kronikach pisanych przez
chrześcijańskich mnichów przestawiano ich zwykle jako olbrzymów z
hełmami zwieńczonymi rogami. Dziś wiadomo, że te rogi były
wymysłem pobożnych żarłoków, którym ktoś nagle przerwał
gnuśną egzystencję i zabrał drogie naczynia liturgiczne. Miały
upodabniać najeźdźców do rogatych diabłów. Rzecz jasna, nie mam
zamiaru bronić wikingów. Byli niewątpliwie okrutni i bezlitośni.
Niejednego mnicha zaszlachtowali (i nie tylko mnicha). Jednak mimo to
szacunek muszą budzić ich niektóre wyczyny. Przez 300 lat byli
prawie niepokonani. Przegrali w tym czasie zaledwie kilka znaczących
bitew z setek jakie toczyli. Założyli nowe kraje, jak Ruś, a może
także Polskę (tu zdania są podzielone). Często z niewielkimi
zapasami jedzenia wiosłowali całymi godzinami. Żagiel nie zawsze
pomagał. Przepłynęli w ten sposób cały Atlantyk i opłynęli
Europę. Dziś na podstawie wykopanych mieczy niektórzy historycy
twierdzą, że byli raczej niscy i słabi. Dlaczego? Dlatego, że ich
miecze ważyły zaledwie kilogram. Idąc tym tropem "naukowego
dowodzenia" można uznać, że legioniści rzymscy byli o połowę
niżsi i słabsi, bo mieli miecze dwa razy mniejsze. Tymczasem
wyliczono, że średni wzrost legionisty w początkach naszej ery
wynosił ok. 170 cm. Wielkość i ciężar miecza był ograniczony
nie wzrostem czy siłą wojownika, ale wytrzymałością stopów i
ceną metalu oraz wykonania. Czy ludzie potrafiący wiosłować
godzinami na minimalnych racjach żywności, a potem niejednokrotnie
zaraz po wylądowaniu stawić czoło obrońcom, rzeczywiście byli
tacy słabi?
Średniowieczni
łucznicy
Łuki
z pod Azincourt (słynna bitwa w 1415r. podobne występowały także
w innej wcześniejszej słynnej bitwie pod Crecy w 1346r. jak i w
wielu innych) miały od 45 do 80kg naciągu. (Współczesne longbow
będące w sprzedaży mają naciąg 25-27kg!) Wytrenowany łucznik
wypuszczał w ciągu minuty od 10-12 strzał. Wprawdzie strzały
szybko się kończyły, bo zwykle łucznik dysponował około 70
sztukami i dopiero w kolejnych fazach bitwy udawało się zebrać
część nieuszkodzonych strzał, to jednak życzę powodzenia
każdemu kto spróbuje dziś dokonać takiej sztuki. Wystrzel 70
strzał w ciągu 7 minut z łuku o naciągu 70kg. No dobrze, niech
będzie 50kg. Współczesne łuki sportowe wyposażone są w
specjalne wspomaganie naciągu, dlatego siła włożona przez samego
zawodnika jest stosunkowo niewielka.
Pseudo-nauka
kontra fakty
Wybrałem
zaledwie kilka przykładów. Wszystkie te fakty są negowane przez
tłuściutkich pseudo-naukowców i historyków ciężko sapiących
przy podnoszeniu długopisów i dowodzących, że kiedyś ludzie byli
mali, chudzi i chorowici. Inni fantaści dowodzą, że to ufole im
pomagały. Wszystko to stek bzdur. Tam, gdzie ludzie mogli się żywić
głównie mięsem i warzywami, byli zwykle wysocy i muskularni.
Natomiast skazani na dietę zbożową lub głodujący od dzieciństwa,
byli niżsi i słabsi. Wprawdzie występowały wyjątki, ale i dziś
mamy takich, którzy lepiej tolerują złe jedzenie od innych. Innymi
słowy dawna arystokracja, dopóki była kastą wojowników dbających
o swoją kondycję i siłę, zwykle odznaczała się większą siłą
i wzrostem. Dobrze jadała, z przerwami na wojny, gdzie czasem
niedostawało pożywienia. W czasie bitew też nie było czasu na to,
by przekąsić batonik energetyczny! Dopiero wprowadzenie armii
zaciężnych, sprawiło, że arystokraci obrośli sadłem i stali się
chorowici. Ważnym czynnikiem były też małżeństwa w obrębie
bliskich krewnych. Jednak, by obraz nie pozostał zbyt prosty,
przypominam, że piramid raczej nie wznosili arystokraci. Dieta
Egipcjan oparta była na zbożu, stąd wykopane z tamtych czasów
kości i odnalezione mumie wykazują wiele chorób cywilizacyjnych.
Mimo to kilkaset razy niższa zawartość glutenu i uprawa bez
pestycydów, sprawiały, że ówczesna kobieta miała sporo więcej
testosteronu niż niejeden z nas - twardzieli męczących się ze
sztangą. Zaś sami mężczyźni jakoś te piramidy poskładali. Tu
kłania się brzytwa Ockhama. Co łatwiej założyć? Że ówcześni
ludzie byli zdrowsi i silniejsi, czy też, że pomogli im ufole,
którzy wbrew prawom fizyki przylecieli z Alfa Centauri?
Jest
prawdą, że ludzie w niektórych okresach historii byli niżsi i
ważyli mniej niż wielu z nas, ale ich siła bezwzględna była
większa. Wystarczy przywołać przykład Sandowa ważącego ok.
80kg, który jedną ręką podnosił nad głowę kulolaskę o
ciężarze 105 kg. Ile współczesnych 120kg byków powtórzy tez
wyczyn. Można się zatem spierać z niektórymi przytoczonymi przeze
mnie przykładami, ale całość obrazu jednoznacznie pokazuje, że
męskość jest obecnie w opłakanym stanie, a nasz testosteron na
żenująco niskim poziomie. Czas więc coś z tym zrobić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz