wtorek, 3 września 2019

Kryzys męskości? cz. 3


Pradawni mężczyźni
Wyższy poziom testosteronu naszych przodków przekładał się też na większą siłę przy często o wiele niższej masie ciała. Czym jest godzina na siłowni w porównaniu z kilkunastoma godzinami ciężkiej pracy na roli? Nie mówię o współczesnych rolnikach wspomaganych całym parkiem maszynowym i zajmujących się głównie "szukaniem żony". Mówię o ciężkiej pracy na roli, w fabrykach, czy na budowach. O ciężkiej pracy drwali... Wielu z tych ludzi nie dojadało, a mimo to prezentowało o wiele lepszą formę niż współcześni mężczyźni i kobiety. Wprawdzie ludzie tacy rzadko kiedy dźwigali ciężary większe niż 80% CM, ale gdy już to robili to zadziwiali siłą.

Cofnijmy się jeszcze bardziej w przeszłość. Już poza sferę ścisłych badań naukowych, ale opierając się na pozostawionych artefaktach i zapiskach. Wystarczy spojrzeć na wielkie budowle megalityczne. Ktoś musiał te głazy przytaszczyć na jedno miejsce i poustawiać na sobie. Nawet przy użyciu prostych dźwigni taka praca wymaga olbrzymiej siły. Teraz rzućmy okiem na piramidy w różnych rejonach świata. Poczekajcie chwilę nim zaczniecie, pod wpływem różnych fantastów, snuć wizje pomocy obcych cywilizacji. Do tego powrócę. Tłumy niedożywionych niewolników wznosiły te budowle. Pracowały przy użyciu dźwigni i bloczków, ale i tak wymagało to solidnej siły mięśni.


Serial "Wikingowie" wzbudził na nowo zainteresowanie skandynawskimi wojownikami, którzy przez kilkaset lat byli postrachem całej Europy i nie tylko. W kronikach pisanych przez chrześcijańskich mnichów przestawiano ich zwykle jako olbrzymów z hełmami zwieńczonymi rogami. Dziś wiadomo, że te rogi były wymysłem pobożnych żarłoków, którym ktoś nagle przerwał gnuśną egzystencję i zabrał drogie naczynia liturgiczne. Miały upodabniać najeźdźców do rogatych diabłów. Rzecz jasna, nie mam zamiaru bronić wikingów. Byli niewątpliwie okrutni i bezlitośni. Niejednego mnicha zaszlachtowali (i nie tylko mnicha). Jednak mimo to szacunek muszą budzić ich niektóre wyczyny. Przez 300 lat byli prawie niepokonani. Przegrali w tym czasie zaledwie kilka znaczących bitew z setek jakie toczyli. Założyli nowe kraje, jak Ruś, a może także Polskę (tu zdania są podzielone). Często z niewielkimi zapasami jedzenia wiosłowali całymi godzinami. Żagiel nie zawsze pomagał. Przepłynęli w ten sposób cały Atlantyk i opłynęli Europę. Dziś na podstawie wykopanych mieczy niektórzy historycy twierdzą, że byli raczej niscy i słabi. Dlaczego? Dlatego, że ich miecze ważyły zaledwie kilogram. Idąc tym tropem "naukowego dowodzenia" można uznać, że legioniści rzymscy byli o połowę niżsi i słabsi, bo mieli miecze dwa razy mniejsze. Tymczasem wyliczono, że średni wzrost legionisty w początkach naszej ery wynosił ok. 170 cm. Wielkość i ciężar miecza był ograniczony nie wzrostem czy siłą wojownika, ale wytrzymałością stopów i ceną metalu oraz wykonania. Czy ludzie potrafiący wiosłować godzinami na minimalnych racjach żywności, a potem niejednokrotnie zaraz po wylądowaniu stawić czoło obrońcom, rzeczywiście byli tacy słabi?



Średniowieczni łucznicy
Łuki z pod Azincourt (słynna bitwa w 1415r. podobne występowały także w innej wcześniejszej słynnej bitwie pod Crecy w 1346r. jak i w wielu innych) miały od 45 do 80kg naciągu. (Współczesne longbow będące w sprzedaży mają naciąg 25-27kg!) Wytrenowany łucznik wypuszczał w ciągu minuty od 10-12 strzał. Wprawdzie strzały szybko się kończyły, bo zwykle łucznik dysponował około 70 sztukami i dopiero w kolejnych fazach bitwy udawało się zebrać część nieuszkodzonych strzał, to jednak życzę powodzenia każdemu kto spróbuje dziś dokonać takiej sztuki. Wystrzel 70 strzał w ciągu 7 minut z łuku o naciągu 70kg. No dobrze, niech będzie 50kg. Współczesne łuki sportowe wyposażone są w specjalne wspomaganie naciągu, dlatego siła włożona przez samego zawodnika jest stosunkowo niewielka.



Pseudo-nauka kontra fakty
Wybrałem zaledwie kilka przykładów. Wszystkie te fakty są negowane przez tłuściutkich pseudo-naukowców i historyków ciężko sapiących przy podnoszeniu długopisów i dowodzących, że kiedyś ludzie byli mali, chudzi i chorowici. Inni fantaści dowodzą, że to ufole im pomagały. Wszystko to stek bzdur. Tam, gdzie ludzie mogli się żywić głównie mięsem i warzywami, byli zwykle wysocy i muskularni. Natomiast skazani na dietę zbożową lub głodujący od dzieciństwa, byli niżsi i słabsi. Wprawdzie występowały wyjątki, ale i dziś mamy takich, którzy lepiej tolerują złe jedzenie od innych. Innymi słowy dawna arystokracja, dopóki była kastą wojowników dbających o swoją kondycję i siłę, zwykle odznaczała się większą siłą i wzrostem. Dobrze jadała, z przerwami na wojny, gdzie czasem niedostawało pożywienia. W czasie bitew też nie było czasu na to, by przekąsić batonik energetyczny! Dopiero wprowadzenie armii zaciężnych, sprawiło, że arystokraci obrośli sadłem i stali się chorowici. Ważnym czynnikiem były też małżeństwa w obrębie bliskich krewnych. Jednak, by obraz nie pozostał zbyt prosty, przypominam, że piramid raczej nie wznosili arystokraci. Dieta Egipcjan oparta była na zbożu, stąd wykopane z tamtych czasów kości i odnalezione mumie wykazują wiele chorób cywilizacyjnych. Mimo to kilkaset razy niższa zawartość glutenu i uprawa bez pestycydów, sprawiały, że ówczesna kobieta miała sporo więcej testosteronu niż niejeden z nas - twardzieli męczących się ze sztangą. Zaś sami mężczyźni jakoś te piramidy poskładali. Tu kłania się brzytwa Ockhama. Co łatwiej założyć? Że ówcześni ludzie byli zdrowsi i silniejsi, czy też, że pomogli im ufole, którzy wbrew prawom fizyki przylecieli z Alfa Centauri?


Jest prawdą, że ludzie w niektórych okresach historii byli niżsi i ważyli mniej niż wielu z nas, ale ich siła bezwzględna była większa. Wystarczy przywołać przykład Sandowa ważącego ok. 80kg, który jedną ręką podnosił nad głowę kulolaskę o ciężarze 105 kg. Ile współczesnych 120kg byków powtórzy tez wyczyn. Można się zatem spierać z niektórymi przytoczonymi przeze mnie przykładami, ale całość obrazu jednoznacznie pokazuje, że męskość jest obecnie w opłakanym stanie, a nasz testosteron na żenująco niskim poziomie. Czas więc coś z tym zrobić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz