poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Reakcje na stres a motywacja cz. 5


Hormon wzrostu

Długotrwały stres hamuje wydzielanie GH. Dzieci pozbawione opieki i dotyku często cierpią na karłowatość, bo poziom GH jest u nich bardzo niski. Na temat wpływu dotyku lub jego braku napiszę niebawem więcej. Na razie wystarczy sobie uświadomić, że taka "sterylna opieka" pozbawiona czułości jest bardzo stresująca.

Krótkotrwały silny stres stymuluje wydzielanie GH. To kolejny argument za tym, by ćwiczyć ciężko, ale nie nazbyt długo. Bardzo długie treningi ograniczają zarówno wydzielanie hormonu wzrostu, jak i testosteronu. Tu powrócę na chwilę do tematu maratonu. Okazuje się, że u biegaczy, którzy przez wiele lat biegają regularnie na długie dystanse często dochodzi do zmniejszenia jąder i stałej niskiej produkcji testosteronu jak i plemników. U kobiet miesiączki stają się nieregularne lub całkowicie zanikają. Czym jest dla organizmu tak naprawdę taki długi bieg? Sygnałem, że albo masz mało pożywienia i musisz go szukać na rozległych terenach, albo jesteś ofiarą uciekającą przed drapieżnikiem. W obu wypadkach dochodzi do ograniczeń w działaniu procesów wzrostu i rozrodczych.

Hierarchia i samopoczucie

Teraz muszę przejść do zagadnień nieco trudniej uchwytnych, które ze względu na swoją naturę mogą czasem podlegać odmiennym interpretacjom.
Jak wykazały badania na różnych gatunkach małp, poziom stresu jest uwarunkowany miejscem w hierarchii. Im niżej jakaś jednostka znajdowała się w strukturze społecznej, tym bardziej była zestresowana i podatna na choroby. Można powiedzieć, że małpa-sukcesu była zdrowsza i miała lepsze samopoczucie. Podobne wnioski wyciągnięto z obserwacji społeczeństw ludzkich. Może nam się wydawać, że obecnie nie żyjemy w społeczeństwie mocno zhierarchizowanym, ale tak nie jest. Są biedni i bogaci lub jak kto woli - biedniejsi i bogatsi. Jest dyrektor i jego podwładny - pracownik na samym dnie drabiny awansów w firmie. Są zawody oceniane jako bardziej prestiżowe np. lekarz, prawnik, a są te o niskim prestiżu np. sprzątaczka czy kasjerka.


W zasadzie nie chodzi o obiektywną ocenę własnego statusu, lecz o subiektywne odczucia. To czy czujesz się człowiekiem, który odniósł sukces czy wręcz przeciwnie. Przy czym nachalne reklamy próbują w tani sposób wpędzić nas w złe samopoczucie i gorszą ocenę swego statusu, bo - Twój sąsiad już ma, a Ty jeszcze nie. Ta subiektywna ocena nie musi dotyczyć tylko stanu posiadania czy wykonywanego zawodu. Może odnosić się także do zdrowia, jak i do wielkości mięśni lub podnoszonych ciężarów. Przy czym haczyk tkwi właśnie w subiektywizmie. Każdy słyszał ze zestresowanych dyrektorach umierających na zawał serca po czterdziestce. Dlatego liczy się to jak człowiek postrzega siebie w relacji do świata. Czy uważa się za szczęśliwego człowieka sukcesu - mieszkając w szałasie, czy za niespełnionego szefa wielkiej korporacji. Rzecz jasna mamy też rzesze bezrobotnych lub źle opłacanych, którzy cały czas żyją w napięciu i narzekają na cały świat. Ostatecznie takie podejście też w końcu odbije się na stanie ich zdrowia.

Samiec alfa

Wprawdzie najczęściej mówi się i pisze o samcach alfa, jednak to co dalej będę stwierdzał dotyczy również samic alfa lub w odniesieniu do ludzi - mężczyzn i kobiet. Choć u kobiet bycie tzw. alfą demonstruje się nieco inaczej niż u facetów. Samiec alfa to nie napakowany byk, ale jednostka najlepiej radząca sobie ze stresem, potrafiąca patrzeć w kategorii wyzwania a nie zagrożenia. Trzeba raz na zawsze obalić mit o nieczułych pakerach albo zimnych biznes-woman. Takie jednostki są tak naprawdę nieustannie napięte i przez to w dłuższej perspektywie czasowej kruche psychicznie albo fizycznie. Jak przysłowiowy dyrektor umierający na zawał. Rzecz jasna nie wszyscy, ale spora część osób postrzeganych, jako odnosząca sukcesy, w głębi serca czuje się niepewnie, jest zestresowana i poddana opisywanym poprzednio skutkom przewlekłego stresu.
Kim więc jest prawdziwy czy prawdziwa alfa? Niekoniecznie musi to być ktoś na eksponowanym stanowisku. To przede wszystkim osoba, która czuje się dobrze sama z sobą. Stawia sobie wymagania, ale nie podlega nadmiernie presji współzawodnictwa. Potrafi przewidywać, ale nie zamartwia się wszystkim nieustannie. Odnosi sukcesy na swoją miarę i nie wpada w przygnębienie za każdym razem, gdy coś nie wyjdzie. Tu właśnie dochodzi do kluczowej kwestii w temacie radzenia sobie ze stresem.


Wyzwania a zagrożenie

Wiadomo, że nikt nie jest ideałem. Częściowo można się podpisać pod tym obrazkiem naszkicowanym powyżej, ale każdy z nas ma gorsze dni i nie zawsze udaje się żyć z takim pozytywnym nastawieniem. Nie chodzi tu o bzdury w stylu programowanie neurolingwistyczne, ale o pracę nad swoim nastawieniem do życia i do stresorów. Człowiek nie jest robotem czy komputerem. Jest żywą jednostką i może reagować bardzo różnie. Nawet największy twardziel może się w pewnym momencie załamać.
Okazuje się, że na aktywność hormonalną duży wpływ ma nastawienie psychiczne. Jeśli ktoś traktuje większość stresorów jako przeszkody i utrudnienia w życiu, które tylko go ograniczają i denerwują - będzie podlegał wydłużonemu działaniu glikokortykoidów, a więc i negatywnemu wpływowi stresu na zdrowia. Natomiast osoba, która większość stresorów w swoim życia traktuje jako wyzwanie, jako możliwość sprawdzenia się, szybciej upora się ze stresem. U takich ludzi poziom glikokortykoidów spada znacznie szybciej. Reagują podobnie jak opisywane wcześniej dzikie zwierzęta. Można wręcz stwierdzić, że komuś z takim nastawieniem stres służy! Jest okazją do rozwoju. Okazuje się nawet, że każda z tych postaw życiowych ma swoje odbicie w budowie mózgu, ale o tym będzie już w kolejnej części.

3 komentarze:

  1. Z każdym artykułem ta seria robi się coraz ciekawsza. Prawdę mówiąc zastanawiałem się na początku, co można właściwie powiedzieć nowego na temat stresu poza obalaniem popularnych mitów i niesprawdzonych teorii. Tymczasem okazuje się, że nie chodzi tu o nowe argumenty, ale raczej o odmienną perspektywę. To taka zabawna przypadłość naszych czasow: jesteśmy permanentnie bombardowani dobrymi radami, sposobami na radzenie sobie ze stresem, uczulani, by tego stresu unikać albo chociaż dobrze sobie z nim radzić. W efekcie zaczynamy postrzegać środowisko, a nawet nasze własne ciała, jako coś wrogiego z czym trzeba sobie "poradzic". Zanika gdzieś poczucie sprawczości i możliwości wpływania na owo środowisko. Jakby tego było mało od dziecka uczy się nas, że agresja to coś złego, co należy głęboko ukryć, a najlepiej w ogóle jej nie odczuwać. Dotyczy to szczególnie kobiet, ale jak się nad tym dobrze zastanowić, popularne w psychologii przekonanie, że agresja jest jedyną emocją, której pozwala się chłopcom nauczyć, również jest w najlepszym razie półprawdą. Brakuje wzorca agresji, jako czegoś dobrego, agresji jakoś siły, energii i motywacji, żeby aktywnie oddziaływać na swoje środowisko. W ten sposób nie daleko juz do wniosku, że stres jest najzwyczajniej w świecie przereklamowany, a najlepszy sposób, by sobie z nim radzić to po prostu o nim zapomnieć. Myśleć o rozwiązaniu, a nie o problemie. Jasne, że są stresowych, które mogą się okazać zwyczajnie zbyt silne nawet dla najodporniejszej jednostki, ale chodzi tu o ogólną zasadę, a nie tajemną wiedzę, która pozwoli nagle nad wszystkim zapanować. Zresztą ta zasada może się odnosić nawet do bardzo silnych stresorów - wyobraźmy sobie np. żołnierzy na polu walki. Który z nich ma większą szansę by sobie poradzic: ten, który myśli o tym, że do niego strzelają, czy ten, który analizuje sytuację i skupia się na wykonaniu swojego zadania?

    OdpowiedzUsuń
  2. "Okazuje się, że u biegaczy, którzy przez wiele lat biegają regularnie na długie dystanse często dochodzi do zmniejszenia jąder i stałej niskiej produkcji testosteronu jak i plemników."

    Moglbym poprosic o zrodlo, badania? To dosc odwazne stwierdzenie i w jakichkolwiek sceptycznych srodowiskach nie obejdzie sie bez przytoczenia badan.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwykle nie podaję wielkiej bibliografii, bo to nie są artykuły naukowe i nie chcę pozować na eksperta. Sporo piszę z pamięci. Większość pisze coś na zasadzie kopiuj-wklej, a potem dorabia wielką bibliografię. Żeby jednak nie było, że coś zmyślam.

    Souza M., Arce, J., Pescatello I., Scherzer H. Luciano, A. (1994). Gonadal hormones and semen quality in male runners: a volume threshold effect of endurance training. International Journal of Sports Medicine, 15, s. 383

    OdpowiedzUsuń