Nadnercza - różny poziom wydzielania glikokortykosteroidów
Kora
nadnerczy wydziela glikokortykoidy, mineralokortykoidy i niewielkie
ilości androgenów. Natomiast rdzeń wytwarza katecholaminy -
głównie adrenalinę i noradrenalinę. Nie mam zamiaru wgłębiać
się tu w szczegóły działania tych hormonów i związków pomiędzy
nimi. Opisałem też już co się dzieje, gdy nadnercza wydzielają
przez dłuższy okres czasu dużo glikokortykoidów. Rzecz jasna
nadmierna produkcja musi w końcu prowadzić do przeciążenia całego
układu. Wtedy mamy do czynienia z modnym ostatnio w różnych
publikacjach - zmęczeniem nadnerczy.
Jednak
poziom wydzielania poszczególnych hormonów przez nadnercza jest
mocno uwarunkowany indywidualnie. Niektóre czynniki można określić,
a inne nie. Np. zażywane określonych leków, dieta, tryb życia,
ilość snu - mogą zwiększyć lub zmniejszyć aktywność
nadnerczy. Tak samo większa czy mniejsza podaż poszczególnych
mikroelementów. Nastawienie psychiczne również, ale do tego
aspektu dojdę na końcu. To wszystko sprawia, że poszczególne
osoby mogą sobie lepiej lub gorzej radzić ze stresem. Jedni się
ciężko rozchorują, a inni nie. Ktoś może czuć się znakomicie,
by nagle w wieku 40 lat przeżyć ciężki zawał serca. Może też
dożyć sędziwego wieku w stosunkowo dobrym zdrowiu, mimo lawiny
zalewających go stresorów.
Reakcja jelit
W
momencie wystąpienia sytuacji zagrożenia dochodzi do zatrzymania
procesu trawienia. Następuje też nagłe wydalanie zbędnego
balastu. Wiele osób zapewne zna z własnego doświadczenia
pojawiającą się nagle biegunkę przed wyjazdem czy trudnym
egzaminem. Niektórych po prostu zaczyna boleć brzuch.
Odpowiedzialny za to jest układ współczulny. Jego przedłużająca
się nad-aktywność skutkuje ciągle utrzymującym się napięciem i
uczuciem rozdrażnienia.
Nagły
silny stresor wywołuje u wielu ludzi biegunkę, ale przedłużający
się stres może skutkować tak biegunką jak i zatwardzeniami. Może
wywoływać wiele różnych chorób i dolegliwości jelitowych. Na
koniec czasami dochodzi do stanów zapalnych w jelitach, ich
rozszczelnienia, a w skrajnych przypadkach pojawienia się
nowotworów.
Układ odpornościowy
Już
samo to co zostało napisane powyżej wskazuje na ograniczone
możliwości przyswajania wartościowych składników odżywczych w
czasie przeciągającego się stresu. Tym samym pogarsza się stan
układu odpornościowego. Co więcej glikokortykosteroidy również
ograniczają działanie układu odpornościowego. Ma to sens, gdy
uciekasz przed lwem czy tygrysem. W tym momencie najlepiej muszą
funkcjonować nogi, serce i płuca. Cała reszta funkcji zostaje
ograniczona. Przede wszystkim funkcje układu rozrodczego,
pokarmowego i właśnie odpornościowego. Jeśli lew Cię dopadnie to
i tak się nie przydadzą, więc lepiej je teraz ograniczyć.
Niestety, gdy stan ten się przedłuża pojawiają się problemy i
oraz więcej chorób, z którymi organizm przestaje sobie radzić. Do
tego dochodzą spadki poziomu libido, co samo w sobie też może
nasilać reakcje stresowe. Obniża się sprawność i masa mięśni.
Może dojść do odwapnienia kości.
Glikokortykoidy
ograniczają wytwarzanie limfocytów w grasicy. W dłuższej
perspektywie powodują nawet jej zmniejszenie. Wreszcie niszczą już
powstałe limfocyty. W takiej sytuacji nie tylko obniża się
zdolność radzenia sobie ze zewnętrznymi patogenami: bakteriami,
wirusami czy grzybami, ale także może dojść do rozregulowania
całego układu na tyle, że zaczyna się atak na własne tkanki i
może pojawić się choroba autoimmunologiczna.
Siłą
rzeczy znacznie uprościłem tutaj opis reakcji odpornościowych na
stres i jego działanie w poszczególnych fazach występowania
stresora, bo inaczej musiałbym napisać grubą książkę, to jednak
istota rzeczy pozostaje niezmieniona - trwający zbyt długo stres
mocno upośledza działanie tego układu.
Jądra i testosteron
Przewlekły
stres upośledza również działanie jąder i wydzielanie
testosteronu. Glikokortykoidy blokują receptory komórkowe (mają
podobną budowę do androgenów i korzystają z tych samych
receptorów) i tym samym ograniczają działanie testosteronu i
innych androgenów. Z badań na zwierzętach i obserwacji ludzi,
wynika, że duża dawka stresu serwowana matce w okresie prenatalnym
powoduje de-maskulinizację płodu, czyli niepełne wykształcenie
narządów rozrodczych i słabe wydzielanie androgenów. Takie same
skutki może mieć nadmiar stresorów we wczesnym dzieciństwie. Nie
chodzi przy tym o normalne zmartwienie tego okresu, o których już
pisałem, ale o naprawdę traumatyczne przeżycia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz