Mikroskładniki cz. 1
Wiem,
że ostatnio powtarzam to do znudzenia, ale muszę podkreślić
jeszcze raz. Na nic się zdadzą wszelkie dyskusje nad proporcjami i
ilością poszczególnych makroskładników, jeśli zabraknie
odpowiedniej podaży mikroskładników. To wbrew pozorom czasem te
mikrogramy decydują o tym, czy będziemy zdrowi i czy będziemy
rosnąć, czy też nie. Część z nich jeszcze jako tako możemy
pozyskać z samej żywności, część już niestety nie. I tu
wchodzi dopiero sprawa suplementacji. Nie żadne kreatyny,
aminokwasy, punp-idiot czy kretin -maas albo big-debil, ale właśnie
dobre suplementy z mikroelementami.
Jakie
brać mikroelementy? O jakiej porze brać witaminy? Na to pytania nie
ma dobrej odpowiedzi dla wszystkich. Problem suplementacji jest dość
złożony. Im gorsza jakościowo żywność, tym więcej różnych
dodatków potrzebuje nasz organizm. Do tego dochodzi zwykle zła
jakość większości aptecznych suplementów. Nie ma żadnych
regulacji prawnych związanych ze słowem "naturalny".
Dlatego producenci żywności czy suplementów mogą się nim
posługiwać bez żadnych ograniczeń.
Wiele
badań, których winkiem są wnioski, iż większe ilości witaminy C
są szkodliwe, jest robiona właśnie na syntetykach. Jeśli chodzi o
wspomnianą witaminę C to mamy tak naprawdę do wyboru dwie
możliwości. Ta bardziej ekonomiczna zakłada spożycie kwasu
L-askorbinowego wytworzonego w specjalnym procesie przez bakterie. Ta
druga i zdecydowanie dużo droższa to witamina C pozyskiwana z
aceroli lub czasem z dzikiej róży. Jednak w tym wypadku łatwo
wpaść w pułapkę. Wiele aptek i firm oferuje witaminę C z
aceroli, która tak naprawdę jest syntetykiem z dodatkiem aceroli. Z
racji, że proces wytwarzania takiej witaminy jest bardzo drogi,
prawdziwa witamina C z aceroli kosztuje przynajmniej kilkaset złotych
za kilkaset gram. Mnie osobiście nie stać na wydawanie blisko
tysiąca złotych za kilogram takiej witaminy, dlatego wybrałem
opcję pierwszą, które jest znacznie tańsza. To tyle w związku z
mądralami zalecającymi "prawdziwą witaminę C z
bioflawonoidami".
W
zasadzie nie ma jakiejś jednoznacznej zasady dotyczącej pory
przyjmowania kwasu L-askorbinowego. Najlepiej nie brać jej wcześnie
rano ani też zaraz po treningu. Chodzi o to, by nadmiernie nie
ograniczać wydzielania kortyzolu, który też - w ograniczonej
ilości - jest nam w tych momentach potrzebny. Można brać po
posiłku lub osobno. Dużo tu zależy od wrażliwości żołądka.
Przy problemach można zamienić kwas L-askorbinowy na jego wersję
buforowaną. Jeśli ktoś jest w miarę zdrowy to powinno mu
wystarczyć od 1 do kilku gram na dobę. W przypadku chorób czy
stanów zapalnych przyda się znacznie więcej. U niektórych osób
nawet po kilkadziesiąt gram. Ważne wtedy jest, by podzielić taką
dawkę na więcej małych porcji. W przypadku silnych zatruć czy
chorób nowotworowych powinno się podawać duże dawki witaminy C
dożylnie, ale to już jest zadanie dla lekarza, gdyż trzeba
dokładnie wiedzieć co i jak zrobić. Wbrew propagandzie większe
dawki witaminy C ani nie "zakwaszają" organizmu ani nie
powodują powstawania kamieni nerkowych. W przypadku, gdy te ostatnie
już wcześniej się pojawiły należy zachować pewną ostrożność.
Poza tym jedyne co nam grozi przy przedawkowaniu tej witaminy to
biegunka. Witaminy C nie należy też przyjmować z ogórkami w
żadnej postaci, gdyż te warzywa zawierają enzym, który niszczy tę
witaminę.
Jeśli
chodzi o witaminy z grupy B to od lat szukam czegoś sensownego i
niestety muszą stwierdzić, że to co oferują polskie apteki nie
nadaje się do spożycia. Wiele osób skarży się po ich przyjęciu
na bóle wątroby czy inne dolegliwości. Dlatego najlepszym sposobem
na uzupełnienie ewentualnych niedoborów będą płatki drożdżowe.
Można nimi posypać dowolny posiłek. Muszą to być rzecz jasna
drożdże nieaktywne.
Nieco
lepiej wygląda sytuacja z witaminami rozpuszczalnymi w tłuszczach.
Choć apteki też oferują różnej jakości towar, to sklep Jerzego
Zięby jak na razie pozwala na zaopatrzenie się w dobrej jakości
naturalne witaminy D3 czy A. Można też od razu kupić cały zestaw
w jednej tabletce tzw. ADEK. W jego skład wchodzą witamina A, D, E
i K2. Od razu dodam, że nie jest to tekst sponsorowany i nie mam nic
wspólnego z tym sklepem.
Przy
wyborze tego typu suplementów należy również sprawdzać jaki olej
zawierają. Najlepiej, gdy jest to olej lniany. Należy je przyjmować
z posiłkiem zawierającym tłuszcz. Przy czy ważna jest jedna
zasada, o której często się zapomina. Nie należy jeść zbyt dużo
tłuszczu. Namiar zostanie wydalony, a wraz z nim te witaminy.
Osobny
problem to kwestia, ile mamy czy powinniśmy jeść witamin
rozpuszczalnych w tłuszczach. Wokół tego tematu narosło mnóstwo
nieporozumień. Ciągle straszy się nas tym, że można je
przedawkować i muszę przyznać, że sam długo byłem pod wpływem
tych opinii. Ciekawe, że duże dawki antybiotyków czy ładowanie
dziecku 30 różnych szczepionek jakoś środowiska medycznego nie
martwi. Przez lata pchano w mnie mnóstwo antybiotyków czym poważne
zaburzone pracę jelit, natomiast zatok i oskrzeli jakoś nie
wyleczono. Wyleczyła je w większych dawkach "niebezpieczna"
witamina C!
Oczywiście,
że można przedawkować witaminy rozpuszczalne w tłuszczach i jest
to rzecz bardzo niebezpieczna. Jednak nie wspomina się tu od dwu
ważnych faktach. Po pierwsze muszą to być dawki naprawdę wielkie,
rzędu przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy jednostek. Po drugie,
jak zawsze ważna jest równowaga. Jeśli np. witaminę D3 bierze się
razem z naturalną witaminą A, to bardzo trudno przedawkować tak
jedną jak i drugą. Jeśli do witaminy D dodać K2 mamy pewność,
że wapń w naszym organizmie trafi do kości a nie zacznie osadzać
się w żyłach. Kiedyś K2 produkowały bakterie w naszych jelitach,
obecnie różnie z tym może być, gdyż mało kto ma zdrową florę
bakteryjną.
Uważam,
że należy przyjąć zdroworozsądkowe podejście. Jeśli mamy brać
profilaktycznie kilka tysięcy IU danej witaminy, to nie ma problemu.
Natomiast jeśli ktoś decyduje się na bardziej agresywną formę
suplementacji, czyli np. 10 000 IU czy więcej, wtedy bezwzględnie
najpierw powinien zrobić badania poziomi witamin i badania te co
jakiś czas ponawiać. Jednak straszenie kogokolwiek tym, że 1
tabletka takiego ADEKu brana dziennie może doprowadzić do
przedawkowania, jest śmiechu warte. Jedna straszna rzecz jaka może
się wydarzyć to poprawa stanu zdrowia i spadek dochodów firm
farmaceutycznych! Prawda, że straszne?
Nie
chciałbym, by ktoś uznał, że uważam, że można wszystko
wyleczyć witaminami. Nie można, choć czasem większe dawki tychże
mogą zdziałać cuda. To nie znaczy, że nie należy czasem sięgać
po farmaceutyki. Jednak zadbanie o podaż odpowiednich
mikroskładników może sprawdzić, że nie będzie to konieczne tak
często.
Ciekawi mnie, ile z tych pozostałych witamin i minerałów w pożywieniu zabijamy mniej lub bardziej świadomie poprzez obróbkę cieplną. Wiadomo, że wielonienasycone kwasy tłuszczowe giną błyskawicznie w wyższych temperaturach, ale jak to się ma do poszczególnych mikroskładników?
OdpowiedzUsuńOsobiście niestety nadużywam smażenia, bo szybko i smacznie. Oczywiście nie smażę długo i nie na głębokim tłuszczu.
Czy oby na pewno w przypadku gotowania/gotowania na parze straty są mniejsze?
Część na pewno tracimy. Czego i ile to długa wyliczanka. Na parze trochę mniej. Jednak dzięki temu niszczymy też część toksycznych substancji, czy np. w przypadku mięsa - pasożytów czy bakterii. Dlatego obróbka cieplna jest swego rodzaju kompromisem.
UsuńJa biorę wit. C 10-15min. od momentu jak wstanę rano. Bardzo mi to pasuje. Żołądek reaguje na to normalnie, ale jeżeli to z czymś koliduje to mógłbym przesunąć na jakąś inną porę.
OdpowiedzUsuńTo jest trochę kwestia indywidualna. Napisałem ogólnie, ale od biedy rano można. Zresztą obecnie w dobie powszechnego nie radzenia sobie ze stresem i tak każdy ma zbyt duże kortyzolu. Więc jak dobrze reagujesz na taką porę to ok.
OdpowiedzUsuńStefan będziesz może coś pisał o pasożytach i bezpiecznych sposobach pozbycia się ich? Ostatnio trafiłem na raport WHO na ten temat, na podstawie swoich danych oszacowali że blisko 80% społeczeństwa jest nosicielem jakichś pasożytów ( owsiki, glisty ludzkie i zwierzęce itp. Lista byka długa). Nie wiem ile w tym prawdy, ale mój dzieciak w przedszkolu ma owsiki, skoro on ma to możliwe że ja też. W sieci pełno poradników typu sok z kiszonych ogórków, kapsułki z piołunem, nalewka z czarnego orzecha, ale jak tu zaufać internetowi? Masz jakieś zdanie na ten temat, czy może sprawdzone metody?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy aż tak bardzo zgłębiłem temat, by się o tym rozpisywać. Nie mówiąc już o tym, że jak tak dalej pójdzie to cykl się będzie tylko rozrastał i nigdy go nie skończę. :)
OdpowiedzUsuńNa pasożyty faktycznie dobre są kiszonki. To jest sprawdzone. Dobre efekty powinna dać także nalewka z orzechów włoskich. Trzeba je zebrać teraz jak jeszcze są zielone, rozdrobnić i zalać spirytusem. Zakręcić dobrze i odstawić na przynajmniej kilkanaście dni do ciemnego miejsca. Osobiście sprawdziłem, że jest niezwykle skuteczne na wszelkie zatrucia. Na pasożyty też powinno pomagać.
Piołun podobno jest dobry na pasożyty, ale trzeba uważać, bo można oślepnąć. Ja piłem i nic mi nie jest. Czy pozbyłem się pasożytów? Nie wiem. Ważne, że nie zaszkodziło.
OdpowiedzUsuńJeszcze pytanie do ciebie Stefan. Jak to jest, że od około miesiąca jem tylko raz dziennie po pracy (chleb żytni na zakwasie z masłem i z serem żółtym), rano tylko kawa z masłem przed wyjściem i nie zauważyłem jakichś spadków masy mięśniowej, a wręcz bym powiedział, że coś tam nawet poszło do przodu (patrząc w lustro), podczas, gdy żarłem jak świnia, nic nie mogłem nabrać masy. O co tu chodzi, bo zgłupiałem?
Stefan kiedyś wspominał o takim paradoksie :) Ogólnie odciążyłeś organizm i dałeś mu szansę się pozbierać, zamiast ciągłej walki z "toksycznym" pokarmem, ma teraz czas zrobić coś innego, jak np. budować mięśnie :)
UsuńChociaż u Ciebie pewnie po prostu spadła tkanka tłuszczowa i odsłoniłeś trochę mięśni.
Tak to działa. Do tego dochodzi większe wydzielanie hgh. Jednak trzeba pamiętać, że to zadziała do pewnego momentu i nie można tak ciągnąć w nieskończoność, bo w pewnym momencie wyjdą braki różnych składników.
UsuńW jaki sposob moga sie objawiac braki w witaminach A, D, E oraz K2 i jak rozpoznac ich niedobory? Czy badania beda najlepsza podpowiedzia i wskaza wszytskie braki?
OdpowiedzUsuńSpektrum objawów może być bardzo różne i bardzo szerokie. Na pewno badania poziomu poszczególnych witamin dają dość jasny obraz sytuacji. Tak samo stan skóry, włosów, czy paznokci. Zresztą, jeśli np. badanie na poziom 25(OH)D wykaże deficyt to można na 100% domniemywać, że brakuje też pozostałych witamin rozpuszczalnych w tłuszczach. One się wzajemnie potrzebują, by się dobrze whałaniać i odpowiednio działać.
OdpowiedzUsuń