Dieta zależna od płci
Jeśli
chodzi o pożywienie, kobiety od mężczyzn dzieli nie tylko ilość.
Powszechnie przyjmuje się, że mężczyzna waży więcej niż
kobieta - przynajmniej pod względem masy mięśniowej - więc i
więcej je. W praktyce jak wiadomo statystyka nie zawsze się
sprawdza. Zdarzają się szczupłe dziewczęta pochłaniające tony
jedzenia bez większej szkody dla swej figury. Trzeba jednak
zaznaczyć, że jest to rzadkość i zwykle z wiekiem nagle
metabolizm zwalnia, tolerancja zaczyna szwankować i szczupła
sylwetka przeradza się w sporą tuszę. Są też mężczyźni o
sporej muskulaturze, którzy jedzą niewiele. Bynajmniej nie
doprowadza to do tak wyolbrzymionego katabolizmu.
Nie
chodzi w tym wszystkim o to, by namawiać do ograniczenia jedzenia.
Często faktycznie do zbudowania dużej masy mięśniowej potrzebne
jest sporo jedzenia, ale jak już wspomniałem wcześniej - zależność
ta nie jest tak prosta i oczywista, jak się często sądzi.
Skoro
już ustaliliśmy, że kobiety zwykle mają mniejszą masę mięśniową
i dodatkowo zwykle mniej im zależy, by takową rozbudować, powinny
raczej jeść mniej. Dotyczy to głównie białka i tłuszczu.
Inaczej rzecz się ma z węglowodanami. Jednak - i tu napiszę rzecz
bardzo ważną - wcale nie chodzi tylko o same węglowodany jako
takie. Można z dużą dawką pewności domniemywać, że ludzie
pierwotni pozyskiwali węglowodany z roślin korzennych - głownie
skrobiowych. Te zaś kiedyś zawierały sporo jodu, którego niestety
współczesne warzywa nie mają z powodu upraw na jałowych glebach i
sztucznych nawozów. Wiadomo też, że kobiety potrzebują znacznie
więcej jodu niż mężczyźni. Nie chodzi tylko o tarczycę, ale też
jajniki i piersi. Wiele chorób bierze się z niedoboru tego
składnika. Jest to osobny temat, którego na razie nie będę
rozwijał - bynajmniej nie namawiam nikogo do bezkrytycznej
suplementacji jodem, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. W
każdym razie nadmierny pociąg do węglowodanów może właśnie
świadczyć o braku jodu, którego powiązanie z węglowodanami
zostało w nas zakodowane.
To
nie wyjaśnia nam wszystkiego. Niezależnie od kwestii jodu panie
faktycznie potrzebują trochę więcej węglowodanów, by utrzymać
poziom tkanki tłuszczowej na właściwym poziomie. Bynajmniej nie
jest tak - szczególnie u kobiet - że im mniejszy BF tym lepiej. Dla
większości kobiet właściwy poziom będzie się znajdował w
przedziale 18-22% czasem trochę więcej i raczej w okolicach tej
górnej granicy. Niższy poziom to pewne kłopoty. Zaburzenia
hormonalne, a co za tym idzie zaburzenia miesiączkowania czy nawet
całkowity zanik okresowego krwawienia. Tu niestety tnie tylko
agencje reklamowe modelek poszły za daleko, ale także współczesna
kulturystyka zawodowa, w której zawodniczki raczej tryskają
testosteronem niżli kobiecością.
Inną
różnicą, jaką można wyodrębnić w związku z płcią i dietą
są rośliny strączkowe: groch, fasola i soczewica. Z racji, że
współczesny mężczyzna jest i tak narażony na nadmiar kseno- i
fito-estrogenów, powinien ich raczej zupełnie unikać, ewentualnie
jeść niewielkie ilości od czasu do czasu. Panie, które mają
nadmiar estrogenów - zwykle chodzi o te z nadmiarem tkanki
tłuszczowej - także powinny je mocno ograniczać. Natomiast kobiety
z przewagą progesteronu, czyli te szczupłe, które raczej nie
zwiększają łatwo tkanki tłuszczowej, mogę jeść ich więcej.
Właściwie to nawet powinny. Jest to też dobre rozwiązanie w
przypadku menopauzy. Na pewno lepsze niż polecana soja - produkt
będący naprawdę silnym kancerogenem.
Stefan, znasz li może tą stronę: https://www.dietdoctor.com
OdpowiedzUsuńTroszkę tak poczytałem i poglądy zbliżone do twoich/naszych.
Jest wiele stron o żywieniu. Nie jestem w stanie wszystkich ogarnąć :) Z niektórymi mam wspólne trochę z innymi więcej. Raczej nigdzie nie ma zbieżności w 100%.
OdpowiedzUsuń