niedziela, 21 maja 2017

Dieta - próba odpowiedzi na niektóre niejasności i wątpliwości cz. 7


Dieta zależna od płci

Jeśli chodzi o pożywienie, kobiety od mężczyzn dzieli nie tylko ilość. Powszechnie przyjmuje się, że mężczyzna waży więcej niż kobieta - przynajmniej pod względem masy mięśniowej - więc i więcej je. W praktyce jak wiadomo statystyka nie zawsze się sprawdza. Zdarzają się szczupłe dziewczęta pochłaniające tony jedzenia bez większej szkody dla swej figury. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to rzadkość i zwykle z wiekiem nagle metabolizm zwalnia, tolerancja zaczyna szwankować i szczupła sylwetka przeradza się w sporą tuszę. Są też mężczyźni o sporej muskulaturze, którzy jedzą niewiele. Bynajmniej nie doprowadza to do tak wyolbrzymionego katabolizmu.

Nie chodzi w tym wszystkim o to, by namawiać do ograniczenia jedzenia. Często faktycznie do zbudowania dużej masy mięśniowej potrzebne jest sporo jedzenia, ale jak już wspomniałem wcześniej - zależność ta nie jest tak prosta i oczywista, jak się często sądzi.
Skoro już ustaliliśmy, że kobiety zwykle mają mniejszą masę mięśniową i dodatkowo zwykle mniej im zależy, by takową rozbudować, powinny raczej jeść mniej. Dotyczy to głównie białka i tłuszczu. Inaczej rzecz się ma z węglowodanami. Jednak - i tu napiszę rzecz bardzo ważną - wcale nie chodzi tylko o same węglowodany jako takie. Można z dużą dawką pewności domniemywać, że ludzie pierwotni pozyskiwali węglowodany z roślin korzennych - głownie skrobiowych. Te zaś kiedyś zawierały sporo jodu, którego niestety współczesne warzywa nie mają z powodu upraw na jałowych glebach i sztucznych nawozów. Wiadomo też, że kobiety potrzebują znacznie więcej jodu niż mężczyźni. Nie chodzi tylko o tarczycę, ale też jajniki i piersi. Wiele chorób bierze się z niedoboru tego składnika. Jest to osobny temat, którego na razie nie będę rozwijał - bynajmniej nie namawiam nikogo do bezkrytycznej suplementacji jodem, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. W każdym razie nadmierny pociąg do węglowodanów może właśnie świadczyć o braku jodu, którego powiązanie z węglowodanami zostało w nas zakodowane.
To nie wyjaśnia nam wszystkiego. Niezależnie od kwestii jodu panie faktycznie potrzebują trochę więcej węglowodanów, by utrzymać poziom tkanki tłuszczowej na właściwym poziomie. Bynajmniej nie jest tak - szczególnie u kobiet - że im mniejszy BF tym lepiej. Dla większości kobiet właściwy poziom będzie się znajdował w przedziale 18-22% czasem trochę więcej i raczej w okolicach tej górnej granicy. Niższy poziom to pewne kłopoty. Zaburzenia hormonalne, a co za tym idzie zaburzenia miesiączkowania czy nawet całkowity zanik okresowego krwawienia. Tu niestety tnie tylko agencje reklamowe modelek poszły za daleko, ale także współczesna kulturystyka zawodowa, w której zawodniczki raczej tryskają testosteronem niżli kobiecością.


 Inną różnicą, jaką można wyodrębnić w związku z płcią i dietą są rośliny strączkowe: groch, fasola i soczewica. Z racji, że współczesny mężczyzna jest i tak narażony na nadmiar kseno- i fito-estrogenów, powinien ich raczej zupełnie unikać, ewentualnie jeść niewielkie ilości od czasu do czasu. Panie, które mają nadmiar estrogenów - zwykle chodzi o te z nadmiarem tkanki tłuszczowej - także powinny je mocno ograniczać. Natomiast kobiety z przewagą progesteronu, czyli te szczupłe, które raczej nie zwiększają łatwo tkanki tłuszczowej, mogę jeść ich więcej. Właściwie to nawet powinny. Jest to też dobre rozwiązanie w przypadku menopauzy. Na pewno lepsze niż polecana soja - produkt będący naprawdę silnym kancerogenem.

 

2 komentarze:

  1. Stefan, znasz li może tą stronę: https://www.dietdoctor.com
    Troszkę tak poczytałem i poglądy zbliżone do twoich/naszych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest wiele stron o żywieniu. Nie jestem w stanie wszystkich ogarnąć :) Z niektórymi mam wspólne trochę z innymi więcej. Raczej nigdzie nie ma zbieżności w 100%.

    OdpowiedzUsuń