Metabolic flexibility - indywidualnie
Poszczególne
osoby w różnym stopniu potrafią wykorzystać poszczególne
pokarmy, jak i radzić sobie i ich ujemnymi skutkami. Istnieje wiele
czynników mających na to wpływ i podejrzewam, że nie wszystkie
jeszcze znamy i rozumiemy. Na pewno jakąś rolę odgrywa
dziedziczność. Jeśli przyjąć teorię ewolucji - nawet pomimo jej
niedociągnięć i braków, a ostatecznie to nią powołują się tak
wegetarianie, jak i zwolennicy tzw. paleo - to nie możemy zapominać,
że ona ciągle trwa. Gatunek ludzki nie przestał ewoluować po
przejściu w umowną epokę neolitu. Tylko proszę mnie dobrze
zrozumieć. Wcale nie twierdzę, że już przystosowaliśmy się do
spożycia zbóż czy innych pokarmów neolitycznych. Upłynęło zbyt
mało czasu. Do tego musimy dodać fakt, że zboża jakie jadali nasi
dziadowie to nie to samo co serwuje nam się obecnie. O tym napiszę
więcej w części poświęconej jedzeniu chleba. Tak, taka też
będzie!
Chodzi
mi tu tylko o to, by zrozumieć, że niektórzy z nas nieco lepiej
radzą sobie np. ze zbożami niż inni. Co wcale nie oznacza, że
zboża są dla nich najlepszym pożywieniem. To samo można napisać
o soi i wielu innych podobnych wymysłach współczesności. Może
też być odwrotnie - coś co teoretycznie jest zdrowe i smaczne
Tobie akurat może nie służyć. Więc tego nie jedz. Np. ja
osobiście lubię jajka i uważam, za bardzo dobre źródło wielu
składników, ale jeśli Tobie nie służą, albo nawet tylko nie
smakują - to lepiej ich nie jedz. To samo będzie z podrobami czy
czymkolwiek innych. Także to co uważamy za najlepsze jedzenie,
poprzez uwarunkowania genetyczne czy nawet społeczne może niektórym
ludziom nie służyć najlepiej. Czy każdy w takim razie powinien
jeść mięso? W zasadzie tak, ale jeśli zamiast mięsa możesz jeść
dużo jajek - nie ma problemu. Może też warto poświęcić trochę
czasu i poszukać takiego rodzaju mięsa, który będzie Ci
odpowiadał.
Osobnym
problemem są specjalne diety ułożone pod pewne choroby. Nie mam tu
na myśli oficjalnych zaleceń, w których każde się np. jeść
cukrzykom dużo zbóż a unikać tłuszczu. Chodzi mi raczej o
specjalne dobranie pokarmów, które drogą obserwacji i eliminacji
powinno się jeść oraz tych, których nie powinno się jeść.
Należy też przestrzegać zasady umiaru. Jeśli lubisz jajka to nie
oznacza, że masz ich dziennie jeść bardzo dużo. Lepiej rotować
pokarmy, by uniknąć uczuleń.
Muszę
jeszcze poruszyć problem nabiału. Wielu zwolenników diety paleo
uważa nabiał za szkodliwy i argumentuje, że nie było go w diecie
człowieka pierwotnego. Może i nie było, a może jednak
udomowiliśmy pewne zwierzęta wcześniej niż zajęliśmy się
uprawą roli? Nie zapominajmy też, że mleko to podstawa żywienia
niemowląt. Więc nie do końca nam nie po drodze z nabiałem. Znany
też jest argument, że żadne dorosłe ssaki nie piją mleka. Trudno
to jednoznacznie ocenić. Obecnie można zaobserwować dwa fakty,
które skłaniają do refleksji. Po pierwsze to zwykle kobiety wolą
nabiał. Dlaczego? Nie mam dobrej odpowiedzi na to pytanie. Czy to
jeszcze skutek tego, że kiedyś nabiał był uznawany za bardzo
zdrowy (do dziś pokutuje mit o dobrym źródle wapnia)? Jak wiadomo
panie łatwiej skłonić do ulegania takim czy innym modom
zdrowotnym. Czy może dlatego, że zawiera więcej węglowodanów, a
kobiety potrzebują ich nieco więcej niż mężczyźni? Może snuć
takie rozważania w nieskończoność. Dlatego ujmę to w sposób
umiarkowany. Panie, które mają poważne opory przed jedzeniem mięsa
mogą się żywić nabiałem i jajkami (jajka to nie nabiał - na
wypadek gdyby ktoś został w tej materii oszukany przez szkołę).
Trzeba się jednak upewnić, że raczej danej osobie nie szkodzi.
Chodzi tu głównie o dobrą tolerancję laktozy i kazeiny. Najlepiej
też, gdy są to produkty fermentowane naturalnie (etykieta z napisem
"Naturalny" nie jest prawdziwym wyznacznikiem naturalności,
a tylko zabiegiem marketingowym). Wreszcie należy uwzględnić,
że...
Po
drugie współczesny nabiał sklepowy to dość dziwny produkt, do
którego nie przyznałaby się żadna porządna krowa. Nawet te mniej
porządne byłyby mocno oburzone. Praktycznie cały sklepowy nabiał
jest homogenizowany, co sprawia, że przechodzi przez ścianki jelit
zanim zostanie porządnie strawiony. Do tego dochodzi pakiet
antybiotyków i hormonów, które są dodawane do paszy krów, by
dawały więcej mleka. Na koniec mamy sporo innych dodatków
chemicznych. Więcej można poczytać na paleosmak. Jest to podobny
problem jak z przemysłowym mięsem, jednak mleko zawiera specjalne
substancje chroniące hormony przed strawieniem w naszym żołądku.
To oznacza, że o ile przy spożyciu mięsa dobrze zakwaszony żołądek
przynajmniej częściowo wyeliminuje te hormony i inne substancje, o
tyle te z mleka dostaną się bezpośrednio do naszego krwiobiegu.
Czy ktoś chce w ten sposób przyjmować estrogeny albo bydlęcy
hormon wzrostu?
Dlatego
jeśli już sięgać po nabiał to najlepiej pochodzący od rolnika,
który ma małe gospodarstwo. Wiele wskazuje na to, że większość
uczuleń powodowanych przez nabiał znika, gdy dana osoba zamiast
nabiału sklepowego spożywa właśnie taki od rolnika.
Kilka miesięcy temu pojawiło się w sklepach mleko Pątnicy, które jest niestandaryzowane. Biorąc pod uwagę, że homogenizuje się standardowo właśnie w ramach procesu standaryzacji, oznacza to chyba, że to mleko nie powinno być homogenizowane. Przy okazji zupełnie inaczej smakuje.
OdpowiedzUsuń