5.
Unikaj upadków mięśniowych, ale nie bój się ich
Parcie
na upadki mięśniowe pojawiło się głównie pod wpływem
metodologii Arthura Jones'a i Mike'a Mentzera. Wg nich należało
wykonywać tylko jedną serię na każdą partię mięśniową tylko
raz na tydzień, ale do upadku. Gdy szybko okazało się, że to nie
działa zbyt długo Mentzer zaczął coraz bardziej wydłużać czas
przerw między treningami. Jednak i to nie działało. Więc w końcu
ktoś wpadł na pomysł, że należy robić dużo serii i każdą do
upadku. Tak powstała wielka karykatura treningu, która pokutuje do
dziś.
Systemy
typu HIT działają, a jakże. Jednak tylko na krótko, albo w
oparciu o duże ilości farmaceutyków. Tak samo jest z planami
opartymi o wiele serii, w których robi się każdą do upadku. O ile
seria wykonywana przy minimalnym zapasie sił, ciężka ale bez
upadku, doskonale rozwija siłę i masę, o tyle zbyt często upadki
mięśniowe najczęściej hamują rozwój. Jednak jest w tym
wszystkim mały haczyk. Nikt z nas nie jest do końca w stanie
przewidzieć ile w danym dniu podniesie.
Dobrze
więc, gdy uda się wszystko ładnie wyliczyć i zrobić określoną
liczbę serii i powtórzeń z minimalnym zapasem sił. Jednak ludzki
organizm to nie mechaniczna maszyna. Czasem można mieć lepszy
dzień, a czasem gorszy. Czasem nagle okaże się, że już nie dasz
rady zrobić więcej. Nie należy od razu wpadać w panikę, gdy w
którejś tam serii dojdzie do upadku mięśniowego. Byle to nie było
głównym celem i stałą praktyką i byle nie dochodziło do upadku
w pierwszej serii. Takie zbyt wczesne upadki mięśniowe to sygnał
dla układu nerwowego, że chcemy za dużo. Skutek będzie taki, że
po pewnym czasie siły zamiast rosnąć, tylko spadają. Tak
skończyło już wielu zwolenników HITu. Dlatego dobrze jest
zaczynać swoją przygodę na siłowni od rampowania. Dzięki temu
poznamy realne możliwości naszego organizmu, co przyda się na
przyszłość i pozwoli w miarę dobrze przewidywać ciężary
robocze.
Jest
jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Jeśli będziesz miał zbyt dużo
upadków na treningu, to nie będziesz szybko w stanie zrobić
kolejnej wydajnej sesji. Czy to tego samego dnia, czy też
następnego. Dla naturalnego kulturysty zawsze korzystniej jest
zrobić kilka nieco lżejszych sesji niż jedną do upadłego.
6.
Skup się na budowaniu siły, a nie masy
Kiedyś
trenujący pragnęli zdobywać coraz większą siłę. To ich
napędzało. Wielkie mięśnie były tylko "skutkiem ubocznym"
tego dążenia. Potem wszystko stanęło na głowie. Dlatego w pogoni
za masą, jakoś sztucznie oderwaną od siły, powstawały maszyny
treningowe i coraz bardziej wydumane systemy ćwiczeń. Jeśli buduje
się regularnie siłę, to z czasem masa też się pojawi. To siła
jest wyznacznikiem postępów. Czasem może nie być przyrostów masy
mięśniowej nawet przez kilka miesięcy. Jednak, jeśli siła cały
czas wzrasta - wszystko jest w porządku. W pewnym momencie mięśnie
też urosną. Natomiast, gdy siła nie rośnie albo nawet spada, a
wzrastają obwody, to raczej tylko zwiększa się tkanka tłuszczowa
i ilość wody w organizmie.
7.
Nie wszystko działa na każdego. Szukaj swojej drogi.
Wszyscy
niby jesteśmy zbudowani tak samo. Mamy te same mięśnie szkieletowe
itd. Jednak występuje sporo różnic indywidualnych, tak fizycznych,
jak i psychicznych, które wymagają zindywidualizowanego podejścia
do swoich treningów. Czasem ograniczają nas wady postawy czy ogólny
stan zdrowia, niekiedy możliwości sprzętowe. Uważam, że
praktycznie prawie każdy kto choć trochę może się ruszać, może
też ćwiczyć i może z tego odnieść korzyści. Musi jednak dobrać
odpowiednio dla siebie metodę. Piałem już o ciężkich treningach,
ale trzeba rozumieć, że przy pewnych poważnych schorzeniach nie
wolno przesadzić. Trening ma być ODPOWIEDNIO ciężki dla danej
osoby. Tak, by pobudził organizm a nie go wykończył.
Jednemu
bardziej będą odpowiadały długie serie, a innemu więcej na
niskich zakresach. Ktoś woli drabiny, a ktoś inny rampy itd. Warto
też zmieniać bodźce i wprowadzać periodyzację. Jednak tylko
wtedy, gdy faktycznie odnosi się z tego korzyści. Jeśli rośniesz
dobrze ćwicząc cały rok jednym programem to nie musisz od razu
zmieniać go tylko dla samej idei periodyzacji.
8.
Nie ufaj zbytnio "badaniom naukowym"
Obecnie
jesteśmy zasypywani różnymi informacjami na temat tego co to
nowego odkryli amerykańscy naukowcy. To taka cudowna substancja
niesamowicie przyspieszająca przyrosty mięśniowe. 3 cm w ramieniu
w miesiąc? Nie! Teraz już 5. Oto przeprowadzono badania EMG na
mięśniach i okazuje się, że rozpiętki to najlepsze ćwiczenie na
klatkę itd. itp. W tym wszystkim chodzi tylko o pieniądze. O
pozyskanie lukratywnych grantów, o prestiżowe publikacje, o
fundusze od sponsorów. Tak naprawdę większość tych badań jest
kompletnie bezużyteczna. Tylko prace nielicznych jak np. Zaciorski,
Kraemer - zasługują na uwagę. To są ludzi pracujący od
kilkudziesięciu lat ze sportowcami różnych dyscyplin. Dodam
jeszcze, że bez przynajmniej 15 lat ciężkich treningów na
siłowni, nic się jeszcze nie wie o pracy i budowie mięśni. To
trzeba uzupełnić kilkudziesięcioma tomami krytycznie przeczytanych
książek o anatomii. Naukowiec badający treningi siłowe, który
sam nie ćwiczy, jest jak głuchy piszący traktaty o muzyce.
Starzy
siłacze wiedzieli, że aby być większym i silniejszym trzeba
podnosić coraz większe ciężary i robić to tak często jak tylko
się da. Trzeba jeść dużo mięsa i jajek. Tylko tyle lub aż tyle.
Większości osób dobrze by zrobiło, gdyby czas przeznaczony na
różne wyliczenia, siedzenie nad arkuszami kalkulacyjnymi, czy
czytaniu abstraktów, przeznaczyły na więcej sesji na siłowni i na
sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz