Błędne przekonania
Nie
jestem pewny skąd to się wzięło, ale dla wielu specjalizacje w
treningu kulturystycznym są jakimś niesamowitym wtajemniczaniem dla
wybranych. Być może częściowo przyczyna leży w fakcie, że ci
którzy o nich piszą nie do końca rozumieją o co naprawdę chodzi.
Spróbuję zatem nieco uporządkować temat.
W
zasadzie rzecz można potraktować w formie odpowiedzi na dwa
kluczowe pytania. Czy każdy potrzebuje specjalizacji? Czy każdy
może robić specjalizacje? Najprostsza odpowiedź brzmi - NIE. Nie
każdy powinien i nie każdy może. Jednak wymaga to rozwinięcia.
Zacznijmy od tego kto nie powinien. Na pewno nie powinien nikt, kto
najpierw nie przepracował fundamentów, czyli nie trenował jakiś
czas złotych ćwiczeń oraz nie dodawał do nich stopniowo innych
uzupełniających. Taki proces zwykle zajmuje z dwa do trzech lat.
Dopiero po tym okresie można zacząć poważnie myśleć o
specjalizacjach. Wyjątkiem będą specjalizacje rehabilitacyjne, o
których napiszę nieco później.
Dla kogo są specjalizacje?
Póki
co mamy za sobą ów dwuletni staż i teraz podchodzimy do tematu
specjalizacji. Mamy do wyboru albo specjalizację wyrównawczą, albo
też możemy pokusić się o cały rozbudowany mezocykl
specjalizacyjny. Muszę jednak najpierw muszę dokończyć myśl na
temat tego kto nie powinien robić specjalizacji. Drugim wyjątkiem
będą osoby, które dobrze rosną na ćwiczeniach podstawowych, nie
mają dysbalansów mięśniowych itd. Innymi słowy, jeśli coś
działa to na razie tego nie psuj. Po prostu nie ma sensu mnożyć
bodźców, gdy działają te podstawowe. Taka osoba nie potrzebuje
specjalizacji.
Kto
nie może robić specjalizacji? Prócz początkujących mamy jeszcze
inne grupy. Jeżeli ktoś ma mało czasu i wygospodarowuje ledwo 2-3
dni na treningi, nie ma sensu robić specjalizacji. Jeśli ktoś ma
ogólnie zaburzoną sytuację życiową, tzn. okresy silnego stresu,
kiepską dietę, brak odpowiedniej ilości snu, problemy w pracy czy
z rodziną - niech się nie porywa na specjalizację. Jak to ktoś
słusznie zauważył - tak naprawdę nie ma przetrenowania, lecz
zwykle jest niedożywienie lub niedospanie. Oczywiście jest to pewna
skrajność, ale jest w tym sporo prawdy.
Geneza idei specjalizacji
Nie
będę tu pisał kto i kiedy wymyślił specjalizacje, bo nie wiem i
pewnie nikt tego do końca nie wie. Chodzi o coś innego. Dlaczego
pojawiły się specjalizacje? Trzeba najpierw zrozumieć jedną
zasadę. Im jesteś większy i silniejszy, tym więcej bodźców
potrzebuje Twój organizm. Nie jest tak, jak to opisywał Mentzer czy
twierdził Arthur Jones, że im kto większy tym rzadziej powinien
trenować. Jest dokładnie odwrotnie. To na koksie można sobie
pozwolić na treningi raz na jakiś czas. Naturalny kulturysta
potrzebuje sporej częstotliwości, by dany mięsień dalej rósł.
Zresztą, tak naprawdę potrzebuje tego każdy. Wystarczy przytoczyć
przykład bułgarskich ciężarowców ćwiczących po 6 razy na dzień
przez 6 dni w tygodniu. Nie sądzę też, by ćwiczyli na czysto.
Wróćmy
jednak do naturalnych kulturystów. Nie możemy ćwiczyć tak jak
Bułgarzy, a przynajmniej większość z nas nie może. Trzeba
chodzić do pracy, ma się rodziny i inne relacje, a wreszcie
istnieje też świat poza siłownią. Jak więc pogodzić te
sprzeczności? Ano właśnie przez specjalizacje. Zamiast trenować
całe ciała po kilkanaście razy na tydzień skupiasz się na jednej
wybranej partii mięśniowej i jej poświęcasz więcej czasu i uwagi
dając mocniejszy bodziec do wzrostu, a resztę ćwiczysz normalnie.
Potem zabierasz się za inną grupę itd. Jednak by to osiągnąć
sukces musisz pamiętać o jednej zasadzie. Powinieneś unikać
upadków mięśniowych. Masz ćwiczyć ciężko, ale nie za ciężko.
Inaczej nie da się uzyskać odpowiedniej częstotliwości, gdyż
mięśnie nie zdążą się wystarczająco zregenerować.
Regeneracja
Kluczowe
w tym wszystkim jest pojęcie "wystarczająco". Zapomnijcie
o bredniach typu pełna regeneracja - ten mięsień regeneruje się 7
dnia a ten 3 itd. To stek bzdur dla inteligentnych inaczej. To
właśnie dzięki promocji takich bzdur rośnie sprzedaż
suplementów. To dzięki takim bredniom upowszechniło się też
pojęcie hardgainera wypromowane przez Stuarta MacRoberta, kolejnego
"zasłużonego" dla kulturystyki. Kiedyś rozpiszę listę
tych, którzy najbardziej zaszkodzili temu sportowi. Teraz jednak
meritum sprawy.
Spróbujcie
się zastanowić i zrozumieć pewną zależność. Jeśli po każdym
treningu zdążysz w pełni wypocząć, tak, że już nie zostanie
ślad zmęczenia - to jaki powód miałyby Twoje mięśnie, by
urosnąć? Ciężka praca, której podołały, potem pełny
wypoczynek. Nic się nie dzieje. Wracamy do punktu wyjścia. Póki
masz za sobą krótki staż taki scenariusz jest wręcz pożądany,
lecz po kilku latach już może nie wystarczyć. Musisz mięśnie
przeciążyć, musisz wymagać od nich częstszej pracy, by zmusić
je do wzrostu. Skoro nie zdążyły w pełni wypocząć to muszą
teraz urosnąć, by podołać większej objętości pracy. Przy czym
nie chodzi o kilkugodzinne molochy, a krótkie i częste sesje
treningowe, tak by nie obciąć sobie poziomu testosteronu i innych
hormonów anabolicznych - tak naturalnych ma się rozumieć. Rzecz
jasna trzeba do tego podejść z głową i nie można przesadzić.
Superkompensacja
To
kolejna ważna część specjalizacji. Każdy mięsień można męczyć
ponad miarę przez jakiś określony okres czasu. Potem musi niejako
odetchnąć. Jego dalsze przemęczanie zaowocuje już raczej tylko
stagnacją lub nawet spadkami. To ile trwa specjalizacja zależy od
wielu czynników, głównie od zdolności regeneracyjnych organizmu.
Od tego samego czynnika będzie zależało, czy można np. ułożyć
sobie od razu cały mezocykl specjalizacji, czy też ograniczyć się
tylko do najbardziej opornej partii, a potem zmniejszyć na jakiś
czas obciążenie dla całego organizmu. Do układania takich
mezocykli jeszcze wrócę.
Liczne
badania potwierdziły (mowa tu o poważnych badaniach naukowców typu
Zaciorski czy Kraemer, a nie o tysiącach błędnych metodologicznie
mających na celu jedynie zdobycie grantu i lepszą punktację za
publikacje), że jeśli po pewnym okresie przemęczania mięśnia
pozwolimy mu nieco bardziej odpocząć i będziemy go tylko lekko
stymulować, ten dalej będzie rósł w przyspieszonym tempie jeszcze
przez kilka tygodni. To właśnie to zjawisko nazywa się
superkompensacją. Cała sztuka polega na odpowiednim dobraniu czasu
trwania specjalizacji do możliwości danego mięśnia u tej
konkretnej osoby oraz od dobrej diety i wypoczynku.
Ten wpis mówi 2 według mnie najistotniejsze prawdy na temat treningu, które mało kto inny mówi:
OdpowiedzUsuń1. Należy przeciążać mięśnie przez jakiś okres czasu, a potem dać im odpocząć.
2. Okresowe przeładowanie daje realny progress, a nie pełna regeneracja co trening.
Na YT jest milion kanałów fitness. Mam wrażenie że jest tam trochę wiedzy, ale akurat podanej tak żeby użytkownik otrzymał rybę, a nie wędkę. Zastanawiam się czasem czy nie jest to celowe zagranie, bo większość tych medialnych trenerów ma wielu podopiecznych. Taki trochę wywód mi wyszedł nie na temat, ale na żadnym kanale nie widziałem tego co w tym artykule zostało zawarte. Dobry artykuł Stefan, czekam na więcej.
Masz rację. Od lat staram się uczyć ludzi samodzielności i krytycznego myślenia. Większość trenerów tego nie robi, bo się boi stracić potencjalnych klientów :)
OdpowiedzUsuńKiedy pierwszy raz widziałem jak piszesz coś takiego jak wyżej, nie bardzo rozumiałem o co chodzi. Do czasu. Ostatnio jeden YTber wrzucił wywiad z Wodynem. Spotkało się to z aprobatą ludzi, ktoś rzucił żeby Wodyn założył kanał gdzie dzieliłby się merytoryczną wiedzą. YTber zaczął coś kręcić że "Andrzej nie ma czasu" co jestem w stanie zrozumieć i że nie ma pieniędzy na sprzęt do nagrywania. Natchniony Twoim blogiem postanowiłem spróbować poczytać Thiba i Poliquina. Mój angielski pozwalał mi na zrozumienie 60-70%, ale to wystarczyło żeby znaleźć informacje i wykresy żywcem skopiowane i wrzucane od czasu do czasu na kanały jak ochłapy. Byłem zszokowany. Prawdopodobnie to podwyższało wiedzę danego trenera w oczach innych, ale takie informacje wyrwane z kontekstu z clickbaitowym tytułem, bez zrozumienia najważniejszych założeń są totalnie bezużyteczne. Dzięki Twojemu blogowi i wyrywkowemu czytaniu powyższych autorów zrozumiałem więcej niż po setkach godzin spędzonych na oglądaniu tych "specjalistów". W 4 miesiące zrobiłem +3cm w obwodzie ramienia bez znacznego wzrostu bfa, bez żadnych agresywnych technik typu dropsety, siódemkowanie czy superserie, więc wszystko przede mną. Taki progres miałem jak zaczynałem ćwiczyć, a było to 4 lata temu(z tego stażu mam z 2 lata ciągle, bo ogromne przerwy), więc wg mnie to bardzo dobry wynik jak na ten staż. Niestety większość stażu zmarnowałem przez kręcenie się w kółko kopiując plany pewnej "naturalnej" ekipy, no ale człowiek uczy się całe życie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z kolegą - bardzo dobry artykuł :-)
OdpowiedzUsuńPodręczna wersja artykułu "w pigułce":
OdpowiedzUsuńSpecjalizacje w kulturystyce cz. 1
Dla kogo przeznaczone są specjalizacje?
- dla osób, które przepracowały fundamenty (ćwiczenia złote) + wprowadziły stopniowo do nich ćwiczenia uzupełniające (okres 2-3 lat treningów*),
* wyjątek: specjalizacje rehabilitacyjne.
Dla kogo nie są specjalizacje?
- dla osób, które dobrze rosną na ćwiczeniach podstawowych,
- dla osób, które nie mają dysbalansów mięśniowych,
- dla osób, które mają czas na tylko 2-3 treningi tygodniowo
- dla osób które mają zaburzoną sytuację życiową (kiepska dieta, brak odpowiedniej ilości snu, okres silnego stresu, problemy w pracy, czy rodzinne).
Rozwój mięśni naturalną drogą:
- im jesteś większy i silniejszy, tym więcej bodźców potrzebuje Twój organizm,
- tylko na koksie można trenować raz na jakiś czas (naturalny kulturysta potrzebuje sporej częstotliwości, by dany mięsień dalej rósł).
Wykorzystanie specjalizacji:
- skupienie się na jednej wybranej partii mięśniowej (poświęcenie jej więcej czasu i uwagi), co daje mocniejszy bodziec do wzrostu; reszta ćwiczona normalnie
- po zakończeniu jednej specjalizacji można wziąć się za następną oporną partię,
- unikanie upadków mięśniowych,
- ćwiczyć ciężko, lecz nie za ciężko, by uzyskać odpowiednią częstotliwość i dać mięśniom czas na regenerację,
- czas trwania specjalizacji: zależy od wielu czynników, szczególnie od zdolności regeneracyjnych organizmu.
Regeneracja i wzrost mięśni:
- krótki staż treningowy (pożądany scenariusz: ciężka praca mięśni, której podołały, po niej pełny odpoczynek),
- dłuższy staż treningowy (pożądany scenariusz: ciężka praca mięśni + wyższa częstotliwość ich przeciążania = brak pełnej regeneracji -> mobilizacja do większej objętości pracy poprzez rozrost mięśni*),
*warunek wzrostu mięśni – krótkie i częste treningi warunkujące brak spadku testosteronu i innych hormonów anabolicznych
Zjawisko superkompensacji:
- każdy mięsień może być trenowany ponad miarę przez pewien okres czasu -> później musi nastąpić jego odpoczynek + lekka stymulacja = wzrost mięśnia w przyspieszonym tempie przez kolejne kilka tygodni*,
- warunki prawidłowej superkompensacji: dobra dieta + wypoczynek + odpowiednie dobranie okresu trwania specjalizacji w stosunku do danego mięśnia u konkretnej osoby
*potwierdzone badaniami Zaciorskiego oraz Kraemera.
Double rest/pause - kiedy warto u naturala zastosować narzędzia tego typu, 3-krotny upadek mięśniowy w jednej serii to już wygląda na niezły hardcore :)
OdpowiedzUsuńIstnieją ciekawsze drogi, ale dopiero za czas jakiś zabiorę się za opracowanie tego tematu. Być może dla niektórych będzie to interesująca alternatywa.
OdpowiedzUsuńWarto jednak przy tej okazji wspomnieć także o kwestii wieku, który przecież wzrasta wraz że stażem. Mając kilkanaście, dwadzieścia czy trzydzieści lat można rozsądnie mnożyć bodźce i liczyć na spory progres. Po czterdziestce nie jest to już takie proste. JB
OdpowiedzUsuńNieprawda. Po czterdziestce dopiero człowiek może dochodzić do szczytu formy, ale jak ktoś woli się rozczulać nad sobą i szukać wymówek to już w wieku 25 lat będzie się czuł staruszkiem. Weź sobie kocyk, termofor i czekaj aż przyjdzie śmierć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Każdy by chciał masy i siły, ale jakoś spoconego gościa na siłowni cięzko uświadczyć. Ci co się przykładają i się ostro pocą na treningu to mają trochę masy i siły, a małolaty co dwa lata ćwiczą i tylko rożowymi hantelakmi machają, chodzą i każdego lepszego od siebie posądzają o doping.
UsuńMiałem właśnie zadać pytanie o ten wiek. Wydaje mi się, że Stefan z wiekiem znów ma rację. Mam 23 lata, z tego co obserwuję na siłowni większość chłopaków do 25 rż, jeśli nie są na koksie wyglądają według mnie w znacznej większości mizernie, a przyjdą chłopy po 30tce, nawet 40+ i pomimo często większego bfa są okrutnie silni, i wydaje się że mają znacznie więcej masy mięśniowej, znacznie więcej nakładzione mięśni szczególnie w nadgarstkach, przedramionach. Dodatkowo nie widać u nich, żeby w szatni jedli pojemniki z ryżem jak młodziki, a masy im nie brakuje. Moja siłownia jest dosyć mało uczęszczana, czy tak jest ogólnie że szczyt formy przypada na późniejszy okres życia, czy trafiłem w dziwne miejsce i wystąpił błąd statystyczny spowodowany zbyt małą grupą kontrolną? :)
OdpowiedzUsuńRaczej Panowie po 30 i 40 mają dłuższy staż, więcej doświadczenia i im się raczej też nigdzie nie śpieszy.
OdpowiedzUsuńMłodzi, mają mały staż, i zawsze im się śpieszy. Chcą wszystko od razu, stąd głównie ćwiczą biceps i klatkę, aby na imprezie wyrywać dziewczęta.
No i Ci starsi panowie mają ten okres 20-letni za sobą i są mądrzejsi :).
Doświadczenie i wiedza, przede wszystkim ;).
Do tego dochodzi motywacja i właściwe podejście do siebie. Jak ktoś czuje się w miarę młody, ale jednocześnie doświadczony to może od siebie wymagać. Jak ktoś się czuje staruszkiem i tylko na siebie chucha - to niewiele osiągnie.
OdpowiedzUsuńWręcz trzeba dodać, że jeśli ktoś ma za sobą te 20 lat treningu to potrzebuje więcej bodźców, by dalej się rozwijać. Stąd też te przesądy, że potem już się nic nie osiąga, a tymczasem właśnie trzeba przykręcić śrubę - większa częstotliwość, specjalizacje itd. Oczywiście wszystko dopasowane do stanu zdrowia, ale jak się o siebie dba przez te 20 lat i odpowiednio odżywia, dużo rusza, to i stan zdrowia będzie lepszy. Obecnie mnie przeraża, jak widzę osoby znacznie ode mnie młodsze a tak zapuszczone, że mogą robić za moich dziadków. Ludzie się ciągle dziwią, jak się dowiadują ile mam lat.
Dodatkowo kolejna istotna według mnie sprawa, mianowicie wydaje mi się, że starsi mają mniejsze zapotrzebowanie na jedzenie. Sam mam sporo mniejsze niż jak miałem 20 lat czyli 3 lata temu. Myślę, że powoduje to że wielu młodych pakuje w siebie syf i je w szatni pojemniki z ryżem żeby nabić kalorii, właśnie z powodu dużego zapotrzebowania na pokarm którego nie są w stanie pokryć dobrej jakości jedzeniem i zamiast poprawiać sylwetkę wyglądają gorzej niż przedtem.
OdpowiedzUsuńStefan, czyli jak rozumiem smarowanie gwintów jak najbardziej można podciągnąć pod specjalizację? Mam drążek w domu i pamiętam, że dobiłem do 6 powtórzeń na serię. Niby nie dużo, ale przy trenowaniu smarowania gwintów 6 razy w tygodniu, jak miałem tych serii dziennie kilka, to objętość w skali miesiąca była znacząca. Potem zastój, spadek siły i generalnie przesadziłem z tą metodą, dlatego pytanie czy zaliczyć ją do specjalizacji?
OdpowiedzUsuńMiałem podobną sytuacje z negatywami. Jak zidendyfikować, że należy przestać dalej wykonywać specjalizacje?
OdpowiedzUsuńTak. Smarowanie gwintów można zaliczyć do specjalizacji. Będzie o tym w drugiej części To ile, to zależy od indywidualnych możliwości, ale generalnie trzeba przyjąć zasadę, że duże partie jak grzbiet, raczej wytrzymują krócej ok. 4-6 tygodni. Jak zaczyna spadać motywacja albo siła, to już na pewno trzeba przerwać. Z nabraniem doświadczenia człowiek uczy się łapać pewne oznaki nim dojdzie już do nadmiernego przeciążenia i osłabienia. Myślę, że na początek warto przestrzegać zasady, że dopóki nie pozna się w miarę dobrze swojego organizmu, należy kończyć po 4 tygodniach, a jak ktoś ma wątpliwości to nawet po 3.
OdpowiedzUsuńChyba czas na nową odsłonę dyskusji, lutowo-marcową, bo dyskusja tu się przenosi :)
UsuńCzyli w przypadku smarowania gwintów w podciąganiu robimy je ok. 4-6 tygodni, a później jaka przerwa żeby znowu powrócić na ten założmy miesiąc?
OdpowiedzUsuńMniej więcej tak. Ważne, by obserwować swój organizm. Są tacy co mogą tak jechać i cały rok, ale niektórym potrzeba przerwy już po 4 tygodniach. Cel w zasadzie jest taki, by dość do punktu gdy możesz się bez wysiłku podciągać kilka razy na dzień określoną ilość w serii - tak, by było to normalną niewyczerpującą czynnością codzienną. Jak podnoszenie łyżki czy szklanki do ust :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, a więc dla przykładu taki schemat byłby w porządku?
OdpowiedzUsuńDla podciągania:
4 tygodnie smarowanie gwintów
4 tygodnie 2x w tygodniu na treningu
4 tygodnie smarowanie gwintów
4 tygodnie 2x w tygodniu na treningu
- czy np. wystarczy po prostu co te załóżmy 4 tygodnie tylko zmieniać z nachwytu na podchwyt w smarowaniu?