Wobec
zarysowanego problemu spróbuję podsunąć pewne rozwiązania
umożliwiające poprawę sytuacji i podwyższenie poziomu
testosteronu oraz poprawę ogólnej regulacji gospodarki hormonalnej.
Rola
motywacji
Dyskutując
o żywności czy zanieczyszczeniach, często zapomina się o roli
stanu psychicznego w kreowaniu poprawy czy też zaburzeń
hormonalnych. Tymczasem wiele badań wykazało, że poziom
testosteronu jest wprost związany ze stanem psychiki. Im jesteś w
bardziej pozytywnym nastroju, tym poziom testosteronu jest wyższy. I
na odwrót. Dotyczy to przede wszystkim mężczyzn, ale poniekąd
także kobiet. Ludzie nastawieni pozytywnie do przeciwności zwykle
są zdrowsi i silniejsi. Jeśli traktujesz wszystko jak wyzwanie, coś
dzięki czemu możesz się sprawdzić, to i poziom testosteronu
będzie wyższy. Będzie też wyższy poziom IGF-1, jak i innych
czynników wzrostu, a tym samym poprawia się po-wysiłkowa synteza
białek i mięśnie szybciej stają się większe i silniejsze.
Natomiast, jeśli traktujesz trening jak "dopust Boży" i
ćwiczysz tylko dlatego, że "trzeba", że przeczytałeś,
iż to zdrowe... niewiele osiągniesz, a Twój testosteron będzie na
niskim poziomie. To samo dotyczy wszelkich innych dziedzin życia.
Mogę wręcz stwierdzić, że pozytywne nastawienie jest ważniejsze
niż sposób żywienia czy też zanieczyszczenie środowiska, choć
tych czynników też nie należy lekceważyć.
Czasami
na różnych forach pojawiają się pytania, jak trenować, by
podnieść poziom testosteronu, hormonu wzrostu itd. Moja odpowiedź
jest prosta. Trenuj ciężko, ale też tak, byś był z tego treningu
zadowolony. Tu pojawia się bardzo ciekawe zagadnienie. Co z tzw.
"gorszymi dniami"? Nikt z nas nie jest cyborgiem. Zakładam
też, że czytający moje teksty raczej nie wspomagają się
farmakologicznie. Dlatego każdy czasem doświadcza spadku formy.
Wydaje się, że poniesiesz dziś nie wiadomo ile, a tu klapa!
Sposób
na przygnębienie
Trzeba
nabrać nieco dystansu do własnych osiągnięć. Powiedzmy, że
zaliczyłeś ostatnio przysiad ze 120kg. Nagły skok formy napełnia
Cię entuzjazmem. Przychodzisz na kolejny trening przysiadów i...
przy 110kg nogi się chwieją, oczy zachodzą mgłą. Odkładasz gryf
na stojaki i siadasz na ławce załamany. Byłeś "lwem
siłowni", a teraz czujesz się pokonany. By nie dopuścić do
psychicznego zjazdu trzeba od razu podjąć kroki zaradcze. Musisz
jak najszybciej zdać sobie sprawę z kilku rzeczy:
-
nikt nie jest każdego dnia w szczytowej formie, zdarzają się dni
lepsze i gorsze;
-
często jest tak, że po przeskoczeniu jakiegoś ograniczenia
organizm cofa się na jakiś czas w tył, to normalna reakcja
ochronna i nie należy się tym dołować;
-
zmęczenie zwykle się kumuluje z treningu na trening w
poszczególnych microcyklach, dlatego gorszy wynik oznacza tylko
spadek formy aktualny/czasowy a nie potencjalny;
-
w oparciu o powyższe musisz ujarzmić swój umysł i wyobraźnię,
które być może próbują w tym momencie snuć negatywne wizje:
następnym razem znowu mi źle pójdzie, jestem słaby i
beznadziejny, mam kiepskie geny, starzeję się itd. Stop! Zamiast
tego wyobraź sobie, jak następnym razem bez trudu wstajesz z dużym
ciężarem. Wczuj się w tę sytuację. Wręcz spróbuj poczuć, jak
twoje jądra i nadnercza pod wpływem tej wizji zaczynają produkować
testosteron jak wściekłe!
Metody
bezpośredniej mobilizacji
Wspominałem
już kiedyś o sposobach na mobilizację całego organizmu tuż przed
szczególnie ciężkimi seriami. W tym miejscu warto to przypomnieć.
Można je z grubsza podzielić na dwa rodzaje: "spokojne" i
"agresywne". Ich wybór zależy od indywidualnych wyborów
i mentalności poszczególnych zawodników. Do tych spokojnych można
np. zaliczyć trzymanie się za nos przed serią przez Wodyna. Jest
to gest pomagający się skupić. Można też na chwilę zamknąć
oczy i wizualizować sobie serię, która za chwilę ma się odbyć.
Do sposobów agresywnych zalicza się wszelkiej maści ryki czy też
warczenie itp. Niestety nie na każdej siłowni można sobie na to
pozwolić. Swego czasu nieżyjący już Poliquin napisał cały
artykuł wyśmiewający takie praktyki. Nie świadczy to dobrze o
jego zrozumieniu psychicznych aspektów sportów siłowych.
Szczególnie, że sporo badań potwierdziło pozytywny wpływ takich
praktyk na możliwości organizmu.
Wiedzieli o tym od tysięcy lat
wojownicy, którzy rykiem czy warczeniem nie tylko straszyli wroga,
ale też mobilizowali samych siebie. Dawniej na zawodach w
podnoszeniu ciężarów sztangiści często krzyczeli i jakoś nikogo
to nie oburzało. Dziś chyba jest tego mniej. Wszyscy chcą być
cywilizowani i kulturalni, czym tylko zmniejszają swoje możliwości.
Interesująca sprawa w tym kontekście to tzw, trening mentalny, ale
temat jest na tyle obszerny, że zajmę się nim za czas jakiś w
osobnych artykułach.
Seks
a forma sportowa
Wszystko
co przekłada się na radość, na poprawę nastroju, równocześnie
podwyższa poziom testosteronu. Niemal całą drugą połowę
dwudziestego wieku wielu trenerów zabraniało swoim podopiecznym
seksu w obawie o spadek poziomu testosteronu i formy. Było to
zalecenie zupełnie bezsensowne. Wprawdzie zaraz po stosunku poziom
testosteronu i ogólna sprawność mężczyzny na krótko spada,
jednak później następuje nadprodukcja, czyli ostatecznie mamy
więcej testosteronu niż pozostając w celibacie. Nie bez znaczenia
jest tu także poprawa samopoczucia. Tak więc ogólna zasada brzmi -
im więcej tym lepiej, choć jak z wszystkim i z tym można przesadzić
i wtedy dochodzi do przemęczenia. Każdy sam musi ustalić dla
siebie optimum. Ważne, by nie podejmować działań seksualnych na
kilka godzin przed treningiem. Przy czym im ktoś młodszy, tym
zwykle czas potrzebny na powrót do formy jest krótszy. Poważnego
spadku formy związanego z seksem powinni się obawiać panowie,
którzy przekroczyli osiemdziesiątkę.
Moi drodzy apropo samczego darcia mordy jak podchodzicie do tego na waszych siłowniach? Ja potrafie zrozumieć przy ostatnich repach/PR/ciężkich seriach, niemniej strasznie irytuje mnie jak ktoś przy lekkich seriach(oceniajac predkosc i rpe) drze morde i sapie bardziej niż ronnie coleman z 800 funtami na plecach. Osobiscie drazni mnie bardzo głośne rzucanie ciężarem/odpuszczaniem maszyny gdzie okoliczności nie są kontuzjogenne ani nie jest to kres mozliwosci. Niektóre zachowania są w mojej ocenie atencjuszostwem jeżeli ktoś ćwiczy w fitnessclubie gdzie grono osób to emeryci. Wszystko ma swoje miejsce.
OdpowiedzUsuńStefanie, miło byłoby gdybyś szerzej opisał możliwości mobilizacyjne,hiperirradiacje,wizualizacje,neurologiczne tricki i reflexy.
Zaciskanie pięści,stymulacja taktylna,zaciskanie szczęki,pozycja głowy i oczu,iso holds supramax przed seria robocza.
Ochraniacz szczęki, sole-amoniak w PR co sądzisz?
Nie wszystko na raz. Część będzie w cyklu o treningu mentalnym, który na razie jest w planach. Część może później. Póki co chcę jeszcze zakończyć ten temat.
OdpowiedzUsuń