Odstępstwa w rehabilitacji
Wszelkie
odstępstwa od tego co napisałem w poprzedniej części dotyczą
generalnie dwu sytuacji. Rehabilitacji i dużego zaawansowania.
Zacznijmy od rehabilitacji, choć z określonych powodów jest to
temat nieco bardziej abstrakcyjny. Pytanie o rehabilitację nie jest
pytaniem z jakim można się spotkać na co niektórych forach typu:
Co mam zrobić, bo biceps nie rośnie? Potem zaczyna się litania
"dobrych rad", które najczęściej nie uwzględniają
zupełnie indywidualnych uwarunkowań pytającego. Rady te mają
wówczas charakter typu - "Ja robię tak...". Czasem to
może nawet pomóc, a zwykle jest tylko formą popisywania się
odpowiadających.
W
przypadku ćwiczeń rehabilitacyjnych jest inaczej. Wprawdzie
indywidualne uwarunkowania są jeszcze ważniejsze, ale też
większość ekspertów z bożej łaski w tym momencie powstrzymuje
się od dzielenia się swoją mądrością. Sam czasem coś
podpowiadam, ale gdy już nie ma innej możliwości. Najlepiej w
takiej sytuacji przebadać osobę na żywo i dopiero ustalić
specjalny plan czy formy ćwiczeń. Dlatego tutaj mogę operować
jedynie pewnymi ogólnikami.
Podam
prosty przykład. Generalnie nie robi się izolacji na nogi typu
prostowanie czy uginanie na maszynie nóg - przed przysiadami. Co
więcej, obecnie wręcz panuje moda, by tego typu ćwiczenia
szkalować w rehabilitacji. Kiedyś uważano, że to one pomagają
odsysać sprawność, a przysiady są niebezpieczne. Teraz ciągle
natykam się na opinie, że trzeba robić tylko ćwiczenia w
zamkniętym łańcuchu kinematycznym. Otwarty łańcuch jest
niebezpieczny dla kolan czy też innych stawów. Uważam, że obie te
opinie to nadmierne skrajności. Czasem wręcz lepsze będą dla
kolan lekkie ćwiczenia w otwartym łańcuchu w wolnym tempie, a
dopiero po nich przysiady czy martwe ciągi. Tyle tylko, że to nie
jest jakaś ogólna zasada, a jedynie zalecenie sprawdzające się w
konkretnych przypadkach. Komu innemu taki układ może zaszkodzić.
Mamy
tu jeszcze jedną możliwość. Taki układ czasem bywa zbawienny w
przypadku problemów z kręgosłupem. Wcześniejsze zmęczenie nóg
sprawia, że ciężar w przysiadzie jest mniejszy, a więc i
kręgosłup mniej obciążony. Nogi zaś i tak zostają dobrze
przećwiczone. Podobnie będzie u bardzo zaawansowanych, ale tę
kwestię omówię osobno. Także likwidacja dysbalansu mięśniowego
może sugerować zmianę kolejności. Jeśli czworogłowy dominuje
nad na dwugłowym uda, kilka serii uginania nóg lub żurawi przed
przysiadami może pomóc rozwiązać problem. Jeśli odstaje VMO -
może pomóc ćwierć-przysiad kolarski przed sesją właściwych
przysiadów. Sporo tu również będzie zależało od tego iloma
dniami na treningi dysponujemy, bo przy większej ilości sesji
oporną grupę można przećwiczyć osobno.
Nie
oznacza to, że zawsze robi się ćwiczenia rehabilitacyjne na
początku treningu. Niekiedy korzystniej jest zostawić je na końcu,
gdy już zrobimy wszystkie podstawowe. Szczególnie, że niektóre z
nich wymagają czasami kilkudziesięciu czy nawet kilkuset powtórzeń.
Kolejność ćwiczeń u zaawansowanych
Tu
- podobnie jak w rehabilitacji - trudno zagłębić się w temat i
podać wszystkie szczegóły i wszystkie możliwe kombinacje.
Zacznijmy od tego, że pojęcie "zaawansowany" jest dość
umowne. Wielu trenerów i autorów podaje pewne kryteria w stylu, że
w tym a tym ćwiczeniu podnosi się dwu- czy też trzykrotny ciężar
swojego ciała. Nie do końca to do mnie przemawia. Dlaczego? Właśnie
z powodu tej umowności. Sam zaczynałem z bardzo niskiego pułapu
siłowego. Z powodu choroby ciężary jakie brałem były naprawdę
niewielkie, a i dziś nie są imponujące. Paskudna choroba
osłabiająca mięśnie sprawia, że jest jak jest. Czy jednak z tego
powodu mam się nazywać początkującym? Po 30 latach treningów?
Może zaawansowanym? Nie wiem. Dlatego tak trudno określić co to
znaczy poziom zaawansowania. Ilość "przećwiczonych" lat
też nie do końca pomaga. Bowiem trzeba brać pod uwagę to, jak w
ciągu tych lat się ćwiczyło. Czy wg sensownego planu, czy raczej
próbowało naśladować zawodowców albo kopiowało plany z
kolorowych gazet.
Tak
więc jest to sprawa wyczucia i rozsądku. Muszę tu jeszcze poczynić
jedno zastrzeżenie. To co napiszę dalej dotyczy głównie
kulturystów, zaawansowany trening w dwuboju czy trójboju siłowym
to zupełnie inna bajka.
Gdy
w pewnym momencie ciężary w przysiadach czy w martwym ciągu stają
się naprawdę duże, gdy odczuwamy nadmierną presję ciężaru, a
przy tym odnotowujemy już brak postępów, można pokusić się o
pewne manipulacje kolejnością ćwiczeń. Tym samym wprowadzić tzw.
wstępne zmęczenie. Może się też zdarzyć, że zabraknie nam
obciążeń i póki co nie ma możliwości dokupienia nowych. Nie mam
tu na myśli 20kg w przysiadach, ale dajmy na to 200kg. Wtedy
zrobienie sobie najpierw ciężkich serii prostowania nóg na
maszynie w wolnym tempie może być dobrym rozwiązaniem. Jeśli w
podciąganiu dowieszasz sobie 50kg czy więcej, to sam dobrze wiesz
jakie to jest męczące. No i nie da się ukryć, że to już mocno
obciąża kręgosłup. Wówczas przeniesienie jakiegoś rodzaju
wiosłowania przed podciąganie może być dobrym rozwiązaniem.
Podobnie będzie z dipsami i wyciskaniem albo z jakąś wersją
przenoszenia.
Można
podjeść do tego jeszcze inaczej i przećwiczyć biceps lub triceps
przed podciąganiem czy dipsami. Szczególnie wtedy, gdy ramiona
dominują w sylwetce nadmiernie. Ich wcześniejsze zmęczenie
spowoduje, że klatka czy też grzbiet będą musiały się bardziej
napracować.
Serie łączone
Tak
naprawdę wariacji w temacie serii łączonych są przynajmniej
tysiące. Nie ma sensu się rozpisywać się i podawać wszystkich
możliwości. Stwierdzę tylko, że najczęściej ta metoda jest
wykorzystywana zbyt szybko i źle. Ogólnie nie jestem wielkim fanem
takich rozwiązań. Często osoba, która nie opanowała jeszcze
dobrze poszczególnych ćwiczeń i nie umie się skoncentrować na
jednej serii, łączy z sobą cztery różne ćwiczenia. Od razu
spada i koncentracja i technika. By dobrze coś takiego wyszło
potrzebny jest naprawdę wysoki stopień zaawansowania i
determinacji. Trening kulturystyczny to nie wyścig, w którym
zadyszany koleś łapie po kolei różne sztangi i macha nimi jak
wściekły. Dużo lepiej jest zrobić osobno każde ćwiczenie z
maksymalną uwagą i kontrolą aparatu ruchowego, na jaką nas stać
w danym momencie. Z czasem ta koncentracja i kontrola rośnie. Wtedy
można sobie pozwolić na więcej, ale nie licz na to, że po sześciu
miesiącach ćwiczeń czy nawet po roku już wiesz o co chodzi.
Gdybym
już miał coś doradzać to najlepsze wydają się odpowiednio
skomponowane MDS (mechanical drop sets). Trzeba tak poskładać 3-4
ćwiczenia, by na daną grupę mięśni robić od najtrudniejszego do
najłatwiejszego. Bowiem w każdym ciężar będzie ten sam i
przechodzimy do kolejnych bez odkładania obciążenia.
Myślę,
że tyle na razie wystarczy w temacie kolejności ćwiczeń. Całą
resztę możemy sobie dopowiedzieć w ramach komentarzy i pytań.
Stefan, a jak jest z kolejnością specjalizacji. W sensie co można robić po sobie: grupy mięśni współpracujące ze sobą, np przedramię po bicepsie, czy może antagonistyczne (triceps po bicepsie), a może mocniej oddalone od siebie (np. łydki po bicepsie)? Czy między cyklami specjalizacji musi być jakaś przerwa, czy można zaczynać nową od razu po zakończeniu wcześniejszej? Jak to wyglądam tak ogólnie, bo na pewno trzeba to dopasować pod aktualny plan i możliwości :)
OdpowiedzUsuńMożna robić specjalizacje zaraz po sobie, ale faktycznie kolejność jest ważna. Dużo rzecz jasna zależy od tego jakie dana osoba ma możliwości regeneracyjne, bo u jednego poleci to ładnie po sznurku, a drugi będzie musiał przerwać po dwu trzech takich specjalizacjach. Różnie z tym bywa. Podam tu przykład rozpiski specjalizacji, jaką kiedyś robiłem dla pewnej osoby i to najlepiej pokaże w miarę optymalny układ.
OdpowiedzUsuńGrzbiet - 6 tygodni
Barki - 8 tygodni
Przód uda - 8 tygodni
Klatka - 4 tygodnie
Biceps - 4 tygodnie
Tył uda - 4 tygodnie
Triceps - 6 tygodni
Łydki - 8 tygodni
Jest też taka możliwość, jeśli ktoś ma gorsze możliwości regeneracji, że każdą kolejną specjalizację przedzieli 2-3 tygodniami lżejszych treningów. Ten plan uwzględnia specyfikę superkompresji, jak i poszczególnych grup mięśniowych, ale nie jest jakimś dogmatem i być może w konkretnym przypadku rozpisałbym to inaczej.