Zaczyna się od żołądka
Zacznę
od czysto fizjologicznych możliwych przyczyn problemów
psychicznych. Głównie chodzi o depresję, ale nie tylko. W
zależności od osoby i środowiska, w jakim przebywa, zaburzenia
takie mogą mieć różny charakter.
Dość
dużo ostatnio pisze się o zaburzeniach pracy jelit i związanych z
tym problemach zdrowotnych. Także w kwestii zaburzenia pracy mózgu.
Jednak tak naprawdę należy zacząć dużo wyżej, a mianowicie w
żołądku. To już tu może czaić się zalążek problemów.
Przedłużająca się dieta niskobiałkowa musi w końcu doprowadzić
do tego, że w żołądku znacznie obniży się poziom wydzielania
kwasu solnego. Jednym z objawów tego stanu rzeczy może być zgaga.
Wielu lekarzy w tej sytuacji przepisuje leki na obniżenie kwasowości
żołądka. W ten prosty sposób przyczyniając się do stopniowego
pogorszenia stanu zdrowia. Oto kolejny przekręt współczesnej
medycyny. Zatrzymajmy się w tym miejscu na chwilę. Kwas solny w
żołądku jest głównie potrzebny do tego, by trawić białka i
rozkładać je na aminokwasy. Aminokwasy są potrzebne w szeregu
procesów zachodzących w organizmie. Bynajmniej nie są tylko
budulcem. O czym już wcześniej pisałem - z nich wytwarza się
także sporo enzymów. Bez dostatecznej ilości białka, nie da się
dobrze trawić tłuszczów. Dlatego zaniżanie ilości białka, jakie
ma miejsce w wielu dietach wysoko-tłuszczowych, jest poważnym
błędem. Dziwny zapach z ust nie jest objawem ketozy - jak twierdzi
wielu internetowych ekspertów - ale problemów z trawieniem
tłuszczu. Podkreślę to jeszcze raz - takie zapach to niepokojący
objaw a nie powód do radości!
Minimalna
ilość białka, jaką każdy z nas potrzebuje to ok. 1 gram na każdy
kilogram masy ciała. Jednak przy większym obciążeniu fizycznym,
czy też większym spożyciu tłuszczu, często musi go być o wiele
więcej. Niska podaż białka - jak już wspomniałem - powoduje
zmniejszenie wydzielania kwasu. Skoro nie ma czego trawić, to
organizm nie ma powodu, by kwasu było więcej. Po pewnym czasie
bardzo trudno jest przywrócić odpowiednie zakwaszenie żołądka.
Jednak prócz problemów z trawieniem tłuszczu, pojawią się też
szybko inne. Witaminy z grupy B do przyswojenia potrzebują połączyć
się w żołądku z określonymi aminokwasami. To właśnie ta grupa
witamin jest odpowiedzialna z dobre funkcjonowanie układu nerwowego.
Widzicie już związek z zaburzeniami działania psychiki? Prosta
zależność. Zbyt niska podaż białka, niski poziom kwasu, problem
z rozbijaniem białek na aminokwasy i - problem z przyswajaniem
witamin z grupy B. Skutek? Depresja lub inne zaburzenia w działaniu
mózgu. I nie pomoże tu suplementacja witaminami, bo i tak organizm
nie będzie potrafił ich wykorzystać.
Witaminy
Jest
jasne, że wszystko nie rozbija się tylko o witaminy z grupy B.
Nasza żywność jest coraz gorsza i zawiera coraz mniej
mikroelementów. To powoduje ich poważne braki nawet wówczas,gdy
teoretycznie dobrze się odżywiamy. Coraz mniej też czasu
przebywamy na słońcu, co skutkuje niedoborami witaminy D3. Ona
także ma niebagatelny wpływ na nastrój - jak i wiele innych
rzeczy. Nisko-tłuszczowa dieta sprawia, że witaminy rozpuszczalne w
tłuszczach nie mogą być dobrze wykorzystane. Z własnego
doświadczenia mogę stwierdzić, że prawie każda osoba cierpiąca
na depresję, którą poznałem osobiście, miała za sobą co
najmniej kilkuletni okres złego odżywiania. Czy to przez zaniżoną
podać białka, czy też tłuszczu, a często obu tych
makroskładników.
Braki
magnezu to wiele problemów z układem nerwowym. Często objawiają
się zaburzeniami snu, utratą zdolności koncentracji itp. Wspominam
tylko o kilku najważniejszych elementach układanki, ale tak
naprawdę mikroelementów, jakie potrzebujemy jest przynajmniej
kilkaset. Im większe braki, tym większe problemy.
Dodatki, barwniki i słodziki
Kolejny
problem to wszelkie sztuczne dodatki do żywności. Trudno nawet
przewidzieć, jak dana substancja zadziała na konkretny organizm nie
wspominając już o synergii kilki z nich. Należy unikać wszelkich
sztucznych barwników i innych podobnych "polepszaczy smaku".
Wiadomo już obecnie, że słodziki typu aspartam czy glutaminian
sodu mają silny wpływ na ludzki mózg. Już na początku lat
siedemdziesiątych ubiegłego wieku neurolog John Olney jak również
Ann Reynolds - niezależnie od siebie - stwierdzili, iż aspartam
uszkadza mózgi i układy nerwowe zwierząt laboratoryjnych. Ich
badania i wnioski, jak wiele innych, zostały zignorowane i
zamiecione pod dywan. Dlatego często można się spotkać z
opiniami, że żadne badania nie udowodniły szkodliwości apsar tamu
czy innych słodzików. Otóż, jest to kłamstwo! Takich badań było
bardzo dużo. Tyle tylko, że najczęściej nie dopuszczano ich do
publikacji i skazywano na zapomnienie.
W
pniu mózgu obok innych ośrodków, znajduje się też ośrodek
odpowiedzialny za metabolizm. Gdy mózg dostaje sygnał o
przyswojeniu cukru, a w rzeczywistości dostaje tylko substancję
słodzącą, praca tego ośrodka zostaje zaburzona. Zostaje wysłany
sygnał mający na celu rozpoczęcie procesu metabolizowania cukrów,
a tymczasem nie ma czego przyswajać. Np. trzustka wydziela insulinę
tak samo, jak w przypadku spożycia cukru. Dlatego słodziki nawet
szybciej mogą wywołać cukrzycę niż zwykły cukier. To jednak nie
koniec. Oszukany mózg spodziewa się dostawy substancji odżywczych,
a tymczasem ich nie dostaje. To może zaburzyć pracę kolejnych
ośrodków, a nawet kory mózgowej. To ostatnie może się przełożyć
na zaburzenia w obszarze odbierania i przetwarzania informacji
zmysłowych. Czy skutkiem będzie depresja czy inne zaburzenie
psychiczne, to już kwestia splotu innych czynników i indywidualnych
uwarunkowań. Do tego należy dodać fakt, iż większość słodzików
ma wprost działanie toksyczne i upośledzające funkcje mózgu.
Zastrzeżenie
Nie
chciałbym być źle zrozumianym. Nie każdy kto się źle odżywia
lub nadużywa sztucznych substancji musi od razu zapaść na depresję
czy też doświadczyć innych zaburzeń psychicznych. Gama możliwych
problemów zdrowotnych jest szeroka. To tylko jedna z możliwości.
Tak samo, jak nie jedyna z możliwych przyczyn. W następnej części
zajmę się kolejnymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz