Dwie
skrajne postawy
Obecnie
w wielu dziedzinach życia mamy do czynienia z dwoma skrajnościami.
Jedna polega na kompletnym lekceważeniu psychologicznych aspektów
danej dziedziny. Często wręcz wyśmiewa się medytację czy różne
formy aktywizacji np. przed treningiem. Druga skrajność to
nadmierne skupianie się na psychologii. Jest to o tyle
niebezpieczne, że spory procent współczesnej psychologii nie ma
nic wspólnego z nauką. To zbiór błędnych założeń sięgających
jeszcze Freuda i jego następców. Również sporo później
powstałych szkół psychologicznych jest pełna błędnych założeń
i nadinterpretacji obserwowanych założeń. Niektórzy trenerzy
wręcz twierdzą, że nadmierne skupianie się na psychologicznych
aspektach może pogorszyć wyniki sportowe. Poniekąd zgadzam się z
nimi, choć... No właśnie. Jeśli ktoś ćwiczy od kilku miesięcy
i ma problem z tym, żeby iść na siłownię, szuka sobie wymówek
by nie ćwiczyć, to nie pomogą mu żadne techniki psychologiczne,
poradniki motywacyjne itd. Albo jesteś mężczyzną (kobietą),
czyli dorosłym człowiekiem, który konsekwentnie realizuje to co
sobie założył, albo rozkapryszonym dzieckiem. Takie dzieci czasami
mają nawet o 40 i więcej lat.
Treningiem
mentalnym można zająć się po kilku latach solidnych treningów.
Gdy już opanowało się technikę ćwiczeń i weszło w pewną
rutynę - rozumianą tutaj pozytywnie. Wtedy, gdy np. podnoszone
ciężary stają się problemem nie tylko dla ciała, ale też dla
psychiki. Do tego jeszcze wrócę. Podobny problem może stanowić
duża objętość czy częstotliwość treningów. Nie tylko w
sportach siłowych. Inny powód to coraz bardziej narastający stres
fizjologiczny. Im dłużej trenujesz, tym umiesz wykrzesać z siebie
większą intensywność. Tym samym poziom stresu też wzrasta. Co za
tym idzie trzeba nauczyć się sobie z tym radzić. Trening mentalny
ma zatem nauczyć nas dwu rzeczy - odpowiedniego pobudzenia, gdy to
potrzebne i potem odprężenia, by uspokoić ciało i umysł. Nasz
stan mentalny jest tak samo, a może nawet bardziej odpowiedzialny za
gospodarkę hormonalną, jak to co jemy.
Stan
psychiczny a możliwości fizyczne
Nasza
psychika i jej stan nieustannie wpływają na gospodarkę hormonalną,
na pracę jelit, na rytm serca itd. Dobre nastawienie psychiczne może
poprawić wyniki sportowe nawet o kilkadziesiąt procent. Wystarczy
tu przytoczyć klasyczne już przykłady drobnych kobiet podnoszących
po wypadku samochód, by wydobyć z pod niego swoje dziecko. W
normalnych warunkach taka kobieta w teście siłowym zapewne nie
podniosłaby nawet 40kg! Rzecz jasna nie jest zdrowe ani wskazane, by
na treningach aż tak drenować swój organizm, bowiem po takim
wysiłku czasem już nigdy nie dochodzi się do siebie. Jednak
podobne przykłady pokazują, jak kontekst danego wydarzenia i nasze
psychiczne nastawienie wpływają na możliwości fizyczne. O
chorobach psychosomatycznych nie trzeba nawet przypominać. Dobrze
prowadzone medytacje i treningi mentalne mogą także w tej
dziedzinie sporo pomóc.
Ludzki
organizm nie jest mechanizmem spalającym kalorie, który można
wyregulować tylko i wyłącznie dawkami określonych tabletek. To co
czujemy i myślimy ma wpływ na wydzielanie poszczególnych hormonów
czy enzymów. Stres nie musi nas niszczyć, jeśli potrafimy do niego
właściwie podejść. Nie można stresu unikać, lecz trzeba go
umieć wykorzystywać na swoją korzyść. Unikanie stresu
oznaczałoby zaprzestanie jakiejkolwiek działalności, a i to byłoby
w końcu stresujące.
Ostrzeżenie
przed medytacją
To
nie żart! Obecnie, a właściwie już od kilkudziesięciu lat
radośnie poleca się wszystkim przeróżne rodzaje medytacji,
relaksacji i podobne. Ma to być recepta na stres, a nawet środek
poprawy zdrowia. Tymczasem rzecz jest o wiele bardziej skomplikowana.
Forma medytacji musi być dobrze dobrana dla danej osoby. U
niektórych ludzi, np. mających skłonności do depresji jest w
ogóle niewskazana. Przynajmniej do momentu, w którym uda im się
zmienić swoje nastawienie do życia. Podobnie rzecz się ma z pewnym
zaburzeniami pracy układu krążenia. Innym przykładem jest joga.
Uważa się ją albo za formę gimnastyki, ale za sposób na
otwieranie czakr czy też pobudzenie innych zdolności. Każde z tych
podejść jest błędne. Joga - w swych licznych odmianach - jest
systemem fizologiczno-psychiczno-duchowym. Nie będę się tu
wgłębiał w ewentualne rozróżnienia strefy psychicznej od
duchowej. Chodzi bardziej o to, by zrozumieć, że jej struktura nie
jest dostosowana do mentalności ludzi Zachodu. Przynajmniej dla większości z nas. Widziałem już wystarczająco dużo przypadków
osób rozbitych psychicznie po praktykach jogi. Tu wkraczamy w
jeszcze jeden aspekt sprawy. Forma medytacji nie może być sprzeczna
z poglądami religijnymi danej osoby. Dlatego nie należy promować
medytacji Wschodu pośród chrześcijan, albo różańca u ateistów.
Można w dużej mierze korzystać z dorobku różnych kultur, ale
trzeba to robić bardzo rozważnie. Jeszcze jedna uwaga na
marginesie. W wielu publikacjach podaje się, że modlitwa i głęboka
wiara religijna mają dobroczynny wpływ na zdrowie - także
psychiczne. Tymczasem inne badania prowadzone przez osoby niewierzące
dawały wręcz odmienne rezultaty. Sam muszę stwierdzić z własnych
obserwacji, że osoby głęboko religijne są często bardziej
podatne na stany depresyjne.
Kolejny
problem i nieporozumienie wiąże się z propagowaniem medytacji jak
relaksu - prostej formy odprężenia. Tymczasem często jest to
wysiłek. Na pewnych etapach wręcz walka z własnymi demonami. Osoba
nie przygotowana na takie zjawiska może się całkowicie rozpaść
psychicznie. Jest to ważne zagadnienie, zupełnie zaniedbywane,
dlatego jeszcze do niego wrócę i zajmę się nim szczegółowo.
Sama medytacja nie jest też równoważna z treningiem mentalnym.
Może być tylko jego częścią. Trzeba także podjąć inne
działania, o których będzie tu mowa.
Joga nie powinna być promowana ¿
OdpowiedzUsuńJest tyle różnych odmian, że każdy znajdzie coś dla siebie, nie rozumiem skąd ta niechęć do doświadczania. Każdy może te koncept na swój sposób interpretować.
Stefan wyczuwam u Ciebie duże stężenie katolicyzmu xD
Nie mogę się doczekać odpowiedzi Stefana na Twój komentarz Begkam :)
OdpowiedzUsuńObawiam się tylko, że prędko nie nastąpi, bo ciężko jest pisać i jednocześnie pękać że śmiechu:)
Begham - czyżby? Może jednak czytasz przez pryzmat własnych uprzedzeń i przekonań?
OdpowiedzUsuń"Sam muszę stwierdzić z własnych obserwacji, że osoby głęboko religijne są często bardziej podatne na stany depresyjne." - po tym zdaniu powinni mnie z kolei zaatakować katolicy oraz osoby innych wyznań, że zwalczam wiarę i religijność :)
Jeśli chodzi o niebezpieczeństwa związane z jogą to odsyłam choćby do Junga.
Bardzo dużo zależy od temperamentu danej osoby i wcześniejszych doświadczeń. Przykładowo dla mnie zmuszanie się do jogi byłoby katorgą że względu na sposób, w jaki nauczyłem się, jeszcze jako dziecko, medytacji. Obecnie odszedłem już od kościoła ale jeszcze 10 lat temu byłem mocno wierzącym katolikiem. Mało osób zdaje sobie sprawę, że większość chrześcijańskich modlitw, na czele z różańcem, a już zwłaszcza jego uproszczoną formą koronki to w istocie systemy medytacji. Oczywiście jest to jasne dla większości duchownych i bardziej świadomych katolików, ale jednak większość ludzi odmawia je i nie ma pojęcia, że właśnie uprawiają chrześcijańską medytację:)
OdpowiedzUsuńW każdym razie odkryłem, że te doświadczenia sprawiły, że obecnie najlepszą formą medytacji jest dla mnie powtarzanie jakiejś mantry. Jestem na etapie eksperymentowania z konkretnymi tekstami, bo nie każdy się nadaje, ale najlepiej sprawdzają się na razie teksty ulubionych wierszy i piosenek. Oczywiście nie chodzi tylko o uczucia względem danego tekstu. Musi być również odpowiednio zbudowany, żeby dało się to wykorzystać do medytacji.
W swoim czasie,, zresztą za sugestią Stefana, długo próbowałem form medytacji opartych na koncentracji, np. na wyobrażeniu płomienia, ale z czasem zrezygnowałem, m.in. z uwagi na pewne wydarzenia w moim życiu, które sprawiły, że próby tego rodzaju wyciszenia i skupienia stały się katorgą. Myślę jednak czasem by częściowo do tego wrócić, bo wcześniej odnotowałem kilka sukcesów w postaci wprowadzenia się w bardzo specyficzne stany umysłowe.
A jakby taki tekst był przy okazji w formie afirmacji? Próbowałeś?
UsuńNie jestem pozytywnie nastawiony do technik afirmacji w psychologii. Prowadzi to według mnie do fałszowania obrazu samego siebie, co może mieć krótkotrwałe pozytywne efekty, ale prowadzi do problemów w dłuższej perspektywie. Dlatego tekst powinien być raczej związany z wyznawanymi wartościami i światopoglądem niż próbą wmówienia sobie czegoś na swój temat. Do modyfikacji przekonań najlepiej sprawdzają się metody CBT.
UsuńProszę, nie nazywaj różańców i koronek chrześcijańskimi modlitwami, bo to po prostu nieprawda.
Usuńpaheu - Dlaczego? Albo rozwiń wypowiedź, albo nie troluj. Przy okazji nie zapominaj, że to nie jest miejsce na spory religijne.
UsuńNie mówiąc już o tym, że wspomniałem o nich jako o systemach medytacyjnych w chrześcijaństwie. I myślę, że jest to charakterystyka z którą ciężko się kłócić, niezależnie od wyznawanych poglądów religijnych.
OdpowiedzUsuń