sobota, 22 sierpnia 2020

Nie do końca o odchudzaniu cz. 2

Akcja / reakcja

Na każdą zmianę, jako wprowadzamy do naszego jadłospisu albo trybu życia, organizm jakoś reaguje. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę z faktu, że nie są to proste reakcje, jak np. jem mniej to chudną, ćwiczę więcej to spalam więcej kalorii itp. Każda reakcja jest uwarunkowana indywidualnymi predyspozycjami. Spójrzmy na przykład zmian żywienia. Jak zareaguje na zwiększenie puli białek ktoś kto ma dużo kwasu żołądkowego, a jak ktoś kto ma go mało? Jak na więcej tłuszczu zareaguje ktoś kto ma przetarty szlak beta-oksydacji, a jak ktoś kto ma go prawie nieczynny? Poszczególne osoby mogą mieć uczulenie na takie czy inne rodzaje białek. Nie zawsze łatwo się ich doszukać. Olbrzymią rolę odgrywa także stan jelit i flora bakteryjna, które też jest praktycznie tak indywidualna, jak odciski palców. Nawet stan uzębienia i nawyk dobrego lub złego przeżuwania pokarmu będzie miał wpływ na późniejszą pracę całego układu trawienia i przyswajanie pokarmów. Jeśli czegoś bardzo nie lubisz, to jak ma Ci służyć za pożywny i zdrowy pokarm?

Będę jeszcze pisał o wpływie środowiska, ale warto już teraz zrozumieć prostą zależność pomiędzy porą roku czy klimatem w danym obszarze geograficznym, a ilością i rodzajem pokarmów jakie będą potrzebne. Nie ma czegoś takiego jak idealna dieta dla każdego człowieka i o każdej porze roku, czy patrząc szerzej - w każdym okresie życia. Niemowlak nie będzie się żywił tak jak człowiek dorosły, a staruszek musi często także jeść inaczej niż gdy był młodszy. To ostatnie w dużej mierze będzie zależało, jak się żywił wcześniej w okresie szczytu swoich fizycznych możliwości i także w dzieciństwie. Akcja i reakcja nie musi przebiegać natychmiast. Czasem jest to proces bardzo rozciągnięty w czasie.

Bardzo się cieszę, że dorastałem w czasach, gdy jedzenie było bardziej naturalne. Zwykle nie pozwalano mi jeść dużo słodyczy, a coca cola, była pita tylko od wielkiego dzwonu. Dzięki temu nie przyzwyczaiłem do nadmiaru słodyczy i łatwo teraz w życiu dorosłym jest mi je ograniczać. Nie miałbym wcale problemów z wyższym BF, gdybym nie uległ w pewnym momencie poglądom, że masę mięśniową można budować tylko przyjmując wielkie ilości węglowodanów. To już jednak inna historia. Istotne jest to, że dla osoby, która w dzieciństwie nie była ograniczana w spożywaniu słodyczy, ograniczenie się w wieku dorosłym w tym zakresie będzie znacznie trudniejsze. Taka osoba staje nie tylko wobec przeszkód fizjologicznych, ale też psychicznych. Funkcjonuje głównie na dużej ilości glukozy, nie potrafi wykorzystać dobrze tłuszczu i jej mózg cały czas domaga się czegoś słodkiego. Często im większy stres w życiu, tym chętnie sięga po słodycze. To samo mógłbym napisać o innych przemysłowych cudach, jak choćby czipsy.

 

U niektórych osób większa ilość tłuszczu może wywołać biegunkę tłuszczową. Są i tacy, którzy źle tolerują niektóre formy nienasyconych kwasów tłuszczowych np. pochodzących z drobiu albo ryb. Dlatego wszelkie porady na wyrost w stylu: "Jedz ryby" albo "Trzeba dużo omega 3" należy z miejsca odrzucić. Trzeba także wspomnieć o nietolerancji takich czy innych białek i wielu osób. Należy nieustannie obserwować swój organizm i wprowadzać ostrożnie wszelkie zmiany. Niekiedy trzeba miesięcy, by organizm przyzwyczaił się do nieco większej ilości tłuszczu. Niektórym wydaje się, że podjadanie smalcu polewanego oliwą i zagryzanie tego boczkiem, czyli im więcej tłuszczu tym lepiej - zapewni im zdrowie. Tak nie jest! Ilość tłuszczu, jak innych makro czy mikroskładników zależy od osoby i jej aktualnych potrzeb.


Wojownik - łowca

Obecnie w ramach propagowania diety paleo często przywołuje się wzorzec wojownika-łowcy jako najbardziej dla nas odpowiedni. Przy czym zapomina się o tym, że jeśli przyjmiemy standardowe pojmowanie ról społecznych płci, to kobiety musiałby podlegać nieco innym uwarunkowaniom. Jednak o paniach napiszę nieco później. Teraz zajmijmy się owym mitycznym wojownikiem i myśliwym z przedhistorycznych czasów.

Już kiedyś pisałem o tym, by do nazwy i koncepcji "diety paleo" podchodzić z pewną rezerwą. Nie żyjemy i co ważniejsze - nie wzrastaliśmy w środowisku paleo. Nigdy nie jedliśmy łykowatego mięsa niektórych zwierząt, czy też takiego lekko nadgniłego. Wychowywano nas na chlebku z masełkiem, a niektórych i z margaryną. Kto w dzieciństwie wysysał szpik z kości? Jeszcze kilkadziesiąt lat temu normalne było wspinanie się na drzewa lub w przypadku osiedli czy miast - zabawy na trzepaku. Wtedy 99% przychodzących na siłownię umiało się podciągać. Dziś? W normie jest siedzenie przy komputerze albo gapienie się smartfona od najmłodszych lat w czasie, gdy powinna rozwijać się motoryka i siła. Kto obecnie nie ma na początku problemów z podciąganiem? Nasze jedzenie nie jest tym samym, które było kilkadziesiąt i więcej lat temu. Przykłady żywieniowe i różnic zachowania można mnożyć bez końca. To czego nie udało się wykształcić w dzieciństwie zawsze będzie się kładło cieniem na życiu dorosłego i nie da się tego do końca nadrobić. Nie jemy tak samo i nie jesteśmy w ciągłym ruchu jak nasi przodkowie. Dlatego pisanie czy mówienie o diecie paleo jest nazbyt daleko idącym uproszczeniem.

 

Z tego powodu zachęcanie do tego, by żyć i jeść jak paleolityczny wojownik jest nieporozumieniem. Niby jak to zrobić? Co realnie możemy wprowadzić do swojego życia? Na pewno warto zmienić sposób żywienia. Starać się jeść nieprzetworzone pokarmy, zwiększyć ilość mięsa i jajek i ograniczyć węglowodany. Unikać zbóż na tyle na ile to konieczne. Jeszcze ważniejsze jest zwiększenie aktywności fizycznej. Nie tylko na siłowni. Trzeba odwrócić do góry nogami stary paradygmat powstały w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia: Jeśli nie musisz biec to idź, jeśli nie musisz iść to stój, jeśli nie musisz stać to siedź, jeśli nie musisz siedzieć to leż, a najlepiej jest spać. To już nieaktualne! Niekoniecznie trzeba wszędzie biegać, ale: Jeśli nie musisz jechać autem to idź, jeśli nie musisz jechać windą to idź po schodach, jeśli nie musisz siedzieć to się przespaceruj, jeśli nie musisz wieźć zakupów to je po prostu przynieś, a nocą wyłącz smartfona i porządnie się wyśpij. Do tej listy można dodać zalecenie, by od czasu do czasu się przegłodzić, ale bez przesady. Najlepiej zacząć od kilkunastu godzin co jakiś czas, potem można wprowadzić taki schemat przerwy od jedzenia każdego dnia. Innym rozwiązaniem będzie jeden dzień bez jedzenia raz na 2-3 tygodnie. Dłuższe i częstsze głodówki też nie są wskazane.

Tyle możemy zrobić, by zbliżyć się do życia wojownika-łowcy, ale zawsze będzie to tylko bardzo przybliżony model życia. Nie ulegajmy złudzeniom, że można żyć dokładnie jak nasi przodkowie.

12 komentarzy:

  1. Do listy różnic dodałbym jeszcze to, o czym jakiś czas temu wspominałem w dyskusji, czyli brak pasożytów w jelitach współczesnego człowieka. Wbrew pozorom nie pełniły one tylko negatywnej roli - w przypadku niektórych robaków była to wręcz forma symbiozy. W każdym razie z dość dużym prawdopodobieństwem zagościłyby w brzuchu każdego wariata, który postanowiłby zakosztować wiernie odwzorowanego życia człowieka paleo. Myślę, że z pierwszą upolowaną i zjedzoną na surowo sarną albo po pierwszej schrupanej padlinie :)
    Żeby to sobie dobrze wyobrazić można porównać żyjące dziko koty z domowymi. Te pierwsze niemal zawsze mają pchły i pełno pasożytów. Każdy właściciel pas czy kota wie, że czasem trzeba zwierzaka odrobaczać. Niby nie jest to do końca naturalne, ale jednak zwierzętom służy, tak samo jak dobrze dobrana karma. Bynajmniej nie trzeba zwierzaków karmić wyłącznie surowym mięsem i papką warzywną, żeby były zdrowe. Tak samo jak my podlegają zarówno zaletom jak i wadom cywilizacji i, również tak samo jak my, żyją dzięki temu znacznie dłużej niż w naturalnym środowisku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Stefan, mam pytanie, a co sądzisz o dziennych normach spożywania minerałów i witamin poprzez warzywa? Jak patrzę na dzienne zapotrzebowanie, to wychodzi mi fura zieleniny na talerzu. Nie wspomnę o zwiększonym zapotrzebowaniu na potas i magnez, przy tłuszczowej diecie i treningach. Czy jest jakiś sposób żeby bezboleśnie to zjeść? np okreslony zestaw warzyw z miksera? Oczywiście w przybliżeniu bo każdy potrzebuje róznych proporcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. W stosunku do niektórych składników się da. Np. jedząc ziemniaki na obiad i pomidora do kolacji w miarę uzupełniam potas wystarczająco jak dla mnie. Jednak w większości wypadków jest to nierealne. Dobrze jeśli współczesne warzywa mają choć 50% mikroskładników, jakie powinny mieć. Często jest tego jeszcze mniej. Tak zwane uprawy ekologiczne to zwykłe oszustwo. Po prostu płaci się trzy razy więcej za to samo co jest w markecie. Rzadko trafi się naprawdę coś porządnego.
    Dlatego nie liczyłbym na to, że można w ten sposób obecnie zapewnić sobie wystarczającą ilość mikro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stefan, są sklepy internetowe z żywnością bio z polskich gospodarstw. I tu czuć różnice. Z farmy świętokrzyskiej zamawiałem ostatnio. Choć to nie jedyne miejsce. Jest jakość i ceny przystępne.

      Usuń
    2. Być może są rzetelne firmy, tego nie neguję. Niestety często nabiera się ludzi sprzedając zwykły towar jako bio za dużo wyższą cenę.

      Usuń
  4. Jesli chodzi o naturalne mineraly najlepszym i nahlepiej przysfajalnym ich źródlem jest
    Zmielona na proszek skorupka jaj..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem skąd wziął się ten pomysł i dość powszechne przekonanie. Skorupki to w ponad 98% węglan wapnia. Akurat tego mamy i tak za dużo w diecie. Ilość magnezu jest tam tak mała, że nie ma o czym mówić.

      Usuń
  5. Chodzi mi o zieleninę której nie lubię jeść a oprócz mikro i makroelementów ma rozpuszczalny błonnik. Chodziło mi o jakiś saprawdzony przepis typu, garść jarmużu, garsc szpinaku, nasiona konopii, pomidor suszony, szklanka wody i do blendera. Wypijam i mam z głowy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się nie da. Z tego powodu, o którym już wyżej pisałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby uzupełnić zapotrzebowanie dzienne na potas trzeba zjeść około kilograma ziemniaka i pomidora. jak się doda zapotrzebowanie na inne składniki i warzywa które trzeba zjeść to wyjdzie ponad 200 gramów ww. Trochę za dużo.

      Usuń
  7. Ja korzystam z wyciskarki wolnoobrotowej. Wyciśnie nawet pokrzywy:-)
    Jednak nie zawsze jest czas.

    OdpowiedzUsuń