Wstęp
Kilka dni temu w dzienniku treningowym Usika wdaliśmy się w
dyskusję na temat autoterapii związanej z problemami wynikającymi
z nieprawidłowej pracy powięzi. Napisałem wówczas dość długi
komentarz dotyczący moich własnych doświadczeń z rozluźnianiem
tego rodzaju napięć, który za radą Stefana postanowiłem
przeredagować i nieznacznie rozbudować w celu opublikowania go w
formie artykułu. Nieznaczne rozbudowanie skończyło się
połączeniem go ostatecznie w całość z innym moim tekstem
dotyczącym funkcjonowania powięzi i dopisaniem kilku nowych stron,
które, mam nadzieję, pomogą zrozumieć niesamowitą rolę powięzi
w funkcjonowaniu aparatu ruchu oraz dadzą dodatkowe narzędzia do
samodzielnej pracy nad własnym ciałem.
Spis
treści:
1.
Czym jest powięź?
2.
Jak prawidłowo powinien funkcjonować układ powięziowo-mięśniowy
i co może zaburzyć jego pracę?
3.
Wybrane rodzaje patologii powięzi
4.
Przegląd metod terapeutycznych oraz podstawowe sposoby automasażu i
rozluźniania napięć powięzi.
1.
Czym jest powięź?
Na
przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat doszło do swego rodzaju
rewolucji w postrzeganiu aparatu ruchu człowieka. Odkrycia dotyczące
roli tkanki łącznej wykazały błędność tradycyjnego
postrzegania układu mięśniowo-szkieletowego jako złożonego
systemu dźwigni. Ciało ludzkie okazało się czymś znacznie
bardziej skomplikowanym i na swój sposób eleganckim: strukturą
tensegracyjną. W dużym uproszczeniu oznacza to, że wszystkie
elementy aparatu ruchu są ze sobą wzajemnie powiązane, a siły nie
przenoszą się na zasadzie prostych dźwigni, tylko dzięki
napięciom wytwarzanym przez włókna mięśniowe, przekazywanym w
obrębie całego układu. Można wyobrazić to sobie jako bryłę,
której poszczególne wierzchołki łączą się w wzajemnie, a
poruszenie dowolnego elementu powoduje zmiany w pozostałych. W
organizmie człowieka za te połączenia odpowiedzialna jest właśnie
tkanka łączna, nazywana ogólnie powięzią. Wyróżnia się
całą masę różnych rodzajów powięzi, ale panuje zgodność, że
jest ona narządem, który zasadniczo spaja całe ciało człowieka,
swego rodzaju siateczką, w której zanurzone są mięśnie, kości,
nerwy i wszystkie nasze narządy. Każde pojedyncze włókno
mięśniowe otoczone jest powięzią (tzw. śródmięsną), która
pozwala mu łączyć się w pęczki z innymi włóknami. Te pęczki
otoczone są kolejną warstwą tkanki łącznej (zwaną omięsną),
która spaja je w jednostki funkcjonalne, czyli mięśnie. Te
ostatnie, jako całość, również otoczone są warstwą tkanki
łącznej (namięsną), która łączy ze sobą poszczególne
mięśnie oraz tworzy połączenia ze ścięgnami i kośćmi i
ostatecznie zespalając je w tzw. łańcuchy funkcjonalne, zwane
również taśmami anatomicznymi czy łańcuchami mięśniowymi.
Pod wszystkimi tymi nazwami kryje się fakt, że cały aparat ruchu
tworzy jedną, w założeniu doskonale skoordynowaną całość.
Taśmy anatomiczne nie są oczywiście czymś, co można łatwo
wydzielić i sklasyfikować. Jest to raczej uproszczony sposób
opisywania różnych ruchów wykonywanych przez człowieka, i tak
wyróżnia się taśmę przednią, boczną, tylną, spiralną oraz
wiele innych, a każda opisuje mięśnie zaangażowane w takie ruchy,
jak prostowanie, zginanie, skręcanie czy ciągnięcie albo pchanie
rękami. Przykładowo podczas podciągania taką taśmę tworzą
mięśnie pośladkowe, mięśnie grzbietu (przede wszystkim
najszersze), rotatory oraz mięśnie ramienia, aż po palce – a
wszystko to spojone powięzią, która pozwala na koordynację i
przenoszenie napięć w całym układzie.
By
zrozumieć olbrzymią rolę powięzi w układzie ruchu należy
pamiętać, że jedyną funkcją włókien mięśniowych,
jest generowanie skurczu. Za całą resztę, czyli za przenoszenie
siły tego skurczu na kości i stawy oraz za właściwą koordynację
odpowiada powięź. Jak już
wspomniano powięź stanowi również swego rodzaju stelaż, w którym
zatopione są nerwy i naczynia krwionośne (oraz wszystkie inne
narządy). Od jej prawidłowego funkcjonowania zależy więc m.in..
właściwy przepływ
krwi i przenoszenie impulsów nerwowych do mięśni, regeneracja
i wiele, wiele innych procesów w ciele człowieka.
2.
Jak prawidłowo powinien funkcjonować układ powięziowo-mięśniowy
i co może zaburzyć jego pracę?
W organizmie idealnym (takie rzecz jasna nie istnieją, ale można tu
wyobrazić sobie wybitnego sportowca, który cechuje się bardzo
dobrą gibkością, siłą, zręcznością i koordynacją) układ
powięziowo-mięśniowy powinien zapewniać prawidłowe, anatomiczne
zakresy ruchu, a poszczególne struktury powinny bez problemu ślizgać
się wobec siebie. Nie powinny występować przykurcze,
zbliznowacenia, a przepływ krwi nie powinien być niczym zaburzony.
Z punktu widzenia aparatu ruchu, najważniejsze jest owo wzajemne
„ślizganie się” tkanek. Mięśnie nie powinny nawzajem krępować
swojej pracy, nerwy i naczynia krwionośne nie mogą być niczym
uciskane, a wszystkie połączenia w organizmie powinny wynikać z
prawidłowej anatomii i pozwalać na optymalne funkcjonowanie
organizmu. Siły powinny być bez problemu przenoszone w obrębie
taśm anatomicznych, w których nie może dochodzić do powstawania
kompensacji czy błędnych wzorców ruchowych. Idealne ciało
funkcjonuje niczym dobrze naoliwiony mechanizm: jest gibki, nic go
nie boli, poszczególne ruchy cechuje płynność i koordynacja, a do
tego świetnie się regeneruje.
Zastanówmy
się teraz, jakie czynniki mogą sprawić, że idealna sytuacja
zacznie się pogarszać. Na pierwszym miejscu można wymienić
wszelkiej maści choroby związane z powięzią, takie jak różne
przykurcze, porażenia czy choroby metaboliczne oddziałujące na
tkanki organizmu (jak rak albo cukrzyca). Nie są to jednak
powszechne schorzenia, a ich leczenie wymaga profesjonalnej opieki
lekarskiej i terapeutycznej. Tutaj więc nie będziemy się nad nimi
rozwodzić.
Drugą
grupę stanowią nagłe urazy, wywołane wypadkami czy kontuzjami. W
cięższych przypadkach również potrzebna jest rzecz jasna pomoc
lekarska, ale w większości przypadków urazy, jakich doświadczamy
są stosunkowo łagodne: wszelkie naciągnięcia, stłuczenia czy
nawet lekkie naderwania leczymy z reguły sami, z rzadka udając się
tylko do lekarza, który i tak najczęściej nas ignoruje i
ewentualnie zapisuje środki przeciwbólowe. Ogólnie rzecz biorąc
organizm radzi sobie z takimi urazami wytwarzając stan zapalny i
doprowadzając do wymiany uszkodzonych tkanek na nowe. Jeżeli uraz
nie jest poważny, a my wdrażamy odpowiednią rehabilitację i nie
przesadzamy z oszczędzaniem uszkodzonego miejsca, po jakimś czasie
wszystko wraca do normy i odzyskujemy pełną sprawność. Zdarza się
jednak, że leczenie nie przebiega prawidłowo albo uraz był na tyle
poważny, że organizm nie był w stanie wszystkiego samodzielnie
naprawić. Pozostają wówczas zbliznowacenia w tkance łącznej,
które w jakiś sposób zaburzają jej pracę. Można to łatwo
pogorszyć przesadzając z lekami przeciwzapalnymi (zwłaszcza
sterydami podawanymi namiętnie przez lekarzy w celu zlikwidowania
stanu zapalnego) albo nadmiernie oszczędzając uszkodzone miejsce,
ale o tym później.
Oprócz
chorób i urazów do powstania zaburzeń powięzi prowadzić mogą
również błędne wzorce ruchowe (np. kucanie) oraz nieprawidłowa
postawa ciała – i są to chyba przyczyny najpowszechniejsze, a ich
oddziaływania nie trzeba specjalnie wyjaśniać. Jeśli ktoś się
np. garbi albo porusza w nieprawidłowy sposób (co może być
wywołane zarówno złymi nawykami jak i różnymi chorobami czy
urazami) zmusza ciało do adaptacji. Nawet w nieanatomicznych
warunkach organizm zrobi wszystko, żeby móc sprawnie funkcjonować
i się poruszać, co jednak nie oznacza, że odbędzie się to bez
konsekwencji, takich jak nieanatomiczne napięcia, zrosty i
zbliznowacenia na powięzi, a w efekcie niska sprawność, gibkość
czy wreszcie tzw. bóle powięziowo-mięśniowe oraz w dłuższej
perspektywie kontuzje i wtórne urazy.
Innymi
czynnikami powodującymi powstawanie tego rodzaju patologii powięzi
mogę być stres oraz powtarzalna praca (np. praca biurowa
wymuszająca określoną pozycję ciała przez dłuższy czas albo
długotrwałe korzystanie z myszki komputerowej). W kontekście
stresu warto pamiętać, że organizm doświadczający lęku
uruchamia szereg reakcji obronnych. Same w sobie nie są szkodliwe,
jednak jeśli stres jest przewlekły mogą się utrwalić i powodować
nieprzyjemne konsekwencje. Jedną z takich reakcji jest silny skurcz
tzw. powierzchownej linii przedniej, czyli przedniej taśmy
anatomicznej. Jest to typowa reakcja obronna np. na ostry hałas czy
przy poczuciu zagrożenia. Jednocześnie bardzo często obserwowana u
osób zmagających się z przewlekłym stresem czy depresją (jeśli
ktoś nie wie, o jaką reakcję chodzi, objawia się to m.in.
zgarbieniem i pochyleniem głowy w celu ochrony przed potencjalnym
atakiem).
Na
koniec należy jeszcze zaznaczyć, że jeśli raz powstaną w naszym
ciele tego rodzaju zaburzenia, bardzo łatwo mogą doprowadzić do
wytworzenia kolejnych. Po części wspomniałem już o tym pisząc o
kompensacjach. Stąd uraz dłoni albo nieprawidłowe obuwie może np.
powodować ból głowy albo barku. Zdarza się, że pierwotna
przyczyna sama w sobie nie powoduje żadnych negatywnych
dolegliwości. Ot, powstało zbliznowacenie i tkanka w jakimś
miejscu jest mniej elastyczna niż powinna. Niestety takie
zbliznowacenie powoduje powstawanie napięć, które potencjalnie
mogą oddziaływać na dosłownie cały organizm (zgodnie z regułami
przenoszenia sił w strukturach tensegracyjnych). Napięcia te
prowadzą z kolei do powstawania kolejnych przykurczów i
zbliznowaceń, a cały proces można podsumować biblijnym cytatem:
„tym, którzy mają, będzie dodane”, niestety w bardzo
negatywnym wydaniu.
3.
Wybrane rodzaje patologii powięzi
Do
tej pory pisząc o patologiach układu powięziowego
posługiwałem się ogólnikami, takimi jak zbliznowacenia czy po
prostu nieprawidłowe napięcia. Co więc konkretnie może się stać
z naszą tkanką łączną w wyniku opisanych wyżej czynników?
Przede
wszystkim należy podkreślić, że zmiany mogą występować w
zasadzie w dowolnym miejscu powięzi, zarówno wewnątrz mięśni,
jak i poza nimi. Możliwe patologie to m.in. skracanie powięzi
wewnątrzmięśniowej (czyli przykurcz danego mięśnia), skracanie
powięzi zewnątrzmięśniowej (wówczas występuje m.in.
pomniejszenie zakresów ruchu), zwężanie powięzi (co powoduje
ścisk, w wyniku czego dochodzi do mnóstwa negatywnych zjawisk,
takich jak zakłócenie skurczu włókien mięśniowych, ucisk na
naczynia krwionośne i nerwy itd.), zrosty zewnątrzmięśniowych
struktur powięziowych (np. powięzi powierzchownej, która pod skórą
oplata całe ciało i również uczestniczy w przenoszeniu napięć)
czy wreszcie powstawanie tzw. patologicznych mostków poprzecznych,
to jest struktur zaburzających lub wręcz uniemożliwiających
prawidłową koordynację sąsiadujących ze sobą mięśni.
Miejsca,
w których powstają wyżej wymienione patologie, i które powodują
powstawanie lub uaktywnianie dolegliwości bólowych czy zaburzeń
układu ruchu, określa się mianem punktów spustowych (PS). Jak już
wspomniano, mogą powstawać w zasadzie w dowolnym miejscu tkanki
łącznej: zarówno w strukturach mięśniowo-powięziowych, jak i w
obrębie ścięgien, więzadeł czy okostnej. Dzieli się je na wiele
rodzajów, w zależności od miejsca i sposobu powstania, ale z
punktu widzenia tego artykułu najważniejsze są dwa podziały:
Pierwotne/Wtórne
– jak sama nazwa wskazuje, PS pierwotne pojawiają się pierwsze, a
PS wtórne powstają jako konsekwencja już istniejących napięć.
Aktywne/Utajone
– PS aktywne same z siebie
powodują powstawanie np. objawów bólowych, uczucia ciągnięcia
czy innych zaburzeń w funkcjonowaniu układu ruchu. PS utajone mają
ten sam potencjał (ich struktura niczym nie różni się od PS
aktywnych), ale ich położenie sprawia, że samoistnie nie powodują
żadnych objawów – są to jednak struktury patologiczne, które w
pewnych warunkach mogą się uaktywnić, do czego zresztą często
dochodzi.
Bezpośrednią
przyczyną powstawania PS jest miejscowe niedokrwienie i związane z
nim niedotlenienie tkanek, wywołane nieprawidłowymi
i przewlekłymi napięciami
tkanki łącznej spowodowanymi
wymienionymi wcześniej czynnikami, na czele z wadami postawy,
błędnymi nawykami neuromuskularnymi oraz stresem
czy wykonywaniem pracy w niekorzystnych warunkach (np. siedząca
praca biurowa).
W praktyce powstanie PS może przebiegać następująco:
1) powstaje trwały skurcz włókien mięśniowych, powodujący m.in.
utrudnienie przepływu krwi;
2) w związku ze skurczem zwiększa się miejscowe zapotrzebowanie na
ATP;
3) niedokrwienie prowadzi do niedotlenienia, co wstrzymuje syntezę
ATP;
4) powstały niedobór ATP zaburza pompę jonów wapnia, co skutkuje
utrwaleniem skurczu i jeszcze większym zużyciem ATP
5)
brak ATP prowadzi do utrwalenia
sztywnych połączeń aktyny
i miozyny w sarkomerach;
6)
niedokrwienie
prowadzi do zwiększonego uwalniania m.in. substancji
odpowiedzialnych za wrażliwość, stąd powstały w ten sposób
punkt spustowy jest bolesny w dotyku.
A oto przykładowe skutki powstawania PS:
1) pogorszenie elastyczności powięzi – brak gibkości
2) zaburzenia koordynacji mięśniowej
3) zaburzenia wzorców ruchowych
4) zaburzenia w miejscowym zaopatrywaniu w składniki odżywcze, w
tym niedotlenienie w wyniku niedokrwienia
5) zmniejszenie siły mięśniowej
6) zaburzenia pracy układu nerwowego, w tym: zmniejszone
przewodnictwo, pogorszenie propriocepcji oraz informacji czuciowej,
ból powięziowo-mięśniowy, zaburzenia układu autonomicznego (może
np. powodować miejscową nadpotliwość albo uczucie zimna)
7) pogorszenie regeneracji
8)
Last but not least – zaburzenia całej struktury tensegracyjnej, co
znaczy, że problem nie ogranicza się tylko np. do danego stawu, ale
może oddziaływać na całą taśmę anatomiczną oraz
prowadzić do powstawania lub
uaktywniania kolejnych PS.
Szczególnie powinien dawać do myślenia ostatni z wymienionych
skutków, gdyż oznacza, że pozostawienie powstałych punktów
spustowych samym sobie to prosta droga, by z biegiem czasu coraz
bardziej pogarszać swoją sytuację. Jest to jeden z głównych
powodów, dla których zdrowi ludzie, nie cierpiący na żadne
przewlekłe choroby z upływem lat coraz bardziej tracą na sile czy
gibkości oraz stają się bardziej podatni na urazy. Mowa oczywiście
nie o staruszkach, ale o rosnącej liczbie ludzi w wieku trzydziestu,
czterdziestu lat, a nawet młodszych, którzy nieraz wymagają
rehabilitacji, której nie powstydziłby się dziewięćdziesięcioletni
starzec. Zresztą warto pamiętać, że chociaż w zaawansowanym
wieku pogarszają się nasze zdolności regeneracyjne, to jednak
dbanie o swój organizm znacznie te negatywne skutki redukuje.
Przykładem są ludzie, którzy nawet w podeszłym wieku, ćwiczą,
biegają i podnoszą ciężary. Tymczasem zaniedbywanie własnego
ciała prowadzi do utraty znacznej części naturalnej sprawności
zanim w ogóle zaczną się jakiekolwiek procesy starzenia.
4.
Przegląd metod terapeutycznych oraz podstawowe sposoby automasażu i
rozluźniania napięć powięzi.
Na koniec chciałbym przedstawić kilka wybranych metod
terapeutycznych powięzi. Metod terapeutycznych jest oczywiście
znacznie więcej, warto chociażby wiedzieć, że m.in. akupunktura
jest typową metodą pracy na powięzi. Istnieją również metody
wymagające zaawansowanej wiedzy medycznej, w ramach których używa
się skalpela do korygowania bardziej skomplikowanych zaburzeń
tkanki łącznej, np. w przebiegu niektórych chorób, takich jak
porażenie spastyczne, przykurcz Dupuytrena, twardzina czy w
niektórych powikłaniach stopy cukrzycowej.
Niemniej do najbardziej podstawowych, a przy tym możliwych
(przynajmniej częściowo) do stosowania na samym sobie, a więc do
autoterapii bez udziału wykwalifikowanego terapeuty, można
zaliczyć:
- rolowanie
- różne formy rozciągania, w tym przede wszystkim
relaksację poizometryczną
- automasaż
- niektóre elementy manipulacji powięziowej i rozluźniania
mięśniowo-powięziowego
- niektóre systemy relaksacji (np. trening autogenny
Schultza)
- terapia punktów spustowych – tu jednak niezbędna jest
albo dość zaawansowana wiedza z zakresu anatomii albo doświadczony
terapeuta.
Do listy można jeszcze dodać wykonywanie dowolnych ćwiczeń,
których celem jest poprawa mobilności, wypracowanie właściwych
wzorców ruchowych i ogólna poprawa funkcjonowania aparatu ruchu, a
więc m.in. kulturystyka naturalna, kalistenika, pilates czy joga.
Zastrzeżenia dotyczące tej ostatniej dotyczą głównie związanej
z nią filozofii i systemów medytacyjnych, jednak same ćwiczenia
jak najbardziej mogą poprawić funkcjonowanie powięzi.
Na temat wszystkich podanych wyżej metod z łatwością można
znaleźć wiele porządnych materiałów, w związku z czym nie będę
ich tutaj szerzej opisywał. Chciałbym natomiast przedstawić, jak w
praktyce mogą wyglądać „domowe” zabiegi, które możemy sami
na sobie wykonywać, by złagodzić dolegliwości związane z
zaburzeniami pracy powięzi.
Dalszy tekst, to w dużej mierze mocno przeredagowane fragmenty
mojego komentarza zamieszczonego kilka dni temu w dzienniku
treningowym Usika. Przedstawiłem tam swoje doświadczenia związane
m.in. z terapią manualną i autoterapią. Ze względu na wieloletnią
kontuzję łokcia, mam tych doświadczeń dosyć sporo :)
W
moim przypadku chodzi głównie o odnawiające
się napięcia
w
lewej ręce i na plecach.
Wydaje się, że to w dużej mierze pozostałość patologicznych
nawyków neuromuskularnych powstałych w czasie, kiedy tą rękę
całymi miesiącami całkowicie oszczędzałem.
Gdzie
indziej opisywałem przebieg mojego leczenia, więc nie będę już
tego powtarzał, jednak ważne jest, iż ostatecznie tym, co pomogło
okazała się terapia manualna. Z
biegiem czasu napięcia są
teraz
coraz słabsze i nie odnawiają się już z taką siłą, ale co
jakiś czas muszę robić sobie kilka sesji porządnego rolowania i
rozmasowywać zgrubienia na podskórnej tkance łącznej. Nie do
wszystkich mam oczywiście dostęp i nie wszystkie umiem
zlokalizować, niemniej jest
to bardzo pomocne.
Ważne, żeby pamiętać, iż
takie zgrubienia i napięcia dobrze jest traktować całościowo,
czyli tak naprawdę podążać wzdłuż całej taśmy anatomicznej (w
moim przypadku cała ręką, szyja, plecy, klatka piersiowa i głowa
– przy
czym dla
równowagi robię to po obu stronach ciała, chociaż po prawej jest
tych punktów znacznie mniej ale część występuje niejako
krzyżowo i np. muszę silnie rozmasowywać kilka punktów na prawym
mięśniu piersiowym).
Wykonywanie takiego automasażu na początku jest dość trudne, ale z czasem człowiek uczy się rozpoznawać, gdzie trzeba przycisnąć i z jaką siłą. W połączeniu z ogólnym relaksem, np. sauną, ciepłą kąpielą czy treningiem autogennym, naprawdę można zdziałać cuda.
Wykonywanie takiego automasażu na początku jest dość trudne, ale z czasem człowiek uczy się rozpoznawać, gdzie trzeba przycisnąć i z jaką siłą. W połączeniu z ogólnym relaksem, np. sauną, ciepłą kąpielą czy treningiem autogennym, naprawdę można zdziałać cuda.
Najlepiej
takie zabiegi przeprowadzać właśnie w warunkach stworzonych do
relaksu tak,
aby uniknąć czynników rozpraszających.
Na przykład wziąć ze sobą wałek do rolowania, iść na saunę i
tam w trakcie albo w przerwach od saunowania robić sobie taki
automasaż i relaksacje. Inny patent to po prostu rolowanie i masaż
i bezpośrednio
po nich długa ciepła kąpiel w trakcie której się
ten masaż kontynuuje, skupiając się całkowicie na eliminowaniu
napięcia ze swojego ciała. Przez masaż rozumiem zarówno klasyczne
rozcieranie mięśni, klepanie, jak i ten charakterystyczny dla
terapii manualnej masaż tkanki łącznej. W trakcie kąpieli po
prostu należy
rozluźniać
za jego pomocą całe ciało, gdzie tylko jest się
w stanie sięgnąć. Warto
się na tym skupić, bo po godzinie takiego zabiegu można naprawdę
odczuć spadek stresu i napięcia. Tego typu zabiegi wykonywane
regularnie, raz albo dwa razy w tygodniu powinny też w dłuższej
perspektywie zabezpieczyć przed nawracaniem napięć.
Druga
sprawa to kwestia regeneracji. Raz rozluźnione napięcia mają
tendencję do powracania po jakimś czasie. Wpływ ma
na to bardzo wiele
czynników, ale przede wszystkim kiepska regeneracja: za mało snu,
kiepskie odżywianie, spanie na niewygodnym łóżku czy za dużo
pracy siedzącej. W połączeniu np. z niewłaściwymi nawykami
prowadzi to do powstawania napięć w różnych miejscach na ciele.
De facto oznacza to brak wyeliminowania pierwotnych przyczyn
powstawania napięć, ale całkowite ich usunięcie (szczególnie
jeśli chodzi o stres czy rodzaj wykonywanej pracy) jest często
bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.
Warto
też pamięta, że punkty spustowe rozmieszczone są zwykle w wielu
miejscach na całym ciele. Brak pracy nad wszystkimi również może
powodować odnawianie tych, nad którymi pracujemy, nawet jeśli
robimy to regularnie.
Na
koniec jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa: poza
przypadkami gwałtownych
urazów
(np. naderwania mięśnia, ścięgna itp.), gdy
dolegliwości są efektem napięć i przykurczów, wówczas
pozwalanie swojemu ciału "odpoczywać" i np. długotrwałe
nie wykonywanie
ćwiczeń jest jedną z
gorszych rzeczy, jakie
można zrobić. Tylko ruch (oczywiście prawidłowy, w
fizjologicznych zakresach) może sprawić, że nasze ciało będzie
funkcjonować prawidłowo. Bez regularnego męczenia mięśni,
ścięgien i stawów nie wytwarza się w nich stan zapalny, a bez
stanu zapalnego wymiana kolagenu i regeneracja tkanek jest bardzo
słaba. W połączeniu z
technikami autoterapii, które pobudzają niedotlenione punkty
spustowe oraz poprawiają ich ukrwienie, wymusza to niejako
rozpoczęcie procesów regeneracyjnych.
Tak więc, jeśli pojawiają się napięcia w tkance łącznej, to
oprócz masażu i relaksacji trzeba
też zadbać o regularny ruch tych części ciała, których to
dotyczy. Pozwalanie im odpoczywać tylko pogorszy sprawę. Doskonale
przekonałem się o tym na przykładzie mojego łokcia.
Bolał prawie trzy lata, przez które oszczędzałem go na wszystkie
możliwe sposoby (nawet zakupy nosiłem tylko w drugiej ręce)
i kompletnie
nic się nie zmieniało. Za radą fizjoterapeuty
oprócz prowadzonej przez niego terapii manualnej, zacząłem
z powrotem normalnie
trenować obiema rękami i bardzo
szybko objawy zaczęły
ustępować. Nawet przy
intensywnej terapii i dbaniu o regenerację pełna
wymiana kolagenu zajmuje około roku, więc proces leczenia
się jeszcze nie zakończył,
ale już teraz czuję niesamowitą poprawę w lewej ręce. Kilka
miesięcy temu, kiedy po
kilkuletniej przerwie wracałem
do treningów góry ciała, z najwyższym trudem wykonałem jedno
niepełne podciągnięcie. Teraz bez problemu
podciągam się już kilkanaście razy i wykonuję normalne treningi
z obciążeniem. Ból dalej się jeszcze utrzymuje, ale z miesiąca
na miesiąc jest coraz mniejszy.
W
przypadku pewnych
dolegliwości nie można oczywiście
wykonywać niektórych
ćwiczeń, ale naprawdę
warto męczyć te, które są
możliwe, bo to będzie
tylko procentować. Koniecznie
trzeba jednak pamiętać przy tym o dbaniu o prawidłową technikę,
a najlepiej skonsultować się z dobrym fizjoterapeutę w celu
wyłapania wszelkich dodatkowych dolegliwości (np. braków
mobilności, konieczności mobilizacji konkretnych mięśni itp.).
Konsultacja z fizjoterapeutą
jest też świetnym sposobem na opanowanie części technik
manipulacji powięziowej. Sam bardzo dużo nauczyłem się po prostu
obserwując, co robi terapeuta podczas zabiegu, zadając pytania i
dopiero potem próbując powtarzać to samemu na
własnym ciele. Z początku
efekty samodzielnych manipulacji były mizerne, ale z biegiem czasu
coraz lepiej rozumiem co się dzieje z moim organizmem.
Najbardziej namacalnym sukcesem jest chyba dla mnie fakt, że
nauczyłem się, właśnie poprzez automanipulację powięziową,
likwidować pojawiający się u mnie czasami napięciowy ból głowy.
Wystarczy kilka minut intensywnego masowania różnych punktów w
obrębie szyi
i głowy, żeby ból całkowicie
ustąpił. Nie opisuję tutaj, jak dokładnie wygląda tego rodzaju
masaż charakterystyczny dla terapii manualnej, ponieważ uważam, że
niezwykle ciężko byłoby nauczyć się tego wyłącznie na
podstawie opisu, nawet najlepszego, a taki musiałby napisać ktoś
znacznie lepiej wykwalifikowany ode mnie. Zdecydowanie najlepszym
sposobem nauki jest w tym przypadku po prostu udanie się na kilka
zabiegów do dobrego specjalisty i aktywna obserwacja wykonywanych
technik. Ewentualnie jakąś alternatywę stanowić mogą filmy
instruktażowe na YouTube, ale w żaden sposób nie zastąpią
terapeuty, który na naszym własnym ciele pokaże, gdzie i jak
należy nacisnąć.
Na koniec kilka przydatnych filmów pomocnych w zrozumieniu tematu:
Świetny tekst! Dzięki!
OdpowiedzUsuńDzięki Reda:)
OdpowiedzUsuńA Tobie Stefanie, dziękuję za możliwość publikacji.
I oczywiście zapraszam wszystkich do dyskusji, jeśli ktoś ma jakieś uwagi :)