Zastrzeżenia
Już
od lat próbuję tym co piszę przełamywać pewne ograniczenia
wynikające z przesądów zakorzenionych głęboko w kulturystyce.
Teraz chciałbym zwrócić uwagę na inne ograniczenia, które mogą
do pewnego stopnia wynikać z tego, co sam wcześniej prezentowałem.
Jednak nim wyjaśnię o co mi chodzi muszę poczynić pewne
zastrzeżenia:
-
To nie jest tekst dla osób początkujących. Jeśli dopiero
zaczynasz trenować lub masz za sobą rok albo dwa treningu, wróć
do tego co pisałem o periodyzacji. Innymi słowy: Nie można
próbować zrozumieć mechaniki kwantowej, jeśli nie przerobiło się
praw Newtona!
-
Nie wszystko jest dla każdego, a przynajmniej nie zawsze. Nie
starajcie się na siłę i od razu wcielać w życie, to co tu
napiszę. To jest raczej tekst pod rozwagę. Chodzi o rozszerzenie
świadomości, o poznanie nowych dróg i możliwości.
-
Każdy sam musi mądrze szacować swoje możliwości fizyczne i
psychiczne. Wiem, że często mamy chęć uważać się za bardziej
zaawansowanych niż jesteśmy. Są też tacy, którzy nie doceniają
swoich możliwości. Czasem przez lenistwo, czasem poprze kompleksy,
to co im wmówiono, przez "mądre" rady itd. W takim
wypadku trzeba uwierzyć, że można więcej.
Periodyzacja
na tak i na nie
Niewątpliwie
wielkim dorobkiem Bloku Wschodniego, a szczególnie ZSRR było
wprowadzeniem do sportu teorii i praktyki periodyzacji. Periodyzacja
pojawiła się nie tylko w sportach siłowych, ale w wielu innych
dyscyplinach i pozwoliła znacznie podnieść możliwości
sportowców. Stało się to dzięki pracom takich naukowców i
trenerów jak Zatsiorsky,
Verkhoshansky,
Smolov i wielu innych.
Dobre
osiągnięcia sprawiły, że ideę periodyzacji przejęto na
Zachodzie. W zasadzie wraz z upadkiem zimnowojennego podziału
przyjęto ją wraz z naukowcami, z których część zmieniła
miejsce pracy na zachodnie uniwersytety i uczelnie. W krótkim czasie
periodyzacja stała się obowiązującym dogmatem w sporcie. W
kulturystyce zawodowej - jak i w innych dyscyplinach - pojawiła się
jako klasyczny podział przygotowujący do zawodów - trening na
siłę, na masę i na rzeźbę. Dopiero z czasem uznano, że ten
podział nie jest zbyt precyzyjny. Szczególnie, że większość
zaawansowanych zawodników zyskuje najwięcej masy właśnie w tzw.
"treningu na siłę". Doszły takie pojęcia, jak trening
dynamiki czy gęstościowy. Uświadomiono sobie, że tzw. "rzeźba"
niekoniecznie jest wynikiem serii na wysokich zakresach powtórzeń.
Cały proces możliwej periodyzacji opisałem już dawno na HW, więc
odsyłam do tamtej publikacji.
Nieco
inaczej wyglądało to w trójboju czy dwuboju siłowym. Powstało
mnóstwo szkół i podejść, wiele systemów podchodzenia do
ciężarów maksymalnych, przeplatania faz ciężkich treningów i
lekkich itd. Nikt już nie pamiętał o treningach z pierwszej połowy
dwudziestego wieku i wcześniejszych, w których każdy znajdował
swoją drogę i potem zwykle się jej trzymał zmieniając tylko od
czasu do czasu jakieś szczegóły. Wspominanie o tym oznaczało
często zacofanie i brak wiedzy metodologicznej.
Te
prądy przeniknęły również do kulturystyki uprawianej amatorsko.
Częściowo przyczyniły się do tego również moje publikacje.
Dlatego pora wyjaśnić kilka rzeczy i wprowadzić sprostowania.
Dobra periodyzacja jest jak najbardziej zjawiskiem pozytywnym i może
pomóc robić postępy na siłowni. Jednak nie należy traktować jej
jak dogmat. Nie jest prawdą podaną do wierzenia! Jest tylko jednym
z możliwych do wykorzystania narzędzi.
Jestem
praktykiem nie teoretykiem. Piszę właśnie dla praktyków, a nie
dla ludzi zajmujących się wymyślaniem skomplikowanych teorii dla
nich samych. Metoda musi być podporządkowana celowi. Jeśli
periodyzacja Ci służy, to się jej trzymaj, ale jeśli jakiś plan
dobrze działa i daje wyniki, to też warto się go trzymać i nie
zmieniać tylko dla idei. Są plany, które potrzebują o wiele
więcej czasu niż tylko 4 czy nawet 8 tygodni, by osiągnąć swój
punkt kulminacyjny. Zresztą... już samo stopniowe zwiększanie
ciężaru, czy też ilości powtórzeń, jest swego rodzaju
periodyzacją liniową. Periodyzacja nie musi byś skomplikowana. To
nie zawsze musi czy nawet powinno być wywracanie wszystkiego do góry
nogami. Pewne drobne modyfikacje często wystarczą. Niekiedy będzie
to zmiana liczby powtórzeń lub wymiana jednego czy dwu ćwiczeń na
inne w danym momencie bardziej wydajne. Jakby nie było, pewne
podstawowe ćwiczenia, jak: przysiad, martwy ciąg, podciąganie czy
dipsy - i tak zawsze powinny być w planie, choć nie zawsze w takiej
samej formie.
Chciałbym
być dobrze zrozumianym. Tu nie chodzi o jakąś rewolucję, o
wywrócenie wszystkiego do góry nogami. Chodzi tylko o to, by
periodyzacja nie stała się dogmatem. W wielu wypadkach brak
postępów nie świadczy jeszcze wcale o tym, że trzeba zmienić
plan. Może chodzić o coś innego, czym zajmę się w kolejnej
części.
Uwielbiam Cię Stefan!
OdpowiedzUsuńPięknie się zapowiada
OdpowiedzUsuń