niedziela, 5 sierpnia 2018

Strefa komfortu


Fotel, telewizor i piwo
Dla wielu ludzi strefa komfortu oznacza trzy rzeczy: wygodny fotel, telewizor i dużą ilość piwa. Wtedy mają zapewniony komfort. Wszystko ponad to jest już przekraczaniem ich strefy komfortu. By jeszcze bardziej poprawić sobie humor wymyślają różne negatywne opinie na temat tych, którzy próbują zrobić coś bardziej twórczego w życiu. Jak ktoś lubi swoją pracę to jest idiotą. Każdy, kto ćwiczy siłowo ma małe jądra itd. Co gorsza takich ludzi przybywa. Niestety dla nich nie mogą całego życia spędzać w swojej strefie komfortu, więc wbrew pozorom są większość dnia nieszczęśliwi. Tu zarysowuje się pierwsza ciekawa zależność - im mniejsza jest strefa komfortu człowieka, im mniej wymaga od siebie, tym łatwiej go unieszczęśliwić. Jeśli jeszcze nie jest to do końca zrozumiałe - to mam nadzieję wyjaśni się w dalszej części tego tekstu.

To co opisałem powyżej jest pewną skrajnością. Jednak jaki by nie był styl życia danej osoby, podjęcie decyzji o rozpoczęciu treningu siłowego jest formą przekroczenia swojej dotychczasowej strefy komfortu. Szczególnie jeśli zdecydujemy się na wymagające ćwiczenia typu przysiad, martwy ciąg, podciąganie itd. Dlatego dla wielu ludzi tak kusząco wyglądają maszyny w komercyjnych siłowniach. Z jednej strony uspokajają sumienie, że przecież coś robią, a z drugiej aż tak bardzo nie przekraczają swojej strefy komfortu.
Jest też druga strona medalu. O wiele lepiej siedzi się we wspomnianym fotelu po ciężkiej sesji siłowej i daje to więcej radości niż w sytuacji, gdy nie trzeba nic robić i można cały dzień tak ezystować.



Brak postępów z powodu nadmiernej powtarzalności
Jeśli cały czas robisz jakieś ćwiczenie z tą samą liczbą serii i powtórzeń, to wprawdzie dojdzie do adaptacji, ale na pewno postępy szybko się skończą lub będą bardzo wolne. W tym wypadku przekraczanie strefy komfortu polega na zmianie podejścia. Może trzeba zwiększyć ilość powtórzeń i zmniejszyć ciężar, albo odwrotnie - zmniejszyć ilość powtórzeń i zwiększyć obciążenie. Na pewno - przynajmniej w przypadku najważniejszych ciężkich ćwiczeń - nie należy całkiem porzucać tego ćwiczenia. Już raczej trzeba szukać wersji trudniejszych.

Na pewno coś bierze...
To jedna z najpopularniejszych wymówek. Jeśli ktoś jest silniejszy i lepiej zbudowany, to na pewno coś bierze nielegalnego. Swego czasu nawet pojawił się komentarz na tym blogu, że jeśli ktoś zbuduje masę na ketozie to musi coś brać. Bynajmniej nie chcę twierdzić, że nikt nie koksuje i współczesny sport jest czysty jak łza dziewicy. Nic z tych rzeczy! Jednak tak naprawdę to nie jest ważne. Przynajmniej dla nas. Wielu ludzi zbudowało dobrą formę bez koksu. Tłumaczenie wszystkiego dopingiem jest niczym innym jak tanią wymówką, by nie przekraczać swojej strefy komfortu. Podobnie będzie z tłumaczeniem się genami. Niedawno pisałem szerzej na temat wymówek. Wszytko to świadczy tylko o słabej psychice i braku hartu ducha. Warto podejść do wszystkiego jak do wyzwania. Tak jak kiedyś twierdził pewien himalaista (nie pamiętam nazwiska), jeśli inni mogli tam wejść to ja też mogę. Dokładnie tak!
Wystarczy popatrzeć na siłaczy z przed stu lat, by uświadomić sobie ile można osiągnąć bez wspomagania. Rzecz jasna i tu łatwo znaleźć sobie wymówki, że opisy ich wyczynów są przesadzone, że wtedy było lepsze jedzenie, że mieli więcej testosteronu, bo... Tak naprawdę to zawracanie głowy i niezdolność do osiągnięcia czegokolwiek w życiu.

Ciągle zdobywanie wiedzy i doskonalenie techniki
Poniekąd przekraczać swoją strefę komfortu trzeba z głową. Trzeba się ciągle uczyć co jest najlepsze i co najlepiej służy. Bardzo łatwo utknąć w punkcie, w którym "już się wszystko wie i wszytko umie". To też daje złudny komfort i nie pozwala się dalej rozwijać. Trzeba z jednej strony przestrzegać zasady, że jak się coś nie psuje to nie należy tego naprawiać, ale też być otwartym na nowe podejście.

Siła a wytrzymałość i kondycja
Strefa komfortu może przybierać czasem dziwne pozory. Jeśli cały czas robisz ciężkie ćwiczenia z dużym ciężarem i niskimi zakresami powtórzeń, to też może stać się Twoją strefą komfortu. Nie będziesz miał ochoty na trening kondycyjny. Nie chcę przez to powiedzieć, że każdy kto robi przysiady i MC w niskich zakresach nagle ma robić serie po 20 powtórzeń, choć czasem warto i w ten sposób zaszaleć. Można po prostu te ciężkie ćwiczenia uzupełnić treningiem kondycyjnym. To mogą być marsze z plecakiem albo dłuższe spacery farmera. Może też być kilkukilometrowy bieg, pływanie, czy wreszcie jazda na rowerze. Może być dłuższe ciągnięcie sanek czy pchanie powlerów czy samochodu lub jeszcze co innego. Gra w koszykówkę, siatkówkę albo inne sporty drużynowe. Ważne, by zadbać o to, by siła łączyła się z kondycją. Jest to również ważne ze względu na zdrowie układu krążenia, szczególnie w późniejszym wieku.
Może też by odwrotnie. Lubisz wysokie zakresy w seriach, ale boisz się treningu z dużymi submaksymalnymi ciężarami. Więc może czas jednak się przełamać.

Jednak ostrożność też nie zawadzi
Tego co napisałem nie należy rozumieć w taki sposób, że zawsze trzeba swój organizm zmuszać do coraz większego wysiłku. Wszystko musi być podporządkowane rozsądkowi i doświadczeniu. Nie przekraczaj zbyt szybko i zbyt daleko swojej strefy komfortu. Licz się ze swoim aktualnym stanem zdrowia. Jeśli masz kontuzjowane kolano, to na razie odpuść ciężkie przysiady. Jak masz problem z sercem, to nie możesz bezkrytycznie zwiększać intensywności swoich treningów. Nie można też zwiększać obciążeń treningowych w nieskończoność. Trzeba niekiedy odpuścić i zrobić sobie nieco lżejsze treningi lub całkiem wypocząć przez tydzień albo kilka. Praca z własnym organizmem pozwala po latach wyczuć na ile i kiedy można sobie odpuścić. Dodam z własnego doświadczenia, że rzeczywiście trudno niekiedy odróżnić lenistwo od głosu rozsądku.


Dobry trening wzmacnia nie tylko mięśnie, ale też psychikę. Z czasem powinna wzrastać motywacja i wtedy można pozwolić sobie na więcej. Na początku wiele osób wykazuje wielki zapał i chciałoby ćwiczyć jak najwięcej i jak najczęściej. Jednak jest to okres, w którym raczej lepiej ten zapał przyhamować. Ani organizm, ani psychika nie jest jeszcze na to gotowa. Łatwo szybko się wypalić lub po prostu przemęczyć. O ile na początku rozsądnie będzie ćwiczyć 2-3 razy na tydzień, o tyle po wielu latach można dojść do 2-3 razy na dobę. Jednak dużo zależy od stanu zdrowia, sytuacji życiowej, możliwości regeneracyjnych czy rodzaju pracy. Wiele wypowiedzi różnych autorów sugeruje, że z czasem regeneracja trwa dłużej, bo ciężary są większe i większa jest intensywność. Tymczasem dobrze prowadzona droga zawodnika powinna raczej prowadzić do poprawy zdolności regeneracyjnych. Powinno być tak, że z czasem można podnosić nie tylko więcej, ale i częściej. Przeszkodą często bywa psychika i błędne przekonania. Internet jest pełen bzdurnych artykułów o przetrenowaniu i regeneracji. Nic tak nie podcina wyników, jak lęk przed przetrenowaniem.

Siłownia to nie wszystko
Jeśli naprawdę chcemy się rozwijać, nie można wszystkiego sprowadzać do podnoszenia ciężarów. Tutaj jest to główny motyw, bo taki jest przede wszystkim temat tego bloga. Jednak warto mieć na uwadze, że przekraczanie stref komfortu dotyczy wszystkich dziedzin życia. Podam tylko dwa przykłady. Zacznij więcej czytać, szczególnie rzeczy uznawane przez Ciebie za trudniejsze. Może czasem zamiast oglądać bzdury w TV, warto sięgnąć po książkę. Szukanie wiedzy na YouTube jest wygodne, ale szczerze mówiąc mało rozwijające.
Drugi przykład dotyczy sfery uczuć. Powszechnie przyjęty slogan głosi, że faceci nie potrafią rozmawiać o swoich uczuciach. W praktyce różnie z tym bywa i bynajmniej nie zawsze dotyczy to akurat mężczyzn. Jeśli masz z tym problem, to może trzeba się powoli przełamywać i sygnalizować uczucia partnerce czy partnerowi. W tym też trzeba zachować zdrowy rozsądek, bo nie zawsze należy wszystko mówić, ale odpowiednia komunikacja uczuć na pewno poprawi jakość związku. Inne przykłady i możliwości każdy już sam powinien sobie wynaleźć. Można to potraktować, jak zbiór głodnych kawałków, a można się zastanowić, czy jednak nie warto w swoim życiu czegoś zmienić na lepsze.
Paradoksalnie im bardziej przekracza się swoje sfery komfortu na siłowni, tym później ma się też więcej siły i ochoty na robienie innych rzeczy w życiu.

2 komentarze:

  1. Super art. Zgadzam się w 100%. Siłownia rozwija zarówno ciało jak i psychikę. Motywacja, ciągłe podnoszenie poprzeczki, pokonywanie swoich granic, regularne wychodzenie ze strefy komfortu poprzez dodawanie ciężaru, dążenie do celu bez wymówek, wszystko to przenosi się na każdą inną dziedzinę życia i rozwija charakter.

    OdpowiedzUsuń
  2. Generalnie jezeli chodzi o wychodzenie ze strefy komfortu, to polecam ksiazke "jedna rzecz", ktora mowi o budowaniu nowych nawykow oraz z czym to sie wiaze. Generalnie, niby nie jest to wiedza objawiona, ale super w jednym miejscu zebrane informacje. Glowny wniosek jest taki, ze najtrudniej jest zbudowac nowy nawyk (okolo 66 dni), potem to juz dobry nawyk robi za nas wiekszosc roboty :)

    OdpowiedzUsuń