piątek, 18 grudnia 2020

Nie do końca o odchudzaniu cz. 13

 L-glutamina na jelita?

To kolejna substancja, które jest reklamowana wszędzie bez opamiętania. Przyznam, że sam mam co do niej mieszane uczucia. Wcale nie uważam jednoznacznie, by była zła i niekiedy jej suplementacja może być uzasadniona, ale bynajmniej nie jest cudownym lekiem na wszystko - szczególnie na jelita, czy cudownych środkiem do zdobycia masy. Tak w jednym jak i w drugim niekiedy może pomóc. Jeśli potrzebujemy więcej białka do manipulacji, o których pisałem wcześniej, to glutamina może być jednym z lepszych rozwiązań. Jak jednak się sprawia w walce o zdrowe jelita? Jeśli problem jest nieznaczny, to może pomóc. Natomiast jeśli masz częste biegunki lub zaparcia, to lepiej na tym etapie nie sięgać po glutaminę, bo tylko nasili dolegliwości.

Jeśli zaś ktoś szuka dowodów "naukowych" to od razu stwierdzam - jest mniej więcej tyle badań dowodzących, że glutamina pomaga w regeneracji jelit i zwiększa ilość kosmków jelitowych, co udowadniających, że może powodować problemy trawienne i być toksyczna dla układu nerwowego. Podejrzewam, że prawda leży gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami i zależy od szeregu innych czynników. Nie bez znaczenia będzie informacja kto dane badania sponsorował. Dlatego ogólnie zalecam raczej ostrożność przy suplementacji tym aminokwasem w czystej formie.

 


Biegunka po enzymach.

Nie od dziś wiadomo, że zawodowi kulturyści wspomagają się dodatkowo enzymami. W celu uzyskania szybkich przyrostów i przy udziale bardzo dużych ilości zewnętrznych hormonów (testosteron, HGH, insulina, hormony tarczycy itd.) trzeba pochłaniać mnóstwo jedzenia. Paradoksalnie niektóre sterydy powodują po pewnym czasie zanik apetytu. Właśnie tu wchodzą dodatkowo podawane enzymy.

Dla nas istotne jest pytanie, czy w sytuacji gdy nie sięga się po farmakologiczne wspomaganie treningu, ma sens przyjmowanie enzymów. Powody, dla których należy to rozważyć, mogą być dwa. Po pierwsze większy przyrost masy poprzez przyswajanie większej ilości jedzenia. Po drugie poprawa pracy układu trawienia.

Pierwszy powód nie ma większego sensu. Próba wepchnięcia w siebie na siłę większej ilości jedzenia, by bardziej urosnąć nic dobrego nie daje. Pomijam to mutantów - bardzo mały procent społeczeństwa - którzy rzeczywiście potrafią "przerobić" duże ilości jedzenia na masę mięśniową. Większość się tylko otłuści, a ci którzy twierdzą inaczej zazwyczaj korzystają ze wspomagania farmakologicznego. Po prostu pewnych naturalnych ograniczeń nie da się przeskoczyć. Ciężki trening, dobry sen i regeneracja mogą dać spore przyrosty, ale nie jest tak, że jak będziesz jadł 5 gramów białka zamiast 2 na kg masy ciała to szybciej urośniesz. Takie przyrosty, jak idzie dobrze to najwyżej kilkaset gramów na tydzień. Z czasem są jeszcze mniejsze. Do tego zawsze należy pamiętać o tym o czym co jakiś czas przypominam - przyrost masy mięśniowej nigdy nie przebiega liniowo. Bardzo źle się stało, że wiele zaleceń przekazywanych z pokolenia na pokolenie w kulturystyce dotyczy tak naprawdę ludzi na ciężkiej bombie, a nie trenujących naturalnie. Przy czym upowszechniając te zalecania nic się o farmakologii nie wspomina. Ależ skąd! Przecież wszyscy zawodnicy Mr Olympia są czyści!

Teraz przejdźmy do drugiego powodu brania enzymów. Ważna rzecz, z jakiej od razu musimy sobie zdać sprawę w tym miejscu dotyczy tego, że bez bardzo dokładnych badań nie wiemy zwykle jakich enzymów może nam brakować i czy faktycznie to jest źródłem problemu. Druga sprawa - jeśli zdecydujemy się na dłuższe przyjmowanie enzymów, może się okazać, że potem już nie możemy bez nich normalnie funkcjonować. Dlatego zalecam sporo ostrożności przy podejmowaniu decyzji o takim wspomaganiu.

Jeśli ktoś cierpi na ciągłe zaparcia, to być może enzymy okażą się dobrym rozwiązaniem. Inaczej będzie w przypadku częstych biegunek. W takim wypadku biegunki mogą się nawet nasilić, więc to nie jest dobre rozwiązanie.


Betaina HCL

Choć wielu niedouczonych lekarzy i internetowych ekspertów ciągle bredzi o nadkwasocie, to tak naprawdę większość osób boryka się raczej z czymś odwrotnym. Ma za mało kwasu solnego w żołądku. Dotyczy to także tych, które narzekają na tzw. zgagę czyli refluks żołądkowy. Czasem w tym wypadku niski poziom HCL łączy się z nieszczelnością wypustu żołądka, a bywa iż także z uchyłkiem. Leczenie tych dodatkowych dolegliwości to osobny temat, jednak przyjmowanie tzw. leków na nadkwasotę czyli najczęściej inhibitorów pompy protonowej nie jest żadnym leczeniem lecz maskowanie problemu, który z czasem będzie tylko narastał. Podobnie jak statyny IHP na nic nie pomagają, a tylko bardzo szkodzą!

 

Bynajmniej nie uważam, że każdy od razu i bez konsultacji czy przemyślenia powinien sięgać po takie suplementy jak Betaina HCL. Najpierw warto sprawdzić poziom kwasu solnego i ewentualnie zastosować łagodniejsze środki, jak ocet jabłkowy (może nawet od biedy być spirytusowy - w obu wypadkach kluczowy jest kwas octowy) i sok z buraków, a najlepiej jeśli ów sok będzie sfermentowany (zakwas buraczany).

Betaina to aminokwas potrzebny do trawienia białek i przyswajania z pożywienia witamin z grupy B, żelaza i kilku innych mikroelementów. Podobnie jak kwas solny jest produkowana przez organizm. Jednak czasem jest jej - jak i kwasu - za mało. Wieloletnie ograniczanie spożycia produktów zwierzęcych raczej na pewno doprowadzi do takiego stanu.

Jeśli więc ktoś zdecyduje się na suplementację Betainą HCL to najlepiej zacząć od 1 tabletki. Przy czym trzeba pamiętać, że poszczególne tabletki (różnych firm) mogą zawierać różne ilości substancji czynnych. Wprawdzie taniej wychodzi kupić takie z większą ilością, to jednak czasem lepiej zacząć od mniejszych porcji. Nie sądzę też, by zgodnie z zaleceniami Poliquina należało co posiłek zwiększać ilość. Jeśli po jednej tabletce nie odczujemy lekkiego ciepła w żołądku, to warto kontynuować przez kilka dni z taką ilością i dopiero potem zwiększyć do dwu tabletek i znowu kilka dni obserwować. Jeśli nadal nie ma efektu ciepła, zwiększyć do trzech itd. Gdy odczujemy wspomniany efekt znowu zmniejszamy o jedną i czekamy aż pojawi się ciepło w żołądku. Wtedy odejmujemy kolejną tabletkę. Bardzo ważne jest, by pamiętać, że Betainę HCL przyjmujemy tylko razem z posiłkiem zawierającym większą ilość białka. Nie wolno też absolutnie łączyć tego środka z kortykosteroidami lub lekami typu NLP (np. aspiryny, ibuprofen itp.), bo grozi to powstaniem wrzodów.


Łączyć z pepsyną czy nie?

Zwykle jeśli u kogoś wydziela się mało kwasu solnego to i będzie mało pepsyny - enzymu koniecznego do trawienia białek. Dlatego najlepiej wybrać suplement Betainy HCL mający w składzie także pepsynę. Jednak i w tym wypadku zalecana jest ostrożność. Niektóre osoby mogą być uczulone na pepsynę. Można to sprawdzić przyjmując niewielką ilość leku bez recepty o nazwie Citropepsin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz