Witam w wiosennej dyskusji jak u was forma? Odrazu taka ciekawostka ostatnio oglądałem film, z pewnym Doktorem który przedstawiał badania naukowe, że by regulować cukier i glukozę w organizmie dobrze jest po posiłku bogatym w węglowodany zrobić jedną intensywną serię na mięsień płaszczkowaty łydek że to pomaga kontrolować cukier w organizmie i zapobiega cukrzycy dlatego tak się dzieje bo, łydki jako jedyny mięsień w naszym ciele nie posiadają zdolności gromadzenia glikogenu i muszą do swojej pracy wykorzystywać glukozę krążąca we krwi np po posiłku w ten sposób można wykorzystać do 50% glukozy ktora podnosi się po posiłku, co powoduję mniejsze tycie, i nie ma wyrzutu insuliny ciekawe co wy na to??
Bardzo pokrętne tłumaczenie i nie wiem, czy w ogóle warto to komentować. Tak jakby te łydki były w stanie wykorzystać nie wiadomo ile tych węglowodanów. Nie wspominając o tym, że po takim posiłku człowiek jest ospały i wiele intensywności z siebie nie wykrzesa.
Tak ale ospałość przychodzi po jakimś czasie nie natychmiast A gdyby tak zanim człowiek stanie się ,, Ospały " Zrobić te ćwiczenie, to być może do ,,tego nie dojdzie iż będzie ospały"
Stefanie tu bardziej nie chodzi o, wchłonięcie węglowodanów a obniżenie cukru we krwi nie każdy weglowodan który zjemy krąży we krwi Nie myl pojęcia węglowodany w Ciele, od poziomu cukru we krwi.. i przedewszystkim o insulinę chodzi zagłębiałem się w te badania doszczętnie i to jest przebadane przez osoby które miały mierzone poziom cukru i insuliny we krwi po zjedzeniu takiego posiłku i zrobieniu serii ćwiczeń na łydki jak i zjedzeniu przez tą samą osobę posiłku ale bez seri ćwiczeń różnica była po między 45,a 53,% i ja tu podaję źródła i konkretne badania a dogmaty czy ma to sens czy nie
Więcej ww to zawsze większe wyrzuty insuliny, co ostatecznie prowadzić może do insulinooporności. To też przyczyna szybszego starzenia się organizmu i wielu chorób, jak choćby raka, zawałów itd. Więc pomyśl dlaczego tworzy się takie teorie i ustawia badania.
Ale jeśli wyrzut insuliny jest powodowany poziomem cukru we krwi po ww a ćwiczenie po posiłku obniża poziom cukru wtedy nie mamy wyrzutu insuliny a co za tym idzie zapobiega się insulinopodobnosci właśnie o to w Tym chodzi
Nie! To spożycie ww sprawia wyrzut insuliny, która musi uprzątnąć cukier z krwi. Mylisz kolejność. Zresztą tak naprawdę jak masz przed oczami coś słodkiego i nim to weźmiesz do ust, już dochodzi do wyrzuty insuliny.
To tak jak na samą myśl o gorzkim smaku wytwarza się sok rzoladkowy ... To nie jest tak że ja żrem ww robię jakieś tam ćwiczenia i mam nadzieję że nie będzie żadnych konsekwencji dla organizmu bo ja max 100g na dobę jem ww chciałem tylko poruszyć temat by rozpocząć jakąś dyskusję A swoją drogą co myślisz o treningu pod kontem siły Jana Łuki trzeba przyznać że gość imponuje mi zarówno sylwetką jak i siłą
Skąd teza, że mięśnie łydek nie gromadzą glikogenu? Które konkretnie mięśnie? Wg mojej wiedzy mięśnie tej grupy niczym nie różnią sie od innych mięśni pod względem składu i budowy. Tak jak napisał Stefan, poziom glukozy we krwi spada po każdym intensywnym treningu, więc nie bardzo wiem czym miałyby się wyróżniać łydki, może poza tym, że większość ludzi rzadko trenuje te mięśnie, z czego wynika, że łatwiej jest je intensywnie przetrenować (więc w badaniu trzeba by uwzględnić ryzyko błędu z tym związanego)?
Tak zgadza się, już nie wnikamy w, to jak ćwiczy w sensie, że ile serii jak często i tp... Bardziej chodzi mi o dobór ćwiczeń... I też kontrowersyjne odżywianie np sniadanie Pół banana garść słoneczniku Garść orzechów i kawa... Ma 75lat a jak widzę jak robi martwy z obciążeniem 200kg do tego podciąganie się z dodatkowym obciążeniem o wadze 20-40 kg w serii to naprawdę, chyba sobie nie przypominam by jakikolwiek atleta, w przeszłości w takim wieku tak wyglądał i miał taką siłę
Podaj link, byśmy mówili o tym samym planie. Co do jedzenia to, o którym piszesz to nie za bardzo. Dużo zależy od tolerancji organizmu, co nie znaczy, że jest dobre. Słonecznika nikomu nie polecam. Poczytaj sobie o atletach pierwszej połowy dwudziestego wieku i wcześniejszych. Wielu dźwigało więcej nawet po 80-tce.
Linka typowo do planu nie mam ale, np tu masz link do filmiku w którym robi trening na Barki https://youtu.be/-3pcRy1H2uI Jak obejrzysz To Ci prześlę Na, plecy , Biceps, Triceps, klatka Bo to są osobne filmiki
Nie wiem czemu oczekujesz, że będę krytykował metody pana Jana. Jedno co mogę dodać to to, że nie należy zbyt długo i często stosować izometrii. Szybko wypala.
Przeklejam :) Karolina, diagnozowałaś się kiedyś w kierunku endometriozy? Bolesne i obfite miesiączki i problemy hormonalne (np. wypadające cykle) potencjalnie mogą wskazywać na endometriozę albo adenomiozę. Ocenia się, że ok. 10% kobiet dotyczy ta choroba, a zdarza się to nawet u bardzo wysportowanych kobiet, chociaż sprawność fizyczna ogranicza negatywne objawy. Jedna tabletka rozkurczową to bardzo niewiele. W niektórych przypadkach nawet opioidy nie dają rady, chociaż środki przeciwbólowe to ogólnie kiepska metoda radzenia sobie z bólem. Najlepiej skonsultować się z fizjoterapeutą wyspecjalizowanym w terapii uroginekologicznej, żeby się upewnić, że mięśnie dna miednicy i reszta towarzystwa w jamie brzusznej funkcjonuje prawidłowo. Natomiast gdybyś chciała się rzeczywiście zdiagnozować w kierunku endometriozy, daj znać, to mogę trochę, tym pomóc:) Niestety świadomość tej choroby, nawet wśród lekarzy, jest póki co w Polsce żałosna. Oczywiście nie sugeruję ani tym bardziej nie wmawiam Ci żadnej choroby. To, co napisałem, opiera się w sumie wyłącznie na tych bolesnych i obfitych miesiączkach i braku pojedynczych cyklów. Sama musisz ocenić czy jest sens iść w tym kierunku.
Dzięki! :) W kierunku endometriozy nigdy wcześniej się nie badałam, ale bardzo chętnie dowiem się czegoś więcej. Te obfite miesiączki i bóle brzucha zazwyczaj występowały, kiedy wystawiałam swoje ciało na aktywność fizyczną np. dłuższy spacer, sprzątanie, trening itp. W trakcie lub chwile po chwytał mnie ból w podbrzuszu i od razu dało się zaobserwować, że miesiączka była bardziej obfita, ale też od czasu do czasu zdarzało się, że aktywność fizyczna powodowała u mnie dyskomfort w podbrzuszu. Zależy, jak się czuję podczas cyklu, to idę na trening, albo nie idę. Ginekolożka skierowała mnie do szpitala na zabieg łyżeczkowania, ale nie wiem, co o tym myśleć. Podobno ten zabieg diagnozuje choroby endometrium. Dzięki za podpowiedź z fizjoterapeutą będę mieć to na uwadze. Na pewno chcę się zbadać jeszcze pod kątem hormonów.
Jesli chodzi o endometriozę, niesamowicie ważny jest wybór dobrego lekarza. Przeciętny ginekolog ma zwykle bardzo słabe pojęcie o tej chorobie bo na studiach medycznych traktuje się ja wciąż po macoszemu. Dobry a nawet bardzo dobry ginekolog pojęcie może mieć większe, ale wciąż mała szansa by umiał ją prawidłowo rozpoznać. Dzieje się tak dlatego, że trzeba bardzo dobrze wiedzieć czego się szuka podczas badania, zarówno manualnego jak i USG. Tylko odpowiednio przeszkolony lekarz, najlepiej taki, który regularnie przeprowadza operacje, zapewni odpowiedni poziom badania. Paradoksalnie ma to szczegolnie duże znaczenie w takim przypadku jak Twój, gdzie szanse na endo są jednak dosyć niskie (biorąc pod uwagę, że ogólnie u kobiet szansa wynosi 10% jest to jednak prawdopodobne). Musisz uważać n lekarzy, którzy wyłącznie na podstawie dobrej kondycji fizycznej stwierdzą, że na pewno nie ma problemu, ale też na takich, którzy zaczną Cię leczyć na chorobę, której rownie dobrze możesz nie mieć. W każdym razie myślę że warto przeprowadzić porządną diagnostykę. Łyżeczkowanie jako metoda diagnostyczna wg mnie nie powinno być pierwszym wyborem, bo może doprowadzić do powstania zrostów, zwlaszcza nieprawidłowo wykonane. Tak samo, a nawet bardziej laparoskopia diagnostyczna. Poza tym łyżeczkowanie ogranicza pole badania do szyjki i jamy macicy, a przyczyna problemów może być gdzie indziej. Diagnostyka endometriozy ma też pewną dodatkową zaletę: lekarze, którzy są godni polecenia w tym zakresie, z reguły mają też bardzo wysokie kwalifikacje ogólnoginekologiczne, więc jest duża szansa, że po wykluczeniu endo podpowiedzą co robić dalej. Jeżeli mieszkasz w okolicach Wrocławia bardzo polecam klinikę Medicus. A jeśli do Wrocławia za daleko to szukaj lekarzy z tej listy: https://pokonacendometrioze.pl/gdzie-leczyc/ Niestety lekarze spoza tej listy to ślepy traf. Przykładowo w Krakowie Szpital na Klinach reklamuje się, że profesjonalnie leczą endometriozę, podczas gdy lekarze tam są, delikatnie rzecz ujmując, kiepscy (np. znam przypadek, gdzie dziewczynie lekarka po prostu przypisała tabletki hormonalne nie wykonując nawet badania USG ani zwykłego ginekologicznego - niedługo później konieczna była skomplikowana operacja). Wynika to ze swoistej "mody" na tę chorobę, która z jednej strony jest dobra, bo zwiększa świadomość, ale z drugiej różne pasożyty na tym niestety żerują.
Dziękuję bardzo Marek :) Bardzo cenne są to dla mnie informacje. W ostatnich dniach miesiączka sama się pojawiła, także kamień z serca, jak to mówią. Chociaż nie wierzyłam, że coś większego mi dolega. Prawdopodobnie zbyt wiele czynników się narzuciło w jednym momencie.
Jakie polecasz obuwie do chodzenia po mieście? Im twardsza podeszwa tym lepiej, czy właśnie przyda się trochę amortyzacji- coś jak np. tutaj, podeszwa z pianką- https://sneakerstudio.pl/product-pol-1025362-Buty-meskie-sneakersy-adidas-Originals-Nmd_R1-Primeblue-GZ9256-R.html?gad=1&gclid=CjwKCAjwpayjBhAnEiwA-7ena4fhCZ4J6ieeyqv9nCkci14ZatEfuPF9gIESYbBucHPvkibVg0oOtBoC0d4QAvD_BwE
Nie wiem czy można stawiać sprawę tak prosto. Jeżeli ktoś ma płaskostopie, nie ma znaczenia jakie buty ubierze, w tym sensie, że w żadnych stopa nie będzie funkcjonować prawidłowo. Obecnie płaskostopie to prawdziwa zmora. Nie chodzi przy tym o to wynikające ze złego układu kości, ale o wadę funkcjonalną wywołaną m.in. noszeniem złego obuwia. Z moich obserwacji wynika, że zdecydowana większość ludzi ma z tym problem. Pocieszające jest to, ze taką wadę dość łatwo i szybko można przepracować.
Oczywiście dalsze noszenie złego obuwia będzie utrwalało wadę i znacznie utrudni jej skuteczne przepracowanie. W tym sensie rzeczywiście płaskostopie buty będą najlepsze.
Cześć, czy ktokolwiek z Was zauważył u siebie, że gdy przykłada się do treningów, trudniej mu się zabrać za zadania wymagające intensywnego myślenia, i odwrotnie, gdy zaniedbuje się fizycznie, chętniej podejmuje się pracy umysłowej?
W pewnym sensie tak jest. Zmęczysz układ nerowyw to trudniej myśleć. To jednak tylko w krótkiej perspektywie. Po odpoczynku myśli się wydajniej dzięki treningom.
Dzień dobry/ dobry wieczor. Jestem tu pierwszy raz, ale blog polecił mi przyjaciel. Chciałabym wypracować dobrą sylwetkę. W skrócie: 40 lat, mama 2dzieci. Właśnie zdjęłam gips z lewej ręki, także potrzebuje wskazówek jak najlepiej przeprowadzić rekonwalescencję. Zawsze byłam aktywna, chodakowska, fit matka wariatka, pływanie, ale obecnie przy 167cm jakieś 70kg. Mam mocne mięśnie i lubię treningi siłowe, ale byłabym wdzięczna za każde wskazówki. Przez kontuzje przedramienia i gips mój trening to 3x15 przysiady, 3x10 potrójne przysiady, 3x10 zakroki, 3x30 wykroki boczne, zazwyczaj ze 100 brzuszków, 60-100 hip thrust z krzesłem. Potrzebowałabym wskazówek dietetycznych, supli, wskazówek treningowych. Wszystkie przysiady z gumami oporowymi. Pomożecie?
Problem polega na tym, że przy Chodakowskiej ludzie nabierają złych nawyków ruchowych. Trzeba by najpierw sprawdzić i skorygować przysiad, być może też inne ćwiczenia. Przydałby się filmy z wykonania na maila. Gwarantuję, że nie będą rozpowszechniane. Po zdjęciu gipsu trzeba najpierw delikatnie rozruszać rękę zwykłymi codziennymi czynnościami nim wróci się do pełnych treningów. Polecam też lekturę FAQ diety i o treningach z tego bloga. Jeśli chodzi o suple to już sprawa indywidualna, ale głównie mikroelementy.
Cześć Stefan! Filmik był duży objętościowo i coś faktycznie mogło pójść nie tak. Jutro nagram nowy. Dziennik oczywiście możemy zakładać! Nie będę się bawić w nicki, mam na imię Dorota i tak możemy zakładać. Serdeczne uściski!
Czes Stefan. Jak to jest z tymi weglowodanami i kortyzolem, poniewaz czytalem ze im mniej weglowodanow i glikogenu w miesniach, tym wyzszy poziom kortyzolu? Z tego by wynikalo, ze diety keto i low carb, sprzyjaja powstawaniu wysokiego poziomu kortyzolu Jak to jest w koncu?
Nadwyżka kortyzolu powstaje, gdy wprowadza się zmiany szokowo. Najlepiej powoli obcinać węglowodany i stopniowo dodawać tłuszczu. Ważna jest też suplementacja wit C. Byle nie tego aptecznego śmiecia.
Stefanie, chciałbym poruszyć kwestię znaczenia i roli węglowodanów w diecie osób trenujących siłowo. Narosło w tym temacie wiele opinii, niektóre się wręcz wzajemnie wykluczają. Począwszy od keto, gdzie rzekomo to ciała ketonowe przejmują rolę cukru jeśli chodzi o odżywianie mózgu, poprzez LCHF i spożycie typu 72 g jak Lutz rekomendował każdemu, bez względu na wysiłek, a skończywszy na blogu Tłuste Życie, gdzie Monika inaczej rozpatruje zapotrzebowanie na węglowodany u osób które nie ćwiczą (i tam pojawiają się bodajże wartości Lutzowe) a inaczej osoby które ćwiczą, w tym ćwiczą ciężko - tam pamiętam, że była mowa nawet o 150-200 g dziennie. Jak sam się na to zapatrujesz? Od czego według Ciebie zależy indywidualne zapotrzebowanie na węglowodany?
Druga sprawa - Mike Mentzer. Wiem, nie trawisz chłopa :) Widzę, że do łask jak bumerang wraca High Intensity Training. Pomijając oczywisty aspekt sterydów i promowania czegoś nowego, na czym zarobił pewnie kupę kasy, zastanawia mnie kwestia wpływu objętości, intensywności i stresu metabolicznego na wzrost masy i siły. Stres metaboliczny wywoła zarówno ćwiczenie od upadku z dużym ciężarem jak i małym, po prostu robi się po kilkadziesiąt powtórzeń różową sztangielką. Co więcej, zauważyłem, że np. robiąc biceps na "maxa", potem od razu robiąc kilka powtórzeń z czyjąś pomocą, następnie robiąc drop-set i dobijając mięsień jakimiś ćwierć-ruchami teoretycznie biceps się poddawał, ale wystarczyło 10 sekund odpoczynku i na nowo był gotowy do pracy pomimo, że już poprzednia seria była bardzo "do upadku" i gwarantowała stres metaboliczny. Objętość to też kwestia umowna, bo sam po ciężkich seriach z ciężarem submaksymalnym byłem w stanie "dobić" sobie objętość robiąc dodatkowe serie mniejszym ciężarem - tylko czy to cokolwiek zmienia? Kiedy należy powiedzieć dość, bo bodziec dla mięśni do wzrostu już jest wystarczający?
Nie zrozum mnie źle :) Wiem, że te tematy wielokrotnie poruszaliśmy i wałkowaliśmy, ale czasami im dłużej ćwiczę tym mam wrażenie, że mniej wiem i rozumiem. Rozmawiałem z dwoma sterydziarzami, jeden ćwiczy jak Mentzer, drugi znowu operuje na progresji liniowej i wysokich ciężarach, jak widać jednemu i drugiemu rośnie na tym i siła i masa. Zastanawia mnie jak to jest, że przy takim stężeniu teścia w organizmie można robić cokolwiek i się rośnie, a u naturala nigdy nie wiadomo - czy ćwiczy się za mało i za lekko, czy może wręcz za dużo, czy regeneracja ma być krótka a bodziec częsty, czy należy jednak dać organizmowi czas na odbudowę.
Wrażenie, że im dłużej ćwiczę tym mniej wiem też mam :) To normalne, gorzej jak się popadnie w dogmatyzm. O ilości ww decyduje nie tylko intensywność. Także tolerancja na ww. Waga - inaczej facet ważący 150 kg a inaczej kobieta 50 kg. Zależy od bf, zależy od insulinooporności. Ogólnie rola ww jest mocno przeceniana. Akurat tu p. Monika przesadza z ilością, o czym już kiedyś wspominałem.
Na HIT można rosnąć całkiem dobrze, ale muszą być spełnione określone warunki. Podstawowe to wrodzone predyspozycje. Nie każdy jest Mentzerem albo Yeatsem. Nie da się też dokładać na każdym treningu. Nierealne. Trzeba mieć perfekcyjną dietę i regenerację. Jest coś takiego jak okno możliwości regeneracyjnych. Od do, bo jak przesadzisz to tylko sobie zaszkodzisz. Temat jest szeroki, tu tylko mogę teraz na początek tyle. No i jeszcze intensywność. Normalnie intensywność to procent od 1RM. W HIT to co innego - jest bardziej subiektywne.
Tak, też zauważyłem, że jeśli będąc na LCHF dodamy zbyt dużo węgli to nagle brzuch rośnie w niesamowitym tempie - to już nawet na wysokich węglach z niskimi tłuszczami nie ma takiego efektu.
Z Mentzerem i Yates jest ten problem, że byli na koksie. Niestety, ale to zmienia wszystko i zaburza możliwość wyciągnięcia wniosków dla naturala. Mi dało do myślenia moje wiosłowanie 2x6/8/10, 1x max, tylko to był max do ostatniego prawidłowego powtórzenia, bez kontynuacji ruchami szarpanymi, odpoczynku etc. Teraz gdy o tym myślę, to takie podejście łączy zarówno objętość, bo mówimy tu o 3 seriach, jak i "upadek", a raczej wykorzystanie całego potencjału siłowego w danym momencie. Przypominają mi się też słowa Wodyna i Sebastiana Kota o progu bólu - dla jednego to, co jest upadkiem mięśniowym będzie oznaczało zapas kilku powtórzeń dla drugiego. A jak dorzucimy drop-sety to okazuje się, że dzielą nas jeszcze mile od upadku. Więc czym jest upadek mięśniowy tak naprawdę? Znalazłem bardzo ciekawy materiał na YouTube porównujący badania i meta-analizy dot. high intensity training/do upadku vs. trening objętościowy: https://www.youtube.com/watch?v=1EHrp8-2Kg8 Wychodzi na to, że większa objętość daje lepsze efekty, ale nadal mowa tu o seriach, w których zostaje nam od 0 do 3 powtórzeń w zapasie. Na pewno znacząco zwiększały syntezę protein w mięśniach. Zaś co do częstotliwości, na pewno siła rośnie tym bardziej im częściej ćwiczymy dany bój, ale to chyba logiczne i nie powinno nikogo dziwić. Nie chodzi pewnie nawet o samą siłę, ile o udoskonalanie i optymalizowanie ruchu, motoryki. Mam też wrażenie, że dużo zależy od samego ćwiczenia, ale o tym rozmawialiśmy, w kontekście upadku - w jednostawowych to inna bajka niż w ćwiczeniach złożonych. W przysiadzie zawsze wysiądzie pierwsze najsłabsze ogniwo, więc można zaliczyć upadek dla prostowników, ale niekoniecznie dla ud. Ciekawym przypadkiem są też kolarze - zazwyczaj mają ogromne łydy mimo, że nie trenują do upadku ani dodatkowym ciężarem, po prostu długo pedałują. Mam wrażenie, że nawet zbytnio nie przejmują się dietą w kontekście dostarczanych protein, a jednak to łydki rosną bo muszą.
Przyszła mi na myśl jeszcze jedna kwestia, nieco abstrahując od tematu - często czytam, że kardio dla podkręcenia spalania tłuszczu powinno być raczej dłuższe, ale za to w tempie "umożliwiającym swobodną rozmowę", czyli pewnie HR 120-140. Niestety, jak już zaczynam robić kardio to zwykle jest to wchodzenie po schodach z ok. 16 kg obciążeniem (kettlebelle), co daje HR na poziomie 160. Jak myślisz, warto przerzucić się na coś lżejszego?
Napiszę coś co może wywoła zdziwienie lub oburzenie, ale koks jest przeceniany. Mówił o tym kiedyś sam Dorian w wywiadzie. Najpierw są predyspozycje - fizyczne i psychiczne - potem trening i dieta, a wreszcie koks. Jak nie masz odpowiednich wrodzonych cech, to choćbyś brał nie wiadomo co, Mr Olympia nie będziesz. Lekkie kardio tak naprawdę tylko pomaga w regeneracji. Spalanie tłuszczu tylko trochę i zwykle tylko na początku.
Koks może pomóc osobą które już ćwiczą x lat, i doszli już do granic, swojego potencjału generycznego, w innym wypadku branie koksu, to tak naprawdę, zarobisz to co byś zrobił bez koksu, z tym że na koksie zrobisz to szybciej, powiedzmy genetycznie jesteś zaprogramowany na zdobycie np 30kg czystych mięśni ( Zdobycie) Jeśli ćwiczysz bez koksu zrobisz to, dajmy na to 20lat.. A z koksem zarobisz to, że 3x szybciej... Ale minus tego jest taki że biorąc koks od ,, Początku" zaprzepaszczasz bez powrotnie swój naturalny potencjał genetyczny...
Co do kardio, to nawet gdzieś na video u wodyna przewinął sie wątek, że działa tylko z początku ok 2tyg. I wg mnie jest to prawda. Miałem ostatnimi czasy epizod z kardio, nawet z pulsometrem na klatce piersiowej, i to tak rzetelnie - tkanka tłuszczowa średnio schodziła, wg mnie szkoda czasu. (Efekty nie współmierne do wysiłku i czasu)A ostatnio układam sobie treningi typu EMOM z kettlebellami np 1 min pracy na 1 min przerwy lub 2min w kilku seriach- bez porownania, zdecydowanie lepsze efekty niż kardio. I połowa czasu zaoszczędzona. Już nie wspomnę że od kardio biegając jedyne co się może poprawić to może łydki, a wrzucając w taki trening emom clean squat Press z dwoma kettlami na 100 % nie tylko spalimy tkankę, wzmocnimy masę mięśni, core, i oszczędzimy kolana
Stefanie, ostatnimi czasy łapie mnie senność w godzinach popołudniowych, zwykle po pracy (umysłowa). Godzina 16 i odczuwam silną potrzebę drzemki, a czasami nawet wcześniej. Niedawno po dwóch kawach i czterech godzinach pracy już miałem ochotę się zdrzemnąć. Nie widzę powiązania z brakiem energii z jedzenia - miałem tak zarówno jedząc sporo jak i teraz, gdy wprowadziłem post 16h i jem mniej. Suplementuję magnez, potas, wit. C, tran, B complex, codziennie pestki dyni, generalnie klasyka. Przeszło mi przez myśl przetrenowanie, ale nie odczuwam takiego przetyrania jak kiedyś - nie ćwiczę lekko, ale też bez przesady. Co o tym sądzisz, w czym może leżeć przyczyna? Starzeję się? :-)
IF od około dwóch tygodni. Wzmożona senność to już spokojnie od roku. W nocy średnio 8h, minimum 7h. Bez względu na czas snu rzadko kiedy budzę się niewypoczety - wstaję wyspany, prysznic, szklanka wody i po chwili espresso, po godzinie kolejne.
Ja już dawno zauważyłem że jak wstanę i zrobię trening, z rana to mam energię na cały dzień, a jak np odkłam go na popołudnie, to w miarę upływu czasu robię się senny przychodzi godzina ćwiczeń to pierwsze 15min zmuszam się do treningu zanim się rozruszam minie trening i jestem do końca dnia orzywiony.. A jak na mnie trening paradoksalnie wplywa że cały dzień po nim mam pełno energi...
Przydałoby się coś o stanie zdrowia, aktualnych możliwościach fizycznych - przysiad, podciąganie itd. O tym jakim sprzętem dysponujesz. Czy coś wcześniej ćwiczyłaś. Jak chcesz mogę założyć dziennik i tam wszystko opiszesz, by było w jednym miejscu.
Stan zdrowia: dobry. Nic mi nie dolega. 3 dyszki na karku. Możliwości fizyczne: subiektywnie oceniam, że są niemałe. Kilka podciągnieć na drążku wyduszę. Przysiady: brak kontuzji kończyn dolnych-> Przeciwwskazań nie widzę. Nie dysponuję żadnym sprzętem na ten moment, ale na początek mogę zrobić użytek z karty Mutlisportu. czy coś wcześniej ćwiczyłam: jeśli chodzi o zwracanie uwagi na technikę, powtórzenia i regularność to nie, nie ćwiczyłam. Nie unikam ruchu i często zdarza mi się wykonywać zajęcia, które stereotypowo postrzegane są za męskie. Jeżdżę konno- tu wymagana jest równowaga, sprawność i umiejętne upadanie.
Dziennik: jestem za. Masz wskazówkę z czym powinnam zapoznać się w pierwszej kolejności aby prowadzić go jak należy. Zaczęłam zapoznawać się z treścią Twojego bloga dopiero.
W poprzednim wątku nie mogę dodać komentarza, więc umieszczę go tutaj. Mniszek nie pomógł. W tygodniu roboczym(poniedziałek-piątek) są problemy z wypróżnianiem. Dwa, czasem trzy dni nic nie wyleci. Z kolei w weekend przy późniejszym wstawaniu między 8 a 9 i trzema posiłkami: śniadanie, obiad, kolacja + przekąska, na drugi dzień wszystko cacy. Wstawanie 6:30. Czasem wspomagam się senesem i rzeczywiście działa. No ale ileż można. Gdy pracowałem za granicą, miałem trzy przerwy, pierwsza o 10 i później co 2,5 godziny. Wszak dojeżdzałem rowerem, choć raczej to nie miało znaczenia dla pracy jelit.
Kamil - miałem te same objawy, po wszelakich badaniach okazało się że cierpię na bezdechy nocne. Poprostu przestaje oddychać na chwilę. Byłem pod aparatura w szpitalu, okazało się że mam 8 bezdechow na godzinę, po podłączeniu do aparatury czyli maska specjalna która pomaga oddychać okazało się że bezdechy ustąpiły całkowicie - 0 bezdechów. Całe szczęście nie mieszkam w PL, i dostanę taka maszynę do domu wraz z maską na kasę chorych i będę się leczyl. Nie wiem jak jest w PL. Nawiązuje tu do twoich nudności w ciągu dnia. U mnie to jest powodem, poporostu mózg niedotleniony. U mnie było to na tyle irytujące że zacząłem szukać przyczyny w witaminach itd. całe szczęście wykryto to dosyć szybko i w moim wieku nie nastąpiły jeszcze żadne zmiany z tym związane. Spróbuj zbadać się pod tym kątem.
Anonimowy - nie wiem jaki masz tryb życia ale paradoksalnie właśnie może zbyt mało ruchu ? Ten rower którym dojeżdżałes do pracy i myślisz że to nie ma wpływu, ale ma, uwierz... Często po kardio biegłem w strone domu z myślą żeby tylko zdążyć. Z sensem też kiedyś miałem do czynienia, raczej bym z tym nie przesadzał, i chyba w ostateczności bym po niego sięgał
Pisze tytaj bo pytalnie jest ogolne. Zrobilem sobie nowy plan, niedlugo wrzuce do dziennika, dodalem wyciskanie gilotynowe na skosie ujemnym (okolo 30 stopni pochylenia). Wedlug opisu w ksiazce Girondy 'the wild physique' ramiona powinny isc jak najbardziej na boki - na samym dole biceps rownolegle do sztangi. Sztanga celujemy w szyje. Dodatkowo robie szrugs aby maksymalnie rozciagnac klatke - szrugs jest przez caly ruch nie zmieniam pozycji lopatek podczas cwiczenia. Takze nie ma mowy o depresji i retrakcji. Robie taka wersje od miesiaca, na nastepny dzien zakwasy na klatce potezne. Problem/watpliwosc pojawia sie podaczas samego cwiczenia. Na samym dole ruch jest blokowany przez obrecz barkowa, nie dotkne szyi bo ramiona sa juz maksymalnie rozciagniete (to akurat mi sie podoba, taki naturalny stop). Na dole przy rozciagnietej klatce najwieksze napiecie czuje na barkach i pod pachami. Pytanie czy to jest bezpieczne? Teraz robie po 8 powtorzen 70kg i te barki mocno czuc, nie zaden bol, tylko mocne rozciagniecie i napiecie. Chetnie bym sprogresowal z ciezarem, ale moze lepiej nie szalec tylko dodawac powtorzenia i serie?
Niestety to nie jest bezpieczne ćwiczenie, jak i wiele innych z arsenału Girondy. Dlatego wielu je odradza. Na pewno nie wolno tu przesadzać z ciężarem.
1. Rozumiem, że chodzi o poziomą ławkę. Najprościej: dużo serii 2-3 pow. Przerwy 3-4 minuty. 3 razy w tygodniu. Ćwiczyć rotatory. 2. Nie jeść świństw: tabletki musujące, napoje gazowane, dużo ww. Nie obżerać się przed treningiem. Suplementacja betainą HCL.
Taki, który będzie najlepszy dla Ciebie w danym momencie. Nie dla kolegi, nie z polecenia supermądrego trenera z YT, nie dla Mr Olympia - tylko dla Ciebie pod aktualne potrzeby. Czytałeś cokolwiek na tym blogu?
Ogólnie od lat ćwiczyłem w domu/działce/małpich gajach ale ostatnio zdarzyło mi się być na siłce kilka razy i będę to kontynuował bo jednak więcej można zrobić. Na 20-30 osób, dwie były spocone i zasapane, w tym ja. Reszta coś tam machała, a więcej czasu niż ćwiczyła to siedziała w telefonach.
Czy jest jakiś jod w tabletkach, który byłby godny polecenia? Używam poniższego, ale moja partnerka nie może się przekonać do tej formy jodu. https://www.allecco.pl/roztwor-wodny-jodu-plyn-lugola-40-g.html
Panowie pytanie o brzuch. Mamy jakiś wpływ na separację mięśni prostych brzucha? Czy kostek po redukcji będzie widocznych 6 czy 8 czy to tylko kwestia genetyki. Widziałem na necie zdjęcia gdzie goście mieli i 10 kostek, ale to chyba ściema.
Oglądałem wczoraj ciekawy program, który dał mi do myślenia w kwestii diety, a konkretnie odchudzania. Jakiś ekspert wypowiadał się, że kobieta może jednorazowo w posiłku przyjąć 300kcal, przeliczali podział makro na kcal. I gość uważa, że kobieta, która ma nadwagę np 60kg, nie schudnie na diecie 1500kcal ( znów przeliczone z makro) jeśli podzieli to na 3 posiłki po 500kcal bo jej ciało nie jest w stanie więcej przyswoić i przyswoi te 300kcal, ale 200kcal odłoży w tłuszcz. Ale schodnie jak podzieli to na 5 posiłków i w każdym zje 300kcal bo jej ciało tyle jest w stanie wykorzystać i nie ma co odkładać. Z jednej strony sam pomysł o ograniczonych możliwościach przyswajania pokarmu w ramach posiłku brzmi sensownie, ale z drugiej 1500kcal to dla kobiety otyłej głodowa ilość i powinna chudnąć bez względu na to w ilu posiłkach przyjmie jedzenie. A on twierdził, że u 95% jego pacjentek ta zależność działa. Dla mnie trochę coś tu nie pasuje bo bez względu czy przeliczymy to na makro czy na kcal nada to jest bardzo mała ilość pożywienia i powinny chudnąć. Co o tym myślicie? Nie zalatuje to jakimś szamanizmem?
Przeciez to nie ma sensu. 300 kcal sie 'przyswaja', a 200 odklada i co? Z czego bierze energie po 'przyswojeniu' 300 kcal? Przeciez nastepne 500 przyjdzie dopiero pozniej tak, inaczej 500 by sie 'przyswoilo' w czasie pomiedzy posilkami. Cialo moze wykorzystac 300 kcal w 3 godziny, a 500 w 5 juz nie? 1. W jakim czasie sie te 300 przyswaja? 2. Jezeli 300 sie przyswaja, a 200 odklada to skad bierze energie po przyswojeniu 300 jak nie z tego tluszczu, z powietrza? Czyli efektywnie 500 tak czy srak sie spala. Mi to zalatuje debilizmem, a nie szamanizmem.
No właśnie te mechanizmy nie zostały w żaden sposób wyjaśnione. Przecież okres trawienia też nie trwa godzinę czy dwie, poza tym jak by odwrócić sytuację to po świecie chodziliby sami otyli ludzie bo mało kto przyswaja tak małe ilości jedzenia. Wyjaśniał tylko, że ów 300kcal jest przyswojone i wystarczy na działanie organizmu bo tyle mu wystarcza. Dlatego ta logika jest dla mnie też pokrętna. Choć przypuszczam, że jakieś fizjologiczne bariery są przyswojenia w jednym posiłku.
Na tej zasadzie powinienem być chodząca beczką tłuszczu, biorąc pod uwagę, że moje standardowe śniadanie ma 57g białka, 71g tłuszczu i 6g węgli, czyli w przeliczeniu około 900kcal :) I tak dzień w dzień, a jakoś nie zauważyłem, żebym bardzo tył miedzy śniadaniem a obiadem.
A tak na poważnie, to papier wszystko przyjmie. Takie wyliczenia i teorie na temat tego, ile możemy niby przyswoić są grubymi nićmi szyte. Zastanów się na przykład, co to właściwie znaczy, że ktoś może "przyswoić 300kcal". Organizm to nie silnik, a jedzenie to nie paliwo. Ba, nawet silniki są przecież bardziej skomplikowane, bo oprócz spalanego paliwa potrzebują smarów, uszczelek, chłodzenia itd. A ludzkie ciało jest tysiące razy bardziej skomplikowane. Poczytaj sobie ile różnych reakcji zachodzi w organizmie i zastanów się, czy da się to wszystko w sensowny sposób uprościć do wartości energetycznej jedzenia. Oczywiście zasady termodynamiki jak najbardziej obowiązują i działają ale to trochę tak, jakbyś chciał jednym prostym równaniem opisać działanie grawitacji w układzie słonecznym. Da się, ale nic z tego nie wynika użytecznego. Prowokacyjnie jeszcze na koniec zapytam, czy do spożywanych kalorii doliczasz wartość energetyczną fotonów, które wpadają do Twojego ciala przez oczy.
Tak zdaję sobie sprawę, że organizm to inna "maszyna", przyswajanie też zależne jest od wielu czynników jak choćby stan flory jelitowej, ale jednak jakieś ograniczenia w tym względzie mamy. Sam bazuję na kolariach/makro bo dla mnie bez różnicy jedno przeliczam na drugie i to się sprawdza. Przeczytałem tutaj Stefana artykuł o kaloriach, ale dla mnie bez różnicy czy opieram się na makro czy kaloriach. Dobrze jest się wymienić doświadczeniami. Dzięki
Różnicy nie ma tak długo, jak jednocześnie z kaloriami liczysz makro. Tylko, że to sprawia, że kalorie są sztuką dla sztuki.
Ograniczenia pewnie jakieś są, ale nigdy nie spotkałem się z żadną sensowną teorią czy badaniami na ten temat. Z braku danych trzeba więc kierować się zdrowym rozsądkiem, a ten podpowiada, że mało prawdopodobne, żeby ewolucja przystosowała nas do jedzenia małymi porcjami przez cały dzień. Tak się żywią roślinożercy, a ewolucja człowieka i gwałtowny wzrost naszego mózgu wiąże się ze zwiększoną podążą azotu w diecie. Mięso jest też dla nas najbardziej wartościowym pożywieniem. Jednocześnie ma to do siebie, że raz jest, a raz go nie ma. Kiedy się pojawi, dzikie drapieżniki jedzą je stosunkowo szybko i dużymi porcjami. Tak samo musieli robić nasi przodkowie, którzy nie dysponowali przecież lodówkami.
weźcie pod uwagę, że żołądek nie mieli jedzenia i nie przyswaja się ono całe na raz, tylko powoli jest przyjmowane z jelit do krwi. Jak byśmy liczyli picie coca-coli to może te 300 kcal (czy też inna granica) miałoby jakiś pokrętny sens, w przypadku cukru jest jakiś max (dla każdego inny!) upchania go w komórkach, resztę wątroba musi zmienić w tłuszczyk bo inaczej cukier nas otruje.
Dzień dobry Stefan, wiem, że to ni3 blog medyczny, ale proszę o wskazówkę co z tym zrobić, jeśli można. Znajomej cierpną palce u jednej z dłoni. Może normalnie ruszać, łapać ale to mrowienie nie ustępuje już od tygodnia. Zapewne magnez inne minerały może cieśnią nadgarstka, albo jakieś inne coś? Dziewczyna zaczęła ćwiczyć kilka tygodni temu, je już nasza dieta i jest materiałem na fit sportowca tylko co z tym mrowiemiem/cierpnięciem zrobić? Proszę Was o wskazówkę. Pozdrowienia
Odcinek piersiowy, szyjny, może jakiś dysbalans mięśniowy. Przyczyn może być dużo. Najlepiej niech pójdzie po diagnozę (a przy odrobinie szczęścia i po leczenie) do dobrego fizjoterapeuty zajmującego się terapią manualną.
"Palce: kciuk, wskazujący i 1/3 serdecznego od opuszka. 2 tygodnie za chwile będą. Ostatnio doszły opuszki 2 ostatnich palców, ale ze czucie mam zaburzone to nie jestem pewna czy tak było od początku. Opuszki kciuka i wskazującego - mam wrażenie ze te palce mi zaraz od środka eksplodują"
To może być cieśń nadgarstka, ale może się też rozwijać SM. Może być zaburzona gospodarka wapniem. Trudno coś więcej stwierdzić w ciemno. Potrzebny dobry fizjo.
Cześć! Chcę jeszcze trochę bardziej polepszyć dietę i rozglądam się za wyborem lepszej jakości mięsa. Niestety do lokalnego sprzedawcy nie mam dostępu, ale jeśli będzie konieczność to takiego znajdę. Kilka pytań do was:
a) Jak podchodzcie do kupowania mięsa ze sklepów? Kupujecie w jakiś konkretnych sklepach, czy jak to u was wygląda? Mam na myśli wieprzowina/wołowina lub inne mięso, które spożywacie? Co byście polecili?
b) Rozumiem, że wątróbkę je się 2-3 razy w tygodniu. A inne podroby takie jak serca/żołądki/móżdżki? Takie sklepowe są w miare ok, czy podobnej jakości jak wieprzowina/wołowina? Pozostałe podroby można jeść bez ograniczenia w tygodniu?
c) Dużo jecie mięsa? Chodzi mi o to, czy każdego dnia na waszym talerzu króluje solidny kawał mięsa, czy skupiacie się bardzo na dużym zróżnicowaniu produktów?
Osobiście przestałem zbytnio przykładać wagę gdzie kupuje mięso, z racji że mieszkam zagranicą kupuje poprostu w markecie. Jedyne co to po latach testowania wyeliminowałem z diety wieprzowinę i wołowinę - nie służy mi. Bardziej wolę zjeść makrele, chude mięso kurczak, indyk, czasem kupuje bio, ale czy to bio to nie wiem. Jajka, a nawet odżywkę białkową izolat bezsmakowy bez konserwantów, cukrów, weglowodanow ( Taka udało mi się znaleźć zagranicą). Zapewne każdy ma swój sposób na dietę. Na mnie to działa, raczej tłustego mięsa od dłuższego czasu nie kupuje. Za to jadam porządne masło klarowane, i orzechy różnego rodzaju. Przestałem być zakładnikiem diety. Mam swój schemat i tego się trzymam, u mnie to działa. do południa białko tłuszcz później jadam też węgle, często robię kebaby, nawet ze zwykłą tortilla. Ziemniaki, kaszę.
Mięso kupuję gdzie się da. Zwracam tylko uwagę, by nie było z Niemiec. Nie jest to jakieś narodowe uprzedzenie - po prostu ich mięso jest okropne. Podroby można jeść prawie dziennie. Dobrze jest różnicować rodzaje mięsa, przeplatać jajkami. Jeśli ryby, to małe: śledzie, sardynki. Duże ryby są mocno zanieczyszczone.
Czyli właściwie bez różnicy, czy jest bio,eko itd.? Ale do takiego mięsa najlepiej stosować obróbkę w postaci gotowania/duszenia/pieczenia? A smażenia lepiej zrezygnować? Chodzi mi o pozbycie się toksyn.
Jeśli chodzi o mięso to, minimum kilogram dziennie głównie w postaci podrobów, uwielbiam żołądki z kurczaka, z podrobami jest o tyle lepiej że,. Nie szprycuja ich wodą, by więcej warzyły jak to ma np miejsce w przypadku niektórych mięs... Żołądki z kurczaka np miele, i robię nawet z nich kotlety mielone, czy pulpety.... Co do ryb to tak jak Stefan napisał małe.. I jeśli kupuję rybę to patrzę by pisało że ,, Złowiono a nie wychowano, czy jeszcze lepiej ,,Wyprodukowano
Stefanie, przy przenoszeniu sztangi za głowę leżąc masz jakieś porady na stabilność? Przy większym ciężarze odrywają się stopy od podłoża, czasami staram się opleść nogami ławkę ale średnio to pomaga.
Dzięki, a jak oceniasz przenoszenie na wyciągu stojąc względem klasycznego? Ten pierwszy będzie miał większy ROM, można całkowicie rozciągnąć plecy a potem spiąć je mając drążek przy samych udach. Klasyczne przenoszenie znowu angażuje więcej mięśni, przynajmniej takie mam wrażenie. Jednak ROM krótszy, tak naprawdę przy wyciągnięciu powyżej płaszczyzny tułowia (z uwagi na napięcie w barkach), a przenosząc dalej niż klatka rolę przejmują barki, które potem muszą sztangę wznieść znowu do linii prostopadłej względem klatki.
Trudno jednoznacznie oceniać. Każde ma swoje plusy. Sztangą lepiej rozciągniesz grzbiet, klatkę i tricepsy. Dla początkującego lepsza będzie sztanga, a z czasem można przeplatać - raz jedno, raz drugie.
Dzięki za odpowiedź. Bardzo dobrze mi "weszło" przenoszenie na wyciągu dolnym leżąc, czyli w sumie podobny ruch co przy klasycznym przenoszeniu ze sztangą. Niestety, przy ok 50 kg zwyczajnie przeciwwaga jest za duża i zaczynam się przesuwać. Próbowałem jednorącz, przez co od trzech dni mam domsy na tricepsie, błędem było zgięcie w łokciu. Więc jednak zostanę przy klasyku.
witam, jedna dobra osoba poradziła mi żebym tu napisał. Dwa lata temu wyskoczył mi staw w kolanie i tak trzy razy w ciągu roku. Teraz jestem zmuszony nosić bandaż napinający, aby staw nie wyskoczył ponownie pod obciążeniem. czy możecie mi doradzić coś na wzmocnienie kolana, abym mógł uprawiać pełnoprawny sport? Pisałem przez tłumacza, więc mam nadzieję, że Pan mnie zrozumie.
Trudno jednoznacznie coś doradzić. To co napiszę to tylko pewne sugestie: - głębokie przysiady z mocno obandażowanym kolanem, początkowo bez obciążenia, potem powoli zwiększać; - uginanie nóg na maszynie leżąc na brzuchu; - większe dawki wit. C, ale nie tych aptecznych śmieci - potrzebne przynajmniej kilka gramów na dobę; - kolagen: najlepiej rybi i wołowy; - inne mikroelementy też się przydadzą, ale nie w formie multi; - ograniczyć stany zapalne przez ograniczenie węglowodanów.
Panowie czy zaangażowanie mięśni w zależności od użytej sztangi w martwym ciągu jakoś znacząco się zmienia czy któraś wersja jest lepsza czy gorsza? Mam na myśli prosty gryf, a martwy ciąg na trap bar.
Trochę się zmienia. Zapewne trap bar zmniejszy udział hamstringów na rzecz czterogłowych. Pod tym względem jest gorszy. Inaczej też pracuje grzbiet, przedramiona czy bicepsy.
Dziś próbowałem i faktycznie trochę mniej czuję tył uda, a mocniej czwórki, ale też jakby mniejsze przeciążenie w odcinku lędźwiowym. Łatwiej mi trochę utrzymać pozycje techniczną bo jednak parę centymetrów wyżej się trzyma trapa niż sztangę prostą.
Jakiej marki sprzęt polecilibyście do własnej siłowni? Planuję pakiet: drążek do podciągania(nie przywiercany do ściany i sufitu, tylko stojący jak stelaż, z różnymi rodzajami uchwytów), poręcze do dipów(stojące jako stelaż), ławka z regulacją wysokości do ćwiczeń piersiowego na dodatnim skosie z hantlami, hantle jednolite(bez nakładania i kręcenia krążków), gryf prosty krótki oraz długi, stojaki do przysiadów, obciążenia żeliwne, pas obciążeniowy. Dodatkowo oczywiście mata kładziona z kwadratów. Budżet mam spory.
Ja polecam sprzęt używany w oldschoolowych siłowniach. W Krakowie kilka lat temu (niestety sieciówki i covid je zabiły) moje ulubione siłownie to były Cuber i Champion. Obydwie używały sprzętu polskiej firmy HES. Sprzęt miał po 20-30 jak nie więcej lat, i nadal dawał rade.
Jeśli masz duży budżet i trochę miejsca, to postawiłbym na dobrego racka. To od razu załatwia problem drążka, a do tego można dokupić doczepiane poręcze do dipów. Do tego sztanga olimpijska i obciążenie, najlepiej kalibrowane (ale to nie jest jakiś mus). Sztangielki najlepiej się sprawdzą skręcane (że śrubowanym gwintem). Do tego ewentualnie regulowana ławeczka.
Nie wiem jakim budżetem dysponujesz, ja też patrzałem na minimalizm i zainwestowałem w sprzęt firmy Ironmaster, ławkę, prasę do nóg, drążek, poręcze do dipów, to wszystko można do tej ławki doczepić, a później odczepić i schować. Jest w 100% stabilne. Hantle też mam od nich. Jedynie racka mam z ATX. A sztangę olimpijska i talerze kupiłem używane. Jak nie masz dużo miejsca tak jak ja to taki "rację" zda egzamin, wpisz w google "ATX® Free Stands 650 SD" do tego tylko belki asekuracyjne i można śmiało ćwiczyć. Ja mam taki zestaw i jestem w 100% zadowolony
Tutaj masz link do nich https://www.ironmaster-eu.com/en/ Wszystko leci z Holandii, żadnych problemów z nimi, a jak coś nie tak to odpisują natychmiast, ławkę warto wziąć z serii 'pro' bo jest niższa niż zwykła bench press, dużo wygodniejsza. Będziesz zadowolony. Ja jestem.mega zadowolony ze wszystkiego. Żadnych dziur w ścianach, ławka jest mega masywna, z powodzeniem na komercyjnej siłowni by się sprawdziła, dlatego jak doczepisz drążek albo np poręcze to wszystko jest stabilne. Nawet wyciąg można dokupić do tej ławki. Jak masz zainwestowac pieniądze to zainwestuj raz a porzadnie.
Stefan, Wypowiedź Wodyna odnośnie kofeiny: https://youtu.be/Wcq2KTxku-s?t=1523 Co o tym myślisz? Ja akurat kawy nie piję, ale kilka kubków czarnej herbaty w ciągu dnia wypijam. Pozdrawiam
Taka sytuacja może zachodzić gdy: - ktoś nie jest przyzwyczajony do kawy/herbaty. - ma uczulenie na kofeinę - objawia się złym samopoczuciem lub pobudzeniem po wypiciu, - pije bardzo dużo kawy czy herbaty, - pije napoje energetyczne. Jak ktoś pije 2-3 filiżanki kawy czy herbaty, to wpływ na poziom testosteronu będzie znikomy. Z wyjątkami wspomnianymi powyżej.
Panowie możecie polecić jakieś elektrolity czy magnez w tabletkach musujących. Wiem, że generalnie tutaj ktoś kiedyś pisał, że są kiepskie, ale teraz dużo wody w trakcie dnia wypijam więc jako dodatek może by się sprawdziło?
Pytanie mam do Was o planowanie zakresów powtórzeń w seriach. Są jakieś ogólne zasady jak je planować w treningu? Są niby te piramidki 12/10/8/6 ale jakoś źle mi się trenuje na takim czymś lepiej jest stosować stałą liczbę powtórzeń w seriach i co jakiś czas je zmieniać? Jak temat był poruszany w jakimś wpisie to proszę o odesłanie.
Zapraszam tutaj:) Z perspektywy czasu pewnie sporo bym napisał trochę inaczej, ale co do meritum, dalej się pod tym podpisuję. Po latach nabrałem trochę dystansu wobec własnej wiedzy i przekonań, a i Stefan sporo nowego napisał :) To wyciag wiedzy zawartej na blogu i zawiera odnośniki do odpowiednich artykułów sprzed daty publikacji FAQ.
Stefanie, chciałbym się spytać, co sądzisz o opinii lekarza laryngologa dotyczącej problemu z oddychaniem. Wg lekarza problem bierze się z przerostu nabłonka w jamie nosowej, co się zgadza z moimi odczuciami (często zatkany bez powodu nos, słaby przepływ powietrza itd.). Co się nie zgadza z moimi odczuciami to proponowane leczenie, chociaż może jestem nieco uprzedzony że względu na moje przejścia z łokciem. Otóż lekarz zaproponował steryd, żeby się tego nabłonka pozbyć i zasadniczo nic więcej. Tylko nijak nie wyjaśnił, czy to zaraz po kuracji nie odrośnie i czy problem się wręcz nie pogorszy, a ja uzależnię się od psikacza do nosa.
Trudno mi się jednoznacznie wypowiadać, bo nie miałem z tym do czynienia. Niemniej sama metoda wydaje się wątpliwa i nie sądzę, by coś dała na dłuższą metę.
Nie jestem w stanie zrobić poprawni żadnego dipa, negatywa nawet. Doczytałem, że w tej sytuacji najlepiej wprowadzić wyciskanie na płaskiej od brzucha. Jak poprawnie technicznie wykonać te ćwiczenie? Może ktoś dysponuje jakimś video?
Negatywy dispsów dasz radę robić? Albo zwykłe pompki? Wyciskanie zależy od indywidualnych proporcji kostnych. Tego z czyjegoś filmu dobrze nie opanujesz.
W FAQ jest napisane, że jeśli nie wyciskasz na ławce 2/3 masy ciała(ja nie wyciskam), to należy najpierw poprzez trening wyciskania zwiększyć siłę odpowiednich łańcuchów kinematycznych. W przeciwnym przypadku negatywy grożą kontuzją. Więc lepiej będzie zastosować wyciskanie czy pompki?
Jeśli chodzi o naukę dipsów, to dużo zależy od przyczyny problemu. Najlepiej takich rzeczy uczyć się pod okiem jakiegoś dobrego trenera. Chodzi np. o dysbalans mięśniowy, przykurcze, brak aktywacji mięśni itp. Jak nie stać kogoś na indywidualne treningi, to warto chociaż pomyśleć o jednorazowej konsultacji. A jeśli i z tym byłby problem, to zacząłbym od nauki zwykłych pompek, żeby wzmocnić mięśnie i od treningu rotatorów. Ćwiczenia na te ostatnie znajdziesz w FAQ ale też jest dużo materiałów na YT. Ważne, żeby pracować nad tymi mięśniami solidnie, a nie tylko symboliczne obciążenie czy najlżejsza guma. Do tego dodałbym utrzymywanie pozycji na poręczach. Wchodzisz na poręcze i ustawiasz się jak do dipów, napięty rdzeń itd. I trzymasz na czas. Jak ufa się utrzymać powyżej 60 sekund, możesz zacząć robic bardzo płytkie dipy i z czasem próbować pogłębiać zakres ruchu. Tip na mobilizację mięśni piersiowych przed takim treningiem: łapiesz ręką za ścianę albo inną stabilną rzecz tak, żeby rozciągnąć mięsień piersiowy. W tej pozycji nie robisz jednak rozciągania, tylko napinasz maksymalnie ten mięsień w rozciągnięciu i przytrzymujesz napiecie 5-10 sekund. To samo na drugą rękę.
Stefanie nie to Pewnie to samo co np badanie które ,, Udowodniło iż sniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia "😃 które było sponsorowane przez firmę ,,Nestle" - Producenta płatków śniadaniowych...
Od jakichś 50 lat nauka coraz mniej staje się nauką, a bardziej biznesem lub religią - "trzeba wierzyć w naukę", tak jakby miał opierać się na wierze, a nie na faktach.
A może w tym przypadku zadziałał właśnie odwrotny mechanizm? W takim wypadku to badanie byłoby swego rodzaju zemstą za to, że producent witamin nie chciał wyłożyć kasy na granty badawcze :) A tak na poważnie, to ciężko się odnosić do takiej pozbawionej jakichkolwiek szczegółów wzmianki w prasie. Powiedziałbym, że ten artykuł świadczy o upadku nie tyle nauki, co dziennikarstwa. Kopiuj-wklej z jakiegoś źródła z krzykliwym click baitowym tytułem i nawet bez próby jakiejś krytycznej analizy czy w ogóle umiejscowienia wiadomości. Równie dobrze badanie może być zupełnie dobrze przeprowadzone, tylko dziennikarz "zapomniał" o paru szczegółach. Nie za bardzo mam czas tego szukać i analizować, ale bardzo często tego typu "breaking newsy" biorą się stąd, że pomija się kontekst badania. Mozliwe np. że wykazano jakis udział witamin w procesie powstawania nowotworów, co ma sens, jako że nowotwór jest w końcu fragmentem ciała i musi się odżywiać, potrzebuje białka, tłuszczy, witamin itp. Czy to oznacza, że zdrowe odżywianie karmi nowotwory? No proszę was... Inną sprawą, którą warto przy okazji przywołać jest jednak wpływ głodówek na zdrowie organizmu. Wielokrotnie spotykałem sie z teoriami mówiącymi, że długotrwała głodówka (powyżej 3-4 dni) aktywuje "komórki czyszczące", czyli rodzaj białych krwinek odpowiedzialnych za sprzątanie organizmu z niepotrzebnych elementów, w tym nowotworów. W połączeniu ze wspominanymi przeze mnie wielokrotnie badaniami nad polskimi stulatkami, uważam że temat jest całkiem ciekawy. Przypomnę, że w tych badaniach wykazano, że większość długowiecznych osób, doświadczyło w życiu co najmniej jednego okresu głodu.
Stefan, posiadam w swoim zestawie domowej siłowni hantle, których gryfy ważą po 5kg o długości 50cm, zastanawiam się czy nie warto jednak dokupić czegoś bardziej poręcznego: tu gryf https://sport-blast.pl/hantla-zeliwna-1x25kg ma tylko 36cm i hantle są w rozsądnej cenie. Wiem, że to sprawa trochę indywidualna, ale sam korzystać z własnego sprzętu, dlatego pytam o zdanie.
Mam do Was pytanie. Cały czas się powtarza, że warto w pożywieniu dostarczać różnego rodzaju probiotyki czy to z kiszonek, czy też fermentowane napoje mleczne jak kefir. Wczoraj jednak spotkałem się z opinią, że one nie są w stanie przejść bariery w żołądku i często nie docierają do jelit bo są "po drodze" niszczone. Prawda to czy fałsz bo jakoś nie mogę nic sensownego znaleźć na ten temat.
Raczej prebiotyki niż probiotyki. Jak masz odpowiednio niskie ph w żołądku to faktycznie bakterie nie powinny się przedostać. Chodzi o co innego. Np. krótkołańcuuchowe kwasy tłuszczowe w kefirze dobrze działają na jelita, czego sam doświadczyłem.
Wydaje mi się, że to co on mówi ma sens https://www.youtube.com/watch?v=NG96EOC7KKE tj. jeżeli ćwiczymy hantlami to żebyśmy dali radę wykonać min. te 6-8 powtórzeń, unikając ćwiczenia b. ciężkimi hantlami. Do mnie najbardziej przemawia kwestia bezpieczeństwa podczas zarzucania. W przeszłości nigdy takich niskich zakresów hantlami nie robiłem, ale problem z zarzuceniem szczególnie na barki jednak się pojawiał.
Co uważacie o piciu kawy na pusty żołądek? Robię tak codziennie, nie odczuwam żadnych problemów. Ale zastanawiam się czy z czasem nie przerodzi to się w coś niedobrego.
Ja "zaledwie" od 15, ale również nie odnotowałem efektów ubocznych :) Oczywiście jak tej kawy się pije za dużo, to może podrażniać przewód pokarmowy, ponieważ w dużych ilościach działa lekko przeczyszczająco, ale to naprawdę musiałyby być spore ilości. Ja piję codziennie na czczo mocne espresso w objętości około 150-200 ml i taka ilość mi w żaden sposób nie szkodzi. Inna sprawa, że wolałbym pić połowę tego, ale co zrobić jak mokka, którą dostałem w prezencie jest rozmiarów czajnika :)
Dużo ważniejsze jest, co się rozumie przez kawę. My ze Stefanem piszemy o czystym espresso bez żadnych dodatków.
Ja mam pytanie o docisk na triceps. Czy to ćwiczenie działa także na wszystkie aktony barków czy pracują najbardziej przednie a reszta prawie nic? I jeśli pracują wszystkie aktony, to czy może to być jedyne cwiczenie na Barki dla zaawansowanego amatora?
Cześć Stefan, Z tej strony Anna, lat 43 (ur. 1980), wzrost 164, waga 61 kg, praca siedząca przed komputerem, zdalnie. Ex-wegetarianka (plus jajka, ryby i masło), ale od 15.04 br. powrót do mięsa i obecna dieta to: Jajka (codziennie), wołowina, kurczak zagrodowy, wieprzowina, białko w proszku (zwykle w połączeniu z mielonym sezamem i kakao – jako deser), z wędlin suszona kiełbasa i kabanosy, z ryb tuńczyk Rio mare w oliwie z oliwek, sporadycznie łosoś, makrela (odkąd jem mięso, nie mam ochoty na ryby więc to się u mnie ostatnio wyklucza); dużo warzyw głównie gotowanych, mniej świeżych, unikam nabiału poza masłem (wydaje mi się że nabiał mi nie służy); smażę na maśle ghee, dużo gotuję i piekę. Ze słodzików używam ksylitol, erytrytol, stewia. Mam ogromną słabość do orzechów (każdych: ziemne, włoskie, laskowe, macadamia, migdały, pekan itd.) oraz pestek słonecznika - jem je w dużych ilościach… Nie łączę orzechów z owocami suszonymi i w ogóle węglami (czyli zjadam w wersji surowe, prażone, z solą lub bez). Nie pilnuję jakichś godzin posiłków, ani przerw między posiłkami. Nie doprowadzam do głodu, rano także nie jestem głodna. Piję Muszyniankę, sporo kawy. Nie piję alkoholu (w ogóle, bez wyjątków). Mam stwierdzoną hipoglikemię reaktywną (mam badania krzywa cukrowa i insulinowa 2h) – unikam owoców poza jagodowymi, natomiast obecnie pozwalam sobie na śliwki w ostatnim posiłku (toczę walkę ze sobą na tym polu). Co do zasady nie jem ryżu, kasz, makaronów, pieczywa, ziemniaków itd. Moje cheat meale to: owoce o wysokim IG typu śliwki właśnie, wafle ryżowe, kebab, sushi, barowe chińskie z makaronem sojowym (rzadko), pizza (raz na 2-3 mce). Skłonność do tycia – obecnie 61kg. Od nastoletniości moja waga nie ma constans. Podczas tygodniowego wyjazdu urlopowego bez treningów, moja waga potrafi wskoczyć +5kg. Jak ograniczam jedzenie chcąc schudnąć (kalorii nigdy nie liczę, ale wtedy jem mniej i nie pozwalam sobie na żadne cheat meale i węgle poza warzywami – jem tyle, żeby kłaść się spać na głodzie lub przynajmniej wstać rano głodna) wówczas zaczynam mieć problemy ze snem tj. zasypiam normalnie, ale wybudzam się o 3-4 nad ranem i już nie zasypiam ponownie. Historia sportowa: treningi siłowe co 2-3 dni; od ponad 3 lat treningi w domu (od pandemii); ćwiczę rano (na czczo lub po śniadaniu); nie jestem w stanie się zmusić do treningów po pracy. Po pracy zazwyczaj siedzę w domu i raczej w ogóle nie wychodzę. Sprzęt domowy: sztanga, talerze 2x10 kg, 2x5kg, 4x2,5kg, 4x1,25kg. 2 gryfy, kettel 10 kg, ketel 3,5kg, 2 hantle po 6 kg, 3 gumy bushido (konkretnie takie: https://allegro.pl/oferta/zestaw-gum-treningowych-do-cwiczen-power-band-10119265461); skakanka, opaska oporowa Pretorians (nie wiem jaki opór). Obecny trening: - przysiady 5s x7; obciążenie na sztandze: 15 kg. - martwy ciąg 5s x3; obciążenie nie sztadze: 32,5 kg. - zakroki naprzemiennie (3s x30); z hantlami po 6kg. - 2 arms swing (5s x 10), z kettlem 10 kg. - glute bridge (5s x 10), obciążenie na sztandze: 25kg. - barki (złota seria 3s x 10) – tutaj bez bocznych aktonów, jestem po zapaleniu rotatorów i ruch do boku nie jest dla mnie komfortowy; rotatory z talerzami po 1,25, górne i dolne - hantle po 2,5 kg. - wiosła (5s x7), obciążenie na sztandze: 17,5 kg.
Podczas treningu ‘nie oszukuję’ – nie pobłażam sobie, nie odpuszczam, jestem skupiona i mam króciutkie przerwy pomiędzy seriami ok. 30 sekund. Dłuższe przerwy pomiędzy ćwiczeniami wynikają z potrzeby przygotowania sprzętu pod kolejne ćwiczenie.
Chciałabym zajebiście wyglądać - zdrowo, z zarysowanymi w sposób kobiecy mięśniami i szczupło. Moj chłopak mówi że „Stefan jest najlepszy, ze ma niesamowita wiedzę (taka jak trenerzy olimpijskich mistrzów świata) i ze ma niesamowitą intuicję”. Chciałabym założyć na blogu dziennik treningowy (obiecuje regularnie pisać i zadawać pytania i uważnie czytać Twoje rady i komentarze).
Napisz proszę co mam zrobić - domyślam się ze pewnie potrzebujesz zdjęcia mojej sylwetki i ew. jakieś filmiki z ćwiczeń (wszystkich? wybranych?).
Ok, dziennik za chwilę złożę. Tak na szybko to radziłbym odstawić słodziki - są gorsze od cukru, i słonecznik. Na pewno przydadzą się filmy z ćwiczeń. Polecam też lekturę obu FAQ.
Stefanie, czy jest możliwość byś założył na forum wątek poruszający kwestię wiary? By można było wrzucać swoje przemyślenia, zapytania i żeby to nie ginęło w codziennej dyskusji?
Hej, mam takie pytanko - ostatnio na siłowniach widzę ludzi robiących "dead" lift czyli "martwy" ciąg, choć to słowo martwy jest nie na miejscu, bo nie ostawiają sztangi na podłogę. Dużo ludzi tak robi i to całkiem sporymi ciężarami (nawet ponad 100kg). To jakaś nowa moda, ćwiczenie którego nie znam, czy głupota i niszczenie kręgosłupa?
Ja bym powiedział, że wiek nie jest najważniejszym parametrem, sam mam 47, bardziej wskazałbym na możliwości regeneracyjne tj. sen i na drugim biegunie: obciążenie pracą, innymi obowiązkami, stres. Pytanie też o cele treningowe, stan zdrowia, odżywianie, styl życia itp. Dlaczego 40 a nie 39 albo 41, zasadniczo nie zaobserwowałem aby w momencie moich urodzin działo się coś wyjątkowego.
Właśnie tak. Dużo zależy od stażu. Też stylu życia, rodzaju pracy. Z czasem powinna być większa intensywność mniejsza objętość. Więcej czasu na regenerację.
Aktualnie 41 lat, aktywny od zawsze, ale powrót do siłowego po 3 miesiącach przerwy. Teraz wskoczyłem na fbw na podstawowych ćwiczeniach 5-6 w ramach planu, dieta zbilansowana, później plan na push pull na 4 dni treningowe. W takim razie spróbuję się nieco bardziej intensywnością pobawić.
Kupiłem ostatnio w sport-blast jedno opakowanie z 6 sztukami. Tak bardziej przy okazji, bo zależało mi na hantelkach i wyciągu. Nie używałem do tej pory w ogóle, jedynie podwójna warstwa dykty, ale to dlatego że była nieużywana w piwnicy więc wykorzystałem.
Mam do Was pytanie trenuję już jakiś czas, ale mam problem z klatką piersiową mianowicie po każdym treningu lekkie zmęczenie czy mikrouszkodzenia pojawiają się w jednym miejscu mianowicie w okolicach pachy, dół klatki czy środek nigdy nie czuję nawet zmęczenia tylko te zewnętrzne rejony w okolicach pachy. Co robię nie tak?
Tak po obu. Ból mięśniowy jest symetryczny, ale właśnie po wierzchu czyli wynika, że piersiowy większy, ale właśnie tylko ta cześć bliżej pachy, a dół klatki czy bliżej mostka nic. Zarówno w wyciskaniu hantli jak i sztangi.
Dziękuję za wskazówki. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale właśnie często ta część piersiowych jest odczuwalna po treningu. Spróbuję poręczy choć nie wiem czy jeszcze nie jestem za słaby ewentualnie na tej maszynie wspomagającej. Miłego dnia
Mam takie pytanie: Czesto kobiety, które zaczynają ćwiczyć siłowo, mają jeden cel - zrzucenie wagi. Nie oceniam czy to mądre czy niemądre, ale, z moich doświadczeń wynika, że kobieta, która trenuję, buduje sylwetkę, ale nie docenia tego, bo waga też rośnie. I kobieta się tym frustruje i demorywuje treningowo. Część kobiet nie chce akceptować, że najpierw buduje się fundamenty, poznaje swój organizm itd. Co z tym można sensownego zrobić? Jak powinien wyglądać taki makro plan treningowy dla kobiety, żeby mogła docenić swój trening zamiast cenić tylko niską wagę i od tego uzależniać swoje życiowe samopoczucie?
Wiem, że pytanie trochę psychologiczne, ale zależy mi na Poznaniu Twojej i innych perspektywy.
Rozumiem, jednak waga i tak będzie raczej rosnąć, bo mięśnie mają swoją wagę (jak to wytłumaczyć kobiecie, że waga to nie jest narzędzie do regulacji swojego samopoczucia?) Jak psychologicznie to zrobić? Bo nawet przy niskich zakresach i przerwach przecież masa mięśniową (=kg) rośnie. Proszę o podpowiedź jak o tym należy mówić. Dziekuje
Witam w wiosennej dyskusji jak u was forma?
OdpowiedzUsuńOdrazu taka ciekawostka ostatnio oglądałem film, z pewnym Doktorem który przedstawiał badania naukowe, że by regulować cukier i glukozę w organizmie dobrze jest po posiłku bogatym w węglowodany zrobić jedną intensywną serię na mięsień płaszczkowaty łydek że to pomaga kontrolować cukier w organizmie i zapobiega cukrzycy dlatego tak się dzieje bo, łydki jako jedyny mięsień w naszym ciele nie posiadają zdolności gromadzenia glikogenu i muszą do swojej pracy wykorzystywać glukozę krążąca we krwi np po posiłku w ten sposób można wykorzystać do 50% glukozy ktora podnosi się po posiłku, co powoduję mniejsze tycie, i nie ma wyrzutu insuliny ciekawe co wy na to??
Bardzo pokrętne tłumaczenie i nie wiem, czy w ogóle warto to komentować. Tak jakby te łydki były w stanie wykorzystać nie wiadomo ile tych węglowodanów. Nie wspominając o tym, że po takim posiłku człowiek jest ospały i wiele intensywności z siebie nie wykrzesa.
OdpowiedzUsuńTak ale ospałość przychodzi po jakimś czasie nie natychmiast
UsuńA gdyby tak zanim człowiek stanie się ,, Ospały "
Zrobić te ćwiczenie, to być może do ,,tego nie dojdzie iż będzie ospały"
Stefanie tu bardziej nie chodzi o, wchłonięcie węglowodanów a obniżenie cukru we krwi nie każdy weglowodan który zjemy krąży we krwi
UsuńNie myl pojęcia węglowodany w Ciele, od poziomu cukru we krwi.. i przedewszystkim o insulinę chodzi zagłębiałem się w te badania doszczętnie i to jest przebadane przez osoby które miały mierzone poziom cukru i insuliny we krwi po zjedzeniu takiego posiłku i zrobieniu serii ćwiczeń na łydki jak i zjedzeniu przez tą samą osobę posiłku ale bez seri ćwiczeń różnica była po między 45,a 53,% i ja tu podaję źródła i konkretne badania a dogmaty czy ma to sens czy nie
Więcej ww to zawsze większe wyrzuty insuliny, co ostatecznie prowadzić może do insulinooporności. To też przyczyna szybszego starzenia się organizmu i wielu chorób, jak choćby raka, zawałów itd. Więc pomyśl dlaczego tworzy się takie teorie i ustawia badania.
UsuńPoziom cukru we krwi spadnie zawsze po dowolnym ćwiczeniu. Niczego to nie zmienia!
UsuńAle jeśli wyrzut insuliny jest powodowany poziomem cukru we krwi po ww a ćwiczenie po posiłku obniża poziom cukru wtedy nie mamy wyrzutu insuliny a co za tym idzie zapobiega się insulinopodobnosci właśnie o to w Tym chodzi
UsuńNie! To spożycie ww sprawia wyrzut insuliny, która musi uprzątnąć cukier z krwi. Mylisz kolejność. Zresztą tak naprawdę jak masz przed oczami coś słodkiego i nim to weźmiesz do ust, już dochodzi do wyrzuty insuliny.
UsuńTo tak jak na samą myśl o gorzkim smaku wytwarza się sok rzoladkowy ...
UsuńTo nie jest tak że ja żrem ww robię jakieś tam ćwiczenia i mam nadzieję że nie będzie żadnych konsekwencji dla organizmu bo ja max 100g na dobę jem ww chciałem tylko poruszyć temat by rozpocząć jakąś dyskusję
A swoją drogą co myślisz o treningu pod kontem siły Jana Łuki trzeba przyznać że gość imponuje mi zarówno sylwetką jak i siłą
Skąd teza, że mięśnie łydek nie gromadzą glikogenu? Które konkretnie mięśnie? Wg mojej wiedzy mięśnie tej grupy niczym nie różnią sie od innych mięśni pod względem składu i budowy. Tak jak napisał Stefan, poziom glukozy we krwi spada po każdym intensywnym treningu, więc nie bardzo wiem czym miałyby się wyróżniać łydki, może poza tym, że większość ludzi rzadko trenuje te mięśnie, z czego wynika, że łatwiej jest je intensywnie przetrenować (więc w badaniu trzeba by uwzględnić ryzyko błędu z tym związanego)?
UsuńTo co o większości takich planów. U jednego się sprawdzi, u innego nie. To, że Łuka odnosił sukcesy nie oznacza, że dla każdego będzie to optymalne.
UsuńTak zgadza się, już nie wnikamy w, to jak ćwiczy w sensie, że ile serii jak często i tp...
UsuńBardziej chodzi mi o dobór ćwiczeń... I też kontrowersyjne odżywianie np sniadanie
Pół banana garść słoneczniku
Garść orzechów i kawa...
Ma 75lat a jak widzę jak robi martwy z obciążeniem 200kg do tego podciąganie się z dodatkowym obciążeniem o wadze 20-40 kg w serii to naprawdę, chyba sobie nie przypominam by jakikolwiek atleta, w przeszłości w takim wieku tak wyglądał i miał taką siłę
Podaj link, byśmy mówili o tym samym planie.
UsuńCo do jedzenia to, o którym piszesz to nie za bardzo. Dużo zależy od tolerancji organizmu, co nie znaczy, że jest dobre. Słonecznika nikomu nie polecam.
Poczytaj sobie o atletach pierwszej połowy dwudziestego wieku i wcześniejszych. Wielu dźwigało więcej nawet po 80-tce.
Linka typowo do planu nie mam ale, np tu masz link do filmiku w którym robi trening na Barki
Usuńhttps://youtu.be/-3pcRy1H2uI
Jak obejrzysz To Ci prześlę
Na, plecy , Biceps, Triceps, klatka
Bo to są osobne filmiki
Ćwiczenia ok, choć niekoniecznie takie bym dobrał dla każdego. Ostatnio pod wpływem Wodyna mocno doceniłem Powell raise na tył barków.
UsuńOk dzięki za odpowiedź
UsuńA tu jak byś mógł zerknąć na jego metody zwiększania siły w podciąganiu na drążku
https://youtu.be/VI4ZU_iv6rE
Nie wiem czemu oczekujesz, że będę krytykował metody pana Jana. Jedno co mogę dodać to to, że nie należy zbyt długo i często stosować izometrii. Szybko wypala.
UsuńNie oczekuje że będziesz Stefanie krytykował metody, jedynie chciałbym żebyś się wypowiedział co o tym sądzisz bo zamierzam to wprowadzić do treningu
UsuńWprowadź, sprawdź. Będziesz wiedział czy dla Ciebie jest dobbre.
Usuńhttps://youtu.be/HICszda9O68
OdpowiedzUsuńWyżej wysłałem link do tego na yo tube, jak ktoś ma ochotę posłuchać to i się zagłębić w badania szczegółowe na ten temat to można obejrzeć
OdpowiedzUsuńMarek, jeśli mogę Cię prosić to ponów swój komentarz do mojego wątku. Nie zaciągnął się już w poprzedniej dyskusji.
OdpowiedzUsuńPrzeklejam :)
UsuńKarolina, diagnozowałaś się kiedyś w kierunku endometriozy? Bolesne i obfite miesiączki i problemy hormonalne (np. wypadające cykle) potencjalnie mogą wskazywać na endometriozę albo adenomiozę. Ocenia się, że ok. 10% kobiet dotyczy ta choroba, a zdarza się to nawet u bardzo wysportowanych kobiet, chociaż sprawność fizyczna ogranicza negatywne objawy.
Jedna tabletka rozkurczową to bardzo niewiele. W niektórych przypadkach nawet opioidy nie dają rady, chociaż środki przeciwbólowe to ogólnie kiepska metoda radzenia sobie z bólem. Najlepiej skonsultować się z fizjoterapeutą wyspecjalizowanym w terapii uroginekologicznej, żeby się upewnić, że mięśnie dna miednicy i reszta towarzystwa w jamie brzusznej funkcjonuje prawidłowo. Natomiast gdybyś chciała się rzeczywiście zdiagnozować w kierunku endometriozy, daj znać, to mogę trochę, tym pomóc:)
Niestety świadomość tej choroby, nawet wśród lekarzy, jest póki co w Polsce żałosna.
Oczywiście nie sugeruję ani tym bardziej nie wmawiam Ci żadnej choroby. To, co napisałem, opiera się w sumie wyłącznie na tych bolesnych i obfitych miesiączkach i braku pojedynczych cyklów. Sama musisz ocenić czy jest sens iść w tym kierunku.
Dzięki! :) W kierunku endometriozy nigdy wcześniej się nie badałam, ale bardzo chętnie dowiem się czegoś więcej. Te obfite miesiączki i bóle brzucha zazwyczaj występowały, kiedy wystawiałam swoje ciało na aktywność fizyczną np. dłuższy spacer, sprzątanie, trening itp. W trakcie lub chwile po chwytał mnie ból w podbrzuszu i od razu dało się zaobserwować, że miesiączka była bardziej obfita, ale też od czasu do czasu zdarzało się, że aktywność fizyczna powodowała u mnie dyskomfort w podbrzuszu. Zależy, jak się czuję podczas cyklu, to idę na trening, albo nie idę. Ginekolożka skierowała mnie do szpitala na zabieg łyżeczkowania, ale nie wiem, co o tym myśleć. Podobno ten zabieg diagnozuje choroby endometrium. Dzięki za podpowiedź z fizjoterapeutą będę mieć to na uwadze. Na pewno chcę się zbadać jeszcze pod kątem hormonów.
UsuńJesli chodzi o endometriozę, niesamowicie ważny jest wybór dobrego lekarza. Przeciętny ginekolog ma zwykle bardzo słabe pojęcie o tej chorobie bo na studiach medycznych traktuje się ja wciąż po macoszemu. Dobry a nawet bardzo dobry ginekolog pojęcie może mieć większe, ale wciąż mała szansa by umiał ją prawidłowo rozpoznać. Dzieje się tak dlatego, że trzeba bardzo dobrze wiedzieć czego się szuka podczas badania, zarówno manualnego jak i USG. Tylko odpowiednio przeszkolony lekarz, najlepiej taki, który regularnie przeprowadza operacje, zapewni odpowiedni poziom badania. Paradoksalnie ma to szczegolnie duże znaczenie w takim przypadku jak Twój, gdzie szanse na endo są jednak dosyć niskie (biorąc pod uwagę, że ogólnie u kobiet szansa wynosi 10% jest to jednak prawdopodobne). Musisz uważać n lekarzy, którzy wyłącznie na podstawie dobrej kondycji fizycznej stwierdzą, że na pewno nie ma problemu, ale też na takich, którzy zaczną Cię leczyć na chorobę, której rownie dobrze możesz nie mieć. W każdym razie myślę że warto przeprowadzić porządną diagnostykę. Łyżeczkowanie jako metoda diagnostyczna wg mnie nie powinno być pierwszym wyborem, bo może doprowadzić do powstania zrostów, zwlaszcza nieprawidłowo wykonane. Tak samo, a nawet bardziej laparoskopia diagnostyczna. Poza tym łyżeczkowanie ogranicza pole badania do szyjki i jamy macicy, a przyczyna problemów może być gdzie indziej.
UsuńDiagnostyka endometriozy ma też pewną dodatkową zaletę: lekarze, którzy są godni polecenia w tym zakresie, z reguły mają też bardzo wysokie kwalifikacje ogólnoginekologiczne, więc jest duża szansa, że po wykluczeniu endo podpowiedzą co robić dalej.
Jeżeli mieszkasz w okolicach Wrocławia bardzo polecam klinikę Medicus. A jeśli do Wrocławia za daleko to szukaj lekarzy z tej listy:
https://pokonacendometrioze.pl/gdzie-leczyc/
Niestety lekarze spoza tej listy to ślepy traf. Przykładowo w Krakowie Szpital na Klinach reklamuje się, że profesjonalnie leczą endometriozę, podczas gdy lekarze tam są, delikatnie rzecz ujmując, kiepscy (np. znam przypadek, gdzie dziewczynie lekarka po prostu przypisała tabletki hormonalne nie wykonując nawet badania USG ani zwykłego ginekologicznego - niedługo później konieczna była skomplikowana operacja). Wynika to ze swoistej "mody" na tę chorobę, która z jednej strony jest dobra, bo zwiększa świadomość, ale z drugiej różne pasożyty na tym niestety żerują.
Dziękuję bardzo Marek :) Bardzo cenne są to dla mnie informacje. W ostatnich dniach miesiączka sama się pojawiła, także kamień z serca, jak to mówią. Chociaż nie wierzyłam, że coś większego mi dolega. Prawdopodobnie zbyt wiele czynników się narzuciło w jednym momencie.
UsuńJakie polecasz obuwie do chodzenia po mieście? Im twardsza podeszwa tym lepiej, czy właśnie przyda się trochę amortyzacji- coś jak np. tutaj, podeszwa z pianką- https://sneakerstudio.pl/product-pol-1025362-Buty-meskie-sneakersy-adidas-Originals-Nmd_R1-Primeblue-GZ9256-R.html?gad=1&gclid=CjwKCAjwpayjBhAnEiwA-7ena4fhCZ4J6ieeyqv9nCkci14ZatEfuPF9gIESYbBucHPvkibVg0oOtBoC0d4QAvD_BwE
OdpowiedzUsuńNajlepiej twarda podeszwa, możliwie bez proflowania, by stopa sama pracowała.
UsuńDzięki.
UsuńNie wiem czy można stawiać sprawę tak prosto. Jeżeli ktoś ma płaskostopie, nie ma znaczenia jakie buty ubierze, w tym sensie, że w żadnych stopa nie będzie funkcjonować prawidłowo. Obecnie płaskostopie to prawdziwa zmora. Nie chodzi przy tym o to wynikające ze złego układu kości, ale o wadę funkcjonalną wywołaną m.in. noszeniem złego obuwia. Z moich obserwacji wynika, że zdecydowana większość ludzi ma z tym problem.
UsuńPocieszające jest to, ze taką wadę dość łatwo i szybko można przepracować.
Oczywiście dalsze noszenie złego obuwia będzie utrwalało wadę i znacznie utrudni jej skuteczne przepracowanie. W tym sensie rzeczywiście płaskostopie buty będą najlepsze.
UsuńCześć, czy ktokolwiek z Was zauważył u siebie, że gdy przykłada się do treningów, trudniej mu się zabrać za zadania wymagające intensywnego myślenia, i odwrotnie, gdy zaniedbuje się fizycznie, chętniej podejmuje się pracy umysłowej?
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie tak jest. Zmęczysz układ nerowyw to trudniej myśleć. To jednak tylko w krótkiej perspektywie. Po odpoczynku myśli się wydajniej dzięki treningom.
OdpowiedzUsuńDzień dobry/ dobry wieczor. Jestem tu pierwszy raz, ale blog polecił mi przyjaciel. Chciałabym wypracować dobrą sylwetkę. W skrócie: 40 lat, mama 2dzieci. Właśnie zdjęłam gips z lewej ręki, także potrzebuje wskazówek jak najlepiej przeprowadzić rekonwalescencję. Zawsze byłam aktywna, chodakowska, fit matka wariatka, pływanie, ale obecnie przy 167cm jakieś 70kg. Mam mocne mięśnie i lubię treningi siłowe, ale byłabym wdzięczna za każde wskazówki. Przez kontuzje przedramienia i gips mój trening to 3x15 przysiady, 3x10 potrójne przysiady, 3x10 zakroki, 3x30 wykroki boczne, zazwyczaj ze 100 brzuszków, 60-100 hip thrust z krzesłem. Potrzebowałabym wskazówek dietetycznych, supli, wskazówek treningowych. Wszystkie przysiady z gumami oporowymi. Pomożecie?
OdpowiedzUsuńProblem polega na tym, że przy Chodakowskiej ludzie nabierają złych nawyków ruchowych. Trzeba by najpierw sprawdzić i skorygować przysiad, być może też inne ćwiczenia. Przydałby się filmy z wykonania na maila. Gwarantuję, że nie będą rozpowszechniane.
OdpowiedzUsuńPo zdjęciu gipsu trzeba najpierw delikatnie rozruszać rękę zwykłymi codziennymi czynnościami nim wróci się do pełnych treningów.
Polecam też lekturę FAQ diety i o treningach z tego bloga.
Jeśli chodzi o suple to już sprawa indywidualna, ale głównie mikroelementy.
Dziękuję za odpowiedz. Postaram się nagrać filmy i pogrzebię na blogu dla inspiracji. Na jaki adres wysłać filmiki?
UsuńMail jest podany w zakładce współpraca na górze strony. Nie chcę go zbyt często podawać z powodu zalewu spamem.
OdpowiedzUsuńDzięki :) wczoraj sporo poczytałam na blogu, wiec znalazłam. Wysyłam. Gorące pozdrowienia :)
UsuńMail doszedł, ale z filmem jest coś nie tak. 0B.
UsuńProponuję też założenie dziennika i wybór jakiegoś nicka, by łatwiej było wszystko ogarnąć.
Cześć Stefan! Filmik był duży objętościowo i coś faktycznie mogło pójść nie tak. Jutro nagram nowy. Dziennik oczywiście możemy zakładać! Nie będę się bawić w nicki, mam na imię Dorota i tak możemy zakładać.
UsuńSerdeczne uściski!
Czes Stefan. Jak to jest z tymi weglowodanami i kortyzolem, poniewaz czytalem ze im mniej weglowodanow i glikogenu w miesniach, tym wyzszy poziom kortyzolu? Z tego by wynikalo, ze diety keto i low carb, sprzyjaja powstawaniu wysokiego poziomu kortyzolu Jak to jest w koncu?
OdpowiedzUsuńNadwyżka kortyzolu powstaje, gdy wprowadza się zmiany szokowo. Najlepiej powoli obcinać węglowodany i stopniowo dodawać tłuszczu. Ważna jest też suplementacja wit C. Byle nie tego aptecznego śmiecia.
OdpowiedzUsuńOk. Dzieki.
UsuńStefanie, chciałbym poruszyć kwestię znaczenia i roli węglowodanów w diecie osób trenujących siłowo. Narosło w tym temacie wiele opinii, niektóre się wręcz wzajemnie wykluczają. Począwszy od keto, gdzie rzekomo to ciała ketonowe przejmują rolę cukru jeśli chodzi o odżywianie mózgu, poprzez LCHF i spożycie typu 72 g jak Lutz rekomendował każdemu, bez względu na wysiłek, a skończywszy na blogu Tłuste Życie, gdzie Monika inaczej rozpatruje zapotrzebowanie na węglowodany u osób które nie ćwiczą (i tam pojawiają się bodajże wartości Lutzowe) a inaczej osoby które ćwiczą, w tym ćwiczą ciężko - tam pamiętam, że była mowa nawet o 150-200 g dziennie. Jak sam się na to zapatrujesz? Od czego według Ciebie zależy indywidualne zapotrzebowanie na węglowodany?
OdpowiedzUsuńDruga sprawa - Mike Mentzer. Wiem, nie trawisz chłopa :) Widzę, że do łask jak bumerang wraca High Intensity Training. Pomijając oczywisty aspekt sterydów i promowania czegoś nowego, na czym zarobił pewnie kupę kasy, zastanawia mnie kwestia wpływu objętości, intensywności i stresu metabolicznego na wzrost masy i siły. Stres metaboliczny wywoła zarówno ćwiczenie od upadku z dużym ciężarem jak i małym, po prostu robi się po kilkadziesiąt powtórzeń różową sztangielką. Co więcej, zauważyłem, że np. robiąc biceps na "maxa", potem od razu robiąc kilka powtórzeń z czyjąś pomocą, następnie robiąc drop-set i dobijając mięsień jakimiś ćwierć-ruchami teoretycznie biceps się poddawał, ale wystarczyło 10 sekund odpoczynku i na nowo był gotowy do pracy pomimo, że już poprzednia seria była bardzo "do upadku" i gwarantowała stres metaboliczny.
Objętość to też kwestia umowna, bo sam po ciężkich seriach z ciężarem submaksymalnym byłem w stanie "dobić" sobie objętość robiąc dodatkowe serie mniejszym ciężarem - tylko czy to cokolwiek zmienia? Kiedy należy powiedzieć dość, bo bodziec dla mięśni do wzrostu już jest wystarczający?
Nie zrozum mnie źle :) Wiem, że te tematy wielokrotnie poruszaliśmy i wałkowaliśmy, ale czasami im dłużej ćwiczę tym mam wrażenie, że mniej wiem i rozumiem. Rozmawiałem z dwoma sterydziarzami, jeden ćwiczy jak Mentzer, drugi znowu operuje na progresji liniowej i wysokich ciężarach, jak widać jednemu i drugiemu rośnie na tym i siła i masa. Zastanawia mnie jak to jest, że przy takim stężeniu teścia w organizmie można robić cokolwiek i się rośnie, a u naturala nigdy nie wiadomo - czy ćwiczy się za mało i za lekko, czy może wręcz za dużo, czy regeneracja ma być krótka a bodziec częsty, czy należy jednak dać organizmowi czas na odbudowę.
Wrażenie, że im dłużej ćwiczę tym mniej wiem też mam :) To normalne, gorzej jak się popadnie w dogmatyzm.
OdpowiedzUsuńO ilości ww decyduje nie tylko intensywność. Także tolerancja na ww. Waga - inaczej facet ważący 150 kg a inaczej kobieta 50 kg. Zależy od bf, zależy od insulinooporności. Ogólnie rola ww jest mocno przeceniana. Akurat tu p. Monika przesadza z ilością, o czym już kiedyś wspominałem.
Na HIT można rosnąć całkiem dobrze, ale muszą być spełnione określone warunki. Podstawowe to wrodzone predyspozycje. Nie każdy jest Mentzerem albo Yeatsem. Nie da się też dokładać na każdym treningu. Nierealne. Trzeba mieć perfekcyjną dietę i regenerację. Jest coś takiego jak okno możliwości regeneracyjnych. Od do, bo jak przesadzisz to tylko sobie zaszkodzisz. Temat jest szeroki, tu tylko mogę teraz na początek tyle.
No i jeszcze intensywność. Normalnie intensywność to procent od 1RM. W HIT to co innego - jest bardziej subiektywne.
Tak, też zauważyłem, że jeśli będąc na LCHF dodamy zbyt dużo węgli to nagle brzuch rośnie w niesamowitym tempie - to już nawet na wysokich węglach z niskimi tłuszczami nie ma takiego efektu.
OdpowiedzUsuńZ Mentzerem i Yates jest ten problem, że byli na koksie. Niestety, ale to zmienia wszystko i zaburza możliwość wyciągnięcia wniosków dla naturala.
Mi dało do myślenia moje wiosłowanie 2x6/8/10, 1x max, tylko to był max do ostatniego prawidłowego powtórzenia, bez kontynuacji ruchami szarpanymi, odpoczynku etc. Teraz gdy o tym myślę, to takie podejście łączy zarówno objętość, bo mówimy tu o 3 seriach, jak i "upadek", a raczej wykorzystanie całego potencjału siłowego w danym momencie. Przypominają mi się też słowa Wodyna i Sebastiana Kota o progu bólu - dla jednego to, co jest upadkiem mięśniowym będzie oznaczało zapas kilku powtórzeń dla drugiego. A jak dorzucimy drop-sety to okazuje się, że dzielą nas jeszcze mile od upadku. Więc czym jest upadek mięśniowy tak naprawdę?
Znalazłem bardzo ciekawy materiał na YouTube porównujący badania i meta-analizy dot. high intensity training/do upadku vs. trening objętościowy: https://www.youtube.com/watch?v=1EHrp8-2Kg8
Wychodzi na to, że większa objętość daje lepsze efekty, ale nadal mowa tu o seriach, w których zostaje nam od 0 do 3 powtórzeń w zapasie. Na pewno znacząco zwiększały syntezę protein w mięśniach. Zaś co do częstotliwości, na pewno siła rośnie tym bardziej im częściej ćwiczymy dany bój, ale to chyba logiczne i nie powinno nikogo dziwić. Nie chodzi pewnie nawet o samą siłę, ile o udoskonalanie i optymalizowanie ruchu, motoryki.
Mam też wrażenie, że dużo zależy od samego ćwiczenia, ale o tym rozmawialiśmy, w kontekście upadku - w jednostawowych to inna bajka niż w ćwiczeniach złożonych. W przysiadzie zawsze wysiądzie pierwsze najsłabsze ogniwo, więc można zaliczyć upadek dla prostowników, ale niekoniecznie dla ud.
Ciekawym przypadkiem są też kolarze - zazwyczaj mają ogromne łydy mimo, że nie trenują do upadku ani dodatkowym ciężarem, po prostu długo pedałują. Mam wrażenie, że nawet zbytnio nie przejmują się dietą w kontekście dostarczanych protein, a jednak to łydki rosną bo muszą.
Przyszła mi na myśl jeszcze jedna kwestia, nieco abstrahując od tematu - często czytam, że kardio dla podkręcenia spalania tłuszczu powinno być raczej dłuższe, ale za to w tempie "umożliwiającym swobodną rozmowę", czyli pewnie HR 120-140. Niestety, jak już zaczynam robić kardio to zwykle jest to wchodzenie po schodach z ok. 16 kg obciążeniem (kettlebelle), co daje HR na poziomie 160. Jak myślisz, warto przerzucić się na coś lżejszego?
Napiszę coś co może wywoła zdziwienie lub oburzenie, ale koks jest przeceniany. Mówił o tym kiedyś sam Dorian w wywiadzie. Najpierw są predyspozycje - fizyczne i psychiczne - potem trening i dieta, a wreszcie koks. Jak nie masz odpowiednich wrodzonych cech, to choćbyś brał nie wiadomo co, Mr Olympia nie będziesz.
OdpowiedzUsuńLekkie kardio tak naprawdę tylko pomaga w regeneracji. Spalanie tłuszczu tylko trochę i zwykle tylko na początku.
Koks może pomóc osobą które już ćwiczą x lat, i doszli już do granic, swojego potencjału generycznego, w innym wypadku branie koksu, to tak naprawdę, zarobisz to co byś zrobił bez koksu, z tym że na koksie zrobisz to szybciej, powiedzmy genetycznie jesteś zaprogramowany na zdobycie np 30kg czystych mięśni ( Zdobycie)
OdpowiedzUsuńJeśli ćwiczysz bez koksu zrobisz to, dajmy na to 20lat..
A z koksem zarobisz to, że 3x szybciej...
Ale minus tego jest taki że biorąc koks od ,, Początku" zaprzepaszczasz bez powrotnie swój naturalny potencjał genetyczny...
Co do kardio, to nawet gdzieś na video u wodyna przewinął sie wątek, że działa tylko z początku ok 2tyg. I wg mnie jest to prawda. Miałem ostatnimi czasy epizod z kardio, nawet z pulsometrem na klatce piersiowej, i to tak rzetelnie - tkanka tłuszczowa średnio schodziła, wg mnie szkoda czasu. (Efekty nie współmierne do wysiłku i czasu)A ostatnio układam sobie treningi typu EMOM z kettlebellami np 1 min pracy na 1 min przerwy lub 2min w kilku seriach- bez porownania, zdecydowanie lepsze efekty niż kardio. I połowa czasu zaoszczędzona. Już nie wspomnę że od kardio biegając jedyne co się może poprawić to może łydki, a wrzucając w taki trening emom clean squat Press z dwoma kettlami na 100 % nie tylko spalimy tkankę, wzmocnimy masę mięśni, core, i oszczędzimy kolana
OdpowiedzUsuńStefanie, ostatnimi czasy łapie mnie senność w godzinach popołudniowych, zwykle po pracy (umysłowa). Godzina 16 i odczuwam silną potrzebę drzemki, a czasami nawet wcześniej. Niedawno po dwóch kawach i czterech godzinach pracy już miałem ochotę się zdrzemnąć. Nie widzę powiązania z brakiem energii z jedzenia - miałem tak zarówno jedząc sporo jak i teraz, gdy wprowadziłem post 16h i jem mniej. Suplementuję magnez, potas, wit. C, tran, B complex, codziennie pestki dyni, generalnie klasyka. Przeszło mi przez myśl przetrenowanie, ale nie odczuwam takiego przetyrania jak kiedyś - nie ćwiczę lekko, ale też bez przesady.
OdpowiedzUsuńCo o tym sądzisz, w czym może leżeć przyczyna? Starzeję się? :-)
Dawno wprowadziłeś IF?
OdpowiedzUsuńJak śpisz w nocy i ile?
W jakiej formie się budzisz? Wypoczęty czy nie?
IF od około dwóch tygodni. Wzmożona senność to już spokojnie od roku.
UsuńW nocy średnio 8h, minimum 7h. Bez względu na czas snu rzadko kiedy budzę się niewypoczety - wstaję wyspany, prysznic, szklanka wody i po chwili espresso, po godzinie kolejne.
Może być tak, że to właśnie kawa powoduje senność. Znam takie przypadki.
OdpowiedzUsuńJa już dawno zauważyłem że jak wstanę i zrobię trening, z rana to mam energię na cały dzień, a jak np odkłam go na popołudnie, to w miarę upływu czasu robię się senny przychodzi godzina ćwiczeń to pierwsze 15min zmuszam się do treningu zanim się rozruszam minie trening i jestem do końca dnia orzywiony..
UsuńA jak na mnie trening paradoksalnie wplywa że cały dzień po nim mam pełno energi...
Stefanie co myślisz o takim chlebie
OdpowiedzUsuńhttps://vm.tiktok.com/ZGJQff8Hq/
Pieczenie orzechów i pestek z dyni powoduje utlenianie nienasyconych kwasów tłuszczowych. Co dostajesz?
OdpowiedzUsuńTłuszcz trans..
OdpowiedzUsuńA jakby tak pominąć te orzechy i dynie
Dać twarog, jaja i trochę owsa??
To może być.
OdpowiedzUsuńUszanowanko Stefanie.
OdpowiedzUsuńPrzysyłają do Ciebie chęci poprawy (nie aż tak złej) figury i pewien waćpan, który Cię mocno poleca.
Coś więcej? jakieś informacje.
UsuńChcę zacząć ćwiczyć - lepsza sprawność i rzeźba oczywiście. Będę zobowiązana za wskazówki.
UsuńJakie info trzeba?
Przydałoby się coś o stanie zdrowia, aktualnych możliwościach fizycznych - przysiad, podciąganie itd. O tym jakim sprzętem dysponujesz. Czy coś wcześniej ćwiczyłaś.
UsuńJak chcesz mogę założyć dziennik i tam wszystko opiszesz, by było w jednym miejscu.
Stan zdrowia: dobry. Nic mi nie dolega. 3 dyszki na karku.
UsuńMożliwości fizyczne: subiektywnie oceniam, że są niemałe. Kilka podciągnieć na drążku wyduszę.
Przysiady: brak kontuzji kończyn dolnych-> Przeciwwskazań nie widzę.
Nie dysponuję żadnym sprzętem na ten moment, ale na początek mogę zrobić użytek z karty Mutlisportu.
czy coś wcześniej ćwiczyłam: jeśli chodzi o zwracanie uwagi na technikę, powtórzenia i regularność to nie, nie ćwiczyłam.
Nie unikam ruchu i często zdarza mi się wykonywać zajęcia, które stereotypowo postrzegane są za męskie. Jeżdżę konno- tu wymagana jest równowaga, sprawność i umiejętne upadanie.
Dziennik: jestem za. Masz wskazówkę z czym powinnam zapoznać się w pierwszej kolejności aby prowadzić go jak należy. Zaczęłam zapoznawać się z treścią Twojego bloga dopiero.
Ok, zrobię dziennik. Dalej pisz już tam. Przydałyby się na początek filmy z przysiadów i podciągania.
UsuńW poprzednim wątku nie mogę dodać komentarza, więc umieszczę go tutaj. Mniszek nie pomógł. W tygodniu roboczym(poniedziałek-piątek) są problemy z wypróżnianiem. Dwa, czasem trzy dni nic nie wyleci. Z kolei w weekend przy późniejszym wstawaniu między 8 a 9 i trzema posiłkami: śniadanie, obiad, kolacja + przekąska, na drugi dzień wszystko cacy. Wstawanie 6:30. Czasem wspomagam się senesem i rzeczywiście działa. No ale ileż można. Gdy pracowałem za granicą, miałem trzy przerwy, pierwsza o 10 i później co 2,5 godziny. Wszak dojeżdzałem rowerem, choć raczej to nie miało znaczenia dla pracy jelit.
OdpowiedzUsuńA może zmiana pozycji pomoże, pamiętam że dawno temu na blogu był taki wątek: https://krokdozdrowia.com/wyproznianie-robic-prawidlowo/
UsuńDoraźnie może pomóc wit C, kurkuma, cząbber. Zbadaj sobie hormony: tarczyca, poziom estrogenów. Może też być mało HCL w żołądkku.
OdpowiedzUsuńKamil - miałem te same objawy, po wszelakich badaniach okazało się że cierpię na bezdechy nocne. Poprostu przestaje oddychać na chwilę. Byłem pod aparatura w szpitalu, okazało się że mam 8 bezdechow na godzinę, po podłączeniu do aparatury czyli maska specjalna która pomaga oddychać okazało się że bezdechy ustąpiły całkowicie - 0 bezdechów. Całe szczęście nie mieszkam w PL, i dostanę taka maszynę do domu wraz z maską na kasę chorych i będę się leczyl. Nie wiem jak jest w PL. Nawiązuje tu do twoich nudności w ciągu dnia. U mnie to jest powodem, poporostu mózg niedotleniony. U mnie było to na tyle irytujące że zacząłem szukać przyczyny w witaminach itd. całe szczęście wykryto to dosyć szybko i w moim wieku nie nastąpiły jeszcze żadne zmiany z tym związane. Spróbuj zbadać się pod tym kątem.
OdpowiedzUsuńAnonimowy - nie wiem jaki masz tryb życia ale paradoksalnie właśnie może zbyt mało ruchu ? Ten rower którym dojeżdżałes do pracy i myślisz że to nie ma wpływu, ale ma, uwierz... Często po kardio biegłem w strone domu z myślą żeby tylko zdążyć. Z sensem też kiedyś miałem do czynienia, raczej bym z tym nie przesadzał, i chyba w ostateczności bym po niego sięgał
Hej,
OdpowiedzUsuńPisze tytaj bo pytalnie jest ogolne. Zrobilem sobie nowy plan, niedlugo wrzuce do dziennika, dodalem wyciskanie gilotynowe na skosie ujemnym (okolo 30 stopni pochylenia). Wedlug opisu w ksiazce Girondy 'the wild physique' ramiona powinny isc jak najbardziej na boki - na samym dole biceps rownolegle do sztangi. Sztanga celujemy w szyje. Dodatkowo robie szrugs aby maksymalnie rozciagnac klatke - szrugs jest przez caly ruch nie zmieniam pozycji lopatek podczas cwiczenia. Takze nie ma mowy o depresji i retrakcji. Robie taka wersje od miesiaca, na nastepny dzien zakwasy na klatce potezne. Problem/watpliwosc pojawia sie podaczas samego cwiczenia. Na samym dole ruch jest blokowany przez obrecz barkowa, nie dotkne szyi bo ramiona sa juz maksymalnie rozciagniete (to akurat mi sie podoba, taki naturalny stop). Na dole przy rozciagnietej klatce najwieksze napiecie czuje na barkach i pod pachami. Pytanie czy to jest bezpieczne? Teraz robie po 8 powtorzen 70kg i te barki mocno czuc, nie zaden bol, tylko mocne rozciagniecie i napiecie. Chetnie bym sprogresowal z ciezarem, ale moze lepiej nie szalec tylko dodawac powtorzenia i serie?
Pozdawiam wszystkich.
Niestety to nie jest bezpieczne ćwiczenie, jak i wiele innych z arsenału Girondy. Dlatego wielu je odradza. Na pewno nie wolno tu przesadzać z ciężarem.
OdpowiedzUsuńSiema Stefan . Mam dwa pytania:
OdpowiedzUsuń1.Jaki najlepszy plan na poprawę siły wyciskania na płaskiej ?(mój rekord to 120 kg na raz ).
2. Co polecasz na zgagę?
1. Rozumiem, że chodzi o poziomą ławkę. Najprościej: dużo serii 2-3 pow. Przerwy 3-4 minuty. 3 razy w tygodniu. Ćwiczyć rotatory.
OdpowiedzUsuń2. Nie jeść świństw: tabletki musujące, napoje gazowane, dużo ww. Nie obżerać się przed treningiem. Suplementacja betainą HCL.
A najlepszy plan działania na rozbudowę masy mięśniowej? Co Stefabie polecasz?
UsuńTaki, który będzie najlepszy dla Ciebie w danym momencie. Nie dla kolegi, nie z polecenia supermądrego trenera z YT, nie dla Mr Olympia - tylko dla Ciebie pod aktualne potrzeby. Czytałeś cokolwiek na tym blogu?
UsuńStefan, skoro na jest na sile ogolny plan dla niektorych, to jak może nie być planu ogólnego na masę?
UsuńTo nie jest plan dla wszystkich. To jest najprostsze rozwiązanie, które może się sprawdzi. Trudno szczegółowo odpowiadać na ogólnikowe pytania.
UsuńA więc właśnie. I z takim ogólnikowym pytaniem chciałem poruszyć budowanie masy mięśniowej.
Usuńto ogólnie odpowiem :) u mnie działa. Zapier... na siłce na maxa, bez telefonu w ręku i bardzo dużo jeść.
UsuńOgólnie od lat ćwiczyłem w domu/działce/małpich gajach ale ostatnio zdarzyło mi się być na siłce kilka razy i będę to kontynuował bo jednak więcej można zrobić. Na 20-30 osób, dwie były spocone i zasapane, w tym ja. Reszta coś tam machała, a więcej czasu niż ćwiczyła to siedziała w telefonach.
UsuńCzy jest jakiś jod w tabletkach, który byłby godny polecenia? Używam poniższego, ale moja partnerka nie może się przekonać do tej formy jodu.
OdpowiedzUsuńhttps://www.allecco.pl/roztwor-wodny-jodu-plyn-lugola-40-g.html
Zapytam z ciekawości po co suplementujesz jod? masz go za mało czy jak?
UsuńCo mogą oznaczać żółte plamy na nogach: łydka, piszczel. Cholesterol, wątroba, trzustka, woreczek? Nie jest to na pewno wina uderzenia i siniak.
OdpowiedzUsuńCholesterolem bym się zbytnio nie przejmował. Natomiast wątrobę, nerki i trzustkę należałoby przebadać.
OdpowiedzUsuńWinowajcą witamina D. Odstawiłem i plamy zniknęły. Głupstwo przeczytałem, że należy brać w okresie letnim.
UsuńPanowie pytanie o brzuch. Mamy jakiś wpływ na separację mięśni prostych brzucha? Czy kostek po redukcji będzie widocznych 6 czy 8 czy to tylko kwestia genetyki. Widziałem na necie zdjęcia gdzie goście mieli i 10 kostek, ale to chyba ściema.
OdpowiedzUsuńNiestety, poza operacją plastyczną raczej tego się nie da zmienić.
OdpowiedzUsuńtak też przypuszczałem. Jak dobrze się dotnę to zaczyna być widać 8 kostek, ale udało się raz czy dwa w życiu :)
OdpowiedzUsuńOglądałem wczoraj ciekawy program, który dał mi do myślenia w kwestii diety, a konkretnie odchudzania. Jakiś ekspert wypowiadał się, że kobieta może jednorazowo w posiłku przyjąć 300kcal, przeliczali podział makro na kcal. I gość uważa, że kobieta, która ma nadwagę np 60kg, nie schudnie na diecie 1500kcal ( znów przeliczone z makro) jeśli podzieli to na 3 posiłki po 500kcal bo jej ciało nie jest w stanie więcej przyswoić i przyswoi te 300kcal, ale 200kcal odłoży w tłuszcz. Ale schodnie jak podzieli to na 5 posiłków i w każdym zje 300kcal bo jej ciało tyle jest w stanie wykorzystać i nie ma co odkładać.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony sam pomysł o ograniczonych możliwościach przyswajania pokarmu w ramach posiłku brzmi sensownie, ale z drugiej 1500kcal to dla kobiety otyłej głodowa ilość i powinna chudnąć bez względu na to w ilu posiłkach przyjmie jedzenie. A on twierdził, że u 95% jego pacjentek ta zależność działa. Dla mnie trochę coś tu nie pasuje bo bez względu czy przeliczymy to na makro czy na kcal nada to jest bardzo mała ilość pożywienia i powinny chudnąć. Co o tym myślicie? Nie zalatuje to jakimś szamanizmem?
Przeciez to nie ma sensu. 300 kcal sie 'przyswaja', a 200 odklada i co? Z czego bierze energie po 'przyswojeniu' 300 kcal? Przeciez nastepne 500 przyjdzie dopiero pozniej tak, inaczej 500 by sie 'przyswoilo' w czasie pomiedzy posilkami. Cialo moze wykorzystac 300 kcal w 3 godziny, a 500 w 5 juz nie? 1. W jakim czasie sie te 300 przyswaja? 2. Jezeli 300 sie przyswaja, a 200 odklada to skad bierze energie po przyswojeniu 300 jak nie z tego tluszczu, z powietrza? Czyli efektywnie 500 tak czy srak sie spala. Mi to zalatuje debilizmem, a nie szamanizmem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie te mechanizmy nie zostały w żaden sposób wyjaśnione. Przecież okres trawienia też nie trwa godzinę czy dwie, poza tym jak by odwrócić sytuację to po świecie chodziliby sami otyli ludzie bo mało kto przyswaja tak małe ilości jedzenia.
UsuńWyjaśniał tylko, że ów 300kcal jest przyswojone i wystarczy na działanie organizmu bo tyle mu wystarcza. Dlatego ta logika jest dla mnie też pokrętna. Choć przypuszczam, że jakieś fizjologiczne bariery są przyswojenia w jednym posiłku.
A co z takim białkiem gdzie organizm więcej spala kcal, niż to biało mu dostarcza podczas jego trawienia by je przyswoić
UsuńNa tej zasadzie powinienem być chodząca beczką tłuszczu, biorąc pod uwagę, że moje standardowe śniadanie ma 57g białka, 71g tłuszczu i 6g węgli, czyli w przeliczeniu około 900kcal :)
UsuńI tak dzień w dzień, a jakoś nie zauważyłem, żebym bardzo tył miedzy śniadaniem a obiadem.
A tak na poważnie, to papier wszystko przyjmie. Takie wyliczenia i teorie na temat tego, ile możemy niby przyswoić są grubymi nićmi szyte. Zastanów się na przykład, co to właściwie znaczy, że ktoś może "przyswoić 300kcal". Organizm to nie silnik, a jedzenie to nie paliwo. Ba, nawet silniki są przecież bardziej skomplikowane, bo oprócz spalanego paliwa potrzebują smarów, uszczelek, chłodzenia itd. A ludzkie ciało jest tysiące razy bardziej skomplikowane. Poczytaj sobie ile różnych reakcji zachodzi w organizmie i zastanów się, czy da się to wszystko w sensowny sposób uprościć do wartości energetycznej jedzenia. Oczywiście zasady termodynamiki jak najbardziej obowiązują i działają ale to trochę tak, jakbyś chciał jednym prostym równaniem opisać działanie grawitacji w układzie słonecznym. Da się, ale nic z tego nie wynika użytecznego.
Prowokacyjnie jeszcze na koniec zapytam, czy do spożywanych kalorii doliczasz wartość energetyczną fotonów, które wpadają do Twojego ciala przez oczy.
Tak zdaję sobie sprawę, że organizm to inna "maszyna", przyswajanie też zależne jest od wielu czynników jak choćby stan flory jelitowej, ale jednak jakieś ograniczenia w tym względzie mamy. Sam bazuję na kolariach/makro bo dla mnie bez różnicy jedno przeliczam na drugie i to się sprawdza. Przeczytałem tutaj Stefana artykuł o kaloriach, ale dla mnie bez różnicy czy opieram się na makro czy kaloriach.
UsuńDobrze jest się wymienić doświadczeniami. Dzięki
Różnicy nie ma tak długo, jak jednocześnie z kaloriami liczysz makro. Tylko, że to sprawia, że kalorie są sztuką dla sztuki.
UsuńOgraniczenia pewnie jakieś są, ale nigdy nie spotkałem się z żadną sensowną teorią czy badaniami na ten temat. Z braku danych trzeba więc kierować się zdrowym rozsądkiem, a ten podpowiada, że mało prawdopodobne, żeby ewolucja przystosowała nas do jedzenia małymi porcjami przez cały dzień. Tak się żywią roślinożercy, a ewolucja człowieka i gwałtowny wzrost naszego mózgu wiąże się ze zwiększoną podążą azotu w diecie. Mięso jest też dla nas najbardziej wartościowym pożywieniem. Jednocześnie ma to do siebie, że raz jest, a raz go nie ma. Kiedy się pojawi, dzikie drapieżniki jedzą je stosunkowo szybko i dużymi porcjami. Tak samo musieli robić nasi przodkowie, którzy nie dysponowali przecież lodówkami.
weźcie pod uwagę, że żołądek nie mieli jedzenia i nie przyswaja się ono całe na raz, tylko powoli jest przyjmowane z jelit do krwi. Jak byśmy liczyli picie coca-coli to może te 300 kcal (czy też inna granica) miałoby jakiś pokrętny sens, w przypadku cukru jest jakiś max (dla każdego inny!) upchania go w komórkach, resztę wątroba musi zmienić w tłuszczyk bo inaczej cukier nas otruje.
UsuńDzień dobry Stefan, wiem, że to ni3 blog medyczny, ale proszę o wskazówkę co z tym zrobić, jeśli można. Znajomej cierpną palce u jednej z dłoni. Może normalnie ruszać, łapać ale to mrowienie nie ustępuje już od tygodnia. Zapewne magnez inne minerały może cieśnią nadgarstka, albo jakieś inne coś? Dziewczyna zaczęła ćwiczyć kilka tygodni temu, je już nasza dieta i jest materiałem na fit sportowca tylko co z tym mrowiemiem/cierpnięciem zrobić?
UsuńProszę Was o wskazówkę.
Pozdrowienia
Odcinek piersiowy kręgosłupa. Tam szukajcie przyczyny mrowienia/ciepniecia.
UsuńOdcinek piersiowy, szyjny, może jakiś dysbalans mięśniowy. Przyczyn może być dużo. Najlepiej niech pójdzie po diagnozę (a przy odrobinie szczęścia i po leczenie) do dobrego fizjoterapeuty zajmującego się terapią manualną.
UsuńNajprawdopodobniej jest uciśnięty któryś nerw. O które dokładnie palce chodzi? Wszystkie w tej dłoni?
OdpowiedzUsuńKoleżanka napisała:
Usuń"Palce: kciuk, wskazujący i 1/3 serdecznego od opuszka. 2 tygodnie za chwile będą. Ostatnio doszły opuszki 2 ostatnich palców, ale ze czucie mam zaburzone to nie jestem pewna czy tak było od początku. Opuszki kciuka i wskazującego - mam wrażenie ze te palce mi zaraz od środka eksplodują"
To może być cieśń nadgarstka, ale może się też rozwijać SM. Może być zaburzona gospodarka wapniem. Trudno coś więcej stwierdzić w ciemno. Potrzebny dobry fizjo.
UsuńCześć! Chcę jeszcze trochę bardziej polepszyć dietę i rozglądam się za wyborem lepszej jakości mięsa. Niestety do lokalnego sprzedawcy nie mam dostępu, ale jeśli będzie konieczność to takiego znajdę. Kilka pytań do was:
OdpowiedzUsuńa) Jak podchodzcie do kupowania mięsa ze sklepów? Kupujecie w jakiś konkretnych sklepach, czy jak to u was wygląda? Mam na myśli wieprzowina/wołowina lub inne mięso, które spożywacie? Co byście polecili?
b) Rozumiem, że wątróbkę je się 2-3 razy w tygodniu. A inne podroby takie jak serca/żołądki/móżdżki? Takie sklepowe są w miare ok, czy podobnej jakości jak wieprzowina/wołowina? Pozostałe podroby można jeść bez ograniczenia w tygodniu?
c) Dużo jecie mięsa? Chodzi mi o to, czy każdego dnia na waszym talerzu króluje solidny kawał mięsa, czy skupiacie się bardzo na dużym zróżnicowaniu produktów?
Osobiście przestałem zbytnio przykładać wagę gdzie kupuje mięso, z racji że mieszkam zagranicą kupuje poprostu w markecie. Jedyne co to po latach testowania wyeliminowałem z diety wieprzowinę i wołowinę - nie służy mi. Bardziej wolę zjeść makrele, chude mięso kurczak, indyk, czasem kupuje bio, ale czy to bio to nie wiem. Jajka, a nawet odżywkę białkową izolat bezsmakowy bez konserwantów, cukrów, weglowodanow ( Taka udało mi się znaleźć zagranicą). Zapewne każdy ma swój sposób na dietę. Na mnie to działa, raczej tłustego mięsa od dłuższego czasu nie kupuje. Za to jadam porządne masło klarowane, i orzechy różnego rodzaju. Przestałem być zakładnikiem diety. Mam swój schemat i tego się trzymam, u mnie to działa. do południa białko tłuszcz później jadam też węgle, często robię kebaby, nawet ze zwykłą tortilla. Ziemniaki, kaszę.
OdpowiedzUsuńMięso kupuję gdzie się da. Zwracam tylko uwagę, by nie było z Niemiec. Nie jest to jakieś narodowe uprzedzenie - po prostu ich mięso jest okropne. Podroby można jeść prawie dziennie. Dobrze jest różnicować rodzaje mięsa, przeplatać jajkami. Jeśli ryby, to małe: śledzie, sardynki. Duże ryby są mocno zanieczyszczone.
OdpowiedzUsuńCzyli właściwie bez różnicy, czy jest bio,eko itd.? Ale do takiego mięsa najlepiej stosować obróbkę w postaci gotowania/duszenia/pieczenia? A smażenia lepiej zrezygnować? Chodzi mi o pozbycie się toksyn.
OdpowiedzUsuńRóżnica niby jest. Tylko na tym całym bio czy eko też idą przekręty, więc często nie warto przepłacać. Najlepiej gotować albo dusić.
UsuńJeśli chodzi o mięso to, minimum kilogram dziennie głównie w postaci podrobów, uwielbiam żołądki z kurczaka, z podrobami jest o tyle lepiej że,. Nie szprycuja ich wodą, by więcej warzyły jak to ma np miejsce w przypadku niektórych mięs...
OdpowiedzUsuńŻołądki z kurczaka np miele, i robię nawet z nich kotlety mielone, czy pulpety....
Co do ryb to tak jak Stefan napisał małe..
I jeśli kupuję rybę to patrzę by pisało że ,, Złowiono a nie wychowano, czy jeszcze lepiej ,,Wyprodukowano
Stefanie, przy przenoszeniu sztangi za głowę leżąc masz jakieś porady na stabilność? Przy większym ciężarze odrywają się stopy od podłoża, czasami staram się opleść nogami ławkę ale średnio to pomaga.
OdpowiedzUsuńJeśli ławka na to pozwala to ustaw stopy na ławce, albo rób na podłodze.
OdpowiedzUsuńDzięki, a jak oceniasz przenoszenie na wyciągu stojąc względem klasycznego? Ten pierwszy będzie miał większy ROM, można całkowicie rozciągnąć plecy a potem spiąć je mając drążek przy samych udach.
UsuńKlasyczne przenoszenie znowu angażuje więcej mięśni, przynajmniej takie mam wrażenie. Jednak ROM krótszy, tak naprawdę przy wyciągnięciu powyżej płaszczyzny tułowia (z uwagi na napięcie w barkach), a przenosząc dalej niż klatka rolę przejmują barki, które potem muszą sztangę wznieść znowu do linii prostopadłej względem klatki.
/Kamil
Trudno jednoznacznie oceniać. Każde ma swoje plusy. Sztangą lepiej rozciągniesz grzbiet, klatkę i tricepsy. Dla początkującego lepsza będzie sztanga, a z czasem można przeplatać - raz jedno, raz drugie.
UsuńDzięki za odpowiedź. Bardzo dobrze mi "weszło" przenoszenie na wyciągu dolnym leżąc, czyli w sumie podobny ruch co przy klasycznym przenoszeniu ze sztangą. Niestety, przy ok 50 kg zwyczajnie przeciwwaga jest za duża i zaczynam się przesuwać. Próbowałem jednorącz, przez co od trzech dni mam domsy na tricepsie, błędem było zgięcie w łokciu. Więc jednak zostanę przy klasyku.
UsuńJaki płynny ADEK moglinyscie polecić? Ten z podkowy mi się nie wchłania..
OdpowiedzUsuńPrzyjmujesz z tłuszczem? Magnez i B6 jest?
UsuńTak.
Usuńwitam, jedna dobra osoba poradziła mi żebym tu napisał. Dwa lata temu wyskoczył mi staw w kolanie i tak trzy razy w ciągu roku. Teraz jestem zmuszony nosić bandaż napinający, aby staw nie wyskoczył ponownie pod obciążeniem. czy możecie mi doradzić coś na wzmocnienie kolana, abym mógł uprawiać pełnoprawny sport? Pisałem przez tłumacza, więc mam nadzieję, że Pan mnie zrozumie.
OdpowiedzUsuńTrudno jednoznacznie coś doradzić. To co napiszę to tylko pewne sugestie:
OdpowiedzUsuń- głębokie przysiady z mocno obandażowanym kolanem, początkowo bez obciążenia, potem powoli zwiększać;
- uginanie nóg na maszynie leżąc na brzuchu;
- większe dawki wit. C, ale nie tych aptecznych śmieci - potrzebne przynajmniej kilka gramów na dobę;
- kolagen: najlepiej rybi i wołowy;
- inne mikroelementy też się przydadzą, ale nie w formie multi;
- ograniczyć stany zapalne przez ograniczenie węglowodanów.
Panowie czy zaangażowanie mięśni w zależności od użytej sztangi w martwym ciągu jakoś znacząco się zmienia czy któraś wersja jest lepsza czy gorsza? Mam na myśli prosty gryf, a martwy ciąg na trap bar.
OdpowiedzUsuńTrochę się zmienia. Zapewne trap bar zmniejszy udział hamstringów na rzecz czterogłowych. Pod tym względem jest gorszy. Inaczej też pracuje grzbiet, przedramiona czy bicepsy.
OdpowiedzUsuńDziś próbowałem i faktycznie trochę mniej czuję tył uda, a mocniej czwórki, ale też jakby mniejsze przeciążenie w odcinku lędźwiowym. Łatwiej mi trochę utrzymać pozycje techniczną bo jednak parę centymetrów wyżej się trzyma trapa niż sztangę prostą.
UsuńJakiej marki sprzęt polecilibyście do własnej siłowni? Planuję pakiet: drążek do podciągania(nie przywiercany do ściany i sufitu, tylko stojący jak stelaż, z różnymi rodzajami uchwytów), poręcze do dipów(stojące jako stelaż), ławka z regulacją wysokości do ćwiczeń piersiowego na dodatnim skosie z hantlami, hantle jednolite(bez nakładania i kręcenia krążków), gryf prosty krótki oraz długi, stojaki do przysiadów, obciążenia żeliwne, pas obciążeniowy. Dodatkowo oczywiście mata kładziona z kwadratów. Budżet mam spory.
OdpowiedzUsuńJa polecam sprzęt używany w oldschoolowych siłowniach. W Krakowie kilka lat temu (niestety sieciówki i covid je zabiły) moje ulubione siłownie to były Cuber i Champion. Obydwie używały sprzętu polskiej firmy HES. Sprzęt miał po 20-30 jak nie więcej lat, i nadal dawał rade.
OdpowiedzUsuńJeśli masz duży budżet i trochę miejsca, to postawiłbym na dobrego racka. To od razu załatwia problem drążka, a do tego można dokupić doczepiane poręcze do dipów. Do tego sztanga olimpijska i obciążenie, najlepiej kalibrowane (ale to nie jest jakiś mus). Sztangielki najlepiej się sprawdzą skręcane (że śrubowanym gwintem). Do tego ewentualnie regulowana ławeczka.
OdpowiedzUsuńNie wiem jakim budżetem dysponujesz, ja też patrzałem na minimalizm i zainwestowałem w sprzęt firmy Ironmaster, ławkę, prasę do nóg, drążek, poręcze do dipów, to wszystko można do tej ławki doczepić, a później odczepić i schować. Jest w 100% stabilne. Hantle też mam od nich. Jedynie racka mam z ATX. A sztangę olimpijska i talerze kupiłem używane. Jak nie masz dużo miejsca tak jak ja to taki "rację" zda egzamin, wpisz w google "ATX® Free Stands 650 SD" do tego tylko belki asekuracyjne i można śmiało ćwiczyć. Ja mam taki zestaw i jestem w 100% zadowolony
OdpowiedzUsuńTutaj masz link do nich https://www.ironmaster-eu.com/en/
OdpowiedzUsuńWszystko leci z Holandii, żadnych problemów z nimi, a jak coś nie tak to odpisują natychmiast, ławkę warto wziąć z serii 'pro' bo jest niższa niż zwykła bench press, dużo wygodniejsza. Będziesz zadowolony. Ja jestem.mega zadowolony ze wszystkiego. Żadnych dziur w ścianach, ławka jest mega masywna, z powodzeniem na komercyjnej siłowni by się sprawdziła, dlatego jak doczepisz drążek albo np poręcze to wszystko jest stabilne. Nawet wyciąg można dokupić do tej ławki. Jak masz zainwestowac pieniądze to zainwestuj raz a porzadnie.
Stefan,
OdpowiedzUsuńWypowiedź Wodyna odnośnie kofeiny: https://youtu.be/Wcq2KTxku-s?t=1523
Co o tym myślisz?
Ja akurat kawy nie piję, ale kilka kubków czarnej herbaty w ciągu dnia wypijam.
Pozdrawiam
Taka sytuacja może zachodzić gdy:
OdpowiedzUsuń- ktoś nie jest przyzwyczajony do kawy/herbaty.
- ma uczulenie na kofeinę - objawia się złym samopoczuciem lub pobudzeniem po wypiciu,
- pije bardzo dużo kawy czy herbaty,
- pije napoje energetyczne.
Jak ktoś pije 2-3 filiżanki kawy czy herbaty, to wpływ na poziom testosteronu będzie znikomy. Z wyjątkami wspomnianymi powyżej.
Panowie możecie polecić jakieś elektrolity czy magnez w tabletkach musujących. Wiem, że generalnie tutaj ktoś kiedyś pisał, że są kiepskie, ale teraz dużo wody w trakcie dnia wypijam więc jako dodatek może by się sprawdziło?
OdpowiedzUsuńTabletki musujące uszkadzają żołądek. Chcesz pić elektrolity, kup w proszku i rozpuszczaj w wodzie.
OdpowiedzUsuńDzięki, rozglądnę się za czymś w proszku.
UsuńPytanie mam do Was o planowanie zakresów powtórzeń w seriach. Są jakieś ogólne zasady jak je planować w treningu? Są niby te piramidki 12/10/8/6 ale jakoś źle mi się trenuje na takim czymś lepiej jest stosować stałą liczbę powtórzeń w seriach i co jakiś czas je zmieniać? Jak temat był poruszany w jakimś wpisie to proszę o odesłanie.
OdpowiedzUsuńZapraszam tutaj:)
UsuńZ perspektywy czasu pewnie sporo bym napisał trochę inaczej, ale co do meritum, dalej się pod tym podpisuję. Po latach nabrałem trochę dystansu wobec własnej wiedzy i przekonań, a i Stefan sporo nowego napisał :)
To wyciag wiedzy zawartej na blogu i zawiera odnośniki do odpowiednich artykułów sprzed daty publikacji FAQ.
Nie miało być jakiegoś linku? :)
UsuńSzczegóły, szczegóły :)
Usuńhttp://dziedzictwosandowa.blogspot.com/2016/12/p-margin-bottom-0.html?m=0
Dziękuję
UsuńStefanie, chciałbym się spytać, co sądzisz o opinii lekarza laryngologa dotyczącej problemu z oddychaniem. Wg lekarza problem bierze się z przerostu nabłonka w jamie nosowej, co się zgadza z moimi odczuciami (często zatkany bez powodu nos, słaby przepływ powietrza itd.). Co się nie zgadza z moimi odczuciami to proponowane leczenie, chociaż może jestem nieco uprzedzony że względu na moje przejścia z łokciem. Otóż lekarz zaproponował steryd, żeby się tego nabłonka pozbyć i zasadniczo nic więcej. Tylko nijak nie wyjaśnił, czy to zaraz po kuracji nie odrośnie i czy problem się wręcz nie pogorszy, a ja uzależnię się od psikacza do nosa.
OdpowiedzUsuńTrudno mi się jednoznacznie wypowiadać, bo nie miałem z tym do czynienia. Niemniej sama metoda wydaje się wątpliwa i nie sądzę, by coś dała na dłuższą metę.
OdpowiedzUsuńCzy to prawda, że znieczulenie ogólne ma zły wpływ na nasz mózg?
OdpowiedzUsuńKażde znieczulenie ma w jakimś stopniu. Kwestia otwarta to indywidualna odporność. No i w sytuacji operacji jest to na pewno mniejsze zło.
OdpowiedzUsuńCo byście polecili skontrolować w przypadku problemów z wchłanianiem wit D? Czy przyjmować ją z czyms?
OdpowiedzUsuńZ tłuszczem. Do tego wszystkie witaminy rozpuszczalne w tłuszczu. Osobno o innej porze dnia magnez i B6.
OdpowiedzUsuńCo byście polecili zamiast przenoszenia tricepsowego, nie mam na razie ławki, mam klatkę i wyciąg górny i dolny.
OdpowiedzUsuńPrzenoszenie możesz robić na podłodze. Zakres ruchu trochę mniejszy, ale masz za to deadstart.
UsuńNie jestem w stanie zrobić poprawni żadnego dipa, negatywa nawet. Doczytałem, że w tej sytuacji najlepiej wprowadzić wyciskanie na płaskiej od brzucha. Jak poprawnie technicznie wykonać te ćwiczenie? Może ktoś dysponuje jakimś video?
OdpowiedzUsuńNegatywy dispsów dasz radę robić? Albo zwykłe pompki? Wyciskanie zależy od indywidualnych proporcji kostnych. Tego z czyjegoś filmu dobrze nie opanujesz.
OdpowiedzUsuńPompki zrobię, negatywa dipa nie, trzęsę się jak galareta ciało się zwija, nie mogę utrzymać spięcia mięśni i pozycji w pionie.
UsuńW FAQ jest napisane, że jeśli nie wyciskasz na ławce 2/3 masy ciała(ja nie wyciskam), to należy najpierw poprzez trening wyciskania zwiększyć siłę odpowiednich łańcuchów kinematycznych. W przeciwnym przypadku negatywy grożą kontuzją. Więc lepiej będzie zastosować wyciskanie czy pompki?
OdpowiedzUsuńPompki dają większe pobudzenie układu nerwowego.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o naukę dipsów, to dużo zależy od przyczyny problemu. Najlepiej takich rzeczy uczyć się pod okiem jakiegoś dobrego trenera. Chodzi np. o dysbalans mięśniowy, przykurcze, brak aktywacji mięśni itp.
OdpowiedzUsuńJak nie stać kogoś na indywidualne treningi, to warto chociaż pomyśleć o jednorazowej konsultacji.
A jeśli i z tym byłby problem, to zacząłbym od nauki zwykłych pompek, żeby wzmocnić mięśnie i od treningu rotatorów. Ćwiczenia na te ostatnie znajdziesz w FAQ ale też jest dużo materiałów na YT. Ważne, żeby pracować nad tymi mięśniami solidnie, a nie tylko symboliczne obciążenie czy najlżejsza guma.
Do tego dodałbym utrzymywanie pozycji na poręczach. Wchodzisz na poręcze i ustawiasz się jak do dipów, napięty rdzeń itd. I trzymasz na czas. Jak ufa się utrzymać powyżej 60 sekund, możesz zacząć robic bardzo płytkie dipy i z czasem próbować pogłębiać zakres ruchu.
Tip na mobilizację mięśni piersiowych przed takim treningiem: łapiesz ręką za ścianę albo inną stabilną rzecz tak, żeby rozciągnąć mięsień piersiowy. W tej pozycji nie robisz jednak rozciągania, tylko napinasz maksymalnie ten mięsień w rozciągnięciu i przytrzymujesz napiecie 5-10 sekund. To samo na drugą rękę.
Stefanie, czy umiesz może interpretować klatt test?
OdpowiedzUsuńNie wiem na ile się uda zrobić to przez net. Musiałbyś nagrać dokładne filmy z różnych ujęć.
OdpowiedzUsuńhttps://wydarzenia.interia.pl/ciekawostki/news-witaminy-moga-byc-grozne-naukowcy-przestrzegaja-w-nowym-bada,nId,7011140
OdpowiedzUsuńKto sponsorował te "badania"? Niedługo odkryją, że najlepsza żywność to plastik.
OdpowiedzUsuńStefanie nie to Pewnie to samo co np badanie które ,, Udowodniło iż sniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia "😃 które było sponsorowane przez firmę ,,Nestle" - Producenta płatków śniadaniowych...
UsuńOd jakichś 50 lat nauka coraz mniej staje się nauką, a bardziej biznesem lub religią - "trzeba wierzyć w naukę", tak jakby miał opierać się na wierze, a nie na faktach.
UsuńA może w tym przypadku zadziałał właśnie odwrotny mechanizm? W takim wypadku to badanie byłoby swego rodzaju zemstą za to, że producent witamin nie chciał wyłożyć kasy na granty badawcze :)
UsuńA tak na poważnie, to ciężko się odnosić do takiej pozbawionej jakichkolwiek szczegółów wzmianki w prasie. Powiedziałbym, że ten artykuł świadczy o upadku nie tyle nauki, co dziennikarstwa. Kopiuj-wklej z jakiegoś źródła z krzykliwym click baitowym tytułem i nawet bez próby jakiejś krytycznej analizy czy w ogóle umiejscowienia wiadomości. Równie dobrze badanie może być zupełnie dobrze przeprowadzone, tylko dziennikarz "zapomniał" o paru szczegółach. Nie za bardzo mam czas tego szukać i analizować, ale bardzo często tego typu "breaking newsy" biorą się stąd, że pomija się kontekst badania. Mozliwe np. że wykazano jakis udział witamin w procesie powstawania nowotworów, co ma sens, jako że nowotwór jest w końcu fragmentem ciała i musi się odżywiać, potrzebuje białka, tłuszczy, witamin itp. Czy to oznacza, że zdrowe odżywianie karmi nowotwory? No proszę was...
Inną sprawą, którą warto przy okazji przywołać jest jednak wpływ głodówek na zdrowie organizmu. Wielokrotnie spotykałem sie z teoriami mówiącymi, że długotrwała głodówka (powyżej 3-4 dni) aktywuje "komórki czyszczące", czyli rodzaj białych krwinek odpowiedzialnych za sprzątanie organizmu z niepotrzebnych elementów, w tym nowotworów. W połączeniu ze wspominanymi przeze mnie wielokrotnie badaniami nad polskimi stulatkami, uważam że temat jest całkiem ciekawy. Przypomnę, że w tych badaniach wykazano, że większość długowiecznych osób, doświadczyło w życiu co najmniej jednego okresu głodu.
Stefan, posiadam w swoim zestawie domowej siłowni hantle, których gryfy ważą po 5kg o długości 50cm, zastanawiam się czy nie warto jednak dokupić czegoś bardziej poręcznego: tu gryf https://sport-blast.pl/hantla-zeliwna-1x25kg ma tylko 36cm i hantle są w rozsądnej cenie. Wiem, że to sprawa trochę indywidualna, ale sam korzystać z własnego sprzętu, dlatego pytam o zdanie.
OdpowiedzUsuńWyglądają dobrze. Powinny się nadać.
OdpowiedzUsuńMam do Was pytanie. Cały czas się powtarza, że warto w pożywieniu dostarczać różnego rodzaju probiotyki czy to z kiszonek, czy też fermentowane napoje mleczne jak kefir. Wczoraj jednak spotkałem się z opinią, że one nie są w stanie przejść bariery w żołądku i często nie docierają do jelit bo są "po drodze" niszczone. Prawda to czy fałsz bo jakoś nie mogę nic sensownego znaleźć na ten temat.
OdpowiedzUsuńRaczej prebiotyki niż probiotyki. Jak masz odpowiednio niskie ph w żołądku to faktycznie bakterie nie powinny się przedostać. Chodzi o co innego. Np. krótkołańcuuchowe kwasy tłuszczowe w kefirze dobrze działają na jelita, czego sam doświadczyłem.
UsuńW takim razie czy mamy jakiś realny wpływ na florę bakteryjną poza suplementem? Skoro jest duża szansa, że ph żołądka niszczy.
UsuńWpływasz odpowiednim żywieniem, dostarczaniem mikroelementów, ograniczaniem cukru itp.
UsuńWydaje mi się, że to co on mówi ma sens https://www.youtube.com/watch?v=NG96EOC7KKE tj. jeżeli ćwiczymy hantlami to żebyśmy dali radę wykonać min. te 6-8 powtórzeń, unikając ćwiczenia b. ciężkimi hantlami. Do mnie najbardziej przemawia kwestia bezpieczeństwa podczas zarzucania. W przeszłości nigdy takich niskich zakresów hantlami nie robiłem, ale problem z zarzuceniem szczególnie na barki jednak się pojawiał.
OdpowiedzUsuńRację ma. Sztangę możesz brać ze stojaków. Hantle nie bardzo.
OdpowiedzUsuńDzień dobry, co sądzicie o kamieniu na szyszynce i fluorze?
OdpowiedzUsuńFluor ogólnie jest szkodliwy. Natomiast "kamień na szyszynce"? Chyba jakoś za bardzo naciągane.
OdpowiedzUsuńCo uważacie o piciu kawy na pusty żołądek? Robię tak codziennie, nie odczuwam żadnych problemów. Ale zastanawiam się czy z czasem nie przerodzi to się w coś niedobrego.
OdpowiedzUsuńRaczej nie. Robię tak od 35 lat.
UsuńJa "zaledwie" od 15, ale również nie odnotowałem efektów ubocznych :)
UsuńOczywiście jak tej kawy się pije za dużo, to może podrażniać przewód pokarmowy, ponieważ w dużych ilościach działa lekko przeczyszczająco, ale to naprawdę musiałyby być spore ilości. Ja piję codziennie na czczo mocne espresso w objętości około 150-200 ml i taka ilość mi w żaden sposób nie szkodzi. Inna sprawa, że wolałbym pić połowę tego, ale co zrobić jak mokka, którą dostałem w prezencie jest rozmiarów czajnika :)
Dużo ważniejsze jest, co się rozumie przez kawę. My ze Stefanem piszemy o czystym espresso bez żadnych dodatków.
Jak robię kawę tylko na jedną osobę to do moki na 6 f leję połowę wody. Nie trzeba do pełna :)
UsuńJa mam pytanie o docisk na triceps. Czy to ćwiczenie działa także na wszystkie aktony barków czy pracują najbardziej przednie a reszta prawie nic?
OdpowiedzUsuńI jeśli pracują wszystkie aktony, to czy może to być jedyne cwiczenie na Barki dla zaawansowanego amatora?
Na barki słabo działa, więc nie może.
OdpowiedzUsuńCześć Stefan,
OdpowiedzUsuńZ tej strony Anna, lat 43 (ur. 1980), wzrost 164, waga 61 kg, praca siedząca przed komputerem, zdalnie.
Ex-wegetarianka (plus jajka, ryby i masło), ale od 15.04 br. powrót do mięsa i obecna dieta to: Jajka (codziennie), wołowina, kurczak zagrodowy, wieprzowina, białko w proszku (zwykle w połączeniu z mielonym sezamem i kakao – jako deser), z wędlin suszona kiełbasa i kabanosy, z ryb tuńczyk Rio mare w oliwie z oliwek, sporadycznie łosoś, makrela (odkąd jem mięso, nie mam ochoty na ryby więc to się u mnie ostatnio wyklucza); dużo warzyw głównie gotowanych, mniej świeżych, unikam nabiału poza masłem (wydaje mi się że nabiał mi nie służy); smażę na maśle ghee, dużo gotuję i piekę. Ze słodzików używam ksylitol, erytrytol, stewia. Mam ogromną słabość do orzechów (każdych: ziemne, włoskie, laskowe, macadamia, migdały, pekan itd.) oraz pestek słonecznika - jem je w dużych ilościach… Nie łączę orzechów z owocami suszonymi i w ogóle węglami (czyli zjadam w wersji surowe, prażone, z solą lub bez). Nie pilnuję jakichś godzin posiłków, ani przerw między posiłkami. Nie doprowadzam do głodu, rano także nie jestem głodna. Piję Muszyniankę, sporo kawy. Nie piję alkoholu (w ogóle, bez wyjątków).
Mam stwierdzoną hipoglikemię reaktywną (mam badania krzywa cukrowa i insulinowa 2h) – unikam owoców poza jagodowymi, natomiast obecnie pozwalam sobie na śliwki w ostatnim posiłku (toczę walkę ze sobą na tym polu). Co do zasady nie jem ryżu, kasz, makaronów, pieczywa, ziemniaków itd. Moje cheat meale to: owoce o wysokim IG typu śliwki właśnie, wafle ryżowe, kebab, sushi, barowe chińskie z makaronem sojowym (rzadko), pizza (raz na 2-3 mce).
Skłonność do tycia – obecnie 61kg. Od nastoletniości moja waga nie ma constans. Podczas tygodniowego wyjazdu urlopowego bez treningów, moja waga potrafi wskoczyć +5kg.
Jak ograniczam jedzenie chcąc schudnąć (kalorii nigdy nie liczę, ale wtedy jem mniej i nie pozwalam sobie na żadne cheat meale i węgle poza warzywami – jem tyle, żeby kłaść się spać na głodzie lub przynajmniej wstać rano głodna) wówczas zaczynam mieć problemy ze snem tj. zasypiam normalnie, ale wybudzam się o 3-4 nad ranem i już nie zasypiam ponownie.
Historia sportowa: treningi siłowe co 2-3 dni; od ponad 3 lat treningi w domu (od pandemii); ćwiczę rano (na czczo lub po śniadaniu); nie jestem w stanie się zmusić do treningów po pracy. Po pracy zazwyczaj siedzę w domu i raczej w ogóle nie wychodzę.
Sprzęt domowy: sztanga, talerze 2x10 kg, 2x5kg, 4x2,5kg, 4x1,25kg. 2 gryfy, kettel 10 kg, ketel 3,5kg, 2 hantle po 6 kg, 3 gumy bushido (konkretnie takie: https://allegro.pl/oferta/zestaw-gum-treningowych-do-cwiczen-power-band-10119265461); skakanka, opaska oporowa Pretorians (nie wiem jaki opór).
Obecny trening:
- przysiady 5s x7; obciążenie na sztandze: 15 kg.
- martwy ciąg 5s x3; obciążenie nie sztadze: 32,5 kg.
- zakroki naprzemiennie (3s x30); z hantlami po 6kg.
- 2 arms swing (5s x 10), z kettlem 10 kg.
- glute bridge (5s x 10), obciążenie na sztandze: 25kg.
- barki (złota seria 3s x 10) – tutaj bez bocznych aktonów, jestem po zapaleniu rotatorów i ruch do boku nie jest dla mnie komfortowy; rotatory z talerzami po 1,25, górne i dolne - hantle po 2,5 kg.
- wiosła (5s x7), obciążenie na sztandze: 17,5 kg.
Podczas treningu ‘nie oszukuję’ – nie pobłażam sobie, nie odpuszczam, jestem skupiona i mam króciutkie przerwy pomiędzy seriami ok. 30 sekund. Dłuższe przerwy pomiędzy ćwiczeniami wynikają z potrzeby przygotowania sprzętu pod kolejne ćwiczenie.
Chciałabym zajebiście wyglądać - zdrowo, z zarysowanymi w sposób kobiecy mięśniami i szczupło. Moj chłopak mówi że „Stefan jest najlepszy, ze ma niesamowita wiedzę (taka jak trenerzy olimpijskich mistrzów świata) i ze ma niesamowitą intuicję”. Chciałabym założyć na blogu dziennik treningowy (obiecuje regularnie pisać i zadawać pytania i uważnie czytać Twoje rady i komentarze).
OdpowiedzUsuńNapisz proszę co mam zrobić - domyślam się ze pewnie potrzebujesz zdjęcia mojej sylwetki i ew. jakieś filmiki z ćwiczeń (wszystkich? wybranych?).
Pzdr,
Anna
Ok, dziennik za chwilę złożę. Tak na szybko to radziłbym odstawić słodziki - są gorsze od cukru, i słonecznik. Na pewno przydadzą się filmy z ćwiczeń. Polecam też lekturę obu FAQ.
UsuńWitam, jak polepszyć swoją sytuację przy wrzodach żołądka, co z dietą i spożyciem soli kuchennej?
OdpowiedzUsuńTo na pewno wrzody? Jakie są objawy? Co na to lekarz?A
UsuńStefanie, czy jest możliwość byś założył na forum wątek poruszający kwestię wiary? By można było wrzucać swoje przemyślenia, zapytania i żeby to nie ginęło w codziennej dyskusji?
OdpowiedzUsuńTylko nie to. Wyjdą z tego prędzej czy później jedynie chamskie przepychanki.
UsuńJa bym zaryzykował. Wierzę w ludzi :)
UsuńHej, mam takie pytanko - ostatnio na siłowniach widzę ludzi robiących "dead" lift czyli "martwy" ciąg, choć to słowo martwy jest nie na miejscu, bo nie ostawiają sztangi na podłogę. Dużo ludzi tak robi i to całkiem sporymi ciężarami (nawet ponad 100kg). To jakaś nowa moda, ćwiczenie którego nie znam, czy głupota i niszczenie kręgosłupa?
OdpowiedzUsuńNie jest nowa. Wielu już od dawna tak się naraża. Potem opowiada się jak to MC niszczy kręgosłup.
OdpowiedzUsuńCzy osoba, która przekroczyła magiczną 40 powinna w jakiś inny sposób trenować niż osoby młodsze?
OdpowiedzUsuńSam przekroczyłem 40..
UsuńI jakoś nie zmieniłem podejścia do treningów nie widzę różnicy jak miałem 30, 20,
Jedynie co to inne doświadczenie 🤣
Ja bym powiedział, że wiek nie jest najważniejszym parametrem, sam mam 47, bardziej wskazałbym na możliwości regeneracyjne tj. sen i na drugim biegunie: obciążenie pracą, innymi obowiązkami, stres.
UsuńPytanie też o cele treningowe, stan zdrowia, odżywianie, styl życia itp.
Dlaczego 40 a nie 39 albo 41, zasadniczo nie zaobserwowałem aby w momencie moich urodzin działo się coś wyjątkowego.
Właśnie tak. Dużo zależy od stażu. Też stylu życia, rodzaju pracy. Z czasem powinna być większa intensywność mniejsza objętość. Więcej czasu na regenerację.
UsuńAktualnie 41 lat, aktywny od zawsze, ale powrót do siłowego po 3 miesiącach przerwy. Teraz wskoczyłem na fbw na podstawowych ćwiczeniach 5-6 w ramach planu, dieta zbilansowana, później plan na push pull na 4 dni treningowe.
UsuńW takim razie spróbuję się nieco bardziej intensywnością pobawić.
Jakich mat/wykładzin używacie na swoich siłowniach domowych?
OdpowiedzUsuńKupiłem ostatnio w sport-blast jedno opakowanie z 6 sztukami. Tak bardziej przy okazji, bo zależało mi na hantelkach i wyciągu. Nie używałem do tej pory w ogóle, jedynie podwójna warstwa dykty, ale to dlatego że była nieużywana w piwnicy więc wykorzystałem.
OdpowiedzUsuńMam do Was pytanie trenuję już jakiś czas, ale mam problem z klatką piersiową mianowicie po każdym treningu lekkie zmęczenie czy mikrouszkodzenia pojawiają się w jednym miejscu mianowicie w okolicach pachy, dół klatki czy środek nigdy nie czuję nawet zmęczenia tylko te zewnętrzne rejony w okolicach pachy. Co robię nie tak?
OdpowiedzUsuńPo obu stronach? Jakie ćwiczenia robisz? Pewnie chodzi o piersiowy mniejszy.
OdpowiedzUsuńTak po obu. Ból mięśniowy jest symetryczny, ale właśnie po wierzchu czyli wynika, że piersiowy większy, ale właśnie tylko ta cześć bliżej pachy, a dół klatki czy bliżej mostka nic. Zarówno w wyciskaniu hantli jak i sztangi.
UsuńDipsy? Nie wiem czy dobrze wyciskasz. Spróbuj nieco węższego chwytu. Ewentualnie lekki skos głową w dół. Jeszcze zostają przenoszenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wskazówki. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale właśnie często ta część piersiowych jest odczuwalna po treningu. Spróbuję poręczy choć nie wiem czy jeszcze nie jestem za słaby ewentualnie na tej maszynie wspomagającej. Miłego dnia
OdpowiedzUsuńod maszyn wspomagających dużo lepiej działa podstawka pod nogi aby wysoko wejsć i robienie negatywów :)
UsuńStefan, a co sądzisz a suplementowaniu acetylocholiną? Czy więcej acetylocholiny=lepiej?
OdpowiedzUsuńMożna np. suplementować cholinę, trochę pomaga. Jednak jak przesadzisz z ilością, mogą pojawić się nieprzyjemne objawy. Jak ze wszystkim.
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie: Czesto kobiety, które zaczynają ćwiczyć siłowo, mają jeden cel - zrzucenie wagi. Nie oceniam czy to mądre czy niemądre, ale, z moich doświadczeń wynika, że kobieta, która trenuję, buduje sylwetkę, ale nie docenia tego, bo waga też rośnie. I kobieta się tym frustruje i demorywuje treningowo. Część kobiet nie chce akceptować, że najpierw buduje się fundamenty, poznaje swój organizm itd. Co z tym można sensownego zrobić?
OdpowiedzUsuńJak powinien wyglądać taki makro plan treningowy dla kobiety, żeby mogła docenić swój trening zamiast cenić tylko niską wagę i od tego uzależniać swoje życiowe samopoczucie?
Wiem, że pytanie trochę psychologiczne, ale zależy mi na Poznaniu Twojej i innych perspektywy.
Pozdrawiam
Pomiar fałd a nie ciągłe ważenie. Plan oparty na niskich zakresach i dłuższych przerwach między seriami.
OdpowiedzUsuńRozumiem, jednak waga i tak będzie raczej rosnąć, bo mięśnie mają swoją wagę (jak to wytłumaczyć kobiecie, że waga to nie jest narzędzie do regulacji swojego samopoczucia?) Jak psychologicznie to zrobić? Bo nawet przy niskich zakresach i przerwach przecież masa mięśniową (=kg) rośnie.
UsuńProszę o podpowiedź jak o tym należy mówić. Dziekuje