sobota, 30 marca 2013

Dziennik treningowy: Ab Dul

Dziennik treningowy: Łukasz K.

Dziennik treningowy: Bruce Banner

Kolejne Świąteczne życzenia


Z okazji nadchodzących Świąt składam wszystkim Czytelnikom najlepsze życzenia. Szczególnie życzę zdrowia i to rozumianego, jako proces, na który sami mamy w dużej mierze wpływ, a nie tylko zdawkowej formułki często przy takich okazjach wypowiadanej.

sobota, 9 marca 2013

Sprostowanie w sprawie proporcji kwasów tłuszczowych


Niedawno napisałem w jakimś dzienniku, o tym, iż w łącznej dziennej puli ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych powinna się mieścić w kilku procentach. Drizzt zwrócił mi uwagę, że uzyskanie takiej proporcji jest praktycznie niemożliwe. Miał rację Popełniłem błąd w interpretacji danych fundacji Westona Price'a.
Podane procenty dotyczą tylko i wyłącznie kwasów wielonienasyconych. Ich ilość w diecie nie powinna przekraczać 10% całej puli tłuszczu, a najlepiej jeśli będzie jeszcze nieco niższa. Trzeba to brać pod uwagę decydując się na zakup tabletek z omega 3.
Natomiast tłuszczów jednonienasyconych może być znacznie więcej. Tyle ode mnie tytułem sprostowania i przepraszam za wprowadzanie w błąd.

sobota, 2 marca 2013

Metody treningu cz. 6


HIT, czyli intensywność rozumiana inaczej

Wspomniałem jakiś czas temu, że intensywność wyraża się w procentach względem ciężaru maksymalnego. Stąd wydawałoby się prosty wniosek, iż HIT, czyli trening wysokiej intensywności powinien oznaczać ćwiczenie ciężarami bliskimi 100% RM. Tak jednak wcale nie jest. Nie jest tak ani w odniesieniu do jego wersji podstawowej, ani też różnych wariantów, które z czasem się pojawiły. Dlaczego? Bowiem intensywność można w zasadzie rozumieć na trzy sposoby. Pierwszy już opisałem. Drugi dotyczy upadku mięśniowego. To oznacza, że trenując nawet w zakresie 20 powtórzeń można mocno sfatygować układ nerwowy jeśli każda seria będzie do upadku. Im większe zaawansowanie i zdolność pobudzenia swego ciała do wzmożonego wysiłku, tym fatyga większa. Wreszcie mamy trzecią możliwość. Intensywność rozumiana, jako subiektywne odczucie. Co dla jednego będzie tylko rozgrzewką, innego może wykończyć. Myślę, że jest to jasne i nie trzeba tego tematu zgłębiać. W grę wchodzą tak różnice siłowe, jak kondycyjne.
Dlatego też zwolennicy HIT-u, inaczej niż przyjęło się to w naukowych opracowaniach na temat sportów siłowych, poprzez intensywność rozumieją właśnie ćwiczenie do upadku, a nie wysoki procent RM. Serie są przewidziane w zakresie od 8 do 20 powtórzeń.

Wariacje na temat

Najbardziej znane są wersje HIT-u propagowane przez Yeatsa i Dantego. Ten pierwszy stworzył system oparty o 8 dniowe mikrocykle, w których ćwiczył całe ciało splitem. Poza tym, że wykonywał tylko jedną serię każdego ćwiczenia i to z nieludzką dynamiką, jego system niewiele się różnił od typowych dla tej epoki treningów dzielonych.
Jeśli dobrze przyjrzeć się jego treningowi można zauważyć, że tak naprawdę każda seria robocza poprzedzana była kilkoma seriami rozgrzewkowymi, co może kojarzyć nam się trochę z rampą. Rzecz jasna rampa to nie była. Z racji zaś dużych obciążeń oraz dynamiki połączonych z brakiem solidnego przygotowania układu ruchu, często dochodziło do poważnych kontuzji.
Pozostaje pytaniem bez odpowiedzi, czy rzeczywiście Dorian Yeats ćwiczył w ten sposób cały rok. Dla mnie jest zagadką, jak można na tej drodze wypracować gęstość i detal. Na pewno chemia robi swoje, ale też chemia nie załatwia wszystkiego. Jakby tam nie było, osiąganie sukcesów ćwicząc HIT-em w wydaniu Yeatsa mogło być możliwe tylko ze względu na jego niesamowite predyspozycje. Warto o tym pamiętać, gdy zachce nam się go naśladować. Warto też przywołać sobie w pamięci paskudne kontuzje, jakie przytrafiały się temu zawodnikowi.